Marwa uciekała z Syrii i trafiła na Białoruś. Cudem udało jej się ujść z życiem. Teraz cieszy się wizą humanitarną w Niemczech

OPRAC.:
Anna Bartosiewicz
Anna Bartosiewicz
Policja.pl
30-letnia Marwa z Syrii przeszła piekło na polsko-białoruskiej granicy. Po tym, jak działacze z Grupy Granica znaleźli ją w lesie, przez dwa miesiące walczyła o życie. Jej historia, w przeciwieństwie do wielu podobnych, ma jednak szczęśliwe zakończenia. Marwa jest pierwszą osobą z polsko-białoruskiej granicy, która otrzymała od Niemiec wizę humanitarną.

Historia Marwy jest inna niż wszystkie

Marwa uciekła z Syrii, aby zacząć lepsze życie w Niemczech, gdzie mieszka jej najbliższa rodzina. Podobnie jak wielu innych uchodźców, próbowała przeprawić się na zachód przez Białoruś. Nie udało jej się i znalazła się na pasie przygranicznym. Gdy działacze z Grupy Granica znaleźli ją w lesie, znajdowała się w stanie skrajnego wyczerpania. Nie wiadomo było, czy przeżyje.

W październiku 2021 r. aktywiści dowiedzieli się osobach przebywających w lesie i potrzebujących pomocy humanitarnej. Ruszyli na jej poszukiwania w ramach tzw. interwencji. Znaleźli grupę, w której przebywała Marwa, ale okazało się, że kobieta ma objawy głębokiej hipotermii. Dziewczyna leżała bez ruchu na ziemi i nie było z nią żadnego kontaktu – wynika z relacji Tokfm.pl. Grupa Granica wezwała na pomoc Medyków na Granicy – ochotników z wykształceniem medycznym, udzielających pomocy uchodźcom na polsko-białoruskiej granicy.

Gdy zespół medyków dotarł na miejsce, trwała już walka o życie Marwy. Trzeba było przenieść kobietę w bezpieczne miejsce i jak najszybciej zawieźć do szpitala. Aktywiści z Grupy Granica czekali z nieprzytomną Syryjką na przyjazd medyków. Dzięki ich interwencji Medycy na Granicy odwieźli Marwę swoją prywatną karetką do szpitala. Dziewczyna trafiła na oddział w Hajnówce.

Warto przeczytać również:

Jak się okazało, Syryjka próbowała dostać się do Niemiec, gdzie od kilku lat mieszkali jej rodzice i brat – informuje Tokfm.pl. Rodzina została powiadomiona o stanie córki i przyjechała na Podlasie, a w sprawę Marwy zaangażowała się Marta Górczyńska – prawniczka z Grupy Granica, która od 10 lat pracuje z uchodźcami w Polsce i różnych częściach świata.

Marwie groził push-back, czyli powrót na Białoruś

Zgodnie z polską polityką po powrocie do zdrowia Marwa powinna wrócić na Białoruś. Aktywiści postanowili zrobić wszystko, co będzie w ich mocy, aby do tego nie dopuścić i umożliwić jej połączenie się z rodziną. Ponieważ kobieta jest pełnoletnia, nie można było zapewnić jej pobytu w Niemczech na mocy przepisów o łączeniu rodzin. Marwie udało się jednak w końcu wydostać z terenu przygranicznego.

Syryjka opuściła szpital po dwóch miesiącach pobytu w ciężkim stanie. Obecnie nie jest zdolna do samodzielnej egzystencji, wymaga dalszej rehabilitacji i codziennej opieki rodziców, jak podaje Tokfm.pl. To właśnie jej stan zdrowia otworzył Marwie furtkę do wyjazdu. Grupa Granica apelowała do polskich władz o wystąpienie do Niemiec z wnioskiem o zgodę na pobyt dziewczyny w Niemczech. Sytuacja Syryjki była na bieżąco opisywana na fan page’u Rodziny bez Granic. Ostatecznie Niemcy zgodziły się na jej przyjęcie i przyznały jej wizę humanitarną. Marwa spędziła z rodziną święta Bożego Narodzenia i pozostanie za granicą.

Warto przeczytać również:

O szczęśliwym happy endzie poinformowała niemiecka grupa Wir packen's an! (Zajmiemy się tym!), która niesie pomoc uchodźcom z Berlina i Brandenburgii.

- Dzięki Bogu za jej bezpieczeństwo. Trzymaj się! Zasługujesz na wszystko, co najlepsze! Abu Makram – można przeczytać w komentarzu pod postem.

Nadal sytuacja wielu uchodźców jest ciężka

16 grudnia odbyło się posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia, na które zostali zaproszeni przedstawiciele organizacji działających na rzecz uchodźców na polsko-białoruskiej granicy. Aktywistów i stronę społeczną reprezentowali: Jakub Sieczko i Kaja Filaczyńska oraz Kalina Czwarnóg z Fundacji Ocalenie. W trakcie posiedzenia działacze związani z Medykami na Granicy przedstawili swoje wnioski z organizacji opieki medycznej nad ofiarami kryzysu humanitarnego na Podlasiu. Jak podkreślali, „po raz pierwszy mogli spotkać się z przedstawicielami rządu”. Wzięli udział w posiedzeniu z inicjatywy Marka Rutki, posła na Sejm RP (Nowa Lewica), Moniki Wielichowskiej (PO) i Marceliny Zawiszy (Razem).

- Medycyna uprawiana na tych terenach jest medycyną pola walki. Jest medycyną, która cofa się w czasie. Ciężki stan zdrowia osób, które wymagają pomocy w podlaskich lasach, jest związany z warunkami, w jakich przebywają. To wszystko dzieje się za przyzwoleniem władz naszego kraju. Nie zgadzamy się z opinią wiceministra Kraski, który reprezentował Ministerstwo Zdrowia, że Państwowe Ratownictwo Medyczne działa na Podlasiu analogicznie do reszty kraju. Tylko na Podlasiu spotkaliśmy się pytaniami o narodowość i status prawny osób potrzebujących pilnie pomocy medycznej. Opowiedzieliśmy o wypisywaniu naszych pacjentów ze szpitala przez Straż Graniczną, mimo ich poważnego stanu i przedstawiliśmy konkretne przykłady z naszych dyżurów – można przeczytać w poście Medyków na Granicy z 17 grudnia.

Dzięki aktywistom skrajnie wyziębione i błąkające się na terenie przygranicznym osoby niejednokrotnie otrzymywały niezbędną pomoc medyczną. 19 listopada Medycy na Granicy poinformowali, że zakończyli swoją działalność. Ich zadania przejął Medyczny Zespół Ratunkowy z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, czyli PCPM. Oficjalnie zarejestrowana fundacja nadal pomaga uchodźcom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet