Odważna, zdeterminowana i z misją. Rozmowa z Eweliną Sasin o kobiecym przywództwie i zmianach

Jest Pani inspiracją i wzorem do naśladowania dla wielu kobiet. A kto był lub co było dla Pani takim wzorem, inspiracją?

Wielkich przykładów ze świata nie brakuje i często jestem zainspirowana pojedynczymi sytuacjami czy akcjami prowadzonymi nie tylko przez kobiety. Gdybym miała jednak wskazać jedną kobietę, byłaby to moja mama. Panuje przekonanie, że osoby odnoszące sukces zazwyczaj „mają szczęście” lub po prostu się w niego „wradzają” – ja nie pochodzę z zamożnej rodziny ani z rodziny z tradycjami biznesowymi. Mama zawsze pracowała w kilku miejscach, miała etat, dorabiała społecznie, angażowała w dodatkowe zadania. Jednym słowem: stawała na rzęsach, i to wcale nie umalowanych tuszem, żeby było w domu jak najlepiej. Jestem jej ogromnie wdzięczna i do dzisiaj jest dla mnie podporą, inspiracją i wielkim wsparciem. Raz na jakiś czas przypominając mi, że mogę zrobić coś lepiej.

Czy zawsze była Pani osobą odważnie realizującą swoje życiowe założenia? Co Pani w tym pomagało? A może przestała Pani bać się sięgać po swoje marzenia i walczyć o swoje wartości w konkretnym momencie życia? Jeśli tak, jaki to był ten punkt przełomowy?

Mam starszego brata, mój tata trenował boks – myślę, że to wiele tłumaczy i sporo o mnie mówi. Strach i lęk to emocje, które występują w mojej głowie tylko sporadycznie. Najczęściej w momentach, w których nikt by się ich nie spodziewał. Nie obawiam się na przykład rozdzielić bójki na ulicy, za to, przez bardzo długi czas, każde wystąpienie publiczne czy prezentację na konferencji okupowałam wielkim stresem. Wiedziałam, że jeśli sama nie zawalczę o swoje, to nikt mi nie da nic za darmo, więc trudno powiedzieć, że w życiu nastąpił jakiś przełom. Od dziecka starałam się wytyczać sobie cele i konsekwentnie do nich dążyłam. Jestem ogromnie zdeterminowana i zdyscyplinowana.

Co w obecnym świecie może być, według Pani, siłą napędową pozytywnych zmian – w wymiarze osobistym, społecznym?

Bliska jest mi filozofia sir Davida Attenborougha, biologa i populatoryzatora nauki, który powiedział: „Jeśli działając osobno, jesteśmy wystarczająco potężni, aby zdestabilizować naszą planetę, z pewnością pracując razem mamy dość mocy, aby ją uratować”. Wierzę we współpracę, partnerstwo, wspólny cel i wartościowe relacje – to na nich od samego początku opieram wszystkie swoje działania biznesowe. Partnerstwo na rzecz wspólnego celu, wsparcie (w szczególności kobiet) i odpowiedzialność, którą decydujemy się wziąć za rzeczywistość, w jakiej żyjemy – to siły napędowe pozytywnej zmiany. Razem jesteśmy w stanie zdziałać znacznie więcej, niż w pojedynkę!

Dlaczego potrzebujemy głosu i siły kobiet wpływowych – liderek zmian, idei, działań w różnego rodzaju środowiskach, dziedzinach?

Niedoreprezentacja kobiet w biznesie jest oczywista – mierzymy się z dyskryminacją, z własnym syndromem oszustki, ale także realnie trudniejszymi warunkami funkcjonowania na rynku biznesowym. Bardzo często nasza droga do celu w biznesie jest trudniejsza, niż mężczyzn, którzy startują z tego samego miejsca. W niektórych środowiskach nadal panuje przekonanie, że kobiety gorzej sobie radzą z finansami, prowadzeniem firm czy nowymi technologiami! A jednak wszelkie badania pokazują, że kobiece firmy generują lepsze wyniki finansowe – na każdego dolara otrzymanego finansowania startupy założone przez kobiety generują 78 centów, podczas gdy startupy założone przez mężczyzn jedynie 31 centów. Kobiety osiągają lepsze wyniki finansowe! Mimo to, firmy przez nie prowadzone są systemowo pomijane i niedofinansowane.
Potrzebujemy różnorodnych głosów i perspektyw – w biznesie, nauce i polityce. Głos kobiet jest jednym z nich.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie.