Ola z Bydgoszczy uciekła z domu. Nie po raz pierwszy. "Olka wróć, martwimy się o ciebie"

Katarzyna Piojda
To mit, że funkcjonariusze odczekują 24 godziny i dopiero zaczynają poszukiwania. Służby, rodzina, znajomi - i nieznajomi też - przeczesują lasy i inne tereny w nadzieli na odszukanie zaginionego.
To mit, że funkcjonariusze odczekują 24 godziny i dopiero zaczynają poszukiwania. Służby, rodzina, znajomi - i nieznajomi też - przeczesują lasy i inne tereny w nadzieli na odszukanie zaginionego. PCZ
14-letnia Ola z Bydgoszczy już trzeci raz od początku wakacji uciekła z domu. - Nie dziwilibyśmy się tak bardzo, gdyby miała w domu kłopoty. Ona jednak z normalnej rodziny pochodzi, a i tak znika - mówią znajomi dziewczyny.

Zobacz wideo: Pfizer dla uczniów. Od września szczepienia w szkołach.

Aleksandra mieszka w bydgoskim Fordonie. Nie tylko mieszkańcy dzielnicy o niej słyszeli. Właściwie to cała Polska dowiedziała się o nastolatce. To dlatego, że kilkukrotnie zaginęła. Po raz pierwszy uciekła 29 czerwca br. Szybko się odnalazła. Długo jednak w domu nie pobyła. 26 lipca znowu zniknęła. I znowu ją odszukano. Teraz opuściła rodzinę po raz trzeci.

- 7 września 2021 roku Aleksandra wyszła z miejsca zamieszkania i do chwili obecnej nie wróciła, ani nie nawiązała kontaktu z rodziną - informuje kom. Lidia Kowalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

- Rozumielibyśmy, gdyby to było dziecko, unikające problemów w rodzinie albo wyrywające się ze środowiska, w którym panuje przemoc, bezrobocie i leje się wódka - mówią znajomi rodziny Oli. - Jej rodzice to normalni ludzie. Córce zapewniają godne warunki. Ola mówi, że nie akceptuje ograniczeń. Wybiera wolność. Tyle że w kontrowersyjnym wydaniu. Podróżuje po Polsce. W pojedynkę.

Dzieciaki z dobrych domów, gdzie z pozoru nie dzieje się nic złego, też znikają. - Rodzice, dbając o potrzeby edukacyjne i materialne swojego dorastającego dziecka, często nie rozumieją jego zachowania. Starają się nasilać kontrolę - wyjaśniają w Fundacji Itaka Centrum Osób Zaginionych.

Dodają zaraz: - Każdą ucieczkę nastolatka poprzedza jakaś forma ucieczki dorosłego. Rodzice czy nauczyciele uciekają od szczerych rozmów, rozwiązania problemów i prawdziwych kontaktów z dziećmi.
Bliscy Oli liczą na kontakt z jej strony.

Niektórzy uważają, że takim, jak ona, trzeba udaremnić kolejne ucieczki. Bez decyzji sądu nie wolno jednak nikogo umieszczać w zamkniętej placówce.

Koleżanki na gigancie

Podobne incydenty w regionie można mnożyć. Przypadek z końca sierpnia br. 13-latka i 15-latka uciekły z placówki wychowawczej w gminie Sadki (powiat nakielski). - Uciekinierki zarejestrowano w policyjnych systemach, a patrole wszczęły poszukiwania - informowała podkom. Justyna Andrzejewska, oficer prasowy policji w Nakle. Koleżanki zobaczyły radiowóz i rzuciły się do ucieczki. Zostały jednak złapane. Wolnością cieszyły się jedynie dwie godziny.

W tym samym powiecie mieszka rodzina z dwoma chłopcami. 12- i 14-latek zaginęli w lutym. Policja nie ujawniała okoliczności zaginięcia. Po dwóch dniach poinformowała, że bracia już są w domu.

Niekiedy kłótnia z rodzicami o błahostkę doprowadza młodzież do desperacji. Bliźniaczki z Bydgoszczy po takiej kłótni uciekły z domu.

7-latek z Szubina (ponownie powiat nakielski) wyszedł do sklepu, lecz z zakupami nie wrócił. Mama powiadomiła policję. Kilka minut później malec został odnaleziony.

Bywa i tak: kobieta znalazła chłopczyka na ulicy w Inowrocławiu. Policjanci wraz z nią rozpoczęli poszukiwania rodziców malucha. Nikt nie zgłosił zaginięcia. Dopiero po pewnym czasie do funkcjonariuszy podeszła para, twierdząc, że to jej 2,5-letni syn.

Pilnuj, jak oka w głowie

Pewnie, że dziecka trzeba strzec, jak oka w głowie. W praktyce różnie z tym bywa. Każde zaginięcie, nawet gdy trwa kilkanaście minut, oznacza dramat. Trzeba powiadomić policję. To mit, że funkcjonariusze odczekują 24 godziny i dopiero zaczynają poszukiwania. Służby, rodzina, znajomi - i nieznajomi też - przeczesują lasy i inne tereny w nadzieli na odszukanie zaginionego.

W Polsce istnieje ponadto Child Alert, czyli system alarmowy w przypadku zaginięcia dziecka. Jest uruchamiany za pośrednictwem mediów, gdy zachodzi obawa, że dziecko porwano albo jego życie lub zdrowie jest zagrożone.

W Komendzie Głównej Policji podkreślają: - Większość zaginionych zostaje odnaleziona w ciągu pierwszych 14 dni po zaginięciu. 95 procent dzieci w pierwszym tygodniu z powrotem trafia do domów.

Koszmar w rzeczywistości

Niekiedy okoliczności zaginięcia przypominają horror, a to nie film. Ola mieszkała we Włocławku. Wychowywała się w tzw. trudnej rodzinie. Opiekowała się nią starsza siostra. Był 11 marzec 2019 roku. 16-letnia Ola wyszła do szkoły. Na lekcje nie dotarła. Wieczorem zadzwoniła do niej koleżanka. Ola była na moście. Nikt jej więcej nie zobaczył.

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
I takich osób, co do których jest pewność, że zniknęli z własnej woli, to nie powinno się szukać, bo w tym czasie, gdzie do poszukiwań takiej osoby, co jej się w makówce poprzestawiało zostały zadysponowane siły policyjne, ktoś inny może na prawdę potrzebować pomocy i jej nie otrzymać przez taką rozkapryszoną...
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet