Spis treści
Olga Lipińska, reżyserka, scenarzystka i satyryczka, jest jedną z ważniejszych postaci w polskiej telewizji. Związana była ze Studenckim Teatrem Satyryków, a kolejno została dyrektorem Teatru Komedia w Warszawie. Reżyserowała liczne spektakle teatru telewizji, tworzyła też kabarety, w których pokazywała polskie realia w krzywym zwierciadle, w tym znany do dziś Kabaret Olgi Lipińskiej. Choć jest już na emeryturze, wielu widzów wciąż o niej pamięta.
Olga Lipińska wychowywała się w kobiecym domu
Olga Lipińska urodziła się 6 kwietnia 1939 roku w Piotrkowie, gdzie jednak nie spędziła wiele czasu. Wkrótce rodzina przeniosła się do Warszawy. Tam ukończyła żeńskie XII Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie, a kolejno studiowała reżyserię na PWST. Studiowała również historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim, tych studiów jednak nie skończyła.
Wychowywała się w domu pełnym kobiet – z mamą, babcią i młodszą siostrą Barbarą. Ojciec dziewczynek zginął w trakcie II wojny światowej. Lipińska opowiadała w jednym z wywiadów, że jej siostra była traktowana inaczej, jako ta ładna, grzeczna i łagodna.
– Tylko mną mama była udręczona. Klemens Szaniawski kiedyś mi opowiadał, że jak złamał nogę, to ojciec mu powiedział: „Musiałeś mi to zrobić, tak?”. Moja mama też uważała, że wszystko, co robię, to jej na złość. I jak dziś o tym myślę, to chyba miała rację. Kiedyś podsłuchałam rozmowę mamy i babci. To był ostatni raz w życiu, kiedy podsłuchiwałam: „Co ja mam zrobić z taką pokraką? Nie dość, że ma krzywe zęby i stawia nogi do siebie, to jeszcze bez przerwy choruje”. Babcia na to: „Za to jest bystra, z brzydoty może wyrośnie” – mówiła w Wysokich Obcasach.
Mała Olga zazdrościła koledze, którego mama była pełna ciepła i troszczyła się o niego. Z kolei swoją mamę określała jako depresyjną, ale jednocześnie była z niej dumna, imponowała jej inteligencją. Choć nabawiła się kompleksów, była niepewna siebie i nieśmiała, dostrzegała też zalety tego wychowania. Jak mówiła, taki człowiek nie jest zapatrzony w siebie i ma więcej woli do walki z życiem.
„Żelazna dama TVP”. Kariera Olgi Lipińskiej
Olga Lipińska zdobyła rozpoznawalność dzięki pracy w Telewizji Polskiej, a dokładniej dzięki programom rozrywkowym. Popularność przyniósł jej cykl „Właśnie leci kabarecik”, a kolejno „Kabaret Olgi Lipińskiej”. Preferowała ona pracę z kamerą niż teatr, gdzie denerwował ją jeden punkt widzenia. W skeczach prezentowała inteligencję oraz satyrę, pokazując problemy Polaków, także te polityczne, w krzywym zwierciadle. Jednocześnie angażowała się w sprawy społeczne.
– Zawsze byłam naprawiaczką świata. Zawsze uważałam, że jeśli pokażę coś, co jest głupie czy szkodliwe, to to się naprawi – wyjawiła w jednym z odcinków „Kublikacji”, cyklu wideo Gazety Wyborczej.
Pokazywała swój twardy charakter, niejednokrotnie „podpadając” PRL-owskiej cenzurze. Z powodu żartu o pierogach ruskich musiała stawić się na przesłuchaniu, straciła legitymację i dostała zakaz wstępu do budynku Telewizji Polskiej. Jej kabaret przerwano na rok. Z kolei w nowym ustroju często poruszała temat duchowieństwa.
W jej kabarecie nie brakowało znanych twarzy, w tym Marka Kondrata, Hanny Śleszyńskiej, Piotra Fronczewskiego czy też Janusza Gajosa.
– Byli nie do podrobienia, niepowtarzalni, niezastąpieni, po mistrzowsku operowali prawdą, skrótem i formą – pisała Lipińska we wspomnieniach "Co by tu jeszcze?".
Pomimo wielkiego szacunku, którym darzyła aktorów, Lipińska wspominana jest jako reżyserka bardzo wymagająca, a wręcz apodyktyczna.
– Olga jest człowiekiem despotycznym, apodyktycznym, wymagającym, krzyczącym, ale ona wie, o co jej chodzi, ma wizję tego, co robi. To wielka zaleta u reżysera i wbrew pozorom nieczęsto spotykana – mówi na stronie Encyklopedii Teatru Polskiego Wojciech Pokora. – Nie dziwię się jej, że jest taka wymagająca, przecież firmuje kabaret swoim nazwiskiem – dodaje.
– Tak, to nie są plotki, rzeczywiście byłam wymagająca. Krzyczałam. Ale potem przepraszałam. Strasznie mnie denerwowała i denerwuje do tej pory powierzchowność w pracy, takie olewanie, jak się mówi potocznie. Przecież tyle samo czasu kosztuje zrobienie czegoś dobrze, jak i źle. I jestem perfekcjonistką, co szczególnie dla otoczenia jest męczące. Dla mnie też zresztą – odpowiedziała na te słowa Lipińska na stronie aict.art.pl.
Przyjaźń Olgi Lipińskiej i Agnieszki Osieckiej
Olga Lipińska przyjaźniła się z inną wielką kobietą swoich czasów – Agnieszką Osiecką. Spędziły one wspólnie lata szkolne, kolejno łączył je Studencki Teatr Satyryków.
– Taka wczesna przyjaźń to strasznie ważny czas w życiu każdego człowieka. To się pamięta najbardziej. Później zrobiłyśmy razem z Agnieszką w telewizji pierwszy cykliczny program „Listy śpiewające”. Moja pierwsza próba w tym gatunku. Zrobiłyśmy cały cykl. Za pierwszy odcinek dostałyśmy po 1 tys. zł. I jako bogate damy wracałyśmy do domu Chmielną. Wtedy to była ulica luksusowych sklepów. I postanowiłyśmy poszaleć. Ja kupiłam mężowi jedwabny krawat, choć on nigdy ich nie nosił – chodził w swetrach. Kupiłam za 600 zł kieliszki – śliczne. Ja te pieniądze wydałam do końca. Agnieszka trochę mniej, ale byłyśmy szczęśliwe! Byłyśmy ze sobą blisko. Wszystkie jej miłości, wszystkich amantów i mężów dobrze znałam. Bardzo mi brak Agnieszki. Jeździłyśmy też razem na Mazury. Oczywiście do Krzyży, gdzie rozlokował się prawie cały STS. Ja jeżdżę tam do dziś – wspominała Lipińska w rozmowie z portalem aict.art.pl.
Uważała męża za swój najlepszy życiowy wybór
Olga Lipińska i Andrzej Wiktor Piotrowski poznali się, gdy ona zaczynała pracę w Telewizji Polskiej oraz studia. On wówczas związany był z STS.
– Przyszli z tego STS-u do telewizji coś tam zagrać. On tak uważnie na mnie spojrzał i zapytał, czy chcę iść z nim na pokaz filmu Chaplina. Poszliśmy. Strasznie dużo gadał – mówiła Lipińska w „Wysokich Obcasach”.
Amant Olgi Lipińskiej z początku jej się nawet nie podobał, ale to on dał jej akceptację i miłość. Mama Olgi wolała drugiego z adoratorów córki, czyli Andrzeja Drawicza.
– Drawicz potrafił zjeść osiem kotletów mielonych, a raz wyjadł całą salaterkę konfitur. Ale mnie nie interesował. Piotr też nieszczególnie. Lubiłam go, ale nie byłam zakochana – mówiła Lipińska.
Piotrowski okazał się bardzo wytrwały w zdobywaniu względów młodej dziewczyny. Wystawał pod jej domem, pisał listy, a niegdyś – pomimo problemów finansowych – kupił bukiecik konwalii.
Choć Olga sama nie wie, co zdecydowało o jej wyborze, po latach nazwała ukochanego swoim najlepszym życiowym wyborem. Para nie zdecydowała się na dzieci.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie; Obserwuj StronaKobiet.pl!
