Olga Lipińska miała surową matkę, a przez to kompleksy. Sama stała się „żelazną damą” telewizji. „Jest człowiekiem despotycznym”

Anna Moyseowicz
Olga Lipińska jest reżyserką, scenarzystką, satyryczką oraz autorką książek.
Olga Lipińska jest reżyserką, scenarzystką, satyryczką oraz autorką książek. Magda Kołodzińska/ archiwum Polska Press
Jako dziecko nie doświadczała ze strony matki czułości, za to słyszała wiele oschłych słów. Z kolei jako dorosła była w pracy wymagająca i apodyktyczna, ale jej kabarety – pełne humoru, inteligencji i nawiązań kulturowych – śmieszą do dziś. Olga Lipińska zapisała się na stałe w historii polskiej telewizji. 6 kwietnia reżyserka kończy 86 lat.

Spis treści

Olga Lipińska, reżyserka, scenarzystka i satyryczka, jest jedną z ważniejszych postaci w polskiej telewizji. Związana była ze Studenckim Teatrem Satyryków, a kolejno została dyrektorem Teatru Komedia w Warszawie. Reżyserowała liczne spektakle teatru telewizji, tworzyła też kabarety, w których pokazywała polskie realia w krzywym zwierciadle, w tym znany do dziś Kabaret Olgi Lipińskiej. Choć jest już na emeryturze, wielu widzów wciąż o niej pamięta.

Olga Lipińska wychowywała się w kobiecym domu

Olga Lipińska urodziła się 6 kwietnia 1939 roku w Piotrkowie, gdzie jednak nie spędziła wiele czasu. Wkrótce rodzina przeniosła się do Warszawy. Tam ukończyła żeńskie XII Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie, a kolejno studiowała reżyserię na PWST. Studiowała również historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim, tych studiów jednak nie skończyła.

Wychowywała się w domu pełnym kobiet – z mamą, babcią i młodszą siostrą Barbarą. Ojciec dziewczynek zginął w trakcie II wojny światowej. Lipińska opowiadała w jednym z wywiadów, że jej siostra była traktowana inaczej, jako ta ładna, grzeczna i łagodna.

– Tylko mną mama była udręczona. Klemens Szaniawski kiedyś mi opowiadał, że jak złamał nogę, to ojciec mu powiedział: „Musiałeś mi to zrobić, tak?”. Moja mama też uważała, że wszystko, co robię, to jej na złość. I jak dziś o tym myślę, to chyba miała rację. Kiedyś podsłuchałam rozmowę mamy i babci. To był ostatni raz w życiu, kiedy podsłuchiwałam: „Co ja mam zrobić z taką pokraką? Nie dość, że ma krzywe zęby i stawia nogi do siebie, to jeszcze bez przerwy choruje”. Babcia na to: „Za to jest bystra, z brzydoty może wyrośnie” – mówiła w Wysokich Obcasach.

Mała Olga zazdrościła koledze, którego mama była pełna ciepła i troszczyła się o niego. Z kolei swoją mamę określała jako depresyjną, ale jednocześnie była z niej dumna, imponowała jej inteligencją. Choć nabawiła się kompleksów, była niepewna siebie i nieśmiała, dostrzegała też zalety tego wychowania. Jak mówiła, taki człowiek nie jest zapatrzony w siebie i ma więcej woli do walki z życiem.

„Żelazna dama TVP”. Kariera Olgi Lipińskiej

Olga Lipińska zdobyła rozpoznawalność dzięki pracy w Telewizji Polskiej, a dokładniej dzięki programom rozrywkowym. Popularność przyniósł jej cykl „Właśnie leci kabarecik”, a kolejno „Kabaret Olgi Lipińskiej”. Preferowała ona pracę z kamerą niż teatr, gdzie denerwował ją jeden punkt widzenia. W skeczach prezentowała inteligencję oraz satyrę, pokazując problemy Polaków, także te polityczne, w krzywym zwierciadle. Jednocześnie angażowała się w sprawy społeczne.

– Zawsze byłam naprawiaczką świata. Zawsze uważałam, że jeśli pokażę coś, co jest głupie czy szkodliwe, to to się naprawi – wyjawiła w jednym z odcinków „Kublikacji”, cyklu wideo Gazety Wyborczej.

Pokazywała swój twardy charakter, niejednokrotnie „podpadając” PRL-owskiej cenzurze. Z powodu żartu o pierogach ruskich musiała stawić się na przesłuchaniu, straciła legitymację i dostała zakaz wstępu do budynku Telewizji Polskiej. Jej kabaret przerwano na rok. Z kolei w nowym ustroju często poruszała temat duchowieństwa.

W jej kabarecie nie brakowało znanych twarzy, w tym Marka Kondrata, Hanny Śleszyńskiej, Piotra Fronczewskiego czy też Janusza Gajosa.

– Byli nie do podrobienia, niepowtarzalni, niezastąpieni, po mistrzowsku operowali prawdą, skrótem i formą – pisała Lipińska we wspomnieniach "Co by tu jeszcze?".

Pomimo wielkiego szacunku, którym darzyła aktorów, Lipińska wspominana jest jako reżyserka bardzo wymagająca, a wręcz apodyktyczna.

– Olga jest człowiekiem despotycznym, apodyktycznym, wymagającym, krzyczącym, ale ona wie, o co jej chodzi, ma wizję tego, co robi. To wielka zaleta u reżysera i wbrew pozorom nieczęsto spotykana – mówi na stronie Encyklopedii Teatru Polskiego Wojciech Pokora. – Nie dziwię się jej, że jest taka wymagająca, przecież firmuje kabaret swoim nazwiskiem – dodaje.

– Tak, to nie są plotki, rzeczywiście byłam wymagająca. Krzyczałam. Ale potem przepraszałam. Strasznie mnie denerwowała i denerwuje do tej pory powierzchowność w pracy, takie olewanie, jak się mówi potocznie. Przecież tyle samo czasu kosztuje zrobienie czegoś dobrze, jak i źle. I jestem perfekcjonistką, co szczególnie dla otoczenia jest męczące. Dla mnie też zresztą – odpowiedziała na te słowa Lipińska na stronie aict.art.pl.

Przyjaźń Olgi Lipińskiej i Agnieszki Osieckiej

Olga Lipińska przyjaźniła się z inną wielką kobietą swoich czasów – Agnieszką Osiecką. Spędziły one wspólnie lata szkolne, kolejno łączył je Studencki Teatr Satyryków.

– Taka wczesna przyjaźń to strasznie ważny czas w życiu każdego człowieka. To się pamięta najbardziej. Później zrobiłyśmy razem z Agnieszką w telewizji pierwszy cykliczny program „Listy śpiewające”. Moja pierwsza próba w tym gatunku. Zrobiłyśmy cały cykl. Za pierwszy odcinek dostałyśmy po 1 tys. zł. I jako bogate damy wracałyśmy do domu Chmielną. Wtedy to była ulica luksusowych sklepów. I postanowiłyśmy poszaleć. Ja kupiłam mężowi jedwabny krawat, choć on nigdy ich nie nosił – chodził w swetrach. Kupiłam za 600 zł kieliszki – śliczne. Ja te pieniądze wydałam do końca. Agnieszka trochę mniej, ale byłyśmy szczęśliwe! Byłyśmy ze sobą blisko. Wszystkie jej miłości, wszystkich amantów i mężów dobrze znałam. Bardzo mi brak Agnieszki. Jeździłyśmy też razem na Mazury. Oczywiście do Krzyży, gdzie rozlokował się prawie cały STS. Ja jeżdżę tam do dziś – wspominała Lipińska w rozmowie z portalem aict.art.pl.

Uważała męża za swój najlepszy życiowy wybór

Olga Lipińska i Andrzej Wiktor Piotrowski poznali się, gdy ona zaczynała pracę w Telewizji Polskiej oraz studia. On wówczas związany był z STS.

– Przyszli z tego STS-u do telewizji coś tam zagrać. On tak uważnie na mnie spojrzał i zapytał, czy chcę iść z nim na pokaz filmu Chaplina. Poszliśmy. Strasznie dużo gadał – mówiła Lipińska w „Wysokich Obcasach”.

Amant Olgi Lipińskiej z początku jej się nawet nie podobał, ale to on dał jej akceptację i miłość. Mama Olgi wolała drugiego z adoratorów córki, czyli Andrzeja Drawicza.

– Drawicz potrafił zjeść osiem kotletów mielonych, a raz wyjadł całą salaterkę konfitur. Ale mnie nie interesował. Piotr też nieszczególnie. Lubiłam go, ale nie byłam zakochana – mówiła Lipińska.

Piotrowski okazał się bardzo wytrwały w zdobywaniu względów młodej dziewczyny. Wystawał pod jej domem, pisał listy, a niegdyś – pomimo problemów finansowych – kupił bukiecik konwalii.

Choć Olga sama nie wie, co zdecydowało o jej wyborze, po latach nazwała ukochanego swoim najlepszym życiowym wyborem. Para nie zdecydowała się na dzieci.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie; Obserwuj StronaKobiet.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kobieta

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet