Aktor znany z „Barw szczęścia” przeszedł przez piekło. Tego nikt nie wiedział o jego rodzinie!

Marek Siudym zachwyca każdą swoją rolą. Potrafi wcielać się w postacie komediowe, jak i dramatyczne i za każdym razem świetnie mu to wychodzi. W jego życiu prywatnym również nie brakuje skrajności – od wielkiego szczęścia, po zawód miłosny, aż po ogromny ból po stracie bliskiej osoby.

Marek Siudym urodził się 24 października 1948 roku w Łodzi. W swoim rodzinnym mieście ukończył liceum i chciał zdawać do Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych. Niestety ze względu na słabe wyniki na maturze został odrzucony. Po odbyciu służby wojskowej zdał egzaminy do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, którą ukończył w 1974 r. Rok później zadebiutował na deskach Teatru Rozmaitości, przez kilkanaście lat był aktorem Kabaretu Olgi Lipińskiej. Rozpoznawalność zyskał dzięki roli woźnicy węglarki w filmie „Miś” Stanisława Barei. Pod koniec lat 90. grał głównie w serialach, ale nie tylko. Na swoim koncie ma także wiele ambitniejszych ról na przykład w filmie „Ubu Król” Piotra Szulkina, gdzie wcielił się w postać Michała Fiodorowicza.

Marek Siudym dwa razy się żenił. Jego pierwszą żoną była Krystyna Bobirecka, którą poznał w trakcie nauki jazdy konnej. Ślub wzięli w 1975 roku. Owocem tego związku była córka-Agnieszka, którą razem wychowywali w domu w Falenicy. Relacja jednak nie przetrwała, a Siudym pozostawił żonie majątek i wyprowadził się z jedną walizką w ręku. W 1996 roku aktor spotkał swoją drugą żonę – była od niego młodsza o 20 lat.

Ślub odbył się rok po poznaniu, a w 1998 roku na świecie pojawił się ich syn – Tadeusz. Jednak i ten związek zakończył się rozstaniem. Para była ze sobą 17 lat. Jakiś czas temu aktor podsumował swoje życie w rozmowie z tygodnikiem „Świat i ludzie”:

Ciągle zaczynałem od nowa, bo jak się rozstawałem, to zostawiałem wszystko moim partnerkom, żonom. Wychodziłem z jedną walizką i nie była to walizka z pieniędzmi. Dlatego dziś nie mam własnego mieszkania, a samochód - w leasingu.

Marek Siudym po rozstaniu z drugą żoną skupił się na swoich zawodowych obowiązkach i relacji z synem i wnukiem. To właśnie dziecko jego córki w pewnym momencie stało się dla niego największym wyzwaniem, ale i przyjemnością. Z Agnieszką nie miał dobrych relacji – ubolewał, że nie nauczył jej życia, przez co ona wpadała w ciągłe tarapaty. Wiele razy jej pomagał – nawet wtedy, kiedy nie miał z nią żadnego kontaktu. Gdy znalazła się w kłopotach i nie mogła sprostać swoim rodzicielskim obowiązkom, bez wahania podjął decyzję o przejęciu opieki nad wnukiem, z którym zamieszkał. Niestety wydarzyło się coś tragicznego

Moja córka Agnieszka miała burzliwe przejścia, ale zawsze starałem się jej pomagać, ratować z różnych tarapatów. Niestety, Adaś nie żyje. Miał w sobie radykalny bunt. Wydawało mi się, że wszystko jest dobrze. Zaraziłem go pasją do koni, pracował. Miał 21 lat (kiedy zmarł – przyp. red.) – powiedział Marek Siudym kilka lat temu w wywiadzie dla „Dobrego Tygodnia”.

Ta śmierć wywołała w nim ogromny smutek do tego stopnia, że wycofał się na jakiś czas z polskiego show-biznesu i zrobił sobie przerwę w karierze aktorskiej. Dzisiaj skupia się na tym, aby grać i na swoim hobby, jakim jest jeździectwo. Kocha również koty i psy oraz motocykle.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie.