Po co nam drzewa i co powinniśmy o nich wiedzieć?
Początek człowieka wiązał się z drzewami. W końcu raj to było miejsce zadrzewione. Podstawowym pokarmem naszych przodków były owoce. Jak wiadomo, drzewa to duże rośliny i wieloletnie. Niektóre żyją po tysiąc lat. Są pamiątką przeszłości i mają duże walory dekoracyjne. Produkują tlen, pochłaniają dwutlenek węgla i kurz, tłumią hałas. Wydzielają olejki eteryczne i inne substancje bakteriobójcze. Zmniejszają możliwość rozwoju chorobotwórczych grzybów i bakterii. Dostarczają surowca opałowego, budowlanego i leczniczego. To tak w dużym skrócie.
Jak wyglądałby świat bez drzew?
Przed karbonem ziemia nie była pokryta drzewami. Były tylko rośliny wodne. Szalały wichury i erozja. Dzisiaj drzewa chronią góry przed rozmyciem. Ich korzenie utrzymują glebę, a opadające i rozkładające się liście wzbogacają jej skład. Kiedy człowiek zajął się rolnictwem, drzewa trochę straciły na znaczeniu, chociaż materiałem budowlanym były przez całe wieki i są nim do dzisiaj. Pasy leśne pełnią rolę ochronną dla gruntów rolnych, poprawiają klimat, zwiększają ilość opadów. Zwłaszcza w Anglii, Francji i Irlandii bardzo docenia się rolę drzew w rolnictwie. Pasy przeciwwietrzne na przykład posadzono wszędzie tam, gdzie wiatry sztormowe od Atlantyku niszczyły uprawy. W Polsce Dezydery Chłapowski jako jeden z pierwszych na swoich majątkach zaczął obsadzać miedze i brzegi dróg drzewami.
Jaką pracę wykonują drzewa w miastach?
Przede wszystkim regulują klimat i chronią nas przed upałami. Pobierają wodę z głębszych warstw i odparowują ją, obniżając w ten sposób temperaturę otoczenia. Im jest cieplej, tym intensywniej przebiega ten proces. Gdyby nie drzewa, całe miasto miałoby taki klimat, jaki panuje na starówce. Byłoby trudno wytrzymać latem. Drzewa chronią nas przed hałasem. Pochłaniają również z powietrza kurz, substancje lotne, jak tlenki węgla, siarki, azotu, benzen czy aldehydy, i unieczynniają je. Gdyby nie drzewa, wchłanialibyśmy więcej toksyn.
Zobacz także: Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy
To znaczy, że drzewa zmniejszają skutki smogu?
Tak, ale głównie w okresie wegetacji. Zimą, kiedy temperatura spada poniżej zera, czynności życiowe drzew są zahamowane, Mikrocząsteczki pyłów przyczepiają się do meszku, którym pokryte są gałęzie. Jedynie drzewa iglaste mogą przy takich temperaturach w nieznacznym stopniu pochłaniać gazowe zanieczyszczenia.
Jak drzewa radzą sobie ze smogiem?
Jedne lepiej, drugie gorzej. Liściaste całkiem nieźle. W końcu w naturalnych warunkach też występują miejsca bardzo zapylone, na przykład w pobliżu pustyń, gdzie wiatr przynosi rozmaite pyły. Nie są one wprawdzie skażone chemicznie, ale też mamy różnego rodzaju zawiesiny. Jest to, oczywiście, nikłe zapylenie w porównaniu z tym, co mamy w miastach.
Czym grozi intensywna „siekierezada” w miastach?
Pogorszeniem warunków sanitarnych. Będzie może mniej liści spadać na ziemię jesienią, ale mówiąc poważnie, brak drzew w terenie zurbanizowanym odczujemy bardzo dotkliwie. Będą większe skoki temperatury, bardziej dokuczliwe upały. Pamiętajmy, że drzewa chronią mury budynków przed nadmiernym nagrzewaniem. Przegrzewające się mury to duży problem. Jeżeli upały trwają długo, jak to bywa latem, to potem w nocy temperatura niewiele się obniża. Trudno zasnąć nawet przy otwartym oknie. W średniowiecznych miastach nie było miejsca na drzewa. Rosły najczęściej jedynie na przykościelnym cmentarzu. Tylko że tamte miasta były ułamkiem dzisiejszych. Miały kilka hektarów powierzchni, a nie setki kilometrów kwadratowych, jak współczesne molochy.
Obecne przepisy mogą zakończyć się rzezią drzew?
Media donoszą o gwałtownym nasileniu wycinki drzew w całym kraju. Obrońcy nowelizacji ustawy mówią, że każdy, kto posadził drzewo, ma prawo je wyciąć. Oczywiście, jest to słuszne, gdy chodzi o ogródek przydomowy, w którym ktoś posadził świerk zbyt blisko okien i po wielu latach okazuje się, że ma z tym problem. Ale takich przypadków jest naprawdę bardzo mało. Większość spraw dotyczy działek ze starymi nasadzeniami, których nie dokonali obecni właściciele. Na ziemiach zachodnich i północnych większość starszych drzew sadzili ci, których nawet potomkowie tutaj już nie mieszkają. To głupie gadanie, gdy ktoś opowiada, że może wyciąć dwustuletni dąb, bo go posadził. Chyba że niektórzy członkowie rządzącej partii będą żyli po kilkaset lat, jak to było w czasach wczesnobiblijnych za Noego.
Minister Szyszko wierzy, że nowe przepisy sprawią, iż Polska pokryje się nowym drzewostanem. Ile czasu potrzeba, by sadzonka zamieniła się w coś bardziej okazałego?
Drzewo musi rosnąć co najmniej kilkanaście lat, żeby mogło osiągnąć dające się zauważyć rozmiary. To w przypadku szybkorosnących topól, wierzb, brzóz czy klonów. Większość drzew potrzebuje jednak kilkudziesięciu lat, by z badyla przeistoczyły się w imponującą rozmiarami roślinę.
Zobacz także: Szewska pasja. Sebastian Suchański robi buty na zamówienie
Widział Pan na pewno plac przez urzędem Warszawa Śródmieście. Przed wycinką - oaza zieleni, po wycince - pustynia.
Gdyby ludzie byli aniołami, problem by nie istniał. Moim zdaniem, poprzednia ustawa, która nakazywała zwracać się do władz z każdym głupstwem o pozwolenie, też nie miała sensu. Chociaż z drugiej strony, mimo że była przesadzona, stwarzała ograniczenia dla planowania nieokiełznanej i lekkomyślnej wycinki.
Co to znaczy, że była przesadzona?
Ustawa powinna być dostosowana do realiów. Opłaty, które obowiązywały kiedyś, nawet cztery tysiące za jeden centymetr obwodu drzewa, były zabójcze. Znam przypadki, kiedy rolnik posadził kilkadziesiąt lat temu wierzbę, wyciął ją i naliczono mu dwieście tysięcy złotych kary. Jego gospodarstwo było mniej warte. Był zrujnowany na stare lata. Ale poprawianie takich absurdów to jedno, a co innego - przewracanie przepisów do góry nogami. Widać, że ludzie się zorientowali, iż obecna ustawa może być wycofana i biorą się za wycinkę, żeby szybko wykorzystać sytuację. Na szczęście w naszym regionie na razie niczego drastycznego nie widziałem. No, może poza ulicą Moniuszki w Toruniu, gdzie przycięto rząd kilkudziesięciu topól włoskich na wysokości trzech metrów. Nazywa się to cięcie pielęgnacyjne, a obcięto całe korony. Drzewo tak potraktowane na pewno uschnie. To tak, jakby obcięto głowę człowiekowi, bo był za wysoki. Ale to inna sprawa...
Ustawa w obecnym kształcie nie zniosła całkowicie obowiązku uzyskania zezwolenia. Jest nadal potrzebne, gdy teren ma być przeznaczony pod inwestycję.
Niestety, łatwo o nadużycia. Miesiąc przed sprzedaniem gruntu developerowi właściciel wytnie drzewa i krzewy, i wszystko będzie w porządku. W myśl aktualnych przepisów oczywiście. Słusznie prezes PiS-u zauważył, że lobby developerskie nacisnęło na posłów. Moim zdaniem nowa ustawa jest dziełem ludzi lekkomyślnych, a może nawet myślących kieszenią.
Jak to uregulować?
Na pewno trzeba się zapoznać z przepisami obowiązującymi w krajach starej Unii Europejskiej i zobaczyć, jak to się robi w kilku państwach pozaeuropejskich. Wystarczy sprawdzić, jak u nich to działa i wykorzystać sprawdzone pomysły.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!