Praca nad ikoną to rodzaj modlitwy – mówi Anna Gełdon, ikonopisarka

Jolanta Tęcza-Ćwierz
Anna Gełdon: nie wyobrażam sobie siebie bez ikon
Anna Gełdon: nie wyobrażam sobie siebie bez ikon Anna Kaczmarz
Cisza mieszkania w jednej z krakowskich kamienic. W pracowni pełnej farb, pędzli i desek Anna Gełdon pochyla się nad stołem. Maluje. Pisze. Modli się. Bywa, że uważne pociągnięcia pędzlem wiele ją kosztują, zwłaszcza gdy po wielu godzinach pracy bolą plecy, a wzrok traci ostrość. Powoli, krok po kroku, z nicości wyłania się obraz. Ikona.

Zazwyczaj powstaje na desce lipowej. Wyschnięte i wysezonowane deski Anna zamawia u pana Andrzeja – stolarza, który mieszka w Królowym Moście (gdzie kręcono sceny do filmów z serii „U Pana Boga...”). Ikona najczęściej przedstawia Chrystusa, Maryję lub świętych, rzadziej konkretne sceny biblijne. I nie jest zwykłym obrazem religijnym. Pisanie ikony jest czynnością sakralną.

- Duże znaczenie w jej tworzeniu ma modlitwa – mówi Anna Gełdon. Dla artystki pisanie ikon to palce szorstkie od polerowania deski, oko i dłoń zmęczone wielogodzinnymi próbami uchwycenia idealnej kreski i barwy. Choć tak naprawdę ikona powstaje nie na desce, ale w głowie i sercu piszącego.

Obrazy niezwykłe

Ikony nie powstawały dla sztuki jako takiej. Tworzenie ich – w odróżnieniu od innych dzieł malarskich – nie miały na celu wzbudzania zachwytu obserwatorów, nie chodziło o piękno, estetykę czy wyrażanie emocji twórcy.

- Spokój, który jest widoczny na ikonie, powinien nas skłonić do modlitwy – mówi pani Anna. – Twarze świętych przedstawianych na ikonach spoglądają prosto, nie ujawniając emocji. W tym spokoju jest zawarta ogromna siła ikony. Człowiek, który zmaga się z chorobą czy cierpieniem, czuje się zrozumiany. Podobnie ten, który klęka przed Bogiem z radością i wdzięcznością za chrzest dziecka czy ślub. On również, patrząc na ikonę, czuje się zrozumiany. Poprzez te niezwykłe obrazy możemy zwracać się do Boga w różnych stanach emocjonalnych. Zadaniem ikony jest bowiem wyciszenie zmysłów, skłonienie do modlitwy i kontemplacji – dodaje ikonopisarka.

Ikona jest szczególnym rodzajem malarstwa, zatem ma swój konkretny język, pełna jest symboli i znaków. Oczy bez łez, usta bez grymasu nie służą do odbierania bodźców zmysłowych, ale symbolizują oderwanie od ziemskich spraw.

Ikony się pisze. Dlaczego, przecież pisze się piórem, długopisem, pisakiem...

- Ikona przyszła do Polski ze Wschodu – wyjaśnia Anna Gełdon. – Prawdopodobnie pojęcie „pisać ikony” wykształciło się w obrębie naszej polskiej kultury dość późno, bo w XX wieku. Osobiście oba terminy – pisać i malować – stosuję zamiennie, przez co nieraz jestem poprawiana przez innych - uśmiecha się Anna.

Jak dodaje, jest także drugie wyjaśnienie sformułowania „pisać ikony”. Przez wiele wieków obrazy te, zwłaszcza malowane na ścianach świątyń, pełniły funkcję edukacyjną dla osób nieumiejących czytać. Sobór Nicejski II postawił na równi ikonę i Ewangelię. Stąd ikona była określana jako biblia ubogich. To, co uczony mógł przeczytać w Ewangelii, człowiek prosty mógł zobaczyć na ikonach. Zasadniczym zadaniem ikony jest więc pokazywanie i uobecnianie przez kolory tego, co Ewangelia opisuje słowami.

Wierność tradycji

Tematyka ikon jest ściśle określona. Za pomocą takiego obrazu można przedstawiać świętych oraz najważniejsze sceny z ich życia. Popularnym motywem są sceny biblijne oraz liturgiczne. W ikonie nie ma elementów przypadkowych. Tu wszystko dopracowane jest do perfekcji, a o tym, jak mają być przedstawiani święci oraz jaką tematyką mogą się zajmować twórcy ikon, decyduje wiele kościelnych przepisów. Grekokatolicy i prawosławni trzymają się ich mocno.

- Jestem osobą prawosławną. Od dziecka modlę się w świątyniach wypełnionych ikonami – mówi Anna. – Pisząc ikonę, należy podporządkować się tradycji ikonograficznej, która jest zbiorem reguł i zasad, mówiących o tym, jak należy przedstawiać na ikonach poszczególnych świętych.

Jak wyjaśnia ikonopisarka, tradycja określa atrybuty świętego – rysy twarzy, kształt i kolor zarostu oraz włosów, szaty, w jakich jest przedstawiany. Jednak mimo że wszystkie ikony przedstawiają w podobny sposób Maryję, Jezusa czy świętych, to każda ikona jest inna. Mówi się, że nie ma dwóch identycznych. Każdy, pracując nad ikoną, pozostawia w niej cząstkę siebie. A wierni podświadomie wyczuwają, że ikony nie są kolejnymi świętymi obrazkami przeładowanymi bogactwem artystycznym, lecz obrazami niosącymi treści teologiczne. Ikona przyciąga ich nie tylko walorami estetycznymi, ale przede wszystkim bogactwem duchowym.

Od deski

Pisanie ikony Anna zaczyna od przygotowania deski. Zanim powstanie obraz, deska musi być zaimpregnowana i pokryta warstwami zaprawy klejowo-kredowej.

- Grunt przygotowuję samodzielnie z kredy i kleju zwierzęcego (kostnego lub skórnego). Etapy przygotowania gruntu i deski można zobaczyć na moim kanale na YouTube „Tajemnice ikony”.

Tradycja mówi o dwunastu warstwach gruntu (choć może ich być albo więcej, albo mniej). Anna zaznacza każdą warstwę niewielką kreską na odwrocie deski. Po naniesieniu ostatniej warstwy przyszłą ikonę należy wypolerować papierem ściernym.

- Trzeba wyszlifować deskę do powierzchni gładkiej jak kartka, bo wówczas farba dobrze się trzyma. Proces ten zajmuje kilka godzin – mówi.

Na wypolerowanej desce odwzorowuje się szkic. Osoby początkujące przenoszą na podobrazie rysunek metodą kalki, Anna rysuje ołówkiem bezpośrednio na desce. Po wykonaniu rysunku przystępuje do malowania. Farby artystka wykonuje samodzielnie. Ich skład jest jak żywcem wyjęty z książki kucharskiej: żółtko jajka, wino lub ocet…

- Korzystam z tempery jajecznej, średniowiecznej techniki łączenia pigmentów naturalnych (sproszkowanych farb) z żółtkiem jaja oraz winem lub octem. Mieszam tylko tyle farby, ile w danym momencie potrzebuję. Nakładam bardzo cieniutkie warstwy, żeby pokryć dane miejsce jednym kolorem, farbę nakładam wielokrotnie. Chodzi o to, aby było to malarstwo bezfakturowe, aby nie było widać duktu pędzla – wyjaśnia.

Ikonopisarka zaczyna od najciemniejszych kolorów, kończy na najjaśniejszych. Barwy nanosi miękkimi pędzlami zrobionymi z włosia wiewiórki lub kuny. Dzięki temu uzyskuje efekt gładkości i delikatnych przejść światłocieniowych. Kolory szat dobiera stosownie do charakteru postaci, pamiętając, że konkretne barwy mają swoje znaczenie. Rozjaśnienia szat uzyskuje przez dodanie do podkładu jaśniejszego pigmentu, a do niemal obowiązkowego złocenia tła używa prawdziwego złota płatkowego.

Końcowe szlify to tchnienie życia w ikonę. Uwydatnienie źrenic i pokrycie twarzy oraz dłoni kreskami z bieli cynkowej z domieszką ochry, które sprawiają, że ikona „błyszczy”. Potem jest czas na złocenia i zabezpieczenie obrazu werniksem. W ostatniej fazie pisania ikony wykonywany jest napis (zwykle w języku greckim), który wskazuje imiona przedstawianych postaci lub wydarzeń.

- Każda ikona ma inskrypcję - mówi artystka. – To jej nieodzowny element, dowód, że modlimy się do konkretnych świętych postaci. Podpisy pozwalają mieć świadomość tego, komu się składa hołd.

Coś pięknego

Anna Gełdon swoją pierwszą ikonę namalowała, mając zaledwie 12 lat. Od tamtej pory spod jej pędzli wyszło ponad 300 obrazów. - W szkole podstawowej tata wysłał mnie na obóz ikonograficzny, który organizował ojciec Leoncjusz Tofiluk, proboszcz parafii św. Archanioła Michała w Bielsku Podlaskim i dyrektor pierwszej w Polsce prawosławnej szkoły ikonograficznej - wspomina. – Uczestniczyłam w zajęciach z siostrą. Byłyśmy najmłodsze. Malowałyśmy po 12 godzin dziennie z przerwami na jedzenie i modlitwę. W ciągu dwóch tygodni udało mi się namalować jedną maleńką ikonę Chrystusa o wymiarach 10 na 15 cm. Uwierzyłam, że jestem w stanie zrobić coś pięknego dla Boga. Oczywiście organizatorzy warsztatów mi pomagali. A pod koniec obozu przyjechał tata, który potajemnie, kiedy spałam, poprawiał moją ikonę, aby nie była gorsza od innych. Ma ją do dziś – mówi.

Od tamtej pory Anna każdego roku jeździła do Bielska Podlaskiego. Zdała do szkoły ikonograficznej, a potem skończyła historię sztuki, była też na praktykach w prawosławnych klasztorach, m.in. w słynnej szkole ikonograficznej Ławry Troicko-Siergijewskiej w Siergijew Posadzie pod Moskwą. Dziś prowadzi warsztaty pisania ikon (informacje na: www.sztuka-ikony.pl). Jej dzieła znajdują się w kościołach i cerkwiach w kraju i za granicą, m.in. w Stanach Zjednoczonych, RPA, Danii, Chile, Rosji.

Dla cierpliwych

Pisząc ikonę, należy być wyciszonym i skupionym. Modlitwa sama ciśnie się na usta. Annie jednak trudno mówić o duchowych przeżyciach, ponieważ pisanie ikon to dla niej nie tylko mistycyzm, ale także praca.

- Tworzę, kiedy mogę, zwykle w nocy. Mam troje dzieci – mówi. Kiedy zaczyna pracę nad ikoną jakiegoś świętego, stara się przeczytać coś o jego życiu, aby zrozumieć, kim był. Podczas pracy pomaga jej muzyka chórów cerkiewnych.

- Staram się modlić podczas pracy, ale zdarza się, że myśli uciekają w inną stronę. Bywa, że pracuję po 16 godzin. Czuję zmęczenie fizyczne, ale jestem uparta.

Anna zauważa, że wokół jest mnóstwo złych, tandetnych ikon, które są robione dekupażem i tylko podmalowywane lub celowo postarzane. - W zalewie ikon sztampowych i kiczowatych staram się pokazać ludziom różnicę między tym, co jest wartościowe, a co nie. Bylejakość mocno umniejsza ikonie – mówi Anna Gełdon.

Czas poświęcony na napisanie ikony zależy od jej wielkości i złożoności typu ikonograficznego. Prostą, niewielką ikonę Anna jest w stanie napisać w kilka dni. Większe i bardziej skomplikowane ikony wykonuje się stosownie dłużej – nawet kilka miesięcy. Zależy to również od biegłości w opanowaniu techniki.

- Osobie, która zaczyna u mnie kurs, napisanie jednej ikony zajmuje semestr, czyli ponad 80 godzin.

Na wieki

Obecność ikony w cerkwi, kościele czy w domu pomaga się wyciszyć, skupić spojrzenie na określonym wizerunku, zachęca do więzi z Chrystusem, Matką Najświętszą, świętymi. Ikona sprzyja kontemplacji. Powinna być napisana tak, aby świadczyła o tajemnicy zbawienia. Nie może być wariacją artysty, jego zdaniem czy pomysłem.

- Pisanie ikon powinno uczyć pokory w stosunku do siebie jako twórcy – mówi Anna Gełdon. - To rodzaj sztuki, w którym artysta nie próbuje pokazać siebie. Kiedy ktoś stara się malować, eksponując umiejętności, obraz zwykle się nie udaje. Ikonograf jest pracownikiem Boga i ma przekazać Jego prawdy, a nie swoje – podkreśla.

Ikonograf całkowicie chowa się za swoją pracą, pozostaje anonimowy – ikon nie podpisuje się nazwiskiem twórcy. Ważny jest ten, kto na ikonie został przedstawiony, a nie ten, kto malował.

Anna: Mam poczucie, że robię coś cennego, co zostanie po mnie przez wiele lat, bo tak wykonane ikony mają szansę przetrwać wieki.

Ikona pisze człowieka

Dziś ikona kojarzy się przede wszystkim z prawosławiem, ale przecież pierwsze ikony powstawały jeszcze przed podziałem Kościoła na wschodni i zachodni. Podobno początków ikony należy upatrywać w antycznej sztuce portretu i malarstwie katakumbowym, które uprawiali pierwsi chrześcijanie. Według rozpowszechnionej na Wschodzie ludowej tradycji ikony powstawały jeszcze w czasach apostołów, a autorem najdawniejszych był święty Łukasz Ewangelista.

Po Wielkiej Schizmie ikony zaczęły być wiązane z chrześcijaństwem wschodnim; powstawały w Bizancjum, Grecji, na Rusi, na Bałkanach.

Anna: Nie wyobrażam sobie siebie bez ikon.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kobieta

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet