Mowa o rzeżączce, czyli jednej z najczęstszych chorób wenerycznych. Jej szczepy bardzo szybko uodparniają się na podawane antybiotyki i coraz częściej nie działają na nie żadne formy leczenia.
Doktor Teodora Wi, kierująca w WHO Wydziałem Ludzkiej Reprodukcji, opracowała raport, z którego wynika, że jednym z głównych powodów szerzenia się epidemii lekoopornej rzeżączki jest ryzykowny (bez zabezpieczenia, przygodny) seks, w tym także seks oralny – jak podaje Gazeta Wyborcza.
Według szacunków WHO, każdego roku rzeżączką zakażeniu ulega 78 mln ludzi, z czego w samej Europie - 4,7 mln. W Polsce w ubiegłym roku zanotowano oficjalnie prawie 400 zakażeń, jednak niemal na pewno rzeczywiste liczby są o wiele większe.
Rzeżączka jest bardzo niebezpieczna również dlatego, że większość zarażonych kobiet nie odczuwa żadnych jej objawów lub są one bardzo słabe, więc często ignorowane lub mylone z innymi chorobami.
Często zdarza się tak, że pierwsze objawy rzeżączki przekazanej drogą seksu oralnego przypominają zwykłe zapalenie gardła. Lekarz przepisuje wtedy antybiotyk, który nie tylko nie jest w stanie skutecznie zwalczyć tej bakterii, a tylko ją „wzmacnia” i powoduje powstanie supermikroba odpornego na leczenie - wyjaśnia dr Wi.
Zakażenie rzeżączką zdecydowanie częściej zdarza się u kobiet, a jego skutkiem mogą być powikłania doprowadzające do zapalenia jajowodów, ciąży pozamacicznej, niepłodności czy dodatkowego zakażenia wirusem HIV. Nieleczone zakażenie rozprzestrzenia się do stawów i krwi, powodując sepsę i zagrażając życiu. Rzeżączka może być również przeniesiona z matki na dziecko podczas porodu.
Zobacz także:- Jakie znaczenie w życiu ma seks?
- Polki stały się bardziej śmiałe w sprawach seksu [WIDEO]
- Z jakimi dolegliwościami trafiają do ginekologa kilkuletnie dziewczynki?
Choroby weneryczne. Jakie są objawy i metody leczenia?