„Sztuka kochania” trafiła do kin w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Okazała się magnesem przyciągającym przed ekrany tłumy. Efekt? Film w reżyserii Marii Sadowskiej - po pierwszym weekendzie wyświetlania - znalazł się na czwartym miejscu zestawienia najchętniej oglądanych premier.
Źródło: WideoPortal/x-news
Warto zwrócić uwagę, że na początku kwietnia do repertuaru kin w Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej wraz ze „Sztuką kochania” weszło szesnaście innych filmów. Polską opowieść o Michalinie Wisłockiej, która zrewolucjonizowała życie seksualne Polaków można oglądać w sieci kin Odeon. Wyświetlana jest na ponad siedemdziesięciu ekranach.
„Pitbull” przeciera szlaki
- Po latach posuchy, kiedy to rodzime tytuły trafiały do brytyjskich kin rzadko niczym meteoryty, przyszła pora na prawdziwą inwazję polskich produkcji - stwierdza Radek Folta, dziennikarz filmowy i kulturalny, który obecnie mieszka w Londynie, autor bloga „Film jak sen”. Jego zdaniem wszystko zmieniło się wiosną 2016 roku, kiedy to firma Phoenix ze Stanów Zjednoczonych nabyła prawa do dystrybucji filmu „Pitbull. Nowe porządki” na zagraniczne rynki.
- Po obiecującej sprzedaży z kilku pokazów w Chicago, rozpoczęto pertraktacje z sieciami kin w Wielkiej Brytanii. Odeon, największa sieć kin na Wyspach, z sukcesem wynegocjowała sobie wyłączność na dystrybucję produkcji, z założeniem pokazania go w 32. kinach. W pierwszy weekend stało się coś, o czym pisał nawet dziennik „Guardian”, gdyż film Patryka Vegi okazał się czarnym koniem box office’u, zarabiając imponującą kwotę 145 tys. funtów, czyli przynosząc średni zysk 4,5 tys. z jednego kina - wyjaśnia Folta.
W Polsce „Sztukę kochania” Marii Sadowskiej - w obsadzie z Magdaleną Boczarską, Erykiem Lubosem i Piotrem Adamczykiem - obejrzało już prawie 1,8 mln widzów. Tym samym tytuł ten pozostaje na szczycie tegorocznego box office’u w naszym kraju.
Kinowy patriotyzm
Na sukces „Sztuki kochania” na zachodzie mają wpływ mieszkający tam Polacy. Są oni bowiem drugą pod względem liczby mieszkańców mniejszością narodową w Wielkiej Brytanii.
- Filmy skierowane do grup etnicznych czy specyficznych nacji nie są niczym nowym w wielokulturowej Brytanii. Od lat obecne jest tam choćby kino z Indii i Sri Lanki. Trudno się temu dziwić - mniejszość pochodzenia hinduskiego jest najliczniejsza w Zjednoczonym Królestwie - ocenia Folta.
W wielu miastach, gdzie obecne są silne skupiska mieszkańców mówiących w językach hindi czy tamilskim, znajdują się niezależne kina, które specjalizują się w pokazywaniu filmów dla tej publiczności. Główne sieci kin - Vue, Odeon i Cineworld - dostosowały się do wymagań rynku i praktycznie nie ma miesiąca, żeby w dystrybucji nie pojawił się film - lub kilka - z wybranych kręgów kulturowych.
Zdaniem londyńskiego obserwatora, sieci kin nie boją się podejmować trudnych decyzji i ryzykować z dystrybucją polskich filmów. - Dystrybutorzy bacznie przyglądają się temu, co jest popularne w Polsce - im głośniejszy tytuł, tym większa szansa na jego sukces w Wielkiej Brytanii - mówi Folta.
Tak było choćby z oscarową „Idą” Pawła Pawlikowskiego, która w Wielkiej Brytanii zarobiła 514 tys. funtów, „Wałęsą. Człowiekiem z nadziei” i „Katyniem” (160 tys.) Andrzeja Wajdy oraz „W ciemności” (233 tys.) Agnieszki Holland.
urszula.wolak@dziennik.krakow.pl
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!