Prezydent Andrzej Duda podpisał zmiany w ustawie o pomocy osobom uprawnionym do alimentów. Wejdą one w życie 23 maja. Dla osoby, która nie jest zaznajomiona z tą sprawą, zmiany mogą wydawać się czystą kosmetyką. Jednak dla rodziców to realna nadzieja na godne wychowanie swoich pociech i, mówią krótko, bat na tych, którzy świadomie unikają płacenia na dziecko.
Pierwszą ważną zmianą jest doprecyzowanie tzw. uporczywego uchylania się od płacenia alimentów. Kodeks karny nie mówił jednoznacznie, czy „uporczywe unikanie płacenia” to miesiąc, rok, czy pięć lat. Teraz sprawa jest jasna: zalegasz za trzy miesiące? Możesz trafić za kratki.
- Zmiany są jasne. Jeśli łączna wysokość zaległości alimentacyjnych wyniesie równowartość co najmniej trzech świadczeń okresowych, dłużnikowi będzie grozić do roku więzienia. Oznacza to, że nie będziemy już skazani na interpretacyjną łaskę lub niełaskę sądu - mówi Joanna Łukaszewicz ze Stowarzyszenia Alimenty To Nie Prezenty, mama 18-letniej Julii. - Wierzę też, że te zmiany realnie uporają się z tzw. dobrą wolą spłaty zadłużenia. Oto bowiem taki tatuś, którego długi sięgały kilkudziesięciu tysięcy złotych, deklarował przed sądem, że będzie je powoli spłacał. I rzeczywiście, na konto wpływało 50 złotych miesięcznie. Sąd umarzał sprawę, bowiem dłużnik miał wolę spłaty zobowiązań. Rodzice samotnie wychowujący dzieci w takich sytuacjach zostawali sami, a dłużnicy śmiali im się w twarz - dodaje.
Zobacz też: Przez trzy lata płacił alimenty na dziecko, którego nie było. Na konto matki trafiło blisko 20 tys. zł
Źródło: TVN24/X-News
Teraz już tak nie będzie. I choć kara w nowelizacji jest niższa (rok więzienia, wcześniej - dwa lata), to zdecydowanie łatwiej będzie udowodnić winę dłużnika przed sądem. Kara dwóch lat więzienia będzie teraz grozić osobie, która, nie płacąc alimentów, naraża osobę najbliższą na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych.
- Jeżeli ktoś nie chciał partycypować w kosztach utrzymania swojego dziecka, to teraz, widmo realnej kary powinno go do tego zmotywować - dodaje Łukaszewicz.
I dokładnie takie jest główne założenie zmian. Mają one zwiększyć skuteczność ściągania z osób uporczywie unikających płacenia alimentów.
Problem jest poważny, bo może dotyczyć nawet miliona dzieci w całym kraju. Co więcej, spora część osób, które przed sądem zostały zobowiązane do płacenia alimentów, po prostu tego nie robi lub robi to jedynie w jakiejś części. Alimentów na dzieci nie płaci aż 84 proc. zobowiązanych do tego rodziców, głównie ojców (chociaż coraz częściej problem dotyczy także matek).
- Oczywiście, istnieje coś takiego, jak Fundusz Alimentacyjny, który ma pomagać rodzicom samotnie wychowującym swoje pociechy. Tutaj jednak spotykamy się z kolejnym absurdem: kryterium dochodowe jest bowiem ustalone na poziomie 725 złotych miesięcznie. Jeżeli dochody na jedną osobę są większe - fundusz nie wypłaci świadczeń. Z kolei w tym roku płaca minimalna netto to około 1459 złotych. Zatem jeżeli matka samotnie wychowuje jedno dziecko i pracuje właśnie za najniższą krajową, to nie ma co liczyć na pomoc, bo przekroczyła kryterium dochodowe o jakieś... 9 złotych - dodaje Joanna Łukaszewicz.
Jak duże są długi alimenciarzy? Czytaj na kolejnej stronie
Długi są olbrzymie i sięgają miliardów złotych. Zmiany, które za niespełna dwa tygodnie mają wejść w życie, powinny nieco pomóc w ucywilizowaniu tę sytuacji i poprawić układ sił. Do tej pory rodzice samotnie wychowujący dzieci musieli często udowadniać, że dłużnik pracuje i tak naprawdę ma pieniądze na płacenie świadczenia.
- Policja, prokuratorzy i sądy naprawdę różnie nas traktowali. Często musieliśmy udowadniać, że drugi rodzic pracuje. Dochodziło do sytuacji, w których ktoś przez 8 lat oficjalnie nie miał żadnych zarobków, a jeździł nowym autem, kupował nieruchomości, a nie miał kilkuset złotych na dziecko - tłumaczy pani Joanna. - Długi alimenciarzy wobec Funduszu Alimentacyjnego to około 11 miliardów złotych. Wobec dzieci i rodziców to kolejne 20 miliardów. Skala problemu jest gigantyczna!
Rodzice, którzy w pojedynkę wychowują swoje pociechy przyznają, że dłużnicy alimentacyjni niemal do perfekcji opanowali unikanie płacenia - od pracy na czarno, przez niepisane umowy z pracodawcami, żeby ci wypłacali najniższe pensje, a pozostałe premie, czy nadgodziny wręczali „pod stołem”, po prowadzenia firm notorycznie przynoszących straty.
- Teraz zdecydowanie łatwiej będzie można ustalić, czy rodzic, który miga się od płacenia pracuje, czy nie. Nowelizacja zakłada bowiem dozór elektroniczny, który wymaga rozpisania swojego planu dnia. Jest on później weryfikowany z odczytami z urządzenia. Jeżeli jakiś dłużnik pracuje na czarno i do tej pory ukrywał to przed sądem, z dozorem elektronicznym już tak łatwo nie uniknie odpowiedzialności - tłumaczy Iwona Janeczek ze Stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci.
Rodzice wiedzą, że nowelizacja nie załatwia wszystkich spraw, nie jest gwarantem większej ściągalności pieniędzy. Ale daje olbrzymią nadzieję na to, że ci, którzy nie płacą na własne dzieci, w końcu się opamiętają, a pracodawcy, którzy pomagają im ukryć część dochodów zrozumieją, że działają tak naprawdę na własną niekorzyść.
- To jest duży problem, o którym musimy rozmawiać. Opinia społeczna musi być świadoma, jak wygląda sytuacja i co można zrobić, żeby pomóc rodzicom samotnie wychowującym swoje dzieci. Jeżeli zmiany, które niebawem wejdą w życie, sprawią, że np. 20 proc. osób więcej będzie płacić alimenty, to będzie to wielki sukces - mówi Iwona Janeczek.
Samotni rodzice żyli do tej pory w permanentnej niepewności: zasądzone alimenty to jedno, ale to, ile wpływało na konta dla dzieci, to zupełnie inna sprawa. Planowanie wydatków graniczyło z cudem.
- Najgorsze jest to, że nie wiem, ile pieniędzy będę miała na dzieci. Moja pensja jest stała, ale czy od ojca dostanę tym razem 100, czy 800 złotych? To była jedynie jego dobra wola. Dzieci trzeba ubrać, nakarmić, wysłać na dodatkowe zajęcia. Chcę, by wyrosły na porządnych ludzi, dobrych obywateli, ale miałam wrażenie, że do tej pory byłam zostawiona sama sobie z problemem niepłaconych alimentów. Były mąż, wiedząc o planowanych zmianach, od kilku miesięcy wysyła nam coraz więcej pieniędzy. Dzięki temu uda mi się wysłać dzieci na wakacje - mówi pani Alicja z Legnicy, która samotnie wychowuje dwójkę dzieci.
Oczywiście nowelizacja zakłada sytuacje, w których rodzic, ponad wszelką wątpliwość, mimo dobrej woli, nie będzie mógł spełnić obowiązku alimentacyjnego, np. ze względu na utratę pracy. Wówczas z pomocą ma przyjść Fundusz Alimentacyjny.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!
- Lidia Popiel wyjawia sekret o Bogusławie Lindzie. Tak naprawdę wygląda ich związek