Anna Fabia, kiedy jeszcze była w ciąży w szpitalu w angielskim mieście Bristol, usłyszała od lekarzy, że lepiej będzie, gdy ciążę usunie, bo chłopczyk, nawet jeśli się urodzi, to szybko umrze.
Oburzona wybiegła z gabinetu, spakowała się i postanowiła wrócić do Polski, do rodzinnych Wadowic. Tu na świat przyszedł jej synek.
- Wiedziałam, że będzie całe życie zmagał się z okrutnym schorzeniem, ale jego narodziny powitałam z radością - mówi kobieta. Chłopiec dostał na imię Michał.
Dziś ma 1,5 roku, ale jest wzrostu sześciomiesięcznego niemowlaka. Jeśli zdrowie mu dopisze, a kosztowna rehabilitacja się powiedzie, w dorosłe życie wejdzie ze wzrostem maksymalnie jednego metra. Prawdopodobnie nigdy nie nauczy się chodzić i będzie musiał korzystać z wózka inwalidzkiego.
Dziecko ma wrodzoną łamliwość kości typ III postępująco-deformującą. Według lekarzy to jedna z najbardziej bolesnych odmian tej choroby.
Ta łamliwość kości to specyficzna i tak naprawdę nieuleczalna choroba, charakteryzująca się dużą ilością złamań, nawet w życiu płodowym.
- Michałek miał bardzo dużo takich urazów. Jeszcze w moim brzuchu naliczono około 30 złamań: nóżek, rączek i żeber - opowiada Anna Fabia.
Połamane kości w efekcie ulegają deformacjom, skrzywieniu, skróceniu. Dochodzi też do skrzywień kręgosłupa i deformacji kości czaszki.
Z tego też powodu lekarze początkowo dawali Michałkowi najwyżej trzy miesiące życia.
- Na szczęście ich czarny scenariusz się nie sprawdził. Niestety, jego kosteczki są rzeczywiście bardzo kruche. Każdy uraz to potencjalne złamanie i następny ból. Z tego powodu muszę być przy nim cały czas, bo inni boją się nim zajmować - płacze mama chłopca. - Nie ma mowy, żeby ktoś chciał mi pomóc w przewijaniu, karmieniu i tak dalej. Ja to robię bardzo delikatnie, ale też się boję, że sprawię mu ból. A przecież to dziecko jak każde inne, chce się ruszać, chodzić, bawić, chce poznawać świat - dodaje.
Ale mały okazuje się być silniejszy niż choroba.
- Michał jest bardzo mądrym dzieckiem. Mimo tak dużego bólu, który towarzyszy mu przecież każdego dnia i konieczności brania silnych leków na jego uśmierzenie, cały czas podtrzymuje nas na duchu swoim uśmiechem - mówi pani Anna.
Chłopczyk uwielbia, gdy nad jego łóżeczkiem pochyla się 13- letnia przyrodnia siostra, Gabrysia. Wtedy śmieje się najgłośniej i mruga do niej oczkami, zaczyna też mówić całe wyrazy.
Rodzice Michałka postanowili zrobić wszystko, aby ich skarb mógł kiedyś samodzielnie chodzić. Konieczna jest jednak ciągła rehabilitacja, co wiąże się z licznymi wyjazdami i bardzo dużymi kosztami.
Potrzeba też specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego. Co trzy miesiące Michałek bierze lek, na szczęście refundowany, który powoduje, że złamań jest nieco mniej.
- Koszty leczenia to minimum trzy tysiące złotych miesięcznie, a pieniądze tak szybko się kończą - wzdycha Anna Fabia.
Michałkowi pomaga Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”. Pieniądze można wysyłać na numer konta 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010 z dopiskiem „Darowizna dla 144/F Michał Fabia”. Można mu też podarować 1 procent z podatku. Wystarczy na stronie www.fundacja-słoneczko.pl wpisać Michał Fabia, by znaleźć wszystkie potrzebne dane.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!