Wanda Chotomska jest autorką setek wierszy, piosenek i opowiadań dla dzieci, a także popularnej telewizyjnej wieczorynki "Jacek i Agatka". Wydała wiele zbiorów wierszy dla dzieci m.in. "Tere-fere", "Gdyby tygrysy jadły irysy", "Kaczka tłumaczka","Gdyby kózka nie skakała", "Dlaczego cielę ogonem miele", "Kram z literami", "Dla każdego coś śmiesznego". Od wielu lat nie ma w Polsce podręcznika, który nie zawierałby choć jednego wiersza poetki. Jak nikt inny potrafiła w krótkich tekstach opisywać dzieciom ważne sprawy, za co nagrodziły ją Orderem Uśmiechu. W życiu prywatnym nie uśmiechała się jednak często.
"Dlaczego cielę ogonem miele"
Chotomska przyszła na świat w 1929 roku w zamożnej rodzinie. Jej ojciec prowadził w stolicy dobrze prosperujące przedsiębiorstwo, co miało się zemścić w czasach komuny. Jej dzieciństwo było szczęśliwe, dużo czasu spędzała z matką, która prowadziła dom. Ojciec aby wynagrodzić jej brak czasu kupował jej prezenty, więc Wanda jako dziewczynka była dosyć rozpuszczona. Jednak jak przyznawała w wywiadach jej ojciec kupował podarki typowe dla dziewczynek - domki dla lalek, ubranka, podczas gdy ją interesowało wchodzenie na drzewa i jazda na rowerze. Sielankę przerwał wybuch wojny.
Rodzina mieszkała na warszawskiej Ochocie i w trakcie powstania musiała ukrywać się w piwnicach. W tym czasie dorastająca Wanda była już sanitariuszką. Po kapitulacji przebywała razem z bliskimi w obozie przejściowym w Pruszkowie, skąd udało się jej uciec i zamieszkała w Mosznie koło Brwinowa.
Jej ojcu chrzestnemu udało się wykupić rodzinę z obozu. Do końca wojny rodzina Chotomskich przebywała w domu wuja. Pod koniec wojny zmarła matka dziewczyny, co załamało jej ojca. Wanda musiała przejść szybki kurs dorastania i zająć się także siostrą. Mimo rodzinnych problemów Chotomskiej udało się zdać maturę. W tym czasie powstały także pierwsze utwory poetki, ale autorka nigdy nie chciała pisać o wojnie i przeżyciach z tamtych czasów. Pytana oto w wywiadach odpowiadała, że "za bardzo pamięta tamte czasy".
"Dla każdego coś śmiesznego"
Dziewczyna musiała szybko przejść kurs dorastania. W Grodzisku Mazowieckim, gdzie osiadła jej rodzina po wojnie, przebierała się w sukienki dorosłych kobiet i chodziła na wywiadówki do siostry. Razem z nią dorabiała w barze u ciotki, gdzie wyciągała wysokie napiwki. Gdy jej ojcu udało się odbudować część domu , nastolatka wróciła do stolicy.
Powrót do Warszawy pozwolił jej także zająć się tym, co powali stawało się jej pasją - pisaniem. Młoda dziewczyna, która miała łatwość w wymyślaniu i spisywaniu historii, w ten sposób uciekała od bolesnych wspomnień z czasów wojny. Lekkie, ale przemyślane i ciekawe opowiada stały się jej znakiem rozpoznawczym. Chotomska oprócz dużej wyobraźni była obdarzona także poczuciem humoru i ciętym językiem.
Temperament młodej damy poznała także macocha, z którą ożenił się pan Chotomski. Na znak protestu Wanda przestała chodzić z nakryciem głowy, bo nowa wybranka serca ojca szyła kapelusze. Szybko okazało się jednak, że macocha "wygrała" wojnę o uwagę. Ojciec całkowicie podporządkował się nowej żonie, pozostawiając córki samemu sobie.
"Tere-fere"
Szukając pracy młoda Wanda trafiła do redakcji "Świata Młodych". Tam poznała Mirona Białoszewskiego, z którym połączyła ją przyjaźń. Pod pseudonimem Wanda Miron duet publikował teksy. Młoda poetka podziwiała starszych kolegów m.in. Jana Brzechwę.
- Brzechwa powiedział mi [...], że świetnie wyglądam i bardzo dobrze piszę, w takiej właśnie kolejności. Ta zachęta dodała mi odwagi i pewności siebie. Wiedziałam, że to jest moja droga - opisywała Chotomska.
A autorka mogła pochwalić się nie tylko intelektem, ale i wyczuciem stylu. Młoda dziennikarka była jedną z najmodniejszych dziewczyn w powojennej Warszawie. We wszechogarniającej szarzyźnie wyróżniała się ciuchami z innego świata. Zdobywała wykroje z zagranicznych magazynów i u zaprzyjaźnionej krawcowej realizowała swoje pomysły.
Jej wyrazistość nie podobała się wszystkim, szczególnie działaczom ze Związku Młodzieży Polskiej. Do tego pisarka zataiła przeszłość, a fakt, że jej ojciec był "geszefciarzem" był w tamtym czasie źle widziany. Chotomska wyleciała z pracy.
"Gdyby tygrysy jadły irysy"
W tym czasie Chotomska była już żoną i matką. Swojego męża Jurka poznała przypadkiem i szybko straciła dla niego głowę. Długo nie wahała się z decyzją o ślubie i dziecku. Jak się okazało, małżonek nie do końca pasował do Wandy. Jak opisywała autorka biografii Chotomskiej Beata Gawryluk, Jurek nic nie czytał i nie interesowała go kultura.
- Sprawa w sądzie była rozrywkowa, sędzia zapytał mnie, czy ceruję mężowi skarpetki. Powiedziałam, że nie, ale ''jeśli żona Wysokiemu Sądowi ceruje, to jej współczuję'', opowiadała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Młodej Wandzie nie było jednak do śmiechu. Nastał jeden z najtrudniejszych okresów w jej życiu. Choć autorka wykorzystała szansę na rozwój kariery daną przez przyjaciół, rozłąka z córką, która zamieszkała u babci ze strony ojca kosztowała wiele.
Chotomska zdecyowała, że tymczasowo opiekę nad córką Ewą powinna sprawować babcia, gdyż ona sama mieszkała w malutkim pokoju. Córka mieszkająca w dużym domu w Aninie tęskniła za matką, że też przywiązała się do opiekunki, która miała wpływ na życie byłej synowej nawet po rozwodzie jej syna.
Chotomska związała się bowiem z żonatym malarzem Eugeniuszem Stecem. Artysta nie ukrywał przed żoną nowej miłości, ale rozwieść się nie chciał. Babcia małej krytykowała synową za związek bez ślubu, co nie pozostało bez wpływu na relację dziewczynki z partnerem matki. Pozostała ona poprawna, ale żadna zażyłość między nimi nie powstała. Co ciekawe po śmierci żony Steca, para także nie zdecydowała się na ślub.
Dziewczynka wróciła do mamy jako 12-latka, gdy Chotomska po sukcesie swojego programu telewizyjnego dla dzieci, który oglądał sam Gomółka, kupiła mieszkanie. Po latach jej córka, słynna "Ciotka Klotka" z programu Tik-Tak i autorka piosenek zespołu Fasolki, w rozmowie z Gazetą Wyborczą przyznała, że jej "mama była skoncentrowana na partnerze i pracy". Miała do niej także żal, że gdy tworzyła pierwsze teksty piosenek dla dzieci, matka kazała jej je wyrzucić do kosza.
Chotomska, która sama doszła do wszystkiego pamiętała, jak trudno jest osiągnąć sukces. Po pierwszych latach niepowodzeń stała się postacią kultową. Jej wiersze i opowiadania były publikowane m.in. w "Misiu" czy "Promyczku". Program "Jacek i Agatka" przyciągał przed telewizory tłumy.
Chotomska osiągnęła pozycję porównywalną do tej jaką w Szwecji miała Astrid Lindgren a w Finlandii Tove Jansson. I choć rodzina autorki zarzucała jej że przez większość czasu była nieobecna, to Chotomska była i będzie obecna w każdym innym domu, gdzie czyta się dzieciom opowiadania. Pisarka odeszła 2 sierpnia, ale jej utwory uczyniły z niej nieśmiertelną u najbardziej wymagających krytyków - dzieci.
Ich do lektury namawiać nie trzeba. Nocne czytanie w szczecińskiej podstawówce