Została sama z córeczką. Z powodu braku alimentów nie miały za co żyć

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Justyna Ondycz uważa, że przez błędne decyzje urzędników, jej córka narażona jest na straty
Justyna Ondycz uważa, że przez błędne decyzje urzędników, jej córka narażona jest na straty Katarzyna Gajdosz
Justyna Ondycz, nie może doprosić się wypłaty świadczeń alimentacyjnych od pomocy społecznej. Przyznaliśmy pieniądze, ale decyzję zaskarżano, więc nie mogliśmy ich wypłacić - broni się OPS

Justyna Ondycz od roku samotnie wychowuje dwuletnią córeczkę Emilkę. Odeszła od męża, gdy pierwszy raz ją pobił.

- To było dokładnie w rok po naszym ślubie - opowiada mieszkanka Juraszowej w gminie Podegrodzie. Studiowała resocjalizację. Wiedziała, że takie sytuacje będą się powtarzać. Zareagowała szybko, by oszczędzić cierpienia swojemu dziecku. - Choć i tak Emilka mocno to przeżyła - wspomina Justyna Ondycz.

Mówi, że gdyby nie wsparcie ze strony rodziców, znalazłaby się z córką na ulicy, bez środków do życia. Sama bowiem nie pracowała, bo zajmowała się dzieckiem. Na pomoc finansową od ojca Emilki też nie mogła liczyć. - Na to wszystko kłody pod nogi zaczął mi rzucać ośrodek pomocy społecznej w Podegrodziu - twierdzi kobieta.

Czas dla komornika

Pani Justyna wyjaśnia, że zaraz po wyprowadzeniu się od męża do rodziców wniosła do sądu sprawę o rozwód i jednocześnie zawnioskowała o przyznanie alimentów. Sąd wydał decyzję o zabezpieczeniu powództwa w kwocie tysiąca złotych co miesiąc.

- Ponieważ mąż nie płacił na dziecko, zawnioskowałam o wypłacenie świadczenia alimentacyjnego z ośrodka pomocy społecznej - opowiada samotna matka.

Dodaje, że nie miała przy sobie ani grosza. Pieniądze na życie pożyczyli jej rodzice. Dali też dach nad głową. - Ale oni też mają swoje życie, swoje problemy. Trudno, abym za darmo tak u nich mieszkała. Liczyłam więc, że dołożę się do życia, jak ośrodek pomocy wypłaci mi pieniądze - stwierdza.

Minął już rok, a gmina nie dała jej jeszcze ani złotówki z funduszu alimentacyjnego.

- Pismo złożyłam w grudniu ubiegłego roku - zaznacza pani Justyna.

Kilka dni później otrzymała informację z Ośrodka Pomocy Społecznej, że starając się o świadczenia z funduszu alimentacyjnego musi dostarczyć zaświadczenie od komornika, że ten nie jest w stanie ściągnąć alimentów od ojca dziecka.

- Na nie trzeba czekać aż dwa miesiące. Kompletny wniosek złożyłam więc dopiero w marcu - wyjaśnia pani Justyna.

Nie mogła pogodzić się z decyzją OPS, który co prawda przyznał jej świadczenie, ale w wysokości 500 zł i od marca do września br.

- Tymczasem ja ubiegałam się o tysiąc złotych, jak w decyzji sądu i od daty, kiedy ona zapadła, czyli od października ubiegłego roku - mówi Justyna Ondycz, dodając, że OPS nawet nie wyjaśnił, dlaczego nie spełniono jej żądań.

Zaskarżyła decyzję ośrodka do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Nowym Sączu. SKO uznało decyzję OPS jako błędną i nakazało ośrodkowi jeszcze raz zająć się sprawą. W piśmie SKO podkreśla, że OPS powinien jasno wyjaśnić swoją decyzję, jak również sprawdzić, czy w grudniu 2015 r., kiedy Justyna Ondycz złożyła wniosek o przyznanie świadczeń z funduszu alimentacyjnego, egzekucja alimentów była bezskuteczna.

Najwięcej 500 zł

- Nie mogliśmy przyznać tysiąca złotych, ponieważ zgodnie z przepisami górna granica wynosi 500 - wyjaśnia Barbara Grabiak, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Podegro-dziu. Przyznaje, iż jest jej przykro, że nie potrafiła jasno wytłumaczyć sprawy pani Justynie. - Niestety sposób wypłaty świadczeń alimentacyjnych, jak i sposób wnioskowania o nie jest ściśle określony - mówi kierowniczka. Nadal podtrzymuje, że zgodnie z przepisami OPS może przyznać świadczenia od marca br., czyli od czasu złożenia kompletnego wniosku. I taką odpowiedź jeszcze raz z obszernym wyjaśnieniem przekazała pani Ondycz.

- Niestety teraz pieniądze mogę wypłacić dopiero, gdy wróci decyzja z SKO i sprawa się w pełni zakończy. Mieszkanka bowiem znów odwołała się od mojego postanowienia - mówi Barbara Grabiak. Podkreśla, że OPS nigdy nie pozostawił Justyny Ondycz i jej córki bez pomocy.

Samotna matka przyznaje, że otrzymywała miesięcznie niemal 500 zł zapomogi, a także żywność i zasiłki celowe. Pod koniec października ma dostać również pierwsze 500 zł z funduszu alimentacyjnego. Świadczenie w tej wysokości przyznano jej na nowy okres rozliczeniowy, czyli od października br. do września przyszłego roku.

- Od tego się nie odwołałam, bo już wiem, że nie mogę dostać więcej niż 500 zł. Ale nadal walczę o zaległe pieniądze dla mojego dziecka. Nie mogę pozwolić, aby córka ponosiła straty z powodu błędnych decyzji urzędników - uważa Justyna Ondycz.

Maciej Ciesielka, prezes sądeckiego SKO, mówi, że co do zasady, świadczenia z funduszu alimentacyjnego powinny być wypłacane za okres od daty złożenia wniosku. - Każda sprawa jest jednak indywidualna. Tą zajmiemy się w przyszłym tygodniu - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Została sama z córeczką. Z powodu braku alimentów nie miały za co żyć - Gazeta Krakowska

Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet