Cenę wsadu do kotła, czyli produktów spożywczych potrzebnych do przygotowania obiadu, ustala dyrekcja i rada rodziców. We Wrocławiu cena to oscyluje między 4,5 zł a 6 zł. Najczęściej jednak jest to 5 zł. Pozostałe koszty związane z przygotowaniem posiłku (woda, energia, dowóz czy wynagrodzenia dla pracowników) pokrywa urząd miasta. - Problem w tym, że przy pełnej akceptacji dyrektorów szkół, firmy cateringowe oferują obiady za 5 zł wsad i 20-60 groszy pozostałe koszty. A to oznacza, że nasze dzieci jedzą obiad nie za 5 zł, które płacimy, tylko za 2 zł, a z pozostałych 3 zł finansowana jest działalność firmy cateringowej - mówią zgodnie Emilia Chmura i Karolina Serafin.
Wrocławianki dodają, że każdy rodzic ma prawo poprosić dyrekcję szkoły o szczegóły przetargu a także, gdy tego potrzebuje, przejrzeć faktury. - Wygrywa ten, kto zaoferuje najniższą cenę. Firmy cateringowe zaczęły ze sobą konkurować i obniżać ceny, co doprowadziło do ofert tj. 5 zł 19 groszy za obiad, z czego 5 zł płacili rodzice za tzw. wsad do kotła - wylicza Emilia Chmura i dodaje, że żaden z dyrektorów szkół jednak nie zadał sobie pytania, czy za 19 groszy ktoś ugotuje obiad.
Kwota 5 zł 19 groszy jest realną ceną zaproponowaną przez firmę, która wygrała przetarg w jeden z wrocławskich szkół. - Poinformowałam urząd miasta, że jest taka szkoła, gdzie oferta, która wygrała przetarg, wyniosła 5 zł 23 grosze. Urzędnicy obiecali, że szkołę skontrolują, a w tym roku okazało się, że owa firma znów wygrała w tej szkole przetarg. Tym razem za 5 zł 19 groszy - przedstawia sprawę Karolina Serafin. - Cały realny koszt przygotowania posiłków idzie z wsadu do kotła. Poszkodowane w tej sytuacji są nasze dzieci! - dodaje.
Obie matki o sytuacji zawiadomiły urzędników z ratusza. Wskazały też dwie wrocławskie placówki - szkołę podstawową nr 80 i przedszkole nr 119, w których przetargi na usługi cateringowe rozstrzygane są po bardzo niskich cenach.
- Przepisy są bardzo jasne - firmy cateringowe nie mogą finansować kosztów swojej działalności z puli przeznaczonej na zakup żywności dla dzieci – deklaruje w rozmowie z nami dyrektor departamentu edukacji we Wrocławiu Jarosław Delewski. - Placówki, w których doszło do nieprawidłowości, są kontrolowane, a ich dyrektorzy korespondują z firmami cateringowymi. Czekamy na wyniki kontroli z dwóch szkół, w których wykryto uchybienia – tłumaczy Delewski.
Sprawie przyjrzy się też prawnik. Jeżeli zostaną stwierdzone nieprawidłowości, to urzędnicy podejmą decyzję o unieważnieniu przetargu i rozpisaniu nowego.
Zdaniem Delewskiego temat przetargów podejmują głównie mniejsze firmy, które nigdy nie będą konkurencyjne z tymi, które kupują hurtowe ilości jedzenia. Opinię podziela też Emilia Chmura. - Zgłaszają się do nas firmy, które nie chcą karmić dzieci za 5 zł i 19 groszy, bo wiedzą, że wtedy to jedzenie jest nic nie warte. Niestety takie małe lokalne firmy nie mają szans z wielkimi molochami, które ustalają dumpingowe stawki w przetargach.
W Polsce ani wysokości ceny wsadu do kotła, ani przygotowania posiłków nie jest regulowana przepisami. O wysokości wsadu do kotła decyduje rada rodziców i dyrekcja. Niestety nad czynnikiem B, czyli kosztem przygotowania posiłków, nikt realnego nadzoru nie ma. Jarosław Delewski tłumaczy, że przepisy prawa nie pozwalają określić minimalnej stawki za przygotowanie posiłku. - Do końca lipca, w postępowaniach przetargowych wygrywały oferty, w których proponowano najniższą cenę. Teraz prawo się zmieniło i pod uwagę brana jest nie tylko cena, ale i jakość proponowanych posiłków. Poza tym staramy się odchodzić od zamówień cateringowych, na rzecz obiadów gotowanych na miejscu, w placówkach. Dlatego wciąż zwiększamy nakłady na przyszkolne kuchnie, m.in. udało nam się wyposażyć nasze obiekty w nowe piece konwekcyjno-parowe na co wydaliśmy już 2,2 mln złotych.
Obecnie we Wrocławiu na 250 placówek oświatowych, 62 obsługiwane są przez firmy cateringowe. Dietetyk Agnieszka Białek zauważa, że z żywieniem w placówkach oświatowych bywa różnie. - Myślę jednak, że wszystko idzie ku lepszemu. W placówkach żywienia zbiorowego istnieje obowiązek zbilansowania jadłospisu dzieci pod kątem zapotrzebowania na energię i składniki odżywcze. Oczywiście nie każde dziecko lubi jedzenie bez soli czy cukru, więc tak naprawdę wszystko zależy od nawyków żywieniowych dziecka.
Najważniejsze zaś, według jej opinii, jest zwiększenie nacisku na wyeliminowanie ze szkolnego jedzenia żywności przetworzonej, barwników i szkodliwych dodatków do żywności. - Chcemy, aby dzieci jadły sos z prawdziwych pomidorów, a nie z proszku - dodaje Białek.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!