O tej sprawie w ubiegłym roku usłyszała cała Polska. Do redakcji Gazety Lubuskiej zgłosiła się pani Magdalena Szypiórkowska, która opowiedziała nam swoją historię. To wstrząsająca opowieść o podeptaniu godności ludzkiej i partyjnej zmowie milczenia wobec oczywistej krzywdy drugiego człowieka. Kobieta dostała pracę w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowe w Gorzowie. Dostała, a chwilę później otrzymała polecenie wstąpienie do Platformy Obywatelskiej, która rządzi w regionie. Przyjęcie legitymacji było warunkiem pracy, ale nie tylko to. Jak opowiedziała Magdalena Szypiórkowska, kolejnym był seks z przełożonym[b].
Dyrektor marszałkowskiej jednostki Jarosław Ś. miał poinformować ją, że pod tym warunkiem przedłuży jej kończącą się umowę. Kobieta nie zgodziła się na niemoralny i uwłaczający godności szantaż. W związku z tym straciła pracę i stała się bezrobotna. Przez wiele miesięcy zmagała się z psychicznym obciążeniem, które było konsekwencją traumatycznej sytuacji. Postanowiła, że zgłosi sprawę gorzowskiej poseł Krystynie Sibińskiej (PO). Miała nadzieję, że parlamentarzystka zrozumie przez co przeszła i zechce jej pomóc. Zamiast wsparcia otrzymała jednak obojętność i chłód. Okazało się również, że pani poseł bardziej niż solidarność kobiecą, ceniła sobie partyjną lojalność. Przekazany przez poszkodowaną list, w którym znalazł się szczegółowy opis sprawy, nigdy nie został formalnie oddany do urzędu, który sprawował nadzór nad WORD. Sibińska po cichu poinformowała o problemie członka zarządu Marcina Jabłońskiego (PO), w którego pionie znajduje się instytucja. Ten długo nic nie robił, a w momencie upublicznienia sprawy bagatelizował problem.
Po wielu tygodniach medialnej burzy zdecydowano się na odwołanie dyrektora oraz jego zastępcy. W sprawie dwuznacznie zachowywała się marszałek województwa Elżbieta Polak (PO). W informacjach jej biura pojawiają się rozbieżności dotyczące dat powzięcia informacji, oraz podjętych działań. Jednym z nich było spotkanie z Magdaleną Szypiórkowską, do którego doszło w Gorzowie. W spotkaniu obok marszałek i domniemanej poszkodowanej udział wzięły pracownice urzędu oraz wspierający Magdalenę Szypiórkowską, społecznik Stanisław Czerczak. To właśnie on postanowił zarejestrować rozmowę, w której brał czynny udział reprezentując szukającą sprawiedliwości kobietę. Dziś prezentujemy Państwu stenopis nagrania, które przekazano naszej redakcji. Nagranie jest dowodem w sprawie, które dziennikarzom Gazety Lubuskiej wytoczyła marszałek województwa. Ocenę treści rozmowy, postaw poszczególnych osób i wypowiadanych słów, pozostawiamy ocenie naszych Czytelników.
„To może kawkę?”
Niezidentyfikowany: (niezrozumiałe) zastępca dyrektora.
Domyślnie – zastępca dyrektora: Witam serdecznie, witam.
Stanisław Czerczak: Stanisław Czerczak, strona społeczna wspieram tutaj panią Magdę.
Elżbieta Polak: Miło nam, (niezrozumiałe).
SC: Cieszę się.
EP: To możemy?
N: Proszę.
EP: Nie będzie nikogo więcej. Może jakąś kawę, herbatę? Ja bym sobie jaką taką kawę.
N: Mamy bardzo dobrą kawę. Już robię.
SC: To może kawkę
N: Dobra.
EP: To mi rozpuszczalną. A jeszcze mnie czeka Łagów. Cieszę się, że udało się nam. Halo.
SC: Proszę, może Pani tutaj siądzie.
Niezidentyfikowany: Nie nie będę siadała (niezrozumiałe). Przynajmniej jest chłodno.
EP: (niezrozumiałe) Bo ja tam nie będę miała towarzystwa. To na razie fajnie by było dobra, no. Przepraszam, jeszcze mam Łagów i muszę dograć, bo nie mam tam nikogo w sumie. Nie wiem, czy ktoś potwierdził ten Łagów?
N: Poseł Ossos ma być.
EP: Kasia to wiem, to dobrze, ale tam jeszcze idziemy do tych, tych Ukrainek. Ale już do rzeczy nie? Wodę?
SC: Spokojnie, dziękuję, panie marszałek, chyba, że Panią mogę obsłużyć i nalać szklankę.
EP: Dobrze. Jasne.
SC: Proszę uprzejmie.
„Szkoda, że mężczyzna” SC
EP: Dobrze, że ma pani wsparcie tak, bo to jest taka trudna sprawa.
SC: Szkoda, że mężczyzna, no ale...
EP: To znaczy powiem, tak ja byłam na urlopie 20 dni, od 1 czerwca do 20 mnie nie było. Nikt mnie nie informował o tej sprawie. Odpowiadałam na maile, ale takie dotyczące jakichś ważnych inwestycji, a musiałam odpocząć, bo byłam już całkowicie wykończona, także nawet niektórzy mieli pretensje, że przed sesją absolutoryjną idziesz sobie na urlop? Nie dostaniesz absolutorium i tak dalej. Potrzebowałam tego. Jak tylko wróciłam w niedzielę dwudziestego, dwudziestego byłam pierwszy dzień w pracy, poleciłam natychmiast, jak przejrzałam prasówkę, natychmiast poleciłam zająć się sprawą. Poprzez pełnomocniczkę ja mam do spraw równości. Mam pełnomocniczkę do spraw etyki. Te sprawy, tymi sprawami one się zajmują, obiektywnie, tak jak są u mnie w urzędzie, czy w jednostkach, żeby nie było, że pracodawca zamiata pod dywan, albo że są jakieś układy, więc to są osoby wybrane przez pracowników. Natychmiast kazałam sprawdzić czy są w WORDzie procedury polityki antymobbingowej, czy ma pani pomoc, niezależnie od tego kogo pani prosiła o pomoc, bo to jest inna sprawa, tak? Dla mnie jest istotne to, bo my mamy obowiązki jako nadzór nad jednostką, jak te obowiązki były realizowane, co zostało zrobione w tej sprawie, więc jest notatka służbowa wcześniej sporządzona, dyrektor złożył wyjaśnienia. No, złożył ten akt oskarżenia, to już po doniesieniach medialnych i są te procedury dotyczące dyrektora, w mojej ocenie wymagają aktualizacji. Ja o tym wszystkim napisałam, także wiem, że pani czytała moje oświadczenie. Wiem, że pan też, także tam ja, ja nic nie dodam w tej chwili, bo to wszystko co mogłam co jest, no to nie pisałam, bo to głupio brzmiało, że mnie nie było, tak? Mnie pani Sibińska nie informowała, ani koledzy.
MS: No właśnie, dlaczego? Ja sprawę zgłosiłam piętnastego marca.
EP: Nie pisałam o tym, bo przecież nie będę się głupio tłumaczyć.
SC: A pani o tym wiedziała?
Niezidentyfikowany: Nie.
EP: Pani dostała, pani dostała, Paulinka, ode mnie polecenie, jeszcze nie byłam w pracy, jak już przejrzałam prasówkę, proszę ustalić, co w tej sprawie, tak? Jakie ma informacje urząd? Jakie są nasze obowiązki? Czy zostały wykonane przez kolegów nadzorujących?
Pani Paulinka: Tak potwierdzam, że pani marszałek bezpośrednio, zaraz jak wróciła po urlopie (przerwana wypowiedź przez EP)
„czy będą jakieś konsekwencje?” MS
EP: I dzwoniłam tu zaraz do komórki w Gorzowie z prośbą, który często mnie to zastępuje na różnych wydarzeniach, imprezach, że będę we wtorek w Mierzęcinie, więc od razu chciałam z panią się spotkać we wtorek. Zresztą na pewno pani to potwierdzi, bo ja też nie opieram swojej wiedzy na doniesieniach prasowych, tak? Życzkowski pisał różne rzeczy, o mnie też, tak? Różne rzeczy mi wkładał w usta, których ja nigdy w życiu nie powiedziałam. I chciałam od razu się z panią spotkać po to, żeby ustalić, jak jest naprawdę i co pani oczekuje też od organu nadzorującego, tak? Jakiej pomocy pani w tej chwili potrzebuje?
MS: Na pewno tak czy zostaną jakiekolwiek konsekwencje podniesione? Bo widocznie na panu Jabłońskim się skończyła ta informacja.
EP: Nic się nie skończyło.
MS: Skoro do pani marszałek nie doszła ta informacja...
EP: No teraz już doszła.
MS: Doszła, ale dopiero pod koniec czerwca. Pani była na urlopie, ale pan marszałek na pewno to wiedział już koniec marca, więc kwiecień jest, maj, a do pani informacje nie doszły od pana Jabłońskiego, pomimo tego, że wiedział. No to właśnie, czy będą jakieś konsekwencje od niego ponoszone? Przede wszystkim to, jakie wygłosił oświadczenie na konferencji, gdzie ja po prostu zanikam. Moja sprawa widać, że dla niego nie jest ważna, tylko ważniejsze są przedstawienie waszej strony i pana dyrektora przede wszystkim, który tak naprawdę jest super niewinnym człowiekiem, pomimo tego, że ma zarzuty ode mnie.
EP: Nie, nie, nie.
MS: No tak Jabłoński powiedział, pan Jabłoński powiedział. Ma ode mnie zarzuty, ma oficjalny mobbing zgłoszony i do Urzędu Marszałkowskiego poszło...
EP: No właśnie to chcę ustalić.
MS: ...poszło pismo od pracowników.
„trzeba się zgłosić tu tu i tu”EP
EP: Ja mam informację, że nie ma nigdzie zgłoszenia.
MS: Tego mobbingu? (niezrozumiałe)
EP: Tak.
MS: No to to już też świadczy o tym, że...
EP: To właśnie ustalmy, bo wydaje mi się, bo tam pani też krytycznie do mojego oświadczenia się odniosła, ale ja się do pani tam odnoszę, tak? Co można zrobić w tej sprawie, bo ja dlatego piszę, że trzeba się zgłosić tu, tu, tu i tu, bo ja dostałam informację, że pani nigdzie tego nie zgłosiła.
MS: A gdzie miałam zgłosić? Ja zgłosiłam osobie, która jest najbardziej mi zaufana, do tej pory przynajmniej była. Zgłosić? Gdzie miałabym to zgłosić?
EP: Albo do inspekcji pracy, albo do prokuratora, albo do stowarzyszenia, żeby dyskretnie tak to to które się tym zajmuje, takimi sprawami, bo są w Gorzowie takie stowarzyszenia, biorą dotacje, są w Zielonej Górze.
MS: (niezrozumiałe) tak naprawdę nikt do mnie teraz nawet nie odezwał z Fundacji jakiejkolwiek kobiet, praw kobiet i tak dalej i tak dalej.
EP: Czyli gdzie jest zgłoszenie takie oficjalne? Bo pani mówi, że pani zgłaszała.
SC: Ja mam plenipotencje w imieniu pani Magdy, żeby powiedzieć, więc ja powiem jak wygląda sytuacja pani marszałek jest ciekawa (przerwane przez EP).
EP: Nie, nie tak jak Życzkowski, tylko jak naprawdę.
SC: Ale ja mam wrażenie, że pan Życzkowski niewiele się mija w prawdzie i przyznam szczerze, że nawet dla osób poinformowanych w Warszawie o tej sytuacji jest pewnym paradoksem, że zajął się tą sprawą minister Ziobro i zajęły się media, które wiadomo można różnie oceniać ich intencje, ale nie o tym rozmawiamy (przerwane przez EP)
EP: Przecież oglądałam. Ja się z nim zgadzam, co powiedział. Czytałam (niezrozumiałe – podniesionym głosem)
„Była pani kiedyś ofiarą molestowania seksualnego?”SC
SC: Ja już pani mówię, pani marszałek jak wygląda sytuacja w kontrze jakby nieco też, żeby nie było tak, że fajnie bo się Pani spotyka. Ja mam tutaj jakby zgody od Pani Magdy, od Magdy, żeby ją reprezentować. Była pani kiedyś ofiarą molestowania seksualnego?
EP: Nie.
SC: Bo ja byłem. Powiem pani, ile zajęło mi uporanie się z tym, powiedzeniem w ogóle (przerwane przez EP)
EP: Wieeem (podniesionym głosem)
SC: Ja już pani mówię. Nie, nie, chwila chwila. (przerwane przez EP)
EP: A ja nie. Ja.
SC: ...ale proszę widać skończyć. (przerwane przez EP)
EP: Jestem po stronie ofiar. Absolutnie! Proszę mnie tu nie jako przeciwnika 20. Tak, dziewczyny też.
SC: Proszę mi dać skończyć, ja szybko się postaram.
EP: Niech pan mówi długo. O 20 mam galerię.
SC: Więc ja powiem krótko i postaram się treściwe, czyli że można zgłosić tam i tam i ówdzie to wszyscy wiemy. No też pani Magda była świadkiem tego jak pan dyrektor Jarosław Ś. blatuje się z komendantem policji, więc to też jakby utrudniają sytuację, to raz. Zgłosiła tę sytuację do pani poseł Sibińskiej, która twierdziła w radiu, bo tam oświadczenia pani rzecznika Kozłowskiego się troszeczkę gryzą z tym, co później tam wychodzi i tak dalej. Zakładam, że za dużo ludzi chyba nad tą sprawą teraz się wzięło jak pani wróciła z urlopu i nakazała się pani tą sprawą zająć. Więc oświadczenia, a później ta konferencja pana Jabłońskiego, no nie wskazuje jednak na to, że urząd marszałkowski chce pomóc, bo to tak jak pan Bagiński napisał na łamach Gazety Lubuskiej: dyrektor dobry, ktoś tam, tylko najmniej o tym wszystkim ofierze. Proszę nie pisać albo zwrócić uwagę w przyszłości, o pani Magdalenie, że jest pracownicą, bo ona jest byłą pracownicą, bo nie zgodziła się na seks.
EP: Pisze byłą.
„Ja o wolnych sądach nic nie mówiłam”EP
SC: Nie nie, pisze pracownicą i proszę wymieniać też ją -może byście panie zwróciły uwagę - z imienia i nazwiska, bo to jest jednak ofiara drapieżcy seksualnego. I teraz tak, mówienie o tym z waszych ust - proszę nie odbierać tego jako atak – poczekajmy na to, co powiedzą na ten temat wolne sądy... Jakie wolne sądy? Przecież to wy pierwsi stawaliście przeciwko tym wolnym sądom. Przecież to sądy nie są wolne. Mam przytoczyć jedną, drugą wypowiedź pani marszałek, czy pana Jabłońskiego na ten temat? Proszę nas zrozumieć, że odwaga tej kobiety - stąd moja pomoc bezinteresowna, bo tam też mi zarzucali (przerwane przez EP)
EP: Ja o wolnych sądach nic nie mówiłam.
SC: ...odwaga Magdy, która tutaj siedzi, przyszła na spotkanie z panią i sytuacja, w której się znalazła, wymaga pomocy ludzi dobrej woli. I teraz tak, pani tutaj zaprosiła Magdę. Magda poprosiła, żebym z nią przyszedł, no i jakby pytanie jest krótkie: co wy zamierzacie zrobić, bo po tej konferencji pana Jabłońskiego i w ogóle wie Pani ja odbieram nawet, no można powiedzieć, że i tak te pozowane zdjęcia na tej konferencji, powiem szczerze pani marszałek, że najmniej w tym wszystkim jest ofiary. No teraz to jest pierwsze spotkanie, tylko jakby nie było, pani jest stroną w tej sprawie, bo to wy daliście trzy miesiące czasu na przygotowanie się pan dyrektorowi do tego, żeby wytoczył proces pani Magdzie. Ona jeszcze będzie miała z powództwa prywatnego proces. W przyszłym tygodniu, odezwało się dużo adwokatów na szczęście z Polski w tej sprawie i o tym możemy was poinformować, no i w przyszłym tygodniu no ja i czemu tak naprawdę proszę odpowiedzcie jej na pytanie, czemu ma służyć to spotkanie, przecież wy jesteście stroną w tej sprawie. Przecież to wy daliście szansę panu Jarosławowi Ś., żeby przygotował się przez kilka miesięcy do obrony.
EP: Już? Mogę?
SC: Proszę bardzo.
EP: To, co powiedziałam na samym początku to spotkanie jest po, to - ja już zaproponowałam we wtorek, chciałam natychmiast się tym zająć, bo byłam zbulwersowana czytając prasę w niedzielę. Poleciłam natychmiast się zająć tą sprawą i ustalić, co zostało zrobione, żeby wyjaśnić sprawę. Są procedury obowiązkowe tak? Obowiązkowe procedury są wdrożone. Chciałam się z panią natychmiast spotkać, żeby ustalić jakiej pomocy potrzebuje w tej chwili i jak pani ocenia tą sprawę, bo ja nie posługuję się informacjami prasowymi w takiej sprawie, tak wrażliwej. Wiedząc też o tym, no pan Życzkowski ma chyba z pięć wezwań przedsądowych ode mnie, gdzie przedstawiał fałszywe informacje.
„Tym się ja zajmuję autentycznie” EP
SC: Zostawmy Życzkowskiego.
EP: Korzystał też z moich wypowiedzi w innych sprawach, cytował w innych sprawach. To jest to, jest to dla mnie bardzo wątpliwe, zwłaszcza, że posługuje się też moim nazwiskiem, a nigdy mnie nie zapytał o tą sprawę. Nigdy do mnie nie wystosował na moją komórkę. Na urlopie odpisywałam na smsy. Dla mnie to jest bezczelne i poniżej pasa. Tak się nie zachowuje dziennikarz, który ma ukończone studia dziennikarskie i powinien znać prawo prasowe i etykę zawodu. Skoro cytuje Elżbietę Polak z imienia i nazwiska, tak?, jako obronę kobiet i tym się ja zajmuję autentycznie, prowadzę szkolenia, po to są kongresy kobiet, żeby również kobiety wiedziały, że jesteśmy solidarne, żeby wiedziały, jakie mamy prawa i dbały o swoją godność i cześć. I pan Życzkowski rozpisuje się, codziennie urządza sobie festiwal, a ani razu do mnie nawet smsa nie zapytał, co pani w tej sprawie zrobiła pani Polak?
SC: To ja pytam. W którym dniu pani Sibińska poinformowała podległe pani służby, choćby pana marszałka (przerwane przez EP)
EP: (poirytowanym tonem) Nie wiem!
SC: Ale jak to pani nie wie? No tydzień pani się zajmuje tą sprawą.
EP: Pan się bardzo myli. W urzędzie jest podział kompetencji. Każdy z nas ma uchwałą zarządu podzielone kompetencje. WORD nadzoruje pan Jabłoński.
SC: Nie powiedział pani w rozmowie kiedy poseł Sibińska poinformowała go o tym?
EP: A w ramach podziału tych kompetencji ma swoje do tego departamenty, któremu mu służą pomocą i realizują.
SC: Kogo poinformowała pani Sibińska Nie wie pani?
EP: Nie.
SC: Kogo poinformowała?
EP: Pana Jabłońskiego i pana (niezrozumiałe).
SC: No bo twierdzi publicznie... Kiedy poinformowała? Panie wiedzą?
MS: Podstawowa informacja. Kiedy pan Jabłoński się dowiedział? To jest ważne.
EP: Ale czy dziennikarza o to nie pytali na konferencji prasowej?
SC: Nie wiem, nie słuchałem tej konferencji, tylko oświadczenia. No ale pytanie no bo się zajmujecie? Czyli co robicie w tej sprawie? No bo nie wiecie, kiedy poinformowane zostały podległe pani służby.
EP: Jest wysłana kontrola do WORDu, która właśnie sprawdza kiedy miały miejsce.
SC: Ta o której 2 tygodnie temu w radiu mówił pani rzecznik, że będzie w trzecim kwartale tego roku?
EP: Nie, nie. To on mówił na podstawie ustaleń z marszałkiem Jabłońskim. Gdy ja wróciłam z urlopu pokazana tych miast wysłać kontrolę i mam maile, tak?, polecenia. Dokumentuję to wszystko.
„pani mówi że się zajmujecie, a nie wiecie kiedy”
MS: A kiedy komisja antymobgingowa powstała.
EP: No nie wiem, nie mam jeszcze raportu.
MS: No właśnie to trzeba się przede wszystkim dowiedzieć.
EP: No dobrze, ale proszę mnie rozliczać z tego co ja robię. Tak więc widzę, że jest ten problem bardzo poważny.
SC: (wtrąca) Problem molestowania seksualnego.
EP: (kontynuuje swój wątek) Problem bardzo poważny.
SC: (wtrąca) Mobbingu.
EP: (kontynuuje) Bardzo wrażliwy. Poleciłam natychmiast przeprowadzić kontrolę. Czy działają procedury antymobbingowe? Czy jest komisja antymobbingowa? Czy jest zgłoszenie na piśmie? Jak wygląda sprawa też dowodowa, no bo my musimy obiektywnie.
SC: A to nie sądy? No przepraszam i proszę zobaczyć no ale powiem w ten sposób, to pani mówi że się zajmujecie, a nie wiecie kiedy to zostało zgłoszone do urzędu marszałkowskiego przez poseł Sibińską?
EP: Ja myślę, że to będzie ustalone.
SC: Czy ktoś właśnie informował o tym organa ścigania, prokuraturę i policję? Jest taki obowiązek prawny. Pisał o tym pan Marek Surmacz zresztą w oficjalnym oświadczeniu.
MS: Przede wszystkim gdzie jest pismo koleżanki o mobbing, która złożyła oficjalne pismo do dyrektora i w którym było (niezrozumiałe).
EP: Ale do którego dyrektora? Do Ś.?
MS: Było oficjalne pismo i było to złożone do wiadomości (niezrozumiałe).
„Donald Tusk to jest nieosiągalny”
EP: Dlatego uważałam, że jest niezbędna właśnie ta kontrola, która musi to ustalić.
SC: Czy pan Donald Tusk już jest poinformowany o tej sytuacji?
EP: Ja rozmawiałam, ale to jest tak, Donald Tusk to jest nieosiągalny.
SC: Ja myślę, że będzie osiągalny w tej sprawie.
EP: Ale z bliskimi jego współpracownikami. Dlatego, że mi się też nie podoba. Byłam specjalnie w Warszawie, rozmawiałam w piątek.
SC: Specjalnie w tej sprawie?
EP: Nie.
SC: Ale nie wie pani, kiedy zostało zgłoszone to do, przepraszam, że do tego piję...
EP: Specjalnie byłąm w zarządzie.
SC: Bo jakby te terminy bardzo mnie interesują, to panie tutaj jesteście rozumiem jako osoby, które znają tą sprawę tak czy, czy w jakiej roli występujecie?
EP: Znają tak, od tego momentu jak ja poleciłam.
SC: Czyli nie zdążyłyście się dowiedzieć, kiedy zgłosiła to pani Sibińska do podległych pani marszałek służb? Kiedy zgłosiła tę sprawę i jakie czynności zostały wówczas podjęte?
EP: Na konferencji mówili o tym? (pyta pracownic)
N: Nie przypominam sobie.
SC: No właśnie.
EP: No to właśnie tak. Ja tak nie chciałabym, żebyśmy w takim tonie rozmawiali, bo ja się czuję... państwo mnie oskarżacie tak?, o wiele rzeczy.
SC: Pytania zadajemy.
EP: Ja bym po prostu chciała to rozwiązać. Rozmawiałam o tym w zarządzie Platformy. Mam nadzieję, że pan Kierwiński poinformował przewodniczącego. Powiedziałam, że nie podoba mi się, że ja jestem marszałkiem, kobietom, mam wdrożone procedury w tym zakresie, realizuje politykę od 14 lat równościową, nie dla polityki, tylko wprowadzam te zasady. Jeżeli byli współpracownicy poinformowani o takim zdarzeniu i to przez posła rzeczpospolitej, tak?, to nie wyobrażam sobie takich standardów.
SC: (wtrąca)O molestowaniu seksualnym. Proszę, żebyśmy nazywali, jednak rzeczy po imieniu.
EP: (kontynuuje swój wątek) To nie wyobrażam sobie takich standardów w Platformie Obywatelskiej i proszę poinformować.
MS: Dlatego właśnie tutaj...
EP: (przerywa) Dlatego też było spotkanie, ja nie jestem uprawniona, aby o tym mówić, proszę się zapytać przewodniczącego Platformy regionu, na pewno się spotka z panią. W piątek odbyło się na ten temat posiedzenia zarządu w Słubicach w trybie pilnym zwołane. I też była rozmowa na ten temat. Zostaliśmy poinformowani, że pan Jarosław Ś. jest zawieszony w prawach członka Platformy.
MS: To czemu dalej pracuje, czemu ten człowiek...
EP: (przerywa) Na ten temat decyzja będzie podjęta na wtorkowym zarządzie.
(rozproszona dyskusja)
„Ale ja nie wiem, czy pani jest ofiarą” EP
MS: ...ale do czego dążę, pan dyrektor pracuje sobie dalej, układa papiery tak jak chce. Ma ten komfort. Chodzi po pracy, moje koleżanki czują się niekomfortowo kiedy idzie pan dyrektor, po prostu uśmiecha się, jakby w ogóle nie było żadnej sprawy, zadowolony, emanując swoją taką osobą, że zobaczcie, ja tu dalej pracuję czyli ja jestem niewinny. Cały czas mówi o panu Jabłońskim, że świetnie... czuje się taki bezkarny. Dlaczego ja zostałam osądzona, bo ja zostałam osądzona jako osoba już mówiąca nieprawdę...
EP: Nie została pani osądzona.
MS: Jak to nie? Było, że robię to po złości, bo straciłam pracę.
SC: Może teraz pani szybko przerzuci oświadczenie pana Jabłońskiego.
EP: Ja mam ipada. A gdzie ono jest? Na naszej stronie?
SC: Na stronie. To był pierwszy news w piątek.
(rozproszona dyskusja)
EP: Moje oświadczenie było naprawdę czytane przez dwóch prawników, bo zdaję sobie sprawę. MS: Tak było bardzo tak delikatnie i bardzo na stronę urzędu marszałkowskiego, a nie na mnie zwrócone. To, co do tej pory...
EP: Ja to inaczej rozumiem.
SC: Wie pani (niezrozumiałe) inaczej to interpretuje ofiara tych bezeceństw, tych okrucieństw.
EP: Prawda jest tak, że ludzie też... proszę wziąć też pod uwagę to, że nie mamy doświadczenia w takich sprawach, to się nie zdarza.
SC: (niezrozumiałe) pani mówiła, że ja nie chcę tutaj, bo też jakby nie ma sensu, żebyśmy się tutaj w złośliwostki, tylko mówię pani marszałek, jak pani przyjeżdża na spotkanie z ofiarą molestowania seksualnego otoczona współpracownicami i nie potraficie odpowiedzieć
EP: (przerywa) Ale ja nie wiem, czy pani jest ofiarą. Ja nie wiem. Ja tego nie ustalę.
SC: Wy wiecie, kiedy na przykład jakieś jest ksiądz podejrzany to wtedy... Nie widzi pani tutaj dysonansu pewnego? To znaczy tak przyjeżdżać na spotkanie z ofiarą molestowania seksualnego i jakie ona ma mieć wrażenie po tym spotkaniu jak wy nawet nie wiecie kiedy...
MS: Ofiarowana teraz pomoc prawna. Oficjalnie.
EP: Ale to proszę powiedzieć. Nie to ja się o to spotkanie.. to z panią się spomówiłam. A nie jesteśmy gdzieś w sądzie. Nie mam adwokatów. Też bym wzięła (niezrozumiałe) kancelarię prawną.
„Pani Sibińska powiedziała mi wprost, że tutaj się nic nie da zrobić” MS
SC: Teraz pan Jarosław Ś. ma czas dzięki waszej (niezrozumiałe), żeby się przygotowywać do do...
EP: (przerywa) Mi pani powiedziała tak? Kiedy pani to zgłosiła? Czy się z panią spotkał pan Jabłoński albo jego pracownik, żeby to wyjaśnić? Czy dostała pani pomoc od moich pracowników tej sprawie?
MS: No to już mówię. Zgłosiłam to pani Sibińskiej 14 marca. Byłam w biurze poselskim osobiście. Przyszłam umówiona. Wcześniej wiedziała, że przyjdę, nie wiedziała dokładnie, w jakiej sprawie.
EP: I rozumiem, że też pani na piśmie tak?
MS: Wysłałam na drugi dzień maila z opisaną całą sytuacją. to co mówiłam wcześnie wraz z załącznikami.
EP: Czy pani Sibińska podjęła się, że pani pomoże?
MS: Powiedziała, że tak owszem, że przekaże to do Urzędu Marszałkowskiego. Powiedziała też o tym co ja dalej zrobię (niezrozumiałe) dalej? Ja mówię, że nie wiem. Powiedziałam też, że w tym czasie mam też trudną sprawę rozwodową. Powiedziałam, że nie mam prawników, żeby odpowiednio napisać do prokuratury jakieś zawiadomienie, bo wiadomo, że to musi być napisane dobrze, żeby się prokuratura tym dobrze zajęła. Nie mam prawników na to, nie mam... Potrzebuję pomocy, potrzebuję też pracy. Przede wszystkim poprosiłam o pracę i i tutaj jakąkolwiek pomoc, bo jestem bezradna, bo nie mam pieniędzy i wynajmuję mieszkanie i tak dalej. Pani Sibińska powiedział tak owszem, no to ja to przekażę, załatwimy coś i tak dalej. W każdym bądź razie była cisza. Totalna Cisza ze strony pani Sibińskiej. Nie odzywała się do mnie. Umówiłam się na kolejny termin sama znowu, żeby się spotkać z panią Sibińską, żeby się cokolwiek dowiedzieć. To było 14 kwietnia bodajże to drugie spotkanie, po miesiącu. Pani Sibińska powiedziała mi wprost, że tutaj się nic nie da zrobić. Tak w ogóle to no nie szukała pracy, bo w sumie to nie miała na to czasu, żeby się gdzieś tam tym zająć, a najlepiej to żebym sobie teraz poszła, bo ona ma inne rzeczy, to tylko do zrobienia. Bardzo zabolało takie zachowanie. Po prostu totalnie mnie olała. Nie było to dla niej ważne nic, żadna moja sprawa. Poczułam się tak jakby kumpel, który pracuje w WORDzie, jest dużo ważniejszy i dużo lepszy i my nic z tym nie zrobimy. Obrazując to inaczej w inny sposób można powiedzieć tak: jest jakieś osiedle domków czy też na wsi i jest kobieta, która bardzo dużo się angażuje. Dlaczego ja do niej poszłam? Opiszę to z drugiej strony tak?, jest kobieta, która bardzo się organizuje w tej społeczności wiejskiej czy też osiedlowej, pomaga kobietom, nie wiem dożynki robi, jakieś zabawy dla dzieci, organizuje festyny i tak dalej i tak dalej, pomaga starszym ludziom napisać jakieś pisma do urzędów i tak dalej i tak dalej. Przychodzi do niej dziewczyna, córka sąsiadki i mówi o tym, że wujek ją molestował i ona mówi do niej: no to idź sobie do pedagoga albo idź sobie na policję. Jednocześnie swoim zachowaniem pokazuje jej, żeby sobie poszła, bo ma ważniejsze rzeczy, na fejsa musi wstawić... Tak mnie potraktowała pani Sibińska i ja to tak poczułam. Bardzo się wtedy źle poczułam. Dla mnie to nie było łatwe powiedzieć, pójść, bo ja powiedziałam dopiero to w marcu tak?, od stycznia do marca nie dość, że walczyłam z trudnym rozwodem, walczyłam jeszcze z myślami, z którymi się tak naprawdę czułam bardzo źle, z tym wszystkim, bo straciłam pracę, to było dla mnie mega, bardzo zła sytuacja, gdy się po poradach z psychologiem podniosłam trochę, odważyłam się pójść do osoby, do której zaufałam, która widziałam, że coś robi i która może mi pomóc, bo czułam się bezradna. Gdzie miałam pójść? Na policję, gdzie są komendanci, jego koledzy? Gdzie ja miałam pójść? Na prokuraturę? I ja też nie wiem, czy może tam nie siedzi kolega.
SC: Mamy też zdjęcia ściągnięte, gdzie widać ten poziom blatowania dyrektora Jarosława Ś. z komendantem policji.
MS: Pan dyrektor pracował wcześniej w urzędzie wojewódzkim, do spraw bezpieczeństwa, ma swoje znajomości i tych organów ścigania i tak dalej.
SC: Ale to chyba oczywiste.
MS:Gdzie ja miałam się zgłosić? Poszłam do osoby takiej, której mogę gdzieś tam zaufać. Nie mogłam pójść do prawnika, bo ja nawet nie mam prawnika, nie mam pieniędzy tak?, no gdzie ja miałam? Wynajmuję, jestem matką, która wychowuje samotnie dziecko. Mówię oficjalnie nie mam pieniędzy. Dyrektor doskonale o tym dobrze wiedział, bo brałam często bardzo zaliczki, żeby jakoś przeżyć. Z dnia na dzień zostawił mnie bez pracy.
„nie sądziłam, że to jest takie ważne” EP
SC: A ma pani świadomość w ogóle treści tych smsów, które wysyłał pan dyrektor Jarosław Ś. do ofiary?
EP: Nie... ja, skąd mogę wiedzieć? Nie wiem.
MS: (niezrozumiałe)
SC: . Ja sobie myślę, że te kwestie pani, pani Sibińskiej też powinien rozstrzygać, myślę, że Donald Tusk, bo pan Sługocki, to też nie raczył się jeszcze odezwać po tych doniesieniach medialnych. Zresztą właściwie wiecie jak to jest, mężczyzna w średnim wieku...
EP: Ja myślę, że on o tym nie wie w ogóle. Ja jestem jedyną osobą, która z panią rozmawia. Ja myślę, że on nie wie Sługocki
SC: Nie? Nie czyta Lubuskiej?
EP: Nieeee. Ja nawet nie prenumeruję Lubuskiej.
SC: No dobra, ale to mówię w tym sensie nie tylko, że to jest takie no że, czyli nie powiecie kiedy to było zgłoszone przez panią poseł Sibińską podległym pani służbom. Nie macie takiej świadomości? To ustalamy...
EP: Ale to nie będzie problemu, żeby ustalić. Ja nie sądziłam, że to jest takie ważne.
SC: Czy w ogóle to zostało zgłoszone, bo może pani poseł Sibińska konfabuluje i jakby stąd pani niewiedza w tej sprawie.
EP: Nie. No przecież napisałam w oświadczeniu. Czytał pan moje oświadczenie. (niezrozumiałe) Zresztą napisał pan, że jest obraźliwe.
SC: No tak to odebrałem.
„To pani ma ćwierć wieku doświadczenia” SC
EP: Z wielką starannością to napisałam i wszystko to potwierdzam, co napisałam i nie cofnę tam ani jednego zdania o pół centymetra bo było to bardzo rozważnie, roztropnie zrobione na poziomie wiedzy, którą pozyskałam w tym dniu. Jestem tu bo chcę pani pomóc. Nie chcę nikogo osądzać, ani Jarosława Ś., ani paniom. Nie jestem do tego władna, nie wiem, nie będę się tłumaczyć, czy się przestraszyła czy nie wiedziała co zrobić. To są trudne sprawy. Ja taki projekt realizowałam: partnerstwo dla rodziny, który między innymi tymi sprawami się zajmował. W 1997 roku. Dostałam grant z fundacji amerykańskiej. Trochę wiem na ten temat, co się robi. Krysia zrobiła to profesjonalnie, tylko powinna, bo się nie robi za ofiarę postępowania tak?, ale powinna udzielić pani pomocy prawnej i prawnik, jak ona nie umiała, powinien napisać do inspekcji pracy natychmiast, zaraz zawołać go powinna, natychmiast i nawet być przy tym, towarzyszyć pani, wspierać. Ten projekt, który ja robiłam, to spowodował, że miałam tyle kłopotów, że po prostu się nie mogłam z tego, to był 1997 rok, podnieść nie mogłam się z tego. Cała moja rodzina była szykanowana. Na drzwiach mi obelżywe rzeczy wypisywali, a projekt polegał właśnie na tym, żeby przeszkolić kobiety, rodzinę, jakie mają prawa, jakie są prawa ofiary. To Suchocka wprowadziła, tak? kodeks praw ofiary. Jak należy postępowanie prowadzić w szkole, jak mają miejsca takie nadużycia w pracy? Miałam psychologów i tak dalej i wszyscy to mówili. Okręgowy prokurator przyjeżdżał, prowadził szkolenia. Do domu, do mnie przychodziły kobiety, bo ktoś zaczął o tym mówić z prośbą, żeby napisać pozew. Ja byłam później świadkiem w wielu sprawach, tylko z mojego osiedla.
SC: To pani ma ćwierć wieku doświadczenia, to pani zdaniem pani marszałek Elżbieto Anno Polak to pani zdaniem co powinna pani poseł, pani zdaniem zgłosić to na policję, czy pan Jarosław Ś.?
EP: Ja już powiedziałam.
SC: A pani by zgłosiła?
EP: Oczywiście, że tak. Ja już powiedziałam, co należało zrobić. Pomoc prawna, nie musiała tego osobiście robić, to nie musi się (niezrozumiałe).
SC: A podległe pani służby co powinny zrobić. Co powinny zrobić abstrahując od poseł Sibińskiej, bo ona nie jest zależna służbowy od Pani.
EP: Ja wydałam polecenie. Pani może to potwierdzić, tak? Co to jest w ogóle? Co się dzieje? Proszę natychmiast na mailu, tak?, nie wiedząc w ogóle o reszcie, co się później dowiedziałam, tak?, tylko jeszcze nie byłam w pracy. Pierwszy dzień, powiedziałam natychmiast trzeba zawiadomić prokuratora, to nie może tak być! Trzeba przepro... No prawniczka mówi do mnie, jakie są procedury, tak?, po kolei.
SC: No a może przyjąć założenie, że kilka miesięcy pani podległy członek zarządu Jabłoński tego nie zrobił. No jak pani na to zareaguje? Może pani nam powiedzieć, czy cały czas to jest badane przez pani służby?
EP: Nie. Pan Jabłoński jest rekomendowany na to stanowisko nie przeze mnie. To jest bardzo szorstka współpraca.
SC: To są już takie niuanse.
EP: Jest rekomendowany przez Platformę Obywatelską, dlatego zwołaliśmy zarząd.
SC: To może tak, bo już dowiedzieliśmy się dużo na temat ćwierć wieku, doświadczenia pani w walce o prawa kobiet to ok. Panie tutaj się przysłuchują jakiś komentarz może na ten, bo teraz to jakie są propozycje z pani strony?
MS: Przede wszystkim jak pan Jabłoński tak kłamał o tej mojej pomocy prawnej broniąc panią Sibińską.
EP: I co mówił, że dostała pani pomoc?
MS: ...że ja mam profesjonalną pomoc prawną, no to już... Mnie to bardzo zabolało, bo ja mówiłam bardzo, to zaznaczałam, ja nie mam pomysłu pani marszałek.
SC: Ale to pani marszałek zaraz powie słowo za słowo, prawda, drogie panie, a to pani poseł, to osoba zaufania publicznego, nie, to są takie rzeczy nie, no co pani jakby no, żeby tak ulżyć ofierze tego molestowania seksualnego i mobbingu pani Magdalenie Szypiórkowskiej? Fajnie byłoby też, to taka uwaga, z imienia i nazwiska się o tej pani wypowiadać.
„Krysia też jest oburzona” EP
EP: No nie każdy sobie życzy.
SC: ...i jednak opisywać (niezrozumiałe), bo to wyjątkowa odwaga i miejmy nadzieję, że kolejne kobiety, prawda? pani marszałek, o to ćwierć wieku walczyliśmy, że kolejne kobiety za tym głosem pójdą, bo to chyba temu też ma służyć.
MS: Pan dyrektor Jarosław Ś. sam się chwalił, który dyrektor zatrudnia kobiety za seks, wymieniał też mi nazwiska dyrektorów.
SC: Zresztą ja pani marszałek, powiem pani nie, bo to taka wiadomo.
EP: Kto?
MS: Dyrektor Jarosław Ś. chwalił się, który z dyrektorów w Gorzowie zatrudnia za seks.
SC: No, ale to już są rzeczy, które może i faktycznie jakby zostawmy. Ja pani powiem tak, ja dostałem też z takich rzeczy (niezrozumiałe)
EP: (przerywa)Nie wierzycie państwo tak, ani w prokuratora, ani w policję...
SC: Nie no wierzymy. W przyszłym tygodniu...
„Podejrzewa mnie pan o jakąś stronniczość w tej sprawie?” EP
EP: No to może... Nie, ja chciałam się pani zapytać, skoro nie dostała pani żadnej pomocy prawnej, no lepiej późno niż wcale, tak?, sprawa wewnętrzna dotycząca zachowania nadzorującej osoby, pana Jabłońskiego czy zareagował czy nie, Krysia też jest oburzona, że przekazała i nic nie zrobili. To jest wewnętrzna sprawa do wyjaśnienia, natomiast pani potrzebuje natychmiast pomocy. My mamy bardzo dobrą kancelarię.
SC: Wy jesteście stroną w sprawie, to jest jakiś, żeby to nie było straszne, to powiedziałbym pani marszałek, że to jest dosyć groteskowe, że wy jesteście stroną w tej sprawie jako urząd marszałkowski i wy oferujecie pomoc prawną ofierze molestowania w podległych wam jednostkach?
EP: Ale my mamy też niezależne.
SC: Pani Magda ma już opiekę prawną.
EP: No to dobrze. No to pani ma jednak opiekę prawną?
MS: Zaraz po nagłośnieniu tej sprawy.
SC: Od piątku ubiegłego weekendu.
MS: Sami się zgłosili w sensie takim, że...
EP: No to tak, skoro dzisiaj ma pani pomoc prawną, jest zgłoszenie pisemne.
SC: (przerywa) To nie ma znaczenia. To już są terminy, które z prawnikiem pani Magda (niezrozumiałe).
EP: No to czego, co pani oczekuje ode mnie?
SC: To pani zaproponowała spotkanie, więc co chcielibyście?
EP: Bo ja chciałam pomóc. (rozproszona dyskusja) Prawną pomoc, tak?, mogę zaoferować, bo mamy kancelarie prawne i współpracujemy i mamy też możliwość.
SC: No ale tu jest konflikt interesów oczywisty, więc jakby.
EP: Mam też znajomych, tak?, i mogę zaoferować też, ja się na tym nie znam.
SC: Tak, ale tu jest oczywisty konflikt interesów, także dziękujemy, no ale to raczej nie ten kierunek. No nie widzi pani konfliktu interesów, pani marszałek?
EP: Podejrzewa mnie pan o jakąś stronniczość w tej sprawie?
SC: Nie, no pani jest stroną w tej sprawie, to nie jest podejrzenie.
MS: Widać tę stronniczość chociażby po tym, że ten dyrektor dalej pracuje i Jabłoński daje mu świetne rekomendacje, że jest (niezrozumiałe).
SC: Na pani stronie.
EP: To ja już informuję. Zbieram w tym tygodniu informacje, tak?, od poniedziałku. Jest kontrola. Zarząd województwa we wtorek zajmie się tym. Marszałek Elżbieta Polak nie nadzoruje pana Jarosława Ś. Organem nadzorującym jest zarząd województwa. W imieniu zarządu pełni ten nadzór pan Jabłoński. Przedstawi rekomendacje, będziemy dyskutować, każdy ma swoją wiedzę na ten temat i zarząd w składzie pięciu osób podejmie decyzję.
„No jest pan strasznie dziwną osobą” EP
MS: To moja prośba taka są (niezrozumiałe) konsekwencje od pana Jabłońskiego. Dlaczego to zostało tylko w jego gronie i dlaczego pan Jarosław Ś. pracuje, Jabłoński daje Jarosławowi Ś. takie rekomendacje...
EP: No ma takie zdanie o nim. Nic na to nie poradzę.
MS: No ale skoro ma zarzut i ma zgłoszony mobbing oficjalnie.
EP: Ale jest domniemanie niewinności tak?, więc...
(rozproszona dyskusja)
EP: Ja też byłam przekonana, że wygram z Kubickim w sprawie bilbordu, który mnie obraża, a nie wygrałam. I co mam zrobić?
SC: To jednak te sądy są wolne. Proszę jak optymistycznie pani marszałek do tego podchodzi.
EP: No właśnie, powiedziałam, wręcz przeciwnie. No jest pan strasznie dziwną osobą.
SC: A na czym ta moja dziwność polega?
EP: ...że wkłada pan w moje usta rzeczy, których ja w ogóle nie mówię.
SC: Tak?
EP: No przecież powiedziałam, że się zawiodłam, bo byłam przekonana...
SC: Nie no przecież mówi pani, że zostawmy to sądom, czyli pokłada pani pełne zaufanie w sądach.
EP: Podałam przykład, mój, że też byłam przekonana, że wygram, bo jak Kubicki wystawy bilbord, który uderzał we mnie, moją godność i cześć, złożyłam pozew do sądu i przegrałam.
MS: Właśnie tak działają sądy.
„Z majestatem marszałek” SC
SC: Ja proponuję tak, żeby na tym zarządzie wtorkowym po prostu ustalić, kiedy pani poseł Sibińska? Co zostało zrobione w tej sprawie? Dlaczego nie zostało to zgłoszone do prokuratury i do sądów? No i tak myślę, czy kto się zajmie tym, żeby jednak spróbować tego Donalda Tuska tym zainteresować, bo myślę, że pani jako że też jest członkiem Platformy Obywatelskiej. (rozproszona dyskusja). Może pani jednak z majestatem marszałek spróbuje...
EP: Ale ja byłam, mówiłam, w piątek. , to widzę.
MS: (niezrozumiałe), że pan dyrektor wymusił na mnie te takie wejście do Platformy tak?
(rozproszona dyskusja)
SC: Bo to jest jeszcze ten partyjny wątek to też jakby partyjny nie? Że jakby przyjęcie legitymacji, za możliwość podjęcia pracy.
MS: Tak mi ten pan dyrektor też (niezrozumiałe).
SC: Poświadczam. Też spotkała mnie taka sytuacja w roku 2014.
MS: To można łatwo sprawdzić, bo do Platformy weszłam w tym samym miesiącu, co zostałam zatrudniona.
EP: Ale przecież pani nie musiała...
SC: No wie pani, w sytuacji na utrzymaniu dziecko, rozwód... Pani Magdo czy jeszcze jakieś pytania do pani marszałek, bo myślę, że pani marszałek ma dużo obowiązków. Pani marszałek jeszcze coś do pani Magdy?
EP: Ale proszę za mnie nie mówić. Ja mam dużo czasu dla was.
SC: Ale ja co ja za panią mówię?
EP: Jestem do państwa dyspozycji.
SC: Zastanawiam się tylko jeszcze nad czym można tutaj debatować. Panie jakieś pomysły mają? No we wtorek jest zarząd i my czekamy, aż pani się dowie, kiedy zostało zgłoszenie, prawda, kiedy czy coś zostało zrobione, czy policja i prokurator
EP: Ja już się dowiedziałam.
SC: No ale nie, no kiedy został nadany formalny bieg w urzędzie Marszałkowskim.
EP: 14 marca.
SC: Kiedy pan marszałek Jabłoński zgłosił do prokuratury, bo przecież miał taki obowiązek jako wysoki urzędnik państwowy, to takie fakty, jakby proszę ustalić.
EP: No sprawdzimy.
MS: No właśnie o to nam chodzi.
EP: Sprawdzimy czy pan Ziobro zgłosił do prokuratury?
SC: Już ten Ziobro i ten PiS. Ja bym jednak tutaj... Te dywagacje polityczne są co najmniej nieeleganckie. Ten pan Życzkowski tutaj myślę niepotrzebny zupełnie.
EP: Nie, no ja się z mediów dowiedziałam.
SC: Pani marszałek, to ja nie wiem jak jak to się tam odbywa, tyle osób, dział prawny oświadczenia, ale przyjeżdżacie, nie wiecie (niezrozumiałe).
EP: Ale pani nie przyszła do mnie. Nie zgłosiła pani tego do organu nadzorującego. Pani poseł nie nadzoruje WORDu.
MS: Oczywiście, ale jest koleżanką z klubu. Poszłam do osoby zaufanej.
EP: Ja rozumie to. To przyjaciółki czy znajome tak?, ale gdyby to zgłoszenie trafiło do mnie, to mógłby się pan do mnie tak odnosić dzisiaj.
SC: Znaczy jak?
EP: A tak się czuję, no atakowana, naprawdę.
SC: Atakowana?
EP: W sposób nieuzasadniony.
MS: (rozproszona dyskusja) pretensje, że to właśnie pani Sibińska z panem Jabłońskim tak sobie to w swoim gronie.
EP: Ja na to nie pozwolę. Chyba napisałam w oświadczeniu wyraźnie, nie będzie zamiatania pod dywan.
SC: Proszę o te pytania, kiedy pani Sibińska zgłosiła to i dlaczego podległe pani służby nie zareagowały w adekwatny sposób, czyli zgłaszając to na policję bądź prokuraturę, bo zakładam, że taki obowiązek prawny istnieje, moralny, już abstrahując od tej moralności. Żadnym zdaniem pani nie atakowałem, pani marszałek, chciałem tylko dodać. Pani Magdo chce pani jeszcze tutaj posiedzieć? Pani marszałek ma do 20 czas.
MS: Nie ja mam swoje obowiązki też.
SC: Dziękujemy bardzo za spotkanie.
CZYTAJ WIĘCEJ O AFERZE WORD:
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!