Miała Pani tradycje muzyczne w rodzinie?
W pewnym sensie tak. Mój tato grał na skrzypcach i na gitarze. Obecnie, w ramach hobby, gra i śpiewa we wrocławskim zespole Sygit Band, który współtworzą głównie biznesmani. Muzyka od zawsze była jego pasją. Natomiast mama ma bardzo ładny głos, śpiewała kiedyś w chórze. W moim rodzinnym domu zawsze było dużo muzyki. Natomiast osoby, która robiłaby to zawodowo, nie ma. Chyba że pradziadek. Z tego, co mówiła mi babcia, grał na wielu instrumentach.
Od razu została Pani śpiewaczką, czy po drodze były jakieś instrumenty?
Najpierw w wieku 7 lat zaczęłam od gry na fortepianie. Po paru latach zmieniłam instrument na flet poprzeczny. Bardzo lubiłam grać na flecie, mam ogromny sentyment do tego instrumentu. Ale zawsze, odkąd tylko pamiętam, chciałam śpiewać. A więc to była decyzja, która zapadła dawno, dawno temu. Jako nastolatka śpiewałam oczywiście muzykę rozrywkową, jazzową. Dopiero później zaczęłam kształcić głos w kierunku klasyki.
Dlaczego nie postawiła Pani na rozrywkę?
To dość ciekawa historia. Kiedy już byłam pewna, że moją pasją jest śpiew, zaczęłam szukać nauczyciela. Koleżanka podpowiedziała mi wtedy, że w szkole muzycznej jest nauczyciel, który uczy oficjalnie śpiewu klasycznego, ale poza tym zajmuje się też śpiewem rozrywkowym. Pomyślałam, że to coś dla mnie. Zdałam egzaminy i złożyłam podanie do tego pedagoga, ale przydzielono mnie do kogoś innego. Pomyślałam - spróbuję, co mi szkodzi. Po paru miesiącach zaczęto mówić - jaki ona ma talent! Utworów uczyłam się błyskawicznie, miałam solidne podstawy muzycznego wykształcenia. Po paru miesiącach pojechałam na pierwszy konkurs, na którym dostałam nagrodę. Śpiew klasyczny zaczął coraz bardziej mnie pasjonować i doszłam do wniosku, że to jest właśnie moja droga. Chociaż muszę powiedzieć, że do tej pory bardzo lubię śpiewać standardy jazzowe.
To nie jest cały artykuł. Więcej przeczytasz w Serwisie Plus:
"Swingujący" sylwester w Poznaniu. Szampańska zabawa na placu Wolności
Źródło:TVN24