Od pewnego czasu firmujesz swoje piosenki samym imieniem. Czym różni się Alicja od Alicji Szemplińskiej?
Cała historia z pozostaniem tylko przy moim imieniu, zaczęła się dwa lata temu przy okazji Eurowizji. Stwierdziliśmy wtedy, że „Szemplińska” jest zbyt trudnym nazwiskiem do wymówienia przez obcokrajowców. Dlatego postanowiliśmy, że wystąpię jako „Alicja”. A różnica polega na tym, że Alicja Szemplińska była dziewczyną śpiewającą wyłącznie covery. Natomiast Alicja robi swoje: pisze piosenki. To jest droga, którą teraz pokonuję i najtrudniejsza lekcja, jaką przyjmuję.
Dlaczego chcesz nie tylko śpiewać, ale również pisać piosenki?
Własne piosenki mają bardziej osobisty przekaz. Są więc o wiele bardziej autentyczne. A ja stawiam na prawdę w mojej muzyce. Cieszę się więc, że doszłam do momentu, w którym mogę brać udział w tworzeniu swojego repertuaru. Dzięki temu czuję to, co śpiewam. Czuję, że to jest prawdą, że to są opowieści o moim życiu. Paradoksalnie dzięki temu większa liczba słuchaczy może się z tym utożsamiać.
Co wolisz: pisanie tekstów czy komponowanie muzyki?
Ciężko to porównać. Wszystko tak naprawdę zależy od dnia i nastroju. Ostatnio napisałam więcej tekstów, ale muzykę też bardzo lubię komponować. O tym, czym się zajmę, decyduje inspiracja, którą poczuję danego dnia. Na ten moment można to postawić na równi.
Twój nowy singiel „I.D.K.” jest utrzymany w stylu nowoczesnego R&B. Co cię pociąga w „czarnej” muzyce?
Ja się wychowałam na takiej muzyce. To rodzice zakorzenili we mnie miłość do soulu i R&B. Moja mama zawsze puszczała mi Whitney Houston, Aayliah czy TLC. Wychowując się na takiej muzyce, od początku ją pokochałam. W pewnym momencie okazało się też, że urodziłam się z głosem, który pasuje do tego rodzaju muzyki. Ona była od najmłodszych lat w moim sercu. To ukształtowało moje muzyczne preferencje. Dlatego zawsze marzyłam, aby tworzyć w tym klimacie. I myślę, że teraz konsekwentnie będę szła w tym kierunku. Ale to nie znaczy, że zatrzymam się tylko na tym. R&B można fajnie łączyć z urban popem czy z hip-hopem, bo te gatunki są blisko siebie. Jestem więc otwarta na różne eksperymenty. Teraz cały swój czas spędzam w studio i codziennie tworzę coś nowego. Jak to mówią: „jestem w twórczym szale”.
Współpracowałaś już z raperem Hodakiem. Jak ci się podoba środowisko polskiego hip-hopu?
Dopiero niedawno weszłam w polski hip-hop. Osobą, która mnie w niego wprowadziła, jest moja siostra. To absolutna fanka polskiego hip-hopu i dzięki niej trochę go poznałam. Odkryłam dzięki temu mnóstwo ciekawych artystów. Brakuje mi jednak w Polsce takich połączeń damsko-męskich, gdzie jest śpiewanie w stylu R&B zestawione z rapem. Chciałabym to zmienić. Jestem otwarta na różne współprace. Działam w tym kierunku, można więc spodziewać się po mnie takich kooperacji.
Mało jest u nas wokalistek śpiewających R&B, bo w Polsce od dawna pokutuje przekonanie, że biała piosenkarka nigdy nie zaśpiewa tak dobrze soulu czy R&B jak czarna. Nie zgadzasz się z tym?
Muzyka nie powinna być klasyfikowana pod względem koloru skóry. To wszystko zależy od tego, co dana osoba czuje w swym sercu. Tak długo jak to będzie z nią zgodne, tak długo będzie to prawdziwe.
Jak „I.D.K.” ma się do debiutanckiego albumu, nad którym obecnie pracujesz?
Będą na nim piosenki w stylu „I.D.K.”, ale też bardziej dynamiczne. Chciałabym, aby płyta była jedną i spójną opowieścią, żeby wszystko miało sens. Obecnie jestem na etapie tworzenia nowych numerów. Dlatego jeszcze nie znam finalnego kształtu całego albumu. Na pewno wiem, w jakim kierunku podążam: „I.D.K.” jest tego zapowiedzią. Zanim ukaże się album, pojawi się jeszcze kilka moich singli. Będzie też trochę niespodzianek. Chciałabym, aby cała płyta ukazała się jeszcze w tym roku.
Powiedziałaś, że będzie ona spójną opowieścią. O czym lub o kim?
O moim życiu. Ostatnio zaczęłam codziennie pisać piosenki o danym dniu: konkretnych sytuacjach i emocjach. W tekstach pojawią się więc różne anegdoty i przemyślenia.
Wygrałaś „The Voice Of Poland” trzy lata temu. Twoja debiutancka płyta mogłaby się więc już dawno ukazać. Dlaczego nie spieszysz się z jej nagraniem?
To prawda: fani od dawna domagają się tej płyty. I faktycznie mogłabym ją już wcześniej nagrać i wydać. Jednak myślę, że warto było poczekać i zrobić to w pełni w zgodzie ze sobą i swoją koncepcją. Do takich momentów trzeba dojrzeć i przejść przez pewne sytuacje, żeby to było możliwe. Wiem, że fani wyczekują i ja też chciałabym, żeby ten album już wyszedł, ale absolutnie nie żałuję, że poczekałam. Wiem, że będę o wiele bardziej zadowolona z tego albumu w tym momencie niż rok czy dwa lata temu, kiedy takiej świadomości i możliwości tworzenia muzyki w klimacie, który mi odpowiada, jeszcze nie miałam.
Teledysk do „I.D.K.” potwierdza, że „kamera cię kocha”. Odwzajemniasz tę miłość?
Z występami przed kamerą przeszłam długą drogę. Początkowo absolutnie mnie to paraliżowało. Zawsze bardzo się stresowałam przed telewizyjnymi występami. Ręce i nogi mi się trzęsły, nie mogłam nic zaśpiewać. Tak wyglądały moje pierwsze doświadczenia z kamerą. Z czasem wypracowałam w sobie odwagę, żeby się jej nie bać i otworzyć. I dzisiaj lubię pracę z kamerą, bardzo mnie to ekscytuje. Mam nadzieję, że będę mogła w tym kierunku trochę więcej podziałać, bo od zawsze teledyski i filmy bardzo mnie inspirowały. Mało tego: chciałabym mocniej wejść w cały proces twórczy moich teledysków. Może napisać scenariusz, może też wyreżyserować? A jak mi się uda zrobić coś fajnego dla siebie, to zrobić też coś dla kogoś. Mam dużo pomysłów i zobaczymy, które da się zrealizować.
Jak przystało na wokalistkę śpiewającą R&B, jesteś bardzo seksowna w teledysku do „I.D.K.”. Lubisz podkreślać strojem swoją kobiecość?
Jak najbardziej. Uważam, że nie ma absolutnie nic złego w świadomości swojej kobiecości. Spotykam się oczywiście z tym, że jest to przez niektórych negatywnie odbierane w internecie. Bo wiadomo – każdy ma swoje spojrzenie na ten temat. Ale moim zdaniem akceptacja swojego ciała i pokochanie siebie, jakim się jest, to coś świetnego. Ja chcę o tym mówić i prezentować to swoim wizerunkiem. Żeby pokazać innym dziewczynom, że można się akceptować i kochać, a tym samym świadomie podkreślać swoją kobiecość. Bo to jest wspaniałe.
Do niedawna nosiłaś się bardziej klasycznie – często były to długie suknie i szpilki. Teraz prezentujesz bardziej młodzieżowy styl. Sama sobie dobierasz stroje?
Zarówno sama sobie dobieram stroje, jak i korzystam z pomocy mojej stylistki – Mai Basz. Ten styl, które prezentuję teraz, jest mi bardzo bliski. Oczywiście inspiruje go muzyka, którą obecnie tworzę. Chciałabym bowiem tworzyć spójną kreację: żeby muzyka i mój wizerunek sceniczny składały się w jedną całość. Te dawne długie suknie i szpilki nie do końca pasują do tego, co robię teraz.
Rodzice nie denerwują się, że nosisz coraz bardziej skąpe stroje?
Moi rodzice są mądrzy i wyrozumiali, dlatego nie denerwują się tego typu rzeczami. Myślę, że mogliby się martwić, jeśli nosiłabym takie stroje mając 14-15 lat. Spotykam się oczywiście jeszcze z tym, że niektórzy widzą we mnie nastolatkę, która chodzi do szkoły. Ale mimo wszystko czas mija – i mam już 20 lat. Dojrzewam więc, a moi rodzice to rozumieją. Wiedzą bowiem jaką drogę przeszłam, aby do takiego momentu w swoim życiu dojść. Żeby siebie zaakceptować i mieć pewność siebie. Dlatego myślę, że nie mają nic przeciwko.
Niedawno obchodziłaś dwudzieste urodziny. Czujesz się już kobietą, czy jeszcze dziewczyną?
To jest taki moment, w którym nie czuję się jeszcze dojrzałą kobietą, ale nie czuję się już małą dziewczynką. Na pewno dojrzewam i nabieram większej świadomości. Nie jestem jednak jeszcze dorosłą osobą, która zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Zresztą uważam, że tak naprawdę szukamy ich całe życie. Powiedziałabym więc, że jestem w stanie przejściowym.
Dojrzewasz w specyficznym środowisku – w show-biznesie. Jak to dojrzewanie wygląda?
Na pewno nie jest łatwe. Bardzo pomaga mi jednak to, że mam przy sobie dobrych i bliskich mi ludzi, na których zawsze mogę liczyć. To moja rodzina i najbliżsi przyjaciele, których mam od wielu lat. Tak się bowiem składa, że nie mam zbyt wielu przyjaciół z show-biznesu. Ale dobrze mi z tym. Czuję się komfortowo w gronie starych znajomych. Staram się też zachować dystans i chronię swoją prywatną sferę przed mediami społecznościowymi. Myślę, że to dobra droga, żeby zachować siebie i mieć część swego życia wyłącznie dla siebie.
Nie rozczarowałaś się realiami polskiego show-biznesu?
Myślę, że miałam wiele wzlotów i upadków. Wiele radości, ale też smutków i rozczarowań. Myślę, że życie wszędzie tak wygląda – na każdej ścieżce musimy się czasem potknąć. A potem wstać i wyciągnąć z tego lekcję, którą trzeba zapamiętać. I wnioski z niej płynące wprowadzać w swoje życie, aby nie potknąć się dwa razy.
Jesteś w branży muzycznej już sześć lat od czasu wygrania „Hi! Hit! Hurra!”. Jakimi prawami się ona rządzi?
W polskim show-biznesie trzeba umieć czasem zawalczyć o siebie. Ja cały czas się tego uczę, bo wbrew pozorom to nie jest łatwe – walczyć o siebie, mieć poczucie własnej wartości i nie dać sobie nikomu wmówić, że się jest mniej wartym. Dlatego przede wszystkim trzeba nauczyć się wiary w siebie oraz pokory w realizowaniu swych marzeń, bo nie zawsze jest to tak łatwe, jak sobie wyobrażamy. Trzeba być cierpliwym i systematycznie robić swoje. Ale przy tym – powinno się być łaskawym dla siebie i wybaczać sobie.
Dużo się ostatnio mówi o ciemnych stronach świata muzyki i filmu – psychicznych czy wręcz fizycznych nadużyciach. Spotkałaś się z czymś takim?
Z przemocą fizyczną nigdy się nie spotkałam. Raczej z manipulacją psychiczną. Miałam jednak na tyle świadomości w sobie, że zawsze udało mi się wyjść z tego obronną ręką. Dzięki temu, że mam obok siebie bliskie osoby, nigdy nie zostawałam z tym sama. Zawsze mogłam o tym porozmawiać, poradzić się i jakoś rozwiązać taką sytuację. Najciężej jest, gdy jest się młodym i jest się samemu. Gdy wtedy ktoś nas wrzuci w ten wielki świat, to może być przytłaczające. Ja też czasem tak się czułam, ale dzięki dobrym ludziom wokół mnie, udało mi się złapać dystans do tego wszystkiego.
Powiedziałaś, że nie masz zbyt wielu przyjaciół z show-biznesu. To dlatego, że polega on na rywalizacji?
Nie chcę tego tak postrzegać. W muzyce jest tyle przestrzeni i tyle można zrobić, że każdy może znaleźć w niej miejsce dla siebie. Zawsze jak ktoś mówi o rywalizacji, to tak mu odpowiadam. Trzeba robić swoje i każdy znajdzie swoją publiczność. Nie chcę postrzegać muzyki jako pola walki. Muzyka jest piękna – i powinniśmy się wspierać nawzajem. Tym bardziej, że każdy słuchacz szuka czegoś innego. Tak długo jak się jest prawdziwym i konsekwentnym, znajdzie się go. Moje myślenie nie zmienia niestety faktu, że show-biznes przez niektórych jest postrzegany jako przestrzeń do rywalizacji. Staram się jednak otaczać takimi ludźmi, którzy mają takie podejście jak ja. Bo łatwiej się nam dogadać.
No właśnie: dwa razy robiłem wywiad z Krystianem Ochmanem i za każdym razem mówił mi, że Alicja Szemplińska to „piękna i mądra dziewczyna”. Co ty na to?
Bardzo mi miło. Krystian jest bardzo zdolną i bardzo serdeczną dla mnie osobą. Trzymam za niego kciuki i kibicuję mu mocno. Poznaliśmy się podczas finału „The Voice Of Poland”. Bardzo go polubiłam – i nie pozostaje mi nic innego, jak trzymać za niego kciuki z całego serca.
Rozmawiamy w czasie, kiedy trwa Eurowizja. Jakie emocje towarzyszą ci, kiedy dzisiaj oglądasz ten konkurs?
Szczerze przyznam, że ze względu na mój obecny „szał pracy”, nie mam czasu uważnie śledzić tegorocznej Eurowizji. Oczywiście trzymam kciuki za Polskę.
Dwa lata temu, to ty miałaś reprezentować Polskę na tym konkursie. Pandemia jednak wszystko zepsuła. Bardzo to przeżyłaś?
Na początku było to dla mnie ciężkim doświadczeniem. Jednak czas leczy rany. Nabrałam do tego dystansu i doszłam do wniosku, że nic nie dzieje się przypadkowo. Jestem już więc pogodzona z tamtą sytuacją. Jeśli Eurowizja jest mi pisana, to jeszcze mam czas na to. Na ten moment skupiam się na swoim pierwszym albumie. Jeśli mam zaśpiewać w tym konkursie, to w przyszłości to się wydarzy.
Komentatorzy sugerowali, że mogłabyś z „Empires” wygrać Eurowizję. Też tak sądzisz?
Oj, nie wiem. To są jakieś wielkie marzenia. Ja chciałam tylko stanąć na tej scenie i móc zaśpiewać. Nie patrzyłam na swój udział w Eurowizji w kategorii szansy na jej zwycięstwo. Poczułabym się wygrana, jeśli w ogóle weszłabym do finału.
Masz żal do telewizji, że nie wybrała cię ponownie na reprezentantkę Polski?
Na ten moment nie noszę w sobie żadnego żalu. Wiadomo: był smutek i było mi przykro. Po czasie jestem jednak w stanie bardziej zrozumieć całą sytuację. Dorastam i dojrzewam do świadomości, jak pewne rzeczy działają. Dlatego dziś już nie mam do nikogo żadnej urazy. Tak jest najzdrowiej.
Zamiast na Eurowizji, zaśpiewałaś niedawno w Dubaju na wystawie EXPO 2022. Jak ci poszło?
Wspominam ten występ jako cudowny wieczór ze wspaniałymi ludźmi. To była dla mnie wielka przygoda. Mogłam zwiedzić Dubaj i wystąpić na EXPO 2022. Te targi to coś niezwykłego – trzeba to zobaczyć na własne oczy, żeby zrozumieć o czym mówię. Polska reprezentacja wykonała świetną robotę. Zagraliśmy nawet dwa bisy – a podobno nikt inny nie bisował przez całe EXPO 2022. Czuliśmy się więc bardzo wyróżnieni i uhonorowani. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie mi dane śpiewać podczas podobnych wydarzeń, bo są to wzruszające momenty, które potem trzyma się w sobie i wspomina.
Żaden szejk nie chciał cię porwać?
(śmiech) Na szczęście nie zostałam porwana. Jestem cała i zdrowa.
Jak wspominasz swój udział w „The Voice Of Poland”?
Jako największe wyzwanie na mojej muzycznej drodze. Szczególnie jeśli chodzi o umiejętność radzenia sobie ze stresem, pod presją czasu i z wszystkimi silnymi emocjami. Pod tym względem „The Voice” jest na szczycie mojej listy. Bardzo jestem zadowolona, że pokonałam swój strach przed pójściem na casting. Bo dzięki temu miałam szansę przeżyć tę wspaniałą przygodę i poznać niesamowitych ludzi. Dlatego czuję niesamowitą wdzięczność do losu. I jestem dumna z siebie, że udało mi się ten cały stres i presję czasu pokonać. Czuję też dumę za innych uczestników tego programu, bo widzę, że tworzą własną muzykę. Czuję swego rodzaju solidarność z nimi – zwłaszcza ze swoją edycją.
Utrzymujesz z nimi kontakt?
Tak – mam kontakt z kilkoma osobami. Bardzo mocno im kibicuję. Myślę, że takie silne i prawdziwe więzi zostają na lata.
Twoimi trenerami byli Tomson i Baron. Czego się od nich nauczyłaś?
Dostałam od nich wiele lekcji radzenia sobie z presją i stresem. Zawsze mogłam liczyć na ich konkretne rady co do każdej piosenki. Na pewno wyciągnęłam dużo mądrych lekcji od moich trenerów.
Jaki był najlepszy i najgorszy moment tego programu dla ciebie?
Najlepszy to wiadomo – odcinek finałowy. Najbardziej przerażający był dla mnie natomiast drugi live, gdzie śpiewałam „Unconditionally” Katy Perry. To była piosenka spoza mojego wymarzonego repertuaru. Dlatego stanowiła dla mnie ogromne wyzwanie. Sama nigdy bym nie wpadła na to, żeby wybrać ten utwór. Byłam więc wtedy bardzo zestresowana. To był najtrudniejszy moment programu, ale udało mi się jakoś z niego wybrnąć.
Jak rodzinny Ciechanów przyjął cię po wygranej?
Bardzo dobrze pamiętam ten moment. Kiedy przyszłam do szkoły, wszyscy nauczyciele i uczniowie stali na wejściu z balonami. To było wspaniałe powitanie – wzruszające i niezapomniane. Jestem bardzo wdzięczna mojemu miastu za to, że mogłam na nie liczyć. Jego mieszkańcy zawsze mnie wspierali. Bardzo mnie to wzrusza.
Mieszkasz jeszcze w Ciechanowie czy wyprowadziłaś się już do Warszawy?
Wyprowadziłam się już do Warszawy, bo tak jest łatwiej. Większość osób, z którymi pracuję na co dzień, mieszka tutaj. Dojazdy stały się dla mnie męczące po pewnym czasie. Dlatego przeprowadziłam się do stolicy.
Nie zapomniałaś jednak o koleżankach i kolegach ze szkoły?
Z najbliższymi znajomymi mam stały i dobry kontakt.
Mówiłaś, że po maturze chciałabyś studiować. Udało się?
Rozpoczęłam studia kulturoznawstwa, ale przeliczyłam się z tym, że uda mi się je pogodzić z pracą. Dlatego musiałam zrezygnować. Na ten moment codzienne nagrania i nauka w dziennym trybie są dla mnie nie do pogodzenia. Ale chciałabym kiedyś kontynuować studia, gdy będę miała na to przestrzeń i będę mogła czerpać z nich realną wiedzę. Bo nie ma sensu rozpoczynać nauki, kiedy nie można się jej poświęcić. Teraz stawiam na muzykę, ale nie mówię „nie” studiom w przyszłości. Mam tu na myśli nie tylko wspomniane kulturoznawstwo. Chciałabym też rozwijać się dalej wokalnie i aktorsko. Mam więc dużo do zrobienia. Ale ja lubię sobie stawać wyzwania. Dużo pracy mnie motywuje. Kiedy jej nie mam, to się źle czuję. Podoba mi się taki tryb życia, kiedy dzieje się w nim ciągle coś nowego.
Odpowiada ci szybkie tempo życia w Warszawie?
Tak. Pomaga mi ono realizować mój twórczy plan. To jest ważne.
Dałaś się porwać nocnemu życiu stolicy?
No właśnie nie. Aż trochę wstyd, bo wypadałoby już zaszaleć. (śmiech) Ale mówiąc szczerze wolę się nastawić na nocną sesję w studiu niż bawić się w klubach. Jakoś tak zawsze miałam.
Często bywasz w domu rodzinnym?
Staram się jak najczęściej. Ostatnio długo mnie jednak nie było. Wiem, że moi rodzice bardzo za mną tęsknią i ciężko przeżywają taki dłuższy stan rozłąki. Podobnie moja siostra i moje koty. Dlatego kiedy tylko mogę, to przyjeżdżam, choćby na jeden dzień. Relacja rodzinna jest dla mnie bardzo ważna. Kiedy więc tylko mogę, to witam mój Ciechanów.
Rodzice są zadowoleni z tego, że wybrałaś karierę wokalną?
Moi rodzice bardzo we mnie wierzą i mnie wspierają. Dlatego myślę, że cieszą się moim szczęściem. Kiedy mogę robić swoje i jestem z tego zadowolona, tak długo oni są ze mną.
Kultura i rozrywka
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!