Jacek Braciak o transpłciowym synu
W grudniowym „Zwierciadle” ukazał się wywiad Karoliny Morelowskiej-Siluk z Jackiem Braciakiem, polskim aktorem teatralnym, filmowym i dubbingowym. Dziennikarka zapytała aktora m.in. o to, czy jego trzy córki są wolnymi kobietami. Jacek Braciak udzielił bardzo dosadnej odpowiedzi:
„Jestem ojcem dwóch córek i syna. Dlatego że moja córka okazała się mężczyzną w swojej istocie, w swoim wnętrzu, myśleniu, więc w tej chwili mam syna. Miałem kiedyś córkę Jadwigę, a teraz mam syna Konrada. I tak, myślę, że moje dzieci to ludzie wolni.”
Niedawno Jacek Braciak otrzymał nagrodę festiwalu Off Camera za najlepszą rolę męską. Został doceniony za wcielenie się w postać Witka LIsieckiego w „Moim wspaniałym życiu”. Można go było także zobaczyć w takich produkcja jak „Kler”, „Drogówka”, „Edi”, „Róża” czy „Wołyń”.
Problem z martwym imieniem („deadname")
Wiele transpłciowych osób nie chce ujawniać swojego poprzedniego imienia. Jego używanie często wiąże dla nich z bólem i jest traumatyczne. Warto o tym pamiętać, wypowiadając się o bliskich lub członkach rodziny, którzy są trans. W społeczności LGBTQIA imię, z którego już się nie korzysta, określa się jako „deadname”. W wywiadzie dla „Zwierciadła” pada takie imię w kontekście syna Jacka Braciaka.
- Deadname („martwe imię") to imię osoby transpłciowej sprzed tranzycji, a więc imię nie tej płci, z którą dana osoba transpłciowa się identyfikuje. Generalna zasada brzmi, aby nie używać tego imienia, bo przywołuje ono bardzo bolesne wspomnienia z czasów, gdy dana osoba transpłciowa nie mogła być sobą. Jednak nie dla wszystkich osób transpłciowych „deadname” wiąże się z jednakowo silną traumą. Są również takie osoby trans, które same podają swoje imię sprzed tranzycji. To zdecydowana mniejszość – tłumaczy Stronie Kobiet Mariusz Kurc, redaktor naczelny magazynu „Replika”. – Zawsze w podobnych kwestiach należy przede wszystkim uszanować wolę i decyzję samej osoby transpłciowej. Tylko w tych niewielu przypadkach, gdy dana osoba sama podaje swoje „deadname” lub wyraża zgodę na jego podanie – jest to możliwe – dodaje nasz rozmówca.
Redaktor „Repliki” podkreśla, że „akceptacja ze strony rodzica osoby LGBT+ wciąż nie jest w Polsce codziennością, ale rzadkością”. Powołuje się na badania, z których wynika, że tylko 25% matek i 12% ojców w pełni akceptuje swoje dzieci LGBT+. Według Mariusza Kurca rodzicielskie coming outy są potrzebne i odgrywają kluczową rolę w walce z dyskryminacją i niezrozumieniem osób o odmiennej orientacji psychoseksualnej.
Warto przeczytać również:
Piotr Jacoń o transpłciowej córce
W 91. numerze „Repliki” – dwumiesięcznika społeczno-kulturalnego o tematyce LGBTQIA (wydanie maj/ czerwiec 2021) – ukazał się wywiad z Piotrem Jaconiem, dziennikarzem TVN24, który opowiedział, jak jest być ojcem transpłciowej Wiktorii. Piotr Jacoń, okrzyknięty przez „Replikę” „pierwszym w Polsce ojcem, który mówi o swojej transpłciowej córce”, jest także finalistą nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego za reportaż „Wszystko o moim dziecku”, w którym ukazuje realia życia rodzin transpłciowych osób w Polsce.
Kilka miesięcy po swoim „coming oucie” na łamach „Repliki” Piotr Jacoń doczekał się także premiery swojej książki, „My, trans”. Jest to zbiór wywiadów z przeprowadzonych z osobami transpłciowymi, ich rodzicami, psycholożką, adwokatką, aktywistką i księdzem. Publikacja ta obrazuje problemy i uprzedzenia, z jakimi muszą borykać się osoby trans w Polsce. Dziennikarz, który akceptuje w pełni swoją córkę nagłośnił także w mediach procedury związane z korektą danych metrykalnych, której potrzebują osoby transpłciowe. Aby zmienić imię w dokumentach, muszą one oficjalnie pozwać swoich rodziców w sądzie - nawet jeżeli matka i ojciec w pełnić akceptują proces korekty płci. (Mówi się wówczas o „powództwie o ustalenie płci”.)