Ferie w domowym areszcie? "Dla wielu dzieci dom nie jest bezpieczną przystanią". Eksperci nie widzą w tym logiki i apelują do rządu

Monika Chruścińska-Dragan
canva.com / Autor: Andrea Piacquadio
Działacze Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę zaapelowali do premiera Mateusza Morawickiego o zniesienie zakazu przemieszczania się dla dzieci i młodzieży w okresie ferii. Izolacja mocno odbija się na zdrowiu psychicznym młodych ludzi. - Trzeba pamiętać, że dla wielu z nich dom nie jest bezpieczną i ciepłą przystanią, w której dobrze się czują, ale jest źródłem ciągłych napięć i konfliktów. W dobie pandemii aż 27 proc. badanych dzieci doświadczyło co najmniej jednej formy krzywdzenia - opowiada w rozmowie z DziennikZachodni.pl Marta Skierkowska, psycholog i członkini zarządu FDDS.

Obecnie, przypomnijmy, dzieci i młodzież do 16 lat nie mogą samodzielnie wychodzić z domu od poniedziałku do piątku w godzinach od 8 do 16. Zakaz został wprowadzony, gdy uczniowie przeszli na zdalny tryb nauczania. Chodziło w głównej mierze o to, aby młodzi skupili się na zdalnych lekcjach. Ograniczenie ma jednak obowiązywać także w trakcie ferii. To przelało czarę goryczy, tak nieletnich, jak i ekspertów z nimi pracujących, którzy uruchomili w sieci petycję do premiera o zniesienie zakazu. Inicjatywę poparło już blisko 27 tys. ludzi.

- Mamy w fundacji takie poczucie, że rządzący nie widzą, jak pandemia odbija się na zdrowiu psychicznym młodych ludzi. Pozostawiając zapis ograniczający im możliwości przemieszczania się dodatkowo dyskryminują tę grupę i pogarszają jej stan psychiczny. Pozbawiają młodych ludzi bezpośredniego kontaktu ze światłem dziennym, możliwości uprawiania sportów czy spacerów z psem - wyjaśnia w rozmowie z nami Marta Skierkowska, psycholog i członkini zarządu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która od 12 lat prowadzi Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży.

***

Jak dzieci i młodzież znoszą lockdown?

Marta Skierkowska: Prowadząc telefon zaufania jesteśmy w stałym kontakcie z dziećmi. Już na samym początku pandemii zaobserwowaliśmy obniżenie nastroju u dzieci i młodzieży, wzrost poczucia niepokoju i napięć związanych z zamknięciem w domach. Dodatkowo zrealizowaliśmy badania obejmujące okres od marca do końca czerwca, aby sprawdzić, jak młodzi ludzie radzą sobie w okresie odosobnienia. Okazało się, że aż 1/3 dzieci i młodzieży oceniła swoje samopoczucie psychiczne podczas pandemii jako złe. Jako główne powody takiego stanu rzeczy dzieci wskazywały najczęściej przymusową izolację. Trzeba pamiętać, że dla wielu z nich dom nie jest bezpieczną i ciepłą przystanią, w której dobrze się czują, ale źródłem ciągłych napięć i konfliktów. Ponadto każdy człowiek ma czasem potrzebę przewietrzenia się, pobycia samemu ze sobą, wyjścia na spacer czy do sklepu po bułki. Tymczasem wprowadzony zakaz samodzielnego przemieszczania się dzieci i młodzieży do godz. 16 pozbawia ich tego. Nie widzimy żadnego logicznego wytłumaczenia dla utrzymywania takiego zapisu, zwłaszcza podczas ferii. Także z punktu widzenia epidemiologicznego. Mamy w fundacji takie poczucie, że rządzący nie widzą, jak pandemia odbija się na zdrowiu psychicznym młodych ludzi. Pozostawiając zapis ograniczający im możliwości przemieszczania się dodatkowo dyskryminują tę grupę i pogarszają jej stan psychiczny. Pozbawiają młodych ludzi bezpośredniego kontaktu ze światłem dziennym, możliwości uprawiania sportów czy spacerów z psem. To są wydają małe rzeczy, ale jako dorośli sami wiemy, jak czasem dobrze nam robią.

Czy to oznacza, że izolacja jest zagrożeniem dla zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży nie mniejszym niż Covid dla ich zdrowia fizycznego?

Nie chciałabym dokonywać takiego porównania. Na pewno jednak izolacja ma bardzo negatywny wpływ na stan zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Mówię to z pełnym przekonaniem opierając się na doświadczeniach fundacji, badaniach i kontaktach z młodymi ludźmi. Rząd przy tak fatalnym w tym kraju stanie opieki psychologicznej i psychiatrycznej powinien być na te aspekty szczególnie uwrażliwiony. Powinien działać profilaktycznie. Tymczasem tej profilaktyki brakuje. Mamy wręcz poczucie, że bardzo dociąża się dzieci. Pandemia przecież nawet na dorosłych wpływa negatywnie, pomimo tego, że jesteśmy bardziej dojrzali i mamy więcej zdolności radzenia sobie. Wyobraźmy sobie teraz, jak bardzo musi być obciążająca dla dzieci, które nie dość, że mają mniej możliwości, to jeszcze nakłada się na nie dodatkowe ograniczenia.

Czego pani zdaniem zabrakło podczas opracowywania narodowej kwarantanny, która zaczęła obowiązywać po świętach?

Początkowo miałam wrażenie, że pozostawienie zapisu ograniczającego możliwość samodzielnego przemieszczania się dzieci i młodzieży jest efektem błędu. Automatycznego przepisania ustalenia wcześniej obowiązującego. Jest bowiem tak nielogiczny. O ile można powiedzieć, że na czas zdalnego nauczania, zakaz miał jakieś wytłumaczenie, tak dla utrzymywania go w okresie feryjnym nie ma żadnego logicznego wyjaśnienia. Można by z tego wnioskować, że po godz. 16 wirus jest śnięty i mniej zaraża, ale przecież wszyscy wiemy, że tak nie jest. Nie ma więc dla niego uzasadnienia w sensie epidemiologicznym. Teraz po prostu myślę, że zabrakło słuchania. Bo przecież o tym, jak bardzo zakaz ma negatywny wpływ na dzieci mówią głośno eksperci. Mówią same dzieci, ich rodzice, psychologowie, działacze organizacji i pracownicy ośrodków akademickich. Mam wrażenie, że rząd nie słyszy naszych apeli.

Fundacja uruchomiła petycję o zniesienie zakazu samodzielnego wychodzenia z domu dla dzieci i młodzieży, co jeszcze robią państwo, aby pomóc młodym ludziom przetrwać ten trudny czas?

Przede wszystkim prowadzimy Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży pod nr 116 111. Prowadzimy go już od 12 lat, ale pandemia dodatkowo uwidoczniła, jak bardzo jest potrzebny. Praktycznie równo z pierwszym lockdownem uruchomiliśmy całodobową pomoc. Okazało się to bardzo dobrym posunięciem. Dzieci właśnie teraz, jak nigdy dotąd, potrzebują kontaktu z życzliwą osobą dorosłą, potrzebują odbicia swoich myśli i problemów. Zostali przecież pozbawieni wielu istotnych w swoim życiu kontaktów – tych w szkole czy na zajęciach pozalekcyjnych. Te, które pozostały, są mocno ograniczone. My oferujemy swoją pomoc wszystkim dzieciom w Polsce 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. W okresie pandemii zaobserwowaliśmy, że coraz więcej dzieci zamiast dzwonić, pisze do nas wiadomości. Wnioskujemy, że wynika to z braku możliwość odosobnienia. Trudno jest dzieciom rozmawiać telefonicznie o swoich problemach i trudnościach przy pozostałych domownikach, zwłaszcza jeśli wcześniej nie dzieliły się z nimi troskami. Niestety też coraz więcej podejmujemy interwencji związanych z zagrożeniem życia i zdrowia dzieci.

Czy podczas lockdownu skala przemocy wobec dzieci wzrosła?

Z naszego badania wynika, że w dobie pandemii 27 proc. badanych dzieci doświadczyło co najmniej jednej formy krzywdzenia. Należy przy tym pamiętać, że formą krzywdzenia jest także bycie świadkiem przemocy wśród dorosłych. W dobie pandemii nietrudno o to. Ludzie są pozamykani w czterech ścianach, bywa że są bardziej sfrustrowani, bo na przykład stracili pracę. Sytuacja dzieci zatem staje się coraz bardziej alarmująca i liczymy, że rząd także takimi małymi krokami, jak zniesienie zapisu o zakazie przemieszczania się, będzie odpowiadał na pojawiające się potrzeby.

Petycja cieszy się dużym zainteresowaniem?

Zebraliśmy w tej chwili blisko 27 tys. podpisów. Petycja została uruchomiona tuż przed świętami. Widzimy bardzo duże zainteresowanie ze strony rodziców, osób pracujących w obszarach związanych z dziećmi. Widzą potrzebę pilnego działania rządu.

A jest odzew ze strony rządzących?

Petycja już została przekazana premierowi. Jak dotąd nie otrzymaliśmy jeszcze żadnej informacji zwrotnej, ale cały czas liczymy, że ten odzew pojawi się lada chwila i zakaz zostanie zniesiony.

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

To sprawa rodzinna ,jak maz leje dzieci i zone, wiec odpowiedzi nie ma.

Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet