[FILM AZYL] [AZYL RECENZJA] Historia Żabińskich w kinie Hollywood

Aleksandra Gersz
Kadr z filmu "Azyl"
Kadr z filmu "Azyl" Splash News/Focus Features/EAST NEWS
Do kin wchodzi amerykański film „Azyl”. To historia dyrektora zoo w Warszawie i jego żony, Jana i Antoniny Żabińskich, którzy podczas II wojny światowej uratowali nawet 300 osób.

Co jakiś czas Hollywood interesuje się polską historią. Najczęściej jednak palce maczają w tym Polacy, jak było chociażby z „Pianistą” Romana Polańskiego , dziełem o kompozytorze Władysławie Szpilmanie, który próbował przetrwać w okupowanej Warszawie po ucieczce z getta czy „Zabić księdza” Agnieszki Holland - film o zabójstwie księdza Jerzy Popiełuszki. Tym bardziej cieszy więc film „Azyl” (tytuł oryginalny to „The Zookeeper’s Wife”) - film o małżeństwie Żabińskich, którzy podczas okupacji niemieckiej ratowali Żydów w warszawskim zoo.

To prawdziwie międzynarodowa produkcja. Reżyserka Niki Caro jest Nowozelandką, a scenarzystka Angela Workman Amerykanką, podobnie jak Diane Ackerman, autorka książki „Azyl”, na którym Workman oparła scenariusz (Ackerman z kolei posiłkowała się wspomnieniami Żabińskiej z 1968 r. zatytułowanymi „Ludzie i zwierzęta”). Z USA pochodzi też Jessica Chastain, odtwórczyni głównej roli Antoniny Żabińskiej. To obecnie jedna z najzdolniejszych i najbardziej rozchwytywanych amerykańskich aktorek, która w dorobku ma już dwie nominacje do Oscara: za „Służące” i „Wroga numer jeden”. - Przeczytałam dziennik Antoniny. Byłam w warszawskim domu Żabińskich. Widziałam fortepian, na którym grała, by sygnalizować ukrywającym się Żydom czy mogą wyjść ze swojego schronienia. To było bardzo przejmujące - mówiła amerykańska aktorka w jednym z wywiadów, cytowana przez „Rzeczpospolitą”.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne i groźne

W filmie zagrali również Belg Johan Heldenbergh (aktor wcielił się w rolę dyrektora zoo Jana Żabińskiego) oraz urodzony w Barcelonie popularny niemiecki aktor Daniel Brühl, który zagrał żołnierza III Rzeszy zakochanego w Żabińskiej. Sam film nakręcono nie w Warszawie, ale w czeskiej Pradze, a aktorzy mówią w języku angielskim (w Polsce będzie można jednak obejrzeć w kinach również wersję z polskim dubbingiem).

Jednak mimo tej międzynarodowej ekipy oraz braku Polaków w obsadzie, sama historia jest stuprocentowa polska. „Azyl” to bowiem prawdziwa historia Jana i Antoniny Żabińskich (film koncentruje się na postaci Chastain), dyrektora warszawskiego ogrodu zoologicznego i jego żony, którzy podczas okupacji niemieckiej uratowali od 100 do 300 Żydów, a także członków Szarych Szeregów, działaczy podziemia. Dokładna liczba ludzi, którzy zawdzięczają życie Żabińskim, nie jest znana. Szefostwo warszawskiego zoo zapisali się w historii jako wojenni bohaterowie - w 1965 r. para została odznaczona medalem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” przyznawanym ludziom, którzy w czasie wojny ratowali Żydów.

Historia Żabińskich to idealny materiał na hollywoodzki film. Ogród zoologiczny w polskiej stolicy był w okresie międzywojennym prawdziwą perłą i jednym z najlepszych tego typu placówek w Europie. Mieszkały w nim tak oryginalne wtedy gatunki, jak afrykańskie psy, likaony i konie Przewalskiego, urodziła się tez tutaj słonica Tuzinka, czyli 12. słoń urodzony w niewoli. Willa Żabińskich na terenie zwierzyńca (nazwana Willą pod Zwariowaną Gwiazdą) zwana była arką Noego - rodzina mieszkała bowiem razem ze zwierzętami: hieną, szympansicą. Zwierzęta chodziły samopas po domu, a stałym kompanem syna dyrektorstwa, Rysia, był borsuk. Misją Żabińskich było ratowanie zwierząt zagrożonych wyginięciem, a także chorych czy opuszczonych. - Mama komunikując się ze zwierzętami, stawała się jednym z nich - mówiła w wywiadzie w Radiu dla Ciebie córki Żabińskich, Teresa Żabińska-Zawadzki.

Wszystko zmieniło się 3 września 1939 r., kiedy bomba uderzyła w warszawską placówkę, wprost w wybieg niedźwiedzi. Po ataku w ogrodzie zoologicznym wybuchł chaos, przerażone zwierzęta uciekły z klatek, a nawet wybiegły z terenu zoo wprost na ulice Pragi. Część zwierząt, których nie udało się ujarzmić, została tego dnia zastrzelona przez polskich żołnierzy: niedźwiedzie, tygrysy, lwy i słoń.
Resztą zajęli się potem nazistowscy okupanci. Lutz Heck, dyrektor zoo w Berlinie, którzy przyjechał do Warszawy, zabrał do niemieckiej stolicy część zwierząt (w tym Tuzinkę), a pozostałe kazał zastrzelić. W noc sylwestrową 1940 r. Heck wraz z kolegami urządzili po alkoholu polowanie w ogrodzie zoologicznym - zmasakrowali wtedy wiele zwierząt. - W warszawskim Ogrodzie Zoologicznym w czasie okupacji nie było już żadnych zwierząt. Wszystkie zostały wytrzebione lub ukradzione. Nazywano to „wypożyczeniem”, ale żadne z nich nie wróciło po wojnie do zoo - mówiła Teresa Żabińska-Zawadzki w Radiu dla Ciebie.

Jan Żabiński poświęcił się pracy w konspiracji. Wraz z żoną postanowił urządzić w opuszczonym zoo ogródki działkowe i tuczarnię świń, których mięso miało być przeznaczone dla niemieckich żołnierzy. Jednak Żabiński zanosił paczki z mięsem również do żydowskiego getta (z powodu wojny nie obowiązywały wtedy zasady koszerności), do którego chodził pod pretekstem zbierania odpadków. Armia Krajowa miała schowek broni na wyspie lwów, a niedaleko od tego miejsca, w pustej słoniarni i małpiarni, swoje karabiny ukrywali Niemcy.

Żabińscy zaczęli ukrywać Żydów w październiku 1940 r., a jeszcze wcześniej schronienie w klatkach bażantów, znaleźli członkowie Szarych Szeregów - konspiracyjnych struktur Związku Harcerstwa Polskiego. Ludzie ukrywali się zarówno w Wilii pod Zwariowaną Gwiazdą: w piwnicach, szafach i skrytkach, na strychu, jak i pustych klatkach, pomieszczeniach zwierząt i budkach pracowników zoo. Antonina Żabińska wspominała w swojej książce, że znakiem ostrzegawczym dla ludzi w wilii, którzy opuszczali swoje kryjówki, było granie przez nią na pianinie arii „Jedź, jedź na Kretę” z operetki Offenbacha „Piękna Helena”. Kiedy rozbrzmiewały pierwsze nuty, ludzie momentalnie się chowali, bo wiedzieli, że do domu zbliżają się Niemcy, których łącznie stacjonowało na terenie zoo od 20 do 40.

Potrzebujący przychodzili do zoo sami, czasem przyprowadzał ich Żabiński. Byli to znajomi jego i jego żony, pracownicy zoo lub dostawcy, a także całkiem obcy ludzie szukający w tym miejscu ratunku. W 1942 r. małżeństwo skontaktowało się z działającą w podziemiu Radą Pomocy Żydom „Żegota”, która przysyłała na warszawską Pragę jeszcze więcej ukrywających się osób. W ogrodzie zoologicznym ukrywali się m.in. tak znane osobistości, jak: rzeźbiarka Magdalena Gross, pisarka Rachela Auerbach, mistrz boksu Samuel Kenigswein z żoną i dwójką dzieci, prawnik Maurycy Fraenkel czy mikrobiolog i współzałożyciel PAN, prof. Ludwik Hirszfeld. Teresa Żabińska-Zawadzka mówiła w wywiadzie dla „Newsweeka”, że niektórzy zostawali w zoo kilka dni, a inni kilka miesięcy. - Nasza willa była takim punktem przerzutowym. Kiedy ci ludzie mieli już fałszywe papiery i zapewnione bezpieczne kryjówki, ojciec zabierał ich z zoo - mówiła córka Żabińskich.

CZYTAJ TAKŻE: Piękne i groźne

Jan kierował wszystkim od strony logistycznej, do jego zadań należało załatwianie transportu czy fałszywych dokumentów, Antonina z kolei zajmowała się ludźmi, a na jej głowie było zapewnienie wszystkim „gościom” zoo żywności. Żona dyrektora, która została sama z dwójką dzieci, kiedy Żabiński poszedł walczyć w Powstaniu Warszawskim (w 1944 r. zoo opuściło już jednak wiele ukrywających się osób), w ogródku warzywnym uprawiała warzywa, hodowała również kury i króliki. - Mieszkaliśmy na tykającej bombie. Ten dom funkcjonował na wariackich papierach. Skład broni niemieckiej, składzik dla polskiego podziemia, ukrywający się ludzie i jeszcze te śrubki taty [elementy do konstrukcji bomb - red.] - mówiła jej córka w Radiu dla Ciebie i dodała: - To było śmiertelnie niebezpieczne, ale [rodzice] podjęli się tego zadania, bo wiedzieli, że są w o wiele lepszej sytuacji, niż większość mieszkańców Warszawy.

Do dekonspiracji na szczęście nie doszło, a niemieccy żołnierze nie dowiedzieli się o tym, co robili pod ich nosem Żabińscy. Zdarzały się jednak momenty grozy, jak w 1944 r., kiedy znajoma Polka, która odwiedziła willę Żabińskich, rozpoznała jedną kobietę żydowskiego pochodzenia. Ta wraz z całą rodziną musiała ukryć się gdzie indziej. Jedna z mieszkanek willi była z kolei chora psychicznie i raz wyskoczyła przez okno na niemiecki patrol.

Pod koniec Powstania Warszawskiego Żabińska opuściła zoo i zamieszkała z dziećmi w Marywilu. Jej mąż przeżył, mimo ciężkiej rany szyi i wrócił do Warszawy w 1946 r., kiedy opuścił obóz jeniecki. Żabińscy zaczęli odbudowywać zoo i przebywali na jego terenie do 1951 r., kiedy Żabiński został zwolniony przez komunistyczne władze. Małżeństwo skupiło się na pisaniu książek, głównie o zwierzętach. Utrzymywali oni kontakt z wieloma osobami, którym uratowali życie.

Wideo

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet