Mamy do czynienia z kryzysem męskości?
Jestem zdania, że powinniśmy przestać używać terminu „kryzys męskości”, ponieważ funkcjonuje on już od 30 lat, odkąd Polska przeszła transformację ustrojową. W tym okresie kobiety lepiej poradziły sobie z wyzwaniami gospodarczymi i zawodowymi, podczas gdy mężczyźni mieli trudności z dostosowaniem się do tych zmian. To wtedy właśnie zaczęto mówić o kryzysie męskości.
Nie wynika to z najnowszego raportu na temat współczesnego polskiego mężczyzny? Albo zapytam inaczej - czy współczesny mężczyzna to ofiara feminizmu?
Badanie o mężczyznach „Looking at the man” zostało zrealizowane na reprezentatywnej próbie 1500 mężczyzn w wieku 16-65 lat, a raport, który przygotowaliśmy na tej podstawie, jest efektem pracy trzech firm badawczych: naszej firmy IRCenter, Kantar oraz Adres Media. Badania zakończyliśmy pod koniec ubiegłego roku. To jedyne tak obszerne i świeże opracowanie na ten temat. Nie możemy jednak sprowadzać całej problematyki do prostego stwierdzenia, że mężczyźni są ofiarami feminizmu. Nasze badania pokazują znacznie bardziej złożony obraz. Feminizm, o który Pani pyta, jest jednym z wielu czynników wpływających na te relacje. Nasz raport pokazuje, że największym problemem jest brak wspólnego języka między mężczyznami i kobietami. Mężczyźni często nie wiedzą, czego oczekują od nich kobiety, ponieważ one nie komunikują tego wprost, a to rodzi frustrację i nieporozumienia.
W jaki sposób na postrzeganie męskości wpływają współczesne media, memosfera? Czy widzi Pani pozytywne zmiany w sposobie, w jaki mężczyźni są przedstawiani?
Współczesne media i memosfera często przedstawiają mężczyzn w sposób karykaturalny. Przykładem są incele, czyli młodzi mężczyźni, którzy żyją bez partnerki. Incel albo „piwniczniak” – to mężczyzna zamknięty w sobie, o niskiej samoocenie i niewielkich kompetencjach społecznych, który nie potrafi znaleźć romantycznej relacji. W memosferze funkcjonują jako zagubieni młodzi ludzie, którzy w internecie opowiadają o wrogości kobiet wobec mężczyzn i o trudnościach w nawiązywaniu relacji. Z drugiej strony mamy tzw. chadów - młodych, umięśnionych mężczyzn o stereotypowo atrakcyjnym wyglądzie, którzy mają powodzenie u kobiet i często to wykorzystują, aby porzucać partnerki. Te skrajne wizerunki pokazują różne strategie radzenia sobie z trudnościami w komunikacji z kobietami. Zapytaliśmy mężczyzn i w osobnym badaniu kobiety, co daje im największe poczucie mocy. Wie Pani, co się okazało?
Ciekawa jestem...
Mężczyznom największe poczucie mocy daje miłość partnerki i jej wsparcie. Chcą być kochani i doceniani. Natomiast kobiety odpowiedziały, że największe poczucie mocy daje im samodzielność. Odkryły, że wyjście do świata zewnętrznego i samodzielność finansowa dają im poczucie siły. Widzimy więc, jak pomieszały się te dwa światy - wewnętrzny i zewnętrzny. Mężczyźni pragną być doceniani w domu, pragną również uczestniczyć w wychowaniu dzieci, podczas gdy kobiety chcą radzić sobie samodzielnie na zewnątrz.
Co kształtuje dzisiejsze wzorce męskości? Na ile i w jaki sposób robią to filmy i seriale?
Dokonaliśmy szczegółowej analizy tego zagadnienia i wygląda to tak, że w latach 1990-2000, czyli tuż po okresie transformacji ustrojowej, dominowali reżyserzy – mężczyźni, więc ów dyskurs w filmach skupiał się na problemach i interesach mężczyzn; kobiety były jedynie tłem. W latach 90. mieliśmy bohatera w stylu Bogusława Lindy, który charakteryzował się emocjonalnym dystansem i cynizmem. Następnie, w filmach takich jak „Pitbull”, „Kobiety mafii” czy „365 dni”, romantyzowano toksyczne relacje. Stopniowo ta sytuacja zaczęła się zmieniać. W filmach coraz bardziej eksponowano emocjonalność, empatię oraz słabości mężczyzn. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w takich filmach jak „Plac Zbawiciela” czy „Dług”, gdzie mężczyzna był przedstawiany jako ofiara tradycyjnie męskich, patriarchalnych wartości, a to utrudniało mu funkcjonowanie w społecznej rzeczywistości. Następnie zaczęto ukazywać mężczyzn jako ojców, często pokrzywdzonych lub nieobecnych, jak w filmie „Tata” z Bogusławem Lindą, „Pogoda na jutro” z Jerzym Stuhrem, czy ojca cierpiącego nałogi, jak w filmie „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. Te postaci niosły ze sobą dużo frustracji, ale nagle pojawiał się też empata, choć nie była to jeszcze postać mainstreamowa, jak w filmach „Erratum” czy „Cicha noc”, gdzie mężczyzna jest dojrzały, autorefleksyjny i zmaga się ze swoimi wewnętrznymi konfliktami. No i mamy cały ogrom komedii romantycznych, w których ten facet jest tak naprawdę wyśmiewany, czy to w „Och Karol” czy „Listy do M” czy też jest empatycznym amantem – jak w „Nigdy w życiu”. A jednocześnie nowe pokolenie facetów często musi samodzielnie wypracowywać swoje wzorce. Wielu z nich miało nieobecnych ojców, zapracowanych w okresie tworzenia kapitalizmu, więc wychowywały ich matki. Z naszego raportu wynika, że młodzi mężczyźni z pokolenia Z tęsknią za konkretnymi zasadami. Wielu z nich nie identyfikuje się z feminizmem i pragnie powrotu do tradycyjnego podziału ról. Uważają, że kobieta powinna zajmować się domem, a mężczyzna zarabiać na utrzymanie rodziny. Ta tęsknota za stabilnymi zasadami i bezpieczeństwem wynika z potrzeby jasnych wytycznych dotyczących postępowania w życiu.
Ale czy z badań nie wynika, że dzisiejszy mężczyzna to wrażliwy typ, który nie wstydzi się okazywać emocji ani słabości?
Tak, to prawda. Jednak mężczyźni potrzebują przyzwolenia społecznego i medialnego, aby otwarcie okazywać emocje. Obecnie jest to bardziej widoczne w środowiskach wielkomiejskich, gdzie dostępne są różne warsztaty, męskie wyjazdy, ale to wciąż jest bańka. Faceci generalnie muszą mieć to przyzwolenie na to żeby okazywać emocje. Z naszego badania wynika, że zaledwie 14 proc mężczyzn zgadza się ze stwierdzeniem, że prawdziwy mężczyzna nie płacze.
Jeśli chodzi o różnice pokoleniowe, to jak one wpływają na postrzeganie męskości? Czy różne pokolenia mają różne wartości i priorytety?
Pokolenie baby boomersów i pokolenie X, czyli – rzec można - nasze pokolenie, zaczyna powoli dostrzegać, że ciężka praca nie jest najważniejsza. Ponad połowa z nich uważa, że to jak spędzają wolny czas jest ważniejsze niż pieniądze, które zarabiania. A jak jest z emocjami? Baby boomersi mają najwyższy wskaźnik powściągliwości w okazywaniu emocji. Im młodsze pokolenie, tym większa tęsknota za otwartością emocjonalną, szczególnie wśród pokolenia Z. Milenialsi przecierali drogę pokoleniu Z, wprowadzając na przykład terapię jako coś akceptowalnego. Kobiety były w tym pierwsze, ale Milenialsi, jako pierwsi mężczyźni, zaczęli uczęszczać na terapie, co otworzyło drogę kolejnym pokoleniom.
Ciekawym zjawiskiem jest to, że mężczyźni z pokolenia Z i z pokolenia Y, ale zwłaszcza Z często czują się gorsi od innych - tak uważa 35 procent Zetek. Brak im pewności siebie. Wynika to z tego, że gdzieś po drodze zagubili te wzorce męskości, które wcześniej były bardziej stabilne i klarowne.
Dlaczego młodsze pokolenie mężczyzn tak bardzo potrzebuje uznania i statusu? Co się takiego stało, że tej pewności siebie nie mają?
Fakty są takie, że do tego stanu rzeczy przyczynili się ich rodzice. Pokolenie Z, ale i Milenialsi otrzymali więcej niż mieli ich rodzice, a jednocześnie to rodzice przekazali im przekonanie, że wyższe wykształcenie gwarantuje sukces w życiu. Jednak brak pewności siebie wśród młodszych pokoleń wynika również z tzw. paradoksu wyboru. Polega to na tym że im więcej mają możliwości tym bardziej czują się zagubieni. To zjawisko jest szczególnie silne w pokoleniu Z. Daliśmy im pełen wachlarz opcji, a to prowadzi ich do dezorientacji. Nie lubię tego przykładu, ale on dobrze ilustruje sytuację: za naszych czasów były trzy smaki lodów i jeden rodzaj wafelka. Dziś, gdy Zetki wchodzą do lodziarni, mają do wyboru 20 smaków, różne wafelki, posypki i Bóg wie co jeszcze. Podobnie jest w życiu - cokolwiek wybiorą, zawsze mają poczucie, że wybrali źle, bo ta opcja obok mogła być lepsza.
Z raportu wynika też, że mężczyźni nie radzą sobie z odpowiedzialnością finansową za rodzinę.
To jest właśnie patriarchalne spojrzenie, które jest dowodem na to, że nie tylko kobiety cierpią z powodu patriarchatu, ale również mężczyźni. Patriarchat narzuca mężczyznom odpowiedzialność za finansowe utrzymanie rodziny. Około ¼ kobiet w wieku produkcyjnym nie jest aktywna zawodowo (wg danych GUS z maja ubiegłego roku), co oznacza, że musiało dojść do porozumienia między kobietami a mężczyznami, że to oni biorą na siebie ciężar utrzymania rodziny. Dla mężczyzn jest to ogromny stres, bo jeśli stracą pracę, nie mają wsparcia u partnerki, która nie pracuje. Dodatkowo pandemia pokazała, że Polacy nie mają poduszki finansowej, a młodsze pokolenia były pierwsze w kolejce do zwolnień. Nie mieli żadnych oszczędności; było to dla nich ogromnym problemem. Mężczyzna, który słyszy od żony, że ona nie wraca do pracy po urlopie macierzyńskim, tylko będzie się zajmować dziećmi do trzeciego roku ich życia, wpada w panikę. To dla niego ogromne wyzwanie, aby poradzić sobie z taką odpowiedzialnością.
Ale samochód nadal jest uważany za podstawowy symbol statusu wśród młodych mężczyzn. Jest nawet ważniejszy niż dom. Dlaczego tak jest?
Ponieważ samochód jest bardziej namacalny i łatwiej dostępny. Uzyskanie kredytu mieszkaniowego jest obecnie bardzo trudne, a jego spłata trwa wiele lat. Natomiast samochód można nabyć na różne sposoby, na przykład poprzez leasing, co sprawia, że jest to bardziej osiągalny symbol statusu. Faktycznie, 82 procent mężczyzn uważa, że muszą stanąć na wysokości zadania w trudnych sytuacjach. To poczucie obowiązku i brak wsparcia z zewnątrz sprawia, że posiadanie samochodu staje się symbolem ich zdolności do radzenia sobie w życiu. Kiedy pytaliśmy o to, co by się stało w przypadku wybuchu wojny, mężczyźni czuli, że mają obowiązek bronić ojczyzny. Kobiety w takich sytuacjach tracą poczucie bezpieczeństwa, mimo że cenią sobie samodzielność. Jednak w takich momentach zaczyna się wkradać bezsilność i przestają planować na przyszłość. U mężczyzn w takich chwilach pojawia się determinacja i gotowość do walki.
Chyba nową informacją jest to, że dla połowy mężczyzn sposób spędzania wolnego czasu jest ważniejszy niż stan konta? Czy to jest efekt zmieniającego się podejścia do życia i pracy?
Zdecydowanie, młodsze pokolenie, szczególnie Zetki, zaczynają to dostrzegać. Myślę, że powinniśmy się od nich uczyć. Dla nich kapitałem społecznym staje się to, gdzie spędzają wakacje i dokąd podróżują. Sprytnie wyszukują różne okazje, a destynacje i sposób spędzania czasu stają się dla nich powodem do dumy. Zetki również zauważają, że podejście ich rodziców, mówiące „pracuj ciężko”, nie zawsze się sprawdza. Rodzice mają kredyty i inne zobowiązania, co sprawia, że ciągle mówią o pieniądzach i braku środków. Dlatego młodsze pokolenie zaczyna szukać sposobów, aby cieszyć się życiem tu i teraz, zamiast odkładać wszystko na później.
Zna Pani odpowiedź na pytanie, czego wstydzą się współcześni polscy mężczyźni?
Wstydzą się tego, że nie mają pomysłu na siebie. To jest paradoks wyboru – mówiliśmy im, że mogą być kim chcą, ale oni nie wiedzą, kim chcą być. Wstydzą się również tego, że nie radzą sobie finansowo, że nie mają stabilnej pracy, która pozwoliłaby im planować rodzinę, tak dla nich istotną. Kolejnym powodem do wstydu jest brak partnerki i trudności w relacjach z kobietami. Widzą, że ich koledzy mają stałe partnerki i planują rodziny, a warto pamiętać, że w Polsce rodzina nadal jest najwyższą wartością.
Mężczyźni wstydzą się również sytuacji, gdy to partnerka ich utrzymuje, gdy ona pracuje, a oni rezygnują z pracy, by zająć się dziećmi, bo mają gorzej płatną pracę. To także jest powód do wstydu.
Pozytywne jest to – jak wyczytałam z raportu – że coraz większa liczba mężczyzn dba o zdrowie i regularnie odwiedza lekarzy. Czy to efekt większej świadomości?
Tak, pandemia przyczyniła się do tego, że zaczęliśmy bardziej dbać o zdrowie. Mężczyźni boją się, że jeśli zachorują, to rodzina sobie nie poradzi. To spojrzenie dotyczy zarówno fizycznego zdrowia, jak i psychicznego. Coraz częściej dbanie o zdrowie nie ogranicza się tylko do badań prostaty czy innych typowo męskich problemów zdrowotnych, ale obejmuje również psychikę. Choć na razie jest to bardziej widoczne w dużych miastach; tu media mogą odegrać ważną rolę w zwiększaniu tej świadomości. 37 procent mężczyzn uważa, że zdrowo się odżywia – a to wcale nie tak dużo.
Jak współczesne oczekiwania wobec mężczyzn różnią się od tych sprzed 30 lat, czyli z czasów transformacji ustrojowej w latach 1989-1990? Jakie są te współczesne oczekiwania społeczne?
Trzydzieści lat temu oczekiwania wobec mężczyzn były inne. W tamtych czasach mężczyzna miał przede wszystkim utrzymywać rodzinę. Nie oczekiwano od niego, żeby był miękki, empatyczny czy wrażliwy…
...ani żeby kąpał dzieci czy je przewijał. Dziś jednak kobiety oczekują od mężczyzn wsparcia emocjonalnego i współudziału w obowiązkach domowych.
I tu znowu mamy paradoks – chcemy, aby mężczyzna był „czułym barbarzyńcą” – kimś, kto potrafi wysłuchać i omówić problemy, wspólnie zająć się dziećmi, a jednocześnie być ostoją w trudnych momentach. Kobiety, choć mają rozwinięty networking przyjaciółkowy, pragną również, by partner był zaangażowanym rodzicem i wsparciem w sytuacjach kryzysowych; by dawał im największe poczucie bezpieczeństwa, co dzisiaj jest marzeniem ściętej głowy.
Dziś już gołym okiem widać, że kobiety są dzisiaj lepiej wykształcone. Mężczyźni często odpuszczają edukację, a to sprawia, że pogłębia się przepaść między nimi a kobietami, prawda?
Rzeczywiście. Jednak kobiety zmagają się z innym problemem – muszą łączyć role zawodowe i rodzinne. Same narzucają sobie obowiązek bycia „ogarniaczkami”, co powoduje duże napięcia. Do tej pory zajmowały się dziećmi, a teraz muszą również rozwijać się zawodowo. Łączenie tych ról prowadzi do rozdarcia i stresu. Kiedy pojawia się dziecko, kobieta często stara się odzyskać kontrolę nad sytuacją, a to może skutkować wykluczeniem mężczyzny z obowiązków rodzicielskich. Jeśli mężczyzna zacznie działać na swój sposób, kobieta czuje, że traci kontrolę, do związku zaczyna wkradać się chaos. W rezultacie obie strony doświadczają napięć i stresu, co utrudnia wzajemne porozumienie.
Czy to są cywilizacyjne powody, że zapędziliśmy się w kozi róg, zarówno mężczyźni, jak i kobiety?
Często jest to problem cywilizacyjny. Na naszym profilu na Instagramie - socjolożki.pl – opowiadamy między innymi o najdłuższym badaniu na temat szczęścia, które zostało zapoczątkowane na Harwardzie w latach 30-stych ubiegłego wieku. Wynika z niego, że silne relacje mają realny wpływ na nasze zdrowie. Tymczasem zapominamy o tych podstawowych wartościach. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać; skupiamy się na realizacji zadań, a nie na budowaniu relacji. To problem współczesnego świata. Warto wrócić do korzeni, do codziennych rozmów i spędzania czasu razem, zamiast jedynie wykonywać obowiązki między kuchnią a łazienką. Przestaliśmy również włączać dzieci w obowiązki domowe, a to również buduje wspólnotę i poczucie przynależności.
Jak współcześni mężczyźni oceniają swoje zadowolenie z życia? Co jest dla nich największym źródłem satysfakcji i radości?
Dla współczesnych mężczyzn największym źródłem satysfakcji i radości jest rodzina i miłość. Przekierowali swoje priorytety z pracy na rodzinę. Oczywiście, praca nadal jest ważna, ale nie tak bardzo jak kiedyś. Teraz ważne jest to, że mogą spędzać czas z dziećmi, rozmawiać z partnerką, jeździć na wakacje i mieć grupę przyjaciół, z którymi robią różne rzeczy. Dla wielu mężczyzn (88 procent) istotne jest partnerstwo w związkach, oparte na równości i współdziałaniu.
Czy na mężczyzn są nakładane nierealistyczne oczekiwania społeczne? Czy są to takie oczekiwania, których mężczyźni po prostu nie mogą unieść?
Tak, myślę, że głównym problemem są oczekiwania związane z finansami. Społeczeństwo wciąż silnie wierzy, że mężczyzna musi utrzymywać dom. To przekonanie, że to właśnie na mężczyźnie spoczywa odpowiedzialność finansowa, jest jednym z największych stresorów współczesnych mężczyzn.
Istnieje szansa, że mężczyźni kiedykolwiek spełnią te oczekiwania społeczne, jakkolwiek nierealistycznie one brzmią?
Powiedziałabym, żeby odpuścili sobie te oczekiwania, tak jak kobiety zyskały ulgę wyrzutów sumienia poprzez stwierdzenie, że są wystarczającymi matkami. Mam nadzieję, że mężczyźni również dojdą do tego, że nie muszą spełniać wszystkich narzuconych oczekiwań. Myślę, że mężczyźni muszą mieć przestrzeń, by spuścić powietrze z balonika oczekiwań.
Tymczasem memy pokazują "prawdziwego mężczyznę" - muskularnego, zarośniętego troglodytę kontra szczupli, zniewieściali faceci w koronkach z pomalowanymi paznokciami na hulajnogach.
Wydawać by się mogło, że nie ma normalnych facetów, ale zrobiliśmy zestawienie „ja idealny” i „ja realny”. Okazało się, że 95 procent mężczyzn uważa, że idealny facet jest wzorem dla swoich dzieci, ale tylko 55 procent uważa, że oni sami są takim wzorem. Czują więc, że te oczekiwania wobec nich są wywindowane, a oni w niektórych obszarach po prostu nie dają rady.
Ale chyba w rzeczywistości nie jest aż tak pesymistycznie?
Myślę, że powinniśmy przestać rozprawiać o feminizmie i patriarchacie, a zacząć ze sobą rozmawiać. Powinniśmy spojrzeć na siebie nawzajem jak na ludzi i docenić to, co każda strona robi dla drugiej i dla domu. Pamiętajmy – i jest to udowodnione badaniami – że zdrowe relacje wydłużają życie.
Katarzyna Krzywicka-Zdunek: Socjolożka, partnerka w firmie IRCenter, wraz z Dorotą Peretiatkowicz współtworzy profil instagramowy socjolozki.pl, na którym tłumaczą zjawiska socjologiczne, przybliżają badania i pokazują ich wpływ na rzeczywistość.
Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!
- Lidia Popiel wyjawia sekret o Bogusławie Lindzie. Tak naprawdę wygląda ich związek