Chciałabyś pracować w IT? Możesz! Zwłaszcza, że informatyków na rynku brakuje i będzie brakować, ponieważ świat idzie w kierunku „cyfryzacji wszystkiego”.
Zastanawiasz się, bo skończyłaś filologię polską albo socjologię a nie informatykę? Według raportu „Kobiety w IT. Analiza sytuacji kobiet w branży IT w Polsce” wydanego przez Fundację Carrots, informatykę skończyło tylko 48 proc. pracujących w branży kobiet. Tak że nic straconego. Kobiety w branży IT działają, odnoszą sukcesy i udowadniają, że jest to miejsce dla nich. Również w Białymstoku.
Oto przykłady.
Karolina Korsan: Każdy może programować
- Pierwszy kontakt z komputerem miałam w wieku 10 lat, w moim rodzinnym domu. Oczywiście komputer był bardziej dla moich braci; jakoś automatycznie ustaliło się, że to zabawka dla chłopców. Ja miałam swoje książki i inne zainteresowania, a komputera używałam głównie do prac do szkoły, do internetu, do kontaktów z ludźmi, ale nie spędzałam przy nim dużo czasu. Mój pierwszy „poważny” komputer miałam na studiach. Studiowałam polonistykę, komputer był mi potrzebny do pisania. I do przeglądania internetu.
Kiedy skończyłam studia, bardzo chciałam robić doktorat, zajmować się analizą literatury. Myślę, że to jest moje powołanie, ale zrezygnowałam ze względu na brak perspektyw. Z tego rozczarowania rzeczywistością wyjechałam do Londynu na 3 lata. I tam miałam pierwszy kontakt z programowaniem, głównie dlatego, że w momencie, gdy już opanowałam język, miałam stałą pracę, nie musiałam się martwić o pieniądze, mieszkanie itd., to zaczęłam być strasznie znudzona i sfrustrowana tym, że wykonuję pracę, która nie wymaga zbytniego wysiłku umysłowego. I po godzinach zaczęłam się uczyć na portalu coursera.org Pythona (język programowania - przyp. red.). Ten pierwszy kontakt skończył się jednak bardzo szybko, ponieważ było mnóstwo rzeczy, których nie rozumiałam a nie znałam nikogo, kto mógłby mi pomóc.
Kiedy wróciłam do Polski, wciąż jeszcze z myślą o doktoracie, zupełnym przypadkiem usłyszałam od koleżanki: „A może spróbuj front-endu”. Przysłała mi informacje o kilku kursach online. Przy pierwszym kursie wsiąknęłam totalnie i stwierdziłam, że chcę się tego uczyć. Po kilku kursach zdecydowałam się na studia podyplomowe, ale wciąż uczyłam się też z internetu. A do tego zaczęłam się obracać w środowisku IT, więc znałam już sporo ludzi, którzy mogli mi coś wytłumaczyć, pomóc, doradzić.
Po kilku miesiącach zrobiłam pierwszy komercyjny projekt, wspólnie z moim ówczesnym chłopakiem (obecnym mężem). Miałam to szczęście, że on mnie nadzorował. I tak pojawił mi się pierwszy projekt w portfolio. Później poszłam na jeden bezpłatny staż miesięczny, po czym znalazłam kolejny staż, po którym zaczęłam współpracować z firmą. Potem zmieniłam pracę, robiłam trochę projektów prywatnych, dla znajomych, aż założyłam własną działalność.
Wciąż mam własną działalność, natomiast od kilku miesięcy skupiam się na współpracy z jedną firmą, więc myślę, że przejdę na umowę o pracę. Większość pracowników tej firmy znajduje się w Polsce, natomiast jest to firma norweska, tam została założona. Odwiedzam Norwegię w ramach obowiązków. Piękny kraj...
Jestem zadowolona z miejsca, w którym znajduję się teraz zawodowo. Kiedy szłam na studia, do głowy by mi nie przyszło, że tyle osiągnę w wieku 30 lat. Nie chodzi o to, że się chwalę, ja wciąż się uczę, wielu rzeczy jeszcze nie potrafię, ale moje marzenia nie sięgały tak daleko. Nie myślałam, że będę pracować z najnowszymi technologiami, że moimi klientami będą bardzo duże firmy, że będę robić rzeczy, które naprawdę mogą coś zmienić.
Co jest fajnego w tym zawodzie? W tej branży? To, że się coś buduje od samego początku, bo wystarczy nauczyć się jakiegoś języka programowania i można coś stworzyć. I nie potrzebujesz inwestorów, potrzebny jest twój czas i twoje umiejętności. Tak naprawdę każdy może to robić. Naprawdę. Cała wiedza jest w internecie, mamy ogromną społeczność w internecie. Są fora, na których ludzie się wspierają, pomagają, doradzają. I nie musisz mieć wyższego wykształcenia ani pieniędzy, wystarczy, że masz komputer i dostęp do internetu.
A predyspozycje do tej pracy? Na pewno potrzebna jest determinacja. Mówi się też, że najlepsi programiści to ludzie leniwi, bo zamiast robić coś, co wymaga dużego nakładu pracy, wymyślą na to sposób.
Tak, to jest bardzo męskie środowisko, większość firm, z którymi współpracowałam, zatrudniała głównie mężczyzn. Zazwyczaj byłam jedyną dziewczyną w zespole. Nigdy nie spotkałam się z bezpośrednią agresją czy lekceważeniem z powodu tego, że jestem kobietą, ale ze zdziwieniem, że dziewczyna programuje - zdarzało się. Zdarzało się też, że koledzy się zapominali, np. z żartami, bo nie przyzwyczaili się, że jest wśród nich kobieta.
Długo było tak, że kobiety szły na studia humanistyczne, a mężczyźni szli na politechnikę, więc to oni zbudowali te technologiczne zawody, które teraz liczą się najbardziej. W środowisku IT jestem od 3 lat, więc nie mam dużego rozeznania w branży, ale widzę, że wiele kobiet się obecnie przekwalifikowuje. Wiele moich koleżanek zmieniło swoją ścieżkę kariery w wieku 25, 30 lat, a są po architekturze, fizjoterapii itp.
Kobiet w tym środowisku jest coraz więcej i powinno być, bo to jest branża, w której są duże pieniądze, a kobiety potrzebują pieniędzy - żeby być niezależnymi, móc decydować o sobie. Ja namawiam koleżanki na pracę w branży, bo daje ona dużo możliwości. To też praca elastyczna, jeśli wolisz pracować w nocy, bo np. masz małe dziecko i tylko wtedy masz czas, to możesz.
Jestem front-end developerem, czyli tworzę interfejsy. Czyli kiedy otwierasz stronę internetową, to widzisz efekty mojej pracy. Oprócz tego jestem product ownerem, co oznacza, że opiekuję się jakimś produktem od początku, kontaktuję się z klientem, jestem częścią zespołu, który buduje zaplecze biznesowe... Jestem osobą, która ma obowiązek wiedzieć o danym produkcie najwięcej.
Ja wiem, że te określenia mogą odstraszać. Bardzo dużo określeń w IT to słowa z języka angielskiego i nie jest to coś, czego się uczymy w szkole. Ale angielski jest językiem uniwersalnym w IT, mamy klientów na całym świecie, porozumiewamy się po angielsku, po angielsku jest całą dokumentacja. To jest język programowania.
A polonistyka? Pomogła mi. To są studia, na których bardzo wyrabia się zdolności analityczne, co przygotowuje do pracy w IT. W dzisiejszych czasach, kiedy wiedza jest na wyciągnięcie ręki, umiejętności analityczne są wszystkim.
I nie, nie chciałabym już robić doktoratu.
Katarzyna Stempniak: Nie istnieje dziś branża odporna cyfrowo
- Moim światem jest marketing, ale w sumie... to branża bardzo blisko technologii. Pracuję w agencji White Bits, pracuję z programistami, muszę więc być na bieżąco, znać terminy, technologie. Zresztą, technologia wchodzi dzisiaj w prawie każdą branżę, nie potrafię sobie wyobrazić takiej, która jest cyfrowo odporna. Nawet jeśli sprzedajesz ekologiczne warzywa, to dzisiaj musisz mieć portal internetowy, czyli albo potrzebujesz wiedzy z zakresu IT, albo kogoś, kto ją posiada.
Od kilku lat organizuję w Białymstoku spotkania społeczności Geek Girls Carrots - kobiet związanych z nowymi technologiami. Na spotkania przychodziło wiele kobiet, zawsze były to spotkania merytoryczne, były konkretne tematy, preferowane przez ekspertki - od programowania po social media. A przy okazji były rozmowy: o drodze kobiet; o tym, jak doszły do tego, gdzie są. Te historie były inspirujące. Kobiety chcą rozmawiać o swojej perspektywie. O swoim podejściu, o możliwości awansowania w branży, o tym, czy IT jest naprawdę na nie otwarte. Równolegle w mieście odbywały się inne meetupy technologiczne, na które dziewczyny raczej nie chodziły. I to się w ciągu 5-6 lat zmieniło. Dziewczyny teraz biorą udział we wszystkich tych spotkaniach, konferencjach, warsztatach, są tam prelegentkami.
Pozostaje oczywiście pytanie, czy w związku z tym spotkania GGC mają nadal sens. Ja uważam, że mają, z punktem ciężkości przesuniętym na same kobiety w IT.
Bo kobiety jak najbardziej radzą sobie w IT, tylko często same siebie powstrzymują. Oczywiście dotyczy to nie tylko IT. Spójrzmy, ile jest kobiet np. w radach nadzorczych. A informatyka to dziś bardzo gorący temat. Jeśli mamy przekonania z dzieciństwa, że matematyka jest domeną chłopców, że gry komputerowe są dla chłopców, to potem ci chłopcy dalej idą w komputery, a dziewczyny już nie, bo to męski świat.
A świat generalnie potrzebuje informatyków, ssanie rynku jest ogromne, łatwo o stabilną pracę i dobre zarobki. Nie chciałabym gloryfikować tej branży tak zupełnie, bo tak jak każda ma swoje ciemniejsze strony; coś, co trzeba przepracować, ale jest faktem potwierdzanym przez statystki, że średnia osób zadowolonych z pracy w IT jest wyższa niż przeciętnie. I to nie tylko z powodu pieniędzy. Jest jeszcze poczucie sprawczości, work-life balance, dobry socjal, elastyczność pracy. I poczucie, że ta branża otwiera przed tobą świat, i otwiera ciebie na świat. Oczywiście, są i wyzwania, w końcu praca się sama nie zrobi, ale warunki są tutaj godne. To znaczy, powiedzmy sobie szczerze, pracownicy mają tak dobrze, ponieważ to się firmom opłaca. IT jest potężnym biznesem.
Myślę że pokolenie kobiet 20+ ma już znacznie mniej kompleksów. I o to chodzi. Ale technologiami powinniśmy się interesować bez względu na wiek. Nie wolno myśleć, że to nie mój świat. Dla mnie jest to też na przykład kwestia odpowiedzialności za moje dzieci. Nie mogę słuchać, kiedy ktoś mówi, że nie wie, co jego dzieci robią w internecie. Ja wiem, staram się nadążać, gram z nimi w gry, wspólnie programujemy robota Photona, wiem, jak ustawić zabezpieczenia rodzicielskie, itd. Tylko trzeba mieć świadomość, że sobie poradzę.
Urszula Wnuszyńska: Kobietom potrzebne są przykłady
- Skończyłam wydział informatyki na Politechnice Białostockiej. Jak tam trafiłam? Jestem umysłem ścisłym i to mi się wydawało naturalne. Pierwszy kontakt z komputerem miałam w liceum. Mój starszy brat grał non stop w gry, komputer to była jego własność i rzadko pozwalał mi na dostęp do tego cennego wtedy sprzętu.
Z czym się wiąże programowanie, wiedziałam, zanim poszłam na studia. Podkradałam bratu czasopismo „Bajtek”, ale pierwsze dni na zajęciach, kiedy wokół mnie byli koledzy, którzy już potrafili zaprogramować jakieś niesamowite rzeczy, były dla mnie szokiem. Ja poznawałam podstawowe języki programowania i uczyłam się, co do czego służy, a oni już tę wiedzę po części posiadali. To było stresujące, ale szybko się zmieniło i potem poszło z górki.
Pracę podjęłam zaraz po skończeniu studiów. Byłam administratorem aplikacji, potem programistą, a potem zostałam team liderem w Transition Technologies - po 3-4 latach na rynku jako pracownik. Nie szukałam wtedy pracy; zostałam zaproszona na rozmowę z prezesem TT. Zaproponowano mi pracę lidera zespołu i otwarcie w Białymstoku oddziału firmy, uwierzono we mnie. To było prawie 11 lat temu.
Czytaj także: Transition Technologies rozważa, na który parkiet giełdowy wejść
Obecnie jestem menedżerem w spółce Transition Technologies PSC i odpowiadam za rozwój rynku azjatyckiego: Korea, Chiny, Japonia, Tajwan. Nawet w tak różnym kulturowo kręgu kobiety są liderami. W zakresie moich działań znajduje się także wiele procesów wewnętrznych firmy. Moja praca ma wiele różnych aspektów i możliwości.
W oddziale w Białymstoku zatrudnionych jest teraz ponad 200 osób, w tym 100 w TT PSC. Jego powstanie to nie tylko moja praca, to zasługa całego zespołu. Wśród zatrudnionych jest około 35 kobiet.
W firmie nie spotkałam się z nierównym traktowaniem z powodu tego, że jestem kobietą. Niemniej jednak na zewnątrz jest to odczuwalne. Na przykład jakiś czas temu byłam na konferencji i sprawdzałam coś w mojej komórce - służbowej komórce, służbowe sprawy, kiedy podszedł do mnie starszy mężczyzna i zapytał, czy to tak ładnie grać teraz w grę? Zamurowało mnie, dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa. I to się przewija. Nie zawsze jest mi łatwo wejść w środowisko i do razu zdobyć uznanie jako menedżer. Najpierw muszę potwierdzić swoje kompetencje.
Różnice w podejściu widać także w trakcie rekrutacji. Obecnie jest o wiele więcej kobiet chętnych do pracy w IT niż np. 10 lat temu. Kiedy studiowałam, na roku było jakieś 10 dziewczyn na 140 osób i z tego co wiem, dzisiaj w zawodzie pracuje 5-6.
Obecnie liczba dziewczyn na politechnice wzrasta, do czego przyczynia się taka akcja jak Dziewczyny na Politechnikę, czy też spotkania Geek Girls Carrots, przybliżające różne oblicza IT kobietom, ale też fakt, że kobiety zajmują stanowiska liderskie, menedżerskie. Taka świadomość pozwala dziewczynom chętniej wchodzić do branży.
Dlaczego? Już tłumaczę.
Jestem wolontariuszem w fundacji CoderDojo, uczymy dzieciaki programowania i technologii informatycznej. Na białostockich zajęciach (bo oddziały CoderDojo są w wielu miastach) widzę wiele dziewczynek - takich od 6. roku życia. Łatwiej jest się im odnaleźć, kiedy wśród prowadzących są kobiety. Potrzebne są więc wzorce, przykłady kobiet w branży, na stanowiskach, bo to przyciąga kolejne kobiety; bo to pokazuje, że się da.
W prezentacji Reshma Saujani „Teach girls bravery, not perfection” są przytoczone różnice w wychowaniu dziewczynek i chłopców. Chłopcy są chwaleni za to, że na przykład wspinają się po drzewach, a dziewczynki za to, że są ładne. W późniejszym czasie rzutuje to na poczucie sprawczości, na poczucie własnej wartości i na przyszłą karierę.
Przykład? Proszę bardzo. Jeśli porównuję rekrutację mężczyzn i kobiety, to różnice są zazwyczaj ogromne. Dziewczyna nie potrafi powiedzieć: „Chcę, oczekuję tego i tego”, za to chłopak nie ma problemu z jasnych określeniem swoich wymagań, a kiedy nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, to zaczyna kombinować na bieżąco. Dziewczyny w takiej sytuacji przeważnie milkną. Nie tylko w takiej zresztą. Miałam jakiś czas temu sytuację, kiedy na forum zaczęła się ożywiona dyskusja na temat roli kobiet w IT i zauważyłam, że gdy panowie włączyli się do dyskusji, panie ucichły. Byłam jedyną kobietą na sali, która weszła w dyskusję z tymi mężczyznami.
Dlaczego więc uważam, że ta branża jest atrakcyjna dla kobiet?
Daje szereg możliwości. Informatyka to duże spektrum specjalizacji, więc każdy może znaleźć coś dla siebie i to jest zawód, który ciągle się rozwija, jest potrzebny. Jak podają raporty branżowe, informatyków jest wciąż za mało. Wciąż trzeba się rozwijać, cały czas się uczę - kursy, szkolenia, studia podyplomowe, a teraz MBA....
Staram się wspierać „moje” dziewczyny, mentorować, coachować, żeby uwierzyły w siebie, stawiały czoła wyzwaniom i żeby się nie poddawały. Często prowadzę rozmowy o awansach i wiem, że dziewczyny odpowiadają z wielką skromnością. Staram się wtedy pokazać im, jak wiele osiągnęły, czego dokonały tylko i wyłącznie dzięki swoim umiejętnościom. Chciałabym, żeby kobiety były pewne swoich umiejętności i były pewne tego, na co je stać.
Dorota Mozyrska: Dziewczyny same siebie nie doceniają
- Jestem pracownikiem Wydziału Informatyki Politechniki Białostockiej. Z wykształcenia jestem jednak matematykiem, a habilitację mam z automatyki i robotyki.
Z informatyką spotkałam się w szkole średniej, na studiach i oczywiście bez podstawowych narzędzi programistycznych nie wyobrażam sobie pracy badawczej. Trudno w obecnych czasach nie wspomagać badań obliczeniami w programach komputerowych: istniejących użytkowych czy dedykowanych do danego problemu.
Czy zauważam większe zainteresowanie kobiet studiowaniem informatyki na naszym, regionalnym rynku? Tak, całe szczęście trend jest rosnący. Może nie aż tak silny, jak byśmy chcieli, ale liczba kobiet studiujących informatykę powoli wzrasta.
Sądzę, że sam temat nie powinien być już tak maglowany, bo te panie, które studiują informatykę lub kierunki ścisłe, wiedzą, że tego chcą i znają swoją wartość. Wskazywanie ich palcem czasami przeszkadza a nie pomaga. Podawanie w statystykach liczby kobiet głównie to podkreślanie problemu a niekoniecznie przeciwdziałanie. Sama promocja pracy w IT czy studiowania na studiach technicznych/informatycznych nic tutaj nie zmieni. Mentalność myślenia powinna być przełamana dużo wcześniej, w dzieciństwie lub przynajmniej na początku szkoły podstawowej. Tutaj konieczne jest wzmocnienie działań.
Cieszę się, że ostatnio wydział informatyki realizuje projekt „Programowanie od podstaw - rozwój kompetencji cyfrowych wśród nauczycieli i uczniów klas 1-3 szkół powiatów białostockiego i sokólskiego”. To projekt realizowany dzięki funduszom unijnym z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa 2014-2020. Zostanie w nim przeszkolonych 140 nauczycieli a w zajęciach weźmie udział ponad 1700 uczniów z klas 1-3.
Takie działania i podobne realizowane w szkołach mogą wzmocnić obie grupy uczniów, aby na dalszym etapie edukacji nie bali się wybrać studiów informatycznych lub innych technicznych czy ścisłych.
Firmy nie powinny tylko myśleć o poszukiwaniu pracowników bieżących, już wykształconych, a prowadzić również działania edukacyjne wśród młodzieży, pokazać, że w ogóle istnieją w regionie.
Praca w IT to szansa dla wielu ludzi na dobrą pracę oraz zarobki i przez to lepsze życie. Firmy o tym raczej wiedzą i chętnie łożą na edukację pracowników. Sądzę, że jeśli osoba wyraża zainteresowanie pracą w branży, nie powinna się wahać, w szczególności na początku swojej drogi zawodowej. Dlatego zarówno kobiety jaki mężczyźni powinni wiedzieć, że IT ciągle potrzebuje pracowników. Powinni to wiedzieć też rodzice, dziadkowie, nauczyciele, aby dawać sygnały, że niezależnie od płci warto pomyśleć, czy nie zdecydować się na pracę w IT.
Z czego może wynikać fakt, iż wciąż branża ta przyciąga więcej mężczyzn niż kobiet?
Sądzę, że to nie jest do końca kwestia przyciągania a raczej niedoinformowania od początku procesu kształcenia. Funkcjonujących stereotypów głównie.
W klasach informatycznych w szkołach średnich jest faktycznie mało dziewczyn. Wynika to chyba z tego, że dziewczyny same siebie nie doceniają w tym zakresie. Może potrzebujemy więcej ambitnych kobiet lub więcej informacji, że nowe technologie dają światu tak wiele, że każdy może pomóc w ich tworzeniu.
Raport „Kobiety w IT. Analiza sytuacji kobiet w branży IT w Polsce” wydała w tym roku Fundacja Carrots. Z badań wynika m.in., iż kierunki ścisłe studiowało 48 proc. kobiet pracujących w IT. 3/4 badanych pracowało kiedyś w innych branżach. Praca w IT jest satysfakcjonująca dla 72 proc. badanych, dla porównania - wśród badanych kobiet spoza IT jest to 55 proc. Wynagrodzenie badanych kobiet pracujących w IT wynosi średnio 57 proc. domowego budżetu. Za główne plusy pracy uznają wysokość zarobków (89 proc.), możliwość pracy z dowolnego miejsca o dowolnej porze (80 proc.) oraz swobodną atmosferę i luźną kulturę pracy (77 proc.).
49,4 proc. badanych spotkało się osobiście z nierównym traktowaniem ze względu na fakt, iż są kobietami. Wśród badanych spoza IT odsetek ten wyniósł 59,1 proc.
Sonda: czy białostoczanie są zadowoleni z wyników wyborów samorządowych?