Magda Gessler w sobotę (30 sierpnia) odwiedziła Łódź, by wziąć udział w otwarciu Qulinarium, nowej strefy gastronomicznej w Manufakturze. Przy okazji opowiedziała o swoim telewizyjnym show i marzeniu, by znów można było podróżować po całym świecie. Zdradziła też przepisy na dwa swoje dania.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE
[sc]Magda Gessler w Łodzi. Wspominała Kuchenne Rewolucje [/sc]
- Nie wszyscy w to wierzą, ale Kuchenne Rewolucje to sama prawda i samo życie - mówi Magda Gessler. - Tam pojawiają się prawdziwe problemy i ja naprawdę gotuję. Nikt też nie jest mnie w stanie powstrzymać od wyrażania moich opinii. Od razu też widzę, czego oczekują ode mnie ci, którzy mnie zapraszają: czy mają kłopoty, ale serce do tej pracy i autentycznie szukają pomocy, czy też tylko chcą wykorzystać program i moje nazwisko do promocji. W tym drugim przypadku dostają dwukrotnie większy wycisk.
[sc]Kuchenne Rewolucje w ponad 300 restauracjach[/sc]
- Powodów dla, których restauracje nie przynoszą dochodów, nie wszystkie pochodzą od właściciela - dodaje. - Przede wszystkim jednak trzeba pamiętać, że do tego przedsięwzięcia trzeba mieć serce i trzeba mu się całkowicie poświęcić. A każdy wieczór w restauracji to musi być wielka sztuka: od smaku, przez zapach i kolor, po atmosferę. I częścią tego spektaklu są goście. Sukces jest wtedy, jeżeli się zadba o każdy element. Zalecam też, by nie podglądać tego, co jest akurat modne, czy co się zobaczyło na przykład na filmie, tylko opracowywać własne propozycje na bazie lokalnych produktów. Trzeba być też konsekwentnym, trzymać się swojej drogi, stawiać na jakość, nie kombinować. A ja bardzo lubię pomagać, doszukać się tego, na czym polega problem w danym przypadku. Przeprowadziłam kuchenne rewolucje już w ponad 320 restauracjach i w przypadku przeszło pięćdziesięciu procent zmiana znakomicie się udało, one świetnie funkcjonują, nawet po okresie zamknięcia z powodu Covidu.
[sc]Kuchenne Rewolucje w łódzkiej Kiełbasiarni[/sc]
Spośród łódzkich restauracji, w których robiłam rewolucje, jestem zafascynowana Kiełbasiarnią. Przekonałam właściciela do mojej kiełbasy, bez żadnej chemii, zamiast kiełbasy robionej przez jego wujka, który dodawał saletry. Gdy tam pierwszy raz podjechaliśmy, pod te trochę menelskie bloki, wśród których Kiełbasiarnia się znajduje, to mój menadżer powiedział: "Magda nie wysiadasz, tego odcinka tu nie robisz, tu jest niebezpiecznie". Ale oczywiście uparłam się. Ostatecznie okazało się to wielkim sukcesem.