Rozmowa z Mają Makowską, znaną w sieci jako Sugar Woman
Maja Makowska (31 lat), znana internautom jako Sugar Woman, jest czwartą Polka i prawdopodobnie pierwszą diabetyczką na świecie, która ukończyła zawody Double Ironman Bad Radkersburg w Niemczech (7,8 km pływania , 360 km roweru i 84 km biegania). W triathlonie bierze udział od 2016 roku. Wielokrotnie uczestniczyła w imprezach biegowych i pływackich, a także promuje uprawianie sportu przez diabetyków. Jest ambasadorką inicjatywy „Dłuższe życie z cukrzycą”, była także ambasadorką i uczestniczką akcji „Z cukrzycą na kole”, w ramach której trzeba było jeździć na rowerze z Zakopanego do Gdańska w 30 godzin. Maja Makowska opowiedziała naszym czytelniczkom, jak udało jej się osiągnąć tak duże sukcesy w sporcie.
Anna Bartosiewicz: Gdy miała pani 8 lat, stwierdzono u Pani cukrzycę typu 1. Nie przeszkodziło to pani jednak Pani w zrobieniu kariery w kolarstwie, biegach długodystansowych i pływaniu. Z jakimi wyzwaniami musi mierzyć się kobieta, która uprawia sport i jest diabetyczką?
Maja Makowska: Rzeczywiście, w zasadzie wszystkie te wyzwania – natury sportowej, kobiecej i cukrzycowej – w moim przypadku przenikają się i gdy pojawiają się w jednym momencie, może być trudno, ale na szczęście kryzysy nie zdarzają się często. Jeśli miałabym wymienić jedną, regularną trudność, to byłoby to zmieniające się w czasie cyklu menstruacyjnego zapotrzebowanie na insulinę. Ma to przecież ogromny wpływ na to, jak funkcjonuję na co dzień – i oczywiście na moje wyniki w zawodach. Dziś już wiem, co mi sprzyja, a co nie, natomiast to nie jest tak, że zaczęłam panować nad wszystkim od razu. Trenowanie z cukrzycą to wyścig długodystansowy. U mnie trwa już od 22 lat, a to dopiero początek!
Skąd wzięło się Pani zamiłowanie do sportu? Czy wynika ono z chęci poprawy swojego zdrowia czy też przyświecały Pani inne cele?
Początkowo była to chęć zrzucenia wagi. Zaczęłam biegać, bo zależało mi na tym, aby schudnąć kilka kilogramów. Siłownia, fitness, zumba nie przynosiły takich efektów, jakich oczekiwałam. Zaczęłam więc biegać w pewnym sensie z przymusu. Początkowo bardzo tego nie lubiłam, jednak po pewnym czasie to się zmieniło. Kiedy moja forma trochę się poprawiła, bieganie zaczęło sprawiać mi przyjemność, a ja zaczęłam wydłużać swoje dystanse.
Trzykrotnie startowała Pani w zawodach Ironman, a jednokrotnie w Double Ironman. Każdy miłośnik czy miłośniczka triathlonu wie, jak prestiżowe są to do wydarzenia. Co skłoniło Panią do wzięcia udziału w tych zawodach?
Za pierwszym razem była to po prostu chęć zostania Ironmanem! Niestety, pech chciał, że w Cork w Irlandii, gdzie miałam zadebiutować, odwołano pływanie. Oficjalnie ten start został uznany, ja jednak miałam duży niedosyt i miesiąc później pojechałam do Włoch, żeby wystartować już tak naprawdę – na pełnym dystansie. Trzeci start miał miejsce w Klagenfurt. Nie dość, że pakiet startowy dostałam od moich przyjaciół na 30. urodziny, to był to idealny trening przed podwójnym Ironmanem! W końcu apetyt rośnie w miarę jedzenia!
Podwójnym Ironmanem, chciałam po pierwsze sprawdzić, jak taki wysiłek wpłynie na poziom mojego cukru i jak zachowa się mój organizm. A po drugie - miałam misję. Chciałam i nadal chcę, aby osoby, które usłyszą o takim wyczynie, zmobilizowały się do aktywności fizycznej – mam tu na myśli przede wszystkim innych diabetyków, którzy bardzo często mają obawy związane z uprawianiem jakiegokolwiek sportu. Mam nadzieję, że moja historia będzie choć dla jednej osoby na tyle inspirująca, że ktoś zawalczy o swoje marzenia – bez względu na trudności wokół.
Jak wyglądały Pani przygotowania do Ironmana?
W zależności od cyklu treningowego, ćwiczyłam od 10 do 20 godzin tygodniowo. Rower, basen, bieganie, a później łączenie 3 dyscyplin w różnych konfiguracjach. Pracuję na cały etat w godzinach 10-18, więc pierwszy trening był zazwyczaj o 6.00 rano, a drugi po 18.00. Mój partner bardzo mi w tym okresie pomagał – głównie z obowiązkami domowymi. Był to czas, kiedy musiałam wybierać, czy dzisiaj zrobić zakupy czy pranie. Trenowanie w pewnym momencie stało się drugą pracą.
Karolina Plecha – kierowca tira za kołem podbiegunowym o polowaniu na zorzę
– Jazda po prostej drodze, autostradą, nudzi mnie. Lubię wyzwania i jeżdżenie po śniegu, lubię, gdy coś się dzieje i cały czas trzeba pracować z ciężarówką – mówi Karolina Plecha. Nasza rozmówczyni je...
Uczestniczyła Pani w wielu imprezach biegowych, kolarskich i pływackich. Czy zdarzyło się Pani kiedyś, że choroba pokrzyżowała Pani plany związane z zawodami?
Nigdy nie było tak, żebym musiałam całkowicie odpuścić start, ale zdarzało się, że miałam ciężkie do opanowania sytuacje. Taka, która najbardziej mi utkwiła w pamięci, związana jest ze startem w triathlonie na dystansie ¼. Już przyszedł czas wchodzenia do wody, a cukier mi cały czas mocno spadał – mimo przyjęcia dość dużej ilości cukru przedtem. Byłam trochę pod presją, bo przecież już musiałam płynąć, a wynik wciąż był niski. Na szczęście moje przeczucia o tym, że za chwilę wzrośnie, sprawdziły się, bo wyszłam z wody z cukrem na poziomie 130. Oczywiście, zawsze podczas zawodów pływackich mam zapasowy żel do zjedzenia w rękawie pianki – w razie sytuacji awaryjnej.
Nie zraziło to Pani jednak do dalszych treningów? Skąd czerpie Pani motywację do ćwiczeń?
To jest taki mały chochlik, który „każe” wchodzić na strony z zawodami i się na nie zapisywać!
Bardzo mobilizuje mnie to, kiedy ktoś mi pisze, że dzięki moim postom w kanałach social media sam wstał z kanapy i „się ruszył” lub kiedy mamy chorujących na cukrzycę dzieci wracają do mnie z informacją, że dzięki moim sugestiom syn mógł wrócić do trenowania piłki nożnej. ;)
Jak znaleźć siłę, żeby nie porzucić treningów i rozwijać swoje możliwości?
Znaleźć w sobie motywację do tego działania. Niech ona nie będzie uwarunkowana czynnikami zewnętrznymi, czyli np. presją społeczeństwa co do wyglądu czy presją rodziny, żeby „się ruszyć”. Ta chęć musi być w nas. Ja np. teraz (czyli po starcie w Podwójnym Ironmanie) nie mam ochoty na wyczynowe trenowanie. Potrzebuję odpoczynku – zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Robię to, na co mam ochotę i wiem, że wkrótce jakiś pomysł sam wykiełkuje w mojej głowie .
Obok działalności sportowej uprawia Pani działalność edukacyjną. Była Pani m.in. organizatorką i uczestniczką akcji „Z cukrzycą na kole”. W ciągu 30 godzin pokonała Pani na rowerze dystans 800 km, z Zakopanego do Gdańska. Jak udało się Pani to zrobić?
To był projekt mój i mojego kolegi, Krzysztofa, który też jest diabetykiem. Chcieliśmy zrobić akcję zorganizowaną przez cukrzyków i dla cukrzyków. To miało być wydarzenie, o którym usłyszą diabetycy i może dzięki temu odważą się sami spróbować sportu, bez ogromnych obaw o spadki cukru. Niestety, wymagania odnośnie czasu i dystansu były dość restrykcyjne, przez co wiele aktywnych fizycznie osób nie mogło wziąć udziału w tym projekcie. Moim marzeniem jest więc organizacja kolejnych sportowych akcji, ale bardziej dostępnych dla wszystkich.
Jest Pani także ambasadorką inicjatywy „Dłuższe życie z cukrzycą”. Na czym polega tajemnica dłuższego życia diabetyka?
Na zachowaniu jak najdłużej normoglikemii, czyli odpowiedniego cukru we krwi. Chodzi o takie prowadzenie cukrzycy, aby było jak najmniej hipoglikemii (niskiego poziomu cukru) i hiperglikemii (zbyt wysokiego poziomu cukru). Cukrzyca jest chorobą przewlekłą, której powikłania są szczególnie groźnie i mogą spowodować nagłą, przedwczesną śmierć z powodu np. udaru mózgu czy zawału serca. Dlatego tak ważne jest, aby prowadzić aktywny styl życia i odżywiać się zdrowo oraz racjonalnie.
Od kopalni do promocji ukraińskich specjałów i bycia fit. Historia Katii i Leny
Katia i Lena to dwie młode Ukrainki i mamy, którym wraz z dziećmi udało się wydostać z bombardowanego kraju. Gdy przyjechały do Polski, nie miały ze sobą żadnego dobytku. Znalazły jednak schronienie i...
Poprzez swoją postawę udowadnia Pani, że z cukrzycą da się prowadzić aktywne życie. Co może Pani poradzić osobom, które cierpią na tę chorobę i dopiero chciałyby zacząć uprawiać sport?
Co najważniejsze: żeby się nie poddawać pomimo początkowych niepowodzeń. Cukrzyca bywa naprawdę męcząca. Początkowo wydaje się, że jest nie do opanowania, ale im więcej czasu poświęcimy na zbieranie doświadczeń, tym łatwiej nam będzie zauważyć pewne schematy oraz połączyć życie, sport i… cukrzycę. To oczywiście wymaga dużo czasu i jeszcze więcej cierpliwości, ale warto spróbować. Warto żyć jak zdrowy człowiek.
A z praktycznych wskazówek mam takie 3 sugestie:
- Jeśli ktoś zaczyna przygodę ze sportem, trzeba planować wysiłek z dość dużym wyprzedzeniem – jeśli chcę pobiegać, zmniejszam insulinę przed taką aktywnością.
- Warto zawsze mieć ze sobą coś słodkiego w razie spadku cukru.
- Przy planowanym wysiłku, warto – zwłaszcza na początku – zabrać ze sobą najbliższą osobę, która będzie nie tylko wsparciem, ale przede wszystkim będzie wiedziała, jak zareagować w przypadku zbyt niskiego (lub zbyt wysokiego) cukru.
Wiele osób przekonuje nas, że w każdym wieku można zacząć biegać, pływać czy jeździć na rowerze. Czy zgadza się Pani z tym stwierdzeniem?
Jak najbardziej! Jedyne, co może nas ograniczać, to względy zdrowotne i przeciwwskazania lekarza. Każdy moment i wiek jest dobry, trzeba odważyć się tylko na ten pierwszy krok. Sama nauczyłam się pływać dopiero w trakcie studiów magisterskich, a dziś startuję w zawodach Ironman! Kiedyś żałowałam, że nie zaczęłam trenować wcześniej, ale teraz wiem, że po prostu tak miało być.
Uzupełnij domową apteczkę
Nie żyje Stanisław Tym
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wydało się, co Feldman wyrabiała poza kamerami. Koleżanka z planu obnażyła prawdę
- Smaszcz komentuje nowe dziecko Hakiela. Wspomniała o jego uczuciu z Dominiką
- Zenek Martyniuk nie poleciał do USA przez Daniela? W tle ogromne pieniądze
- Pogrzeb Poznakowskiego z garstką znajomych. Tylko oni pożegnali Trubadura | ZDJĘCIA