Martyna Jakubowicz: Dzieciństwo spędziłam na krakowskim osiedlu. Z kluczem do domu na szyi...

Paweł Gzyl
Pawel Lacheta
To było inne miasto. W weekendy Rynek Główny świecił pustkami. Zwykła małolata nie miała szans, aby wejść Pod Jaszczury czy do innego klubu. Dopiero w połowie liceum zaczęliśmy się umawiać w knajpce na grzane wino - wspomina piosenkarka Martyna Jakubowicz.

To było inne miasto. W weekendy Rynek Główny świecił pustkami. Zwykła małolata nie miała szans, aby wejść Pod Jaszczury czy do innego klubu. Dopiero w połowie liceum zaczęliśmy się umawiać w knajpce na grzane wino - wspomina piosenkarka Martyna Jakubowicz. To było inne miasto. W weekendy Rynek Główny świecił pustkami. Zwykła małolata nie miała szans, aby wejść Pod Jaszczury czy do innego klubu. Dopiero w połowie liceum zaczęliśmy się umawiać w knajpce na grzane wino - wspomina piosenkarka Martyna Jakubowicz.

Chcesz więcej?

Kup prenumeratę cyfrową i ciesz się nieograniczonym dostępem do najlepszych artykułów w jednym miejscu

Subskrybuj
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet