Martyna Jakubowicz: Dzieciństwo spędziłam na krakowskim osiedlu. Z kluczem do domu na szyi...
To było inne miasto. W weekendy Rynek Główny świecił pustkami. Zwykła małolata nie miała szans, aby wejść Pod Jaszczury czy do innego klubu. Dopiero w połowie liceum zaczęliśmy się umawiać w knajpce na grzane wino - wspomina piosenkarka Martyna Jakubowicz. To było inne miasto. W weekendy Rynek Główny świecił pustkami. Zwykła małolata nie miała szans, aby wejść Pod Jaszczury czy do innego klubu. Dopiero w połowie liceum zaczęliśmy się umawiać w knajpce na grzane wino - wspomina piosenkarka Martyna Jakubowicz.
Chcesz więcej?
Kup prenumeratę cyfrową i ciesz się nieograniczonym dostępem do najlepszych artykułów w jednym miejscu
SubskrybujMasz już dostęp? Zaloguj się
Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.