„Lublove“ to taka miłosna kronika mieszkańców miasta. Jest pierścionek po niedoszłych zaręczynach, pamiątka po romansie z sanatorium... Jak powstała wystawa?
Zawsze miałam takie marzenie, żeby zrobić „Romea i Julię” i obsadzić w głównych rolach starsze osoby, chciałam pokazać, jak miłość się zmienia z latami. Po drodze zaczęłam się zastanawiać nad różnymi pokrewnymi tematami, między innymi nad tym, jak miłość funkcjonuje w naszych wspomnieniach. Prawie każdy ma jakieś pamiątki po dawnych chłopakach i dziewczynach, schowane pod łóżkiem albo na dnie szafy. To takie nasze sekrety z przeszłości, relikty przeżyć, do których wracamy, aby sobie przypomnieć ten wyjątkowy moment. Wspólnie z Katarzyną Tadeusz (aktorką, gra w spektaklu „Lublove” - red.) doszłyśmy do wniosku, że chcemy, aby to były prawdziwe historie zebrane od ludzi.
Też masz swoje relikty?
O, tak, leżą bezpiecznie schowane, jestem bardzo sentymentalna. Potem zaczęłam się zastanawiać, co byłoby reliktem dla tych najsłynniejszych par w dziejach: Wenus i Adonisa, Romea i Julii, Adama i Ewy... Może ogryzek, który został jako wspomnienie po utraconym raju? Może zeschnięty bluszcz, którego złapał się Romeo, gdy spadał z balkonu? Chciałam te zwykłe, ludzkie historie wpleść w te, o których wszyscy słyszeli.
W spektaklu „Lublove”, który powstał na bazie wystawy, jest biblijna „Pieśń nad pieśniami“, jest też trochę kiczu i popkultury. To składniki miłości?
Miłość jest sama w sobie eklektyczna i to jest w niej takie fajne. Uczucie Wenus i Adonisa musiało być szalone. Ale też desperackie: bogini zeszła z niebios i jak wariatka ślepo goniła za mężczyzną. Dlatego ta scena w przedstawieniu jest tak groteskowa.
Masz swój ulubiony przedmiot w kolekcji „Lublove“?
To chyba papieros, symbol bycia razem przez całe życie. Inne przedmioty obrazują pewien moment, który się skończył. Ten wspólny papieros łączył ludzi ze sobą do końca, był wspólnym rytuałem. Myślę, że opowiada piękną historię.
„+ Miłość“ to tekst o uczuciach i seksualności po sześćdziesiątce. Najbardziej dramatycznym dla mnie momentem był ten, gdy bohaterka skarży się na życie w potrzasku: rodzina nie chce, by wyszła za mąż, bo boi się komplikacji spadkowych, a kościół nakazuje ślub, bo życie bez niego to grzech.
Dokładnie tak to wygląda. Gdy zbierałam materiały do tych tekstów reportażowych, sądziłam, że emerytura to okres wolności, niestety tak wcale nie jest. Jedna z pań powiedziała mi, że przez to wszystko czuje się jak taka „wyrzucona poza nawias stara dziw...“ Bardzo mnie to poruszyło, bo większość moich rozmówców była wierząca, a jednocześnie żyli w poczuciu samotności i nieuchronności tego, że starzeją się coraz bardziej. Mogą więc żyć albo w konflikcie ze sobą, albo samotnie. Bo swoich rodzin zazwyczaj nie mają obok na co dzień.
Twoi rozmówcy bardzo otwarcie mówili o samotności, o miłości i seksie. Łatwo było ich do tego nakłonić?
Zanim ktoś zdecydował się cokolwiek mi powiedzieć, trzeba było nawet kilkunastu spotkań i rozmów na różne inne tematy. Musieliśmy się poznać i wejść w relację, która opierała się na zaufaniu. Gdy pytałam, czy możemy porozmawiać o miłości, początek zazwyczaj wyglądał tak: „Nie dziękuję”, „Z panią zawsze”, „Ze mną wszystko w porządku, nie trzeba”. Gdy już się umówiłam z daną osobą, to zaczynała mieć wątpliwości, nie odbierała telefonu itd. Organizowałam nawet warsztaty z seniorami i zapisałam się na fora dla starszych osób. Także nie było łatwo. Z wyjątkiem może dwóch osób, nikt nie chciał rozmawiać ze mną od razu, choć odbywało się to anonimowo.
To aż takie tabu?
W Polsce to totalne tabu. Pierwszy raz to do mnie dotarło na plaży w Rostocku dwa lata temu. Aby zobaczyć różnicę w podejściu do własnych potrzeb, wystarczy przejść się brzegiem morza ze Świnoujścia dalej na zachód. Różnica jest ogromna. Na niemieckiej plaży zobaczyłam starsze pary, które zupełnie się nie wstydziły swojego pomarszczonego ciała i wspólnie maszerowały do wody. Ten widok w pewien sposób mnie uderzył. Woda kojarzy się ze śmiercią, a jednocześnie w niej człowiek rodzi się na nowo. Było to szalenie romantyczne. W naszym kraju nie ma takiej swobody. Starsi ludzie albo zamykają się w domach, albo żyją w taki pozornie wolny, zamerykanizowany sposób, który polega na odwiedzaniu salonów medycyny estetycznej, aby jak najdłużej zachować młodość. Tylko że tej wolności ciała, wolności od starości, nie towarzyszy wolność ducha.
Z wiekiem nie pozbywamy się stereotypów o płci przeciwnej. Mężczyźni i kobiety w „+ Miłość“ mają cały repertuar wyobrażeń o tym, kto wciąż „może“, a kto już nie.
Tak, rzeczywiście to bardzo zabawne zderzenie męskiego i kobiecego świata. W praktyce wychodzi tak, że nie zawsze ten seks jest najważniejszy. Dla niektórych jest oczywiście ważny, ale nie dla wszystkich. Pewne osoby wprost mówiły o tym, że dla nich miłość jest związana z przyjaźnią i szacunkiem. Myślę, że to ważne, gdy ma się w perspektywie czas odchodzenia.
Śmierć to chyba drugie hasło, które pojawia się równie często, choć nie aż tak wprost, jak miłość.
Trudno było od niego uciec, osoby, z którymi rozmawiałam, miały świadomość coraz bardziej niedoskonałego ciała, wiedziały, że z czasem ono będzie jeszcze mocniej się psuło. Ale, z drugiej strony, jest to perspektywa, która może trwać dziesięć, dwadzieścia lat. To bardzo długo. Gdy sobie pomyślę, ile rzeczy przeżyłam zaledwie do matury, to rozumiem tę tęsknotę, aby czegoś jeszcze w tym czasie doświadczyć, pragnienie, aby spędzić go z kimś.
„+ Miłość“, brzmi trochę jak nazwa jakiegoś specyfiku.
Lubię ten tytuł, odrobinę kojarzy mi się z kremem. Na półkach drogerii są całe rzędy kremów „20 plus”, „40 plus” i tak do „60 plus”. Dalej nie ma. I to trochę głupio.
Lublove
Wystawę można zobaczyć w Piękno Panie, ul. Jezuicka 17, pt. - sob., godz. 16 - 19.
Masz swój miłosny relikt? Przynieś go do galerii (informacje pod nr. tel. 577 938 272).13 sierpnia przedmioty będą scenografią do spektaklu w Berlinie, w pociągu niemieckiej spółki Deutsche Bahn.
Występują: Katarzyna Tadeusz i Wojciech Kaproń. Głos: Dariusz Jeż. Kostiumy: El Bruzda. Scenografia: niezależna grupa projektowa Piękno Panie. Reżyseria: Joanna Lewicka
+ Miłość
Poza zebranymi historiami tekst tworzą również erotyki autorstwa Marii Szczęsnej-Jeleniewskiej. Projekt powstał dzięki stypendium artystycznemu prezydenta miasta Lublin.