Niesamowite życie harcerki z Tczewa. Pani Wanda skończyła 105 lat

Jubilatka mieszka obecnie w Zielonej Górze i to w miejscowym Urzędzie Stanu Cywilnego odbyła się uroczysta gala urodzinowa. Uczestniczyli w niej również tczewianie.

- Po złożeniu życzeń przekazałem jubilatce zaproszenie do odwiedzin rodzinnego Tczewa - mówi Jan Kulas, były poseł, historyk, który w ostatnich latach zaangażował się w badanie dziejów tczewskiego harcerstwa. - Realizacja zaproszenia będzie zależała od zdrowia i sił fizycznych pani Wandy.

105-latka, z domu Merdasińska, przyszła na świat w 1912 r. w Essen, na terenie Niemiec, dokąd za chlebem wyjechali z Wielkopolski jej rodzice, Stanisława i Józef. Gdy rodzina usłyszała o odrodzeniu się Polski, postanowiono wrócić do Ojczyzny. W 1919 r. Merdasińscy osiedlili się w Tczewie. Pani Wanda miała siedmioro rodzeństwa. W domu dużą wagę przywiązywano do wykształcenia dzieci. Mundurek po szkole zdejmowało się i wieszało z wielkim szacunkiem. Tak, w rozmowie z Dariuszem Chajewskim z „Gazety Lubuskiej”, wspominała edukację w szkole powszechnej przy ul. Czyżykowskiej:

- To była polska szkoła, ale z niemieckim nauczycielem, który później wyjechał do Niemiec. Sadzał mnie na katedrze, mówił po niemiecku, jak się nazywa określona rzecz, a ja musiałam tłumaczyć na polski i wówczas wszystkie dzieci uczyły się polskiego słowa. I mieliśmy jeszcze tabliczki z rysikiem i na sznureczku gąbkę i szmatkę. Wcześniej przez rok chodziłam do niemieckiej szkoły. Pamiętam, jak nauczycielka ukarała mnie biciem, gdy literki „k” nie napisałam gotykiem, jak było to wymagane, ale w alfabecie łacińskim. Wcześniej uczyłam się z polskiego elementarza.

W 1933 r. Wanda Merdasińska w miejscowym Humanistycznym Gimnazjum Żeńskim zdała maturę.

przemyslaw.zielinski@polskapress.pl

Więcej informacji z Tczewa na tczew.naszemiasto.pl