W czerwcu do poznańskich szpitali trafiło 30 pacjentów po zatruciu dopalaczami. 27 dorosłych zostało przyjętych do Szpitala Miejskiego im. F. Raszei, a troje dzieci do Szpitala Klinicznego UMP im. Jonschera oraz do Szpitala Dziecięcego im. Krysiewicza. W maju zatruć dopalaczami odnotowano w Poznaniu 20, a w kwietniu 18.
- Niepokojące jest to, że w czasie wakacji po środki psychoaktywne sięgają coraz młodsze osoby - mówi Cyryla Staszewska, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. - Dwoje pacjentów przyjętych na Szpitalną miało po 15 lat.
Z handlem dopalaczami policja i sanepid próbuje walczyć od wielu lat. Na początku lipca, decyzją inspektora sanitarnego, na trzy miesiące został zamknięty kolejny punkt przy ulicy Przemysłowej w Poznaniu.
- Według naszych informacji, w Poznaniu nie ma obecnie stacjonarnego punktu, w którym można kupić dopalacze - mówi Piotr Garstka z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
Punkt przy ulicy Przemysłowej został namierzony po tym, jak osoba zatrzymana przez policję, przy której znaleziono dopalacze, przyznała, w którym miejscu nabyła te substancje. Ostatnio są one sprzedawane w charakterystycznych czarno-czerwonych opakowaniach. Ich przykładowe nazwy to sztuczny śnieg, imitacja mchu irlandzkiego, czy świeżego puchu japońskiego.
To tylko fragment artykułu. Zobacz całość w serwisie Plus:
Coraz młodsi pacjenci zatruci dopalaczami
Zobacz też: Trutka na szczury, proszki do prania - z tego produkowano dopalacze