Wykreowała Pani markę, która kojarzy się z kolorową odzieżą w energetyzujące, odnoszące się do świata wyobraźni wzory. Jak zrodziła się koncepcja takiego stylu?
Nigdy nie chciałam tworzyć prostych w odbiorze, jednobarwnych ubrań. Zawsze marzyłam o kolorach, interesującym wzornictwie i emocjach, które za tym idą. Oczami wyobraźni widziałam baśniowy styl i właśnie takie są nasze kolekcje. To, co nas wyróżnia, to m.in. kolory i wyraziste wzory.
Stworzyliście Państwo także utrzymaną w tej stylistyce linię produktów odzieżowych dla matek karmiących piersią. Dlaczego zdecydowała się Pani na oddzielną kolekcję właśnie dla tej grupy kobiet?
Czas połogu i początki karmienia to bardzo trudny i wymagający okres w życiu kobiety. Zaczynamy o tym mówić i z jednej strony spotykamy się z dużym wsparciem, ale z drugiej strony bombardowane jesteśmy olbrzymią ilością oczekiwań.
Kobiety karmiące potrzebują mocy i energii bardziej niż ktokolwiek inny. Mimo to w dalszym ciągu na rynku brakuje oryginalnych i ciekawych ubrań dla mam. Postanowiłam to zmienić. Tworząc pierwsze kolekcje, sama byłam karmiącą mamą, dlatego ta linia była da mnie czymś zupełnie naturalnym.
Dzisiaj jest Pani matką kilkuletniego chłopca. Jak udało się Pani połączyć rozwijanie własnego biznesu z wychowywaniem małego dziecka?
Początki były bardzo trudne, ponieważ małe dziecko jest bardzo wymagające i najzwyczajniej w świecie potrzebuje mamy. Dlatego wiele rzeczy robiłam w tak zwanym międzyczasie, kosztem swojego snu i resztek czasu dla siebie. Byłam karmiącą mamą, więc wzięcie udziału w jakimkolwiek warsztacie czy całodniowym szkoleniu stanowiło szalony pomysł.
Pamiętam kurs z tworzenia reklam w social mediach, który okazał się ogromnym wyzwaniem. W przerwie kawowej dowożono mi synka na karmienie – ponad 20 km w jedną stronę. O szkoleniach wyjazdowych nie było więc mowy, a kursy online nie cieszyły się jeszcze taką popularnością jak dziś.
Jako dziecko spędzała Pani dużo czasu w pracowni krawieckiej swojej mamy. Po latach poszła Pani w jej ślady. Jakie były początki powstania Państwa marki?
Nasza marka powstała totalnie niskobudżetowo. Na samym początku każdy kawałek materiału był ręcznie krojony przeze mnie i moją mamę; każdy element wychodził spod naszych igieł. Odzież powstawała nie tylko w pracowni, ale również w moim domu, na podłodze. Tylko taki sposób pracy pozwalał mi na jednoczesne opiekowanie się dzieckiem i tworzenie pierwszych kolekcji.
Biznes, który mamy, jest biznesem rodzinnym. Uważam, że w rodzinie tkwi wielka siła. Dostałam dużo wsparcia z każdej możliwej strony: od partnera, pozostałych bliskich i przyjaciół. Mam to szczęście, że wokół mnie znajdują się same cudowne osoby. Często nie musiałam nawet prosić o pomoc, ta pojawiała się sama.
Jak, z perspektywy czasu, ocenia Pani zmiany, jakie zaszły w podejściu do mody damskiej w Polsce?
Na pewno obecnie większą wagę przywiązujemy do ochrony środowiska. Kiedyś przemysł modowy nie miał ani świadomości ekologicznej, ani tak szerokiej wiedzy jak współcześnie.
Faktycznie coraz więcej mówi się na temat odpowiedzialnej mody, czyli ekologicznych rozwiązań w branży fashion. Jakie ma Pani podejście do społecznej odpowiedzialności biznesu (CSR) w przemyśle modowym?
Staramy się tworzyć modę odpowiedzialnie: nie wypuszczamy gigantycznych kolekcji, a do produkcji używamy naturalnych materiałów. Tkaniny kupujemy od dziewiarzy z miejscowości obok, skracając w ten sposób łańcuchy dostaw. Większość materiałów transportujemy sami, więc mamy wpływ na to, w jaki sposób są zapakowane. Wrzucając belki do samochodu, unikamy foliowania palety. Nie metkujemy też naszych rzeczy papierowymi kartonikami – uważamy to za zbędny element. Natomiast kartonów wysyłkowych nie zabezpieczamy folią. Krojąc partię materiału, staramy się projektować przestrzeń na belce tak, żeby zużyć każdy, nawet najmniejszy fragment i nie pozostawić zbyt wielu odpadów.
Które modowe brandy najbardziej Pani ceni? Za co?
Może to nietypowe, ale nie skupiam się na obserwacji branży modowej. Szczerze mówiąc, gdy zaczynałam, nie zrobiłam nawet analizy konkurencji. Staram się koncentrować na marce, która będzie grała ze mną w 100 proc., nie wchodząc zbyt głęboko w środowisko fashion. Tworzenie marki jest bardzo czasochłonne, jej rozwój jeszcze bardziej, dlatego wolę nie rozpraszać energii i skupiać się na tym, co jest dla nas najważniejsze.
Bardziej niż inne brandy wolę obserwować świat. Inspiruje mnie natura, każdy jej najmniejszy element i wszystko to, co dzieje się dookoła nas. Bacznie śledzę młodych twórców, artystów i grafików – ich prace wpływają na mnie w większym stopniu niż kolekcje modowych marek. Przykładowo, niebawem światło dzienne ujrzy nasza nowa kolekcja, w której zaprosiliśmy do współpracy tatuatorki młodego pokolenia. Już nie mogę doczekać się efektów!
W 2022 roku mogliśmy oglądać kolorowe, pikowane kurtki czy spódnice i sukienki midi. Jak Pani myśli, jakie ubrania będą na topie w 2023 roku?
Myślę, że sukienki midi pozostaną modne, przynajmniej taki fason cieszy się dużą popularnością wśród moich klientek. Jeśli zaś chodzi o branżę modową – z radością zauważam, że świat fashion coraz chętniej i śmielej korzysta z kolorów, bawi się nieoczywistymi zestawieniami i nie boi się wyrazistych printów. To mnie osobiście cieszy, bo jest bardzo w naszym klimacie, a świat robi się dzięki temu weselszy.
Państwa profil na Instagramie ma ponad 9 tys. obserwujących. Najliczniejsza grupa fanek marki na Facebooku liczy ponad 8 tysięcy członków. Jak udało się Państwu stworzyć tak liczną społeczność?
Klientki szukają dodatkowych informacji na temat naszych produktów na Facebooku. Chcą wiedzieć, kto stworzył dany model i jaka idea mu przyświecała. Dzięki temu udało nam się zgromadzić niezwykłą społeczność. Kobiety prezentują się w kupionych u nas ubraniach, a niektóre kolekcjonują całe serie. Stworzyły wyjątkową grupę lojalnych miłośniczek marki i są jak wielka rodzina. Czasem prowadzą ożywione dyskusje, ale podkreślają też, że czują się tutaj bezpiecznie. Bardzo nas cieszy, gdy czytamy takie komentarze jak ten: „Tu jest normalnie. Oddycham tutaj.”
Ta społeczność to coś więcej niż wymiana myśli o najnowszych kolekcjach. Członkinie grupy toczą wartościowe dyskusje o kobiecości, cielesności, kompleksach czy stereotypach dotyczących kanonów urody, kształtowanych przez media. Radzą się, dodają sobie nawzajem otuchy i się chwalą, a o to przecież chodzi, żeby wśród kobiet rosła samoakceptacja i miłość do własnego ciała. Niejako w kontrze do wszechobecnego trendu na wyidealizowane zdjęcia i wystudiowane pozy, tutaj internautki pokazują się bez filtrów, w swoim naturalnym środowisku i takie, jakie są; w różnych rozmiarach – od XS do 3XL.
To zżyta, ciepła grupa „niezwykłych zwykłych” kobiet: Polek, matek, przedstawicielek różnych zawodów i osób z różnymi pasjami. Nasze ambasadorki „wyłapują się” nawzajem na ulicach i piszą: „Jakieś żuki przemieszczały się przez Andersa w Warszawie” („Żuki w Ogrodzie” to nasz autorski print) albo „ja po Wiatraku czasem chodzę w Magii” („Magia” to nasz kolejny wzór). Serce rośnie! Od samego początku taki był nasz cel: żeby energia OKEE poszła w świat, czyniąc go bardziej kolorowym, piękniejszym i radosnym.