Spis treści
Paulina Smaszcz ma problemy zdrowotne, ale nie chce iść na rentę. Na co choruje dziennikarka?
Paulina Smaszcz to dziennikarka, prezenterka i specjalistka PR. Kobieta petarda, wulkan energii i cięty język – głównie z tego znana jest była żona Macieja Kurzajewskiego. Kobieta chętnie dzieli się swoim życiem w mediach społecznościowych. Nie pomija też tematu swojego zdrowia, a dokładniej zmagań z dolegliwościami neurologicznymi i onkologicznymi. To właśnie przez nie kobieta musi się regularnie badać.
W swojej książce „Bądź kobietą petardą!” Smaszcz pisała m.in. o tym, jak obudziła się z niedowładem nóg. Problemy zdrowotne dziennikarki miały wpłynąć na relacje z byłym już mężem, doprowadzając do rozwodu pary. Jak wyznała, spotkała się z brakiem wsparcia i zrozumienia ze strony partnera.
Paulina Smaszcz przyznała też, że nasiliły się u niej objawy neurologiczne – niedowład twarzy i problemy z mową. Ale – jak na kobietę petardę – nie poddaje się i pracuje również nad tym.
– Niestety, jestem w trakcie intensywnego leczenia onkologicznego i neurologicznego. Mam też intensywną rehabilitację, by nie dopuścić do kolejnego niedowładu. Nie mogę już pracować po 12 godz. w jednej pozycji. Nie chcę też iść na rentę. Muszę odzyskać zdrowie, a jak wiesz, były mąż zostawił mnie w chorobie. Musi być dobrze. Nie poddam się i jeszcze będę najlepszą i sprawną mamą. To jest najważniejsze – relacjonowała na swoim Istagramie.
Paulina Smaszcz w szpitalu. „Już po wszystkim”
Kobieta petarda, mimo zwolnienia tempa, wciąż żyje intensywnie, o czym możemy dowiedzieć się z jej relacji w mediach społecznościowych. Zdrowie i leczenie zajmują ważną pozycję w publikowanych postach i stories.
– Dzisiaj jest dla mnie radosne, bo zjadłam śniadanie z przyjacielem, jutro dla mnie wielki dzień i ogroooooomne szczęście, niedzieli już się boję, bo wieczorem szpital, a w poniedziałek kontrola – pisała Paulina Smaszcz na swoim Instagramie w piątek 7 lipca 2023 r.
W poniedziałek rano dziennikarka dziękowała już lekarzom i zespołowi medycznemu ze Szpitala Południowego w Warszawie.
– Już po wszystkim. Trzeba dziękować, bo za mało wokół wdzięczności i lojalności. Dziękuję ogromnie i z serca za pomoc, dr B. Korczyńskiej i dr M. Uchman oraz zespołowi Szpitala Południowego, za absolutnie WSZYSTKO. Najbardziej za serce, szybkie działanie, wyrozumiałość i trzymanie kciuków za dalsze leczenie – pisała na instagramowym stories zilustrowanym zdjęciem ze szpitala.
Kobieta informowała wcześniej, że zmaga się z wielkim bólem, przez co będzie musiała się rehabilitować do końca życia.