Pierwsza diakonka wyświęcona w Poznaniu. Z duchowną rozmawiamy o miejscu kobiet w kościele i powołaniu

Marta Jarmuszczak
Z duchowną rozmawiamy o powołaniu, obowiązkach diakona i miejscu kobiet w kościele.
Z duchowną rozmawiamy o powołaniu, obowiązkach diakona i miejscu kobiet w kościele. Reformowany Kościół Katolicki
W sierpniu tego roku Aleksandra Jarosz, jako pierwsza kobieta w Poznaniu, przyjęła swoje święcenia diakonatu w Reformowanym Kościele Katolickim. Z diakonką porozmawialiśmy o jej powołaniu, obowiązkach kapłańskich, a także miejscu i sytuacji kobiet w kościele - zarówno reformowanym, jak i rzymskokatolickim.

Jak należy Panią tytułować? Czy istnieje jakiś używany feminatyw wyrazu “ksiądz”?

Nie przyszedł mi do głowy żaden elegancki, systemowy feminatyw, więc dla mnie w porządku jest, jeżeli ktoś mówi do mnie “ksiądz diakon”.

Dlaczego wybrała Pani drogę kapłańską?

Wydaje mi się, że chodziło po prostu o to, że pojawiła się taka potrzeba. Jesteśmy młodym kościołem, który ma stosunkowo mało kapłanów, a ja, odkąd przystąpiłam do kościoła, bardzo interesowałam się, przede wszystkim, sprawami związanymi z głoszeniem Słowa, czy z biblistyką. Okazało się, że dobrze się w tym odnajduję, więc na horyzoncie pojawiła się wizja przystąpienia do święceń.

Co należy do Pani obowiązków jako diakonki?

Podstawowym zadaniem diakona jest opieka nad potrzebującymi zarówno w kościele, jak i poza jego obrębem, w tym troska o ubogich i tych, którzy wymagają wsparcia. Właśnie z myślą o takich zadaniach posługa diakona została ustanowiona w pierwszym kościele. Natomiast w ramach posługi liturgicznej wewnątrz kościoła podstawowym zadaniem diakona jest głoszenie Słowa Bożego, proklamowanie Ewangelii w trakcie liturgii i różne inne zadania związane z przekazywaniem Słowa, na przykład prowadzenie modlitwy powszechnej, prowadzenie modlitwy “Ojcze nasz”, polecenia typu “przekażcie sobie znak pokoju”, czy nawoływania do pokuty. To są werbalne przekazy, którymi się najczęściej zajmuję jako diakon w trakcie liturgii. Diakon też asystuje przy liturgii eucharystii jako osoba przygotowująca dary eucharystyczne czy podnosząca kielich.

A czemu wybrała Pani akurat ten kościół? Czy wcześniej należała Pani do wspólnoty rzymskokatolickiej?

Tak, byłam w kościele rzymskokatolickim. Od wielu lat jednak nie praktykowałam. Przystępowałam oczywiście do wszystkich, powiedzmy, punktów granicznych czy rytuałów przejścia, takich jak Pierwsza Komunia Święta czy bierzmowanie, jak to zresztą bywa w większości przypadków u dzieci w rzymskokatolickim kościele, ale już po bierzmowaniu nie byłam specjalnie aktywnym członkiem wspólnoty. Nie odnajdowałam się tam. Później trafiłam na Reformowany Kościół Katolicki w Polsce, który jest kościołem tradycji starokatolickiej i stwierdziłam, że sprawdzę, czy to jest coś, co odpowiada mojej duchowości i moim potrzebom. Poszłam więc na pierwsze nabożeństwa i miałam wtedy silne poczucie, że to jest miejsce dla mnie. Miejsce, w którym czuję, że to jak ja pojmuję swoją duchowość i swoją relację z Bogiem, jest zgodne z tym, w jaki sposób ta relacja jest przedstawiana i pojmowana przez innych członków wspólnoty i nauczana przez ten kościół.

Co konkretnie zatem przekonało Panią, że to jest ten właściwy kościół?

Tak jak mówiłam, miałam długi okres niepraktykowania w kościele rzymskim. Czułam, że jest we mnie próżnia, którą musiałam wypełnić. Jeżeli miałabym podsumować czego nie znalazłam w kościele rzymskim, a co mam w kościele reformowanym – starokatolickim, to przede wszystkim jest to lokalność. Każda wspólnota działa w sposób znacznie bardziej zdecentralizowany niż to wygląda w kościele rzymskim i każda lokalna wspólnota jest w dużej mierze samostanowiąca. Przez to, że wspólnoty są małe i działają bardzo mocno w kontekście lokalnym, każdy członek jest bardzo ważny w aktywnym sensie. Bez udziału każdej osoby, która jest częścią wspólnoty, ona po prostu się nie utrzyma, ponieważ jest bardzo dużo rzeczy, które spoczywają na członkach świeckich, a nie tylko na duchownych. Choć nie lubię określenia, że kościół jest lub nie jest demokratyczny, to rzeczywiście w kościołach tradycji starokatolickiej bardzo ważna jest synodalność, która może kojarzyć się z demokracją. Synod jest najwyższym organem ustawodawczym kościoła. Zwołuje się go w naszym przypadku raz na 2 lata. Składa się on z osób świeckich i duchownych. Wspólnie decydujemy o kierunkach, w których pójdzie kościół, o jego rozwoju, o przyjmowaniu określonych uchwał, które są kluczowe dla funkcjonowania kościoła.

Jak zostać diakonką? Duchowni w kościele katolickim - mężczyźni - najpierw idą do seminarium. Jak natomiast jest w przypadku kobiet w reformowanym kościele?

Ponieważ jesteśmy młodym kościołem, nie mamy swoich instytucji. Próbujemy kreować nasz system kształcenia duchowieństwa. U nas od kilku lat wygląda to w ten sposób, że mamy studium teologiczno-pastoralne, które jest, powiedzmy, szkołą formacji dla duchowieństwa i osoby zainteresowane posługą duchownego po prostu uczestniczą w tym studium. Mamy różne zajęcia, gdzie uczymy się m.in. egzegezy, teologii czy historii kościoła. Studium stawia także określone wymagania związane z naszym naciskiem na lokalność i zaangażowanie w życie wspólnoty, których spełnienia w ściśle określony sposób oczekujemy od osoby, która chce przyjąć święcenia. Formacja do diakonatu trwa minimum 3 lata, a po niej przystępuje się do egzaminu. Ostatecznie decyzja o udzieleniu święceń podejmowana jest przez Biskupa Kościoła w oparciu o opinię ze strony Rady Kościoła i osób, które są we wspólnocie. Jeśli opinie są pozytywne, wtedy kandydat może przystąpić do święceń.

A jak skomentuje Pani miejsce kobiet w duchowieństwie, bo wiadomo, że w kościele rzymskokatolickim kobiety nie mogą być wyświęcone. Jak się Pani czuje, bo jako pionierka, pierwsza wyświęcona diakonka w Poznaniu? Czy kobiet w stanie duchownym będzie więcej?

Mam nadzieję, że ich faktycznie będzie więcej. Jeśli chodzi o miejsce święceń kobiet w naszym kościele, to jest to bardzo mocno zintegrowane i wypływa organicznie z tego, w jaki sposób my pojmujemy Pismo i Tradycję. W samym Piśmie Świętym nie ma ani jednego słowa, które by sugerowało w jakikolwiek sposób, że kobieta nie może być kapłanem, że kobieta nie może sprawować posługi w kościele w taki sposób, w jaki sprawują to mężczyźni. W ewangeliach jeszcze nie ma mowy o żadnej strukturze kościelnej, ponieważ tam kościół się dopiero tworzy, ale wiemy z niej to, że Jezus miał uczennice, tak samo jak uczniów, i że one także pełniły swoje role i zadania we wspólnocie zwolenników Jezusa. Potem z listów apostolskich, np. św. Pawła, dowiadujemy się, że były kobiety diakonki czy kobiety apostołki, które pełniły kluczowe role na równi z mężczyznami w szerzeniu ewangelii i chrześcijaństwa. To, co się później wydarzyło, jeżeli chodzi o status kobiet w stanie duchownym w kościele, wypływało bardziej z różnych historycznych i politycznych uwarunkowań w Cesarstwie Rzymskim i potem w dalszych dziejach Europy, niż z tego, że cokolwiek w pierwszym kościele doktrynalnie by wskazywało na to, że rola kobiety jest zasadniczo inna od roli mężczyzny.

Czyli nie czuje się Pani w pewien sposób osamotniona?

My głęboko wierzymy, że istnieje godność człowieka, który został stworzony na obraz Boga. Ta godność jest jednolita bez względu na to, jakiej płci jest dana osoba społecznie czy biologicznie. W związku z tym ja też nie podchodzę do swojej roli kobiety w stanie kapłańskim jako do czegoś bardzo niezwykłego, bo to organicznie wypływa z naszej praktyki kościelnej. Jestem po prostu człowiekiem, którego powołanie do tego rodzaju posługi diakona zostało rozpoznane przez wspólnotę. Nie czuję się osamotniona, bo moi bracia w stanie kapłańskim są bardzo wspierający i mamy ze sobą dużo wspólnego. W zasadzie widzę głównie nasze podobieństwa, a nie różnice. Wewnętrznie nie mam poczucia, że moje bycie kobietą w jakiś sposób wpływa na moją posługę kapłańską, natomiast zdaję sobie sprawę z tego, że jest to jakiś symbol dla ludzi, którzy uczestniczą w naszych liturgiach, czy słuchają o naszym kościele.

Czy myśli Pani, że w kościele rzymskokatolickim może dojść do reformy i święceń kobiet?

Nie jestem ekspertką od kościoła rzymskokatolickiego, więc moje przewidywania mogą być chybione, ale w ostatnim czasie papież Franciszek wypowiadał się bardzo kategorycznie, że święceń kobiet nie będzie w przewidywalnej przyszłości. Natomiast z drugiej strony widać dużo progresywnych ruchów wewnątrz kościoła rzymskokatolickiego osób zaangażowanych w to, żeby jednak dopuścić kobiety do kapłaństwa i nawiązać tym samym do tradycji pierwszego kościoła, więc moim zdaniem nic nie jest przesądzone i być może pewnego dnia dojdzie do takiej reformy.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: wydawca@glos.com

Parafia w Zdziechowie ma nowego proboszcza po nagłym odwołan...

od 7 lat

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet