"Po prostu zmartwychwstałam". W Zabrzu chirurdzy przeszczepili płuca kobiecie, która w ciąży przeszła COVID

Monika Chruścińska-Dragan
Monika Chruścińska-Dragan
KObieta zachorowała w ciąży na COVID-19. Chirurdzy przeszczepili jej płuca.Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
KObieta zachorowała w ciąży na COVID-19. Chirurdzy przeszczepili jej płuca.Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Monika Chruścińska-Dragan
Chirurdzy Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu przeprowadzili udany przeszczep zniszczonych przez koronawirusa płuc u 38-letniej kobiety, która zachorowała na COVID w ciąży. Miała wiele szczęścia. Jej stan był krytyczny. Spędziła 26 dni podłączona do ECMO, a losy jej operacji ważyły się do ostatniego momentu. - Mam w sobie dużo siły i determinacji ze względu na dzieci. Po prostu zmartwychwstałam - mówiła we wtorek, 1 czerwca, podczas spotkania z dziennikarzami.

Jest jeszcze osłabiona, cicho mówi i musi dużo odpoczywać. Ale żyje, choć przez blisko miesiąc była pomiędzy życiem i śmiercią.

U 38-letniej pani Izabeli lekarze zdiagnozowali COVID-19 na początku marca. Spodziewała się wtedy dziecka. Z oddziału patologii ciąży Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej trafiła na oddział covidowy. Jej stan się pogarszał i lekarze podjęli decyzję o rozwiązaniu ciąży przed terminem. Ostatnim, co pamięta, był moment, w którym wieziono ją na zabieg. Co działo się potem, nie miała pojęcia. A działo się naprawdę dużo. Kiedy lekarze wybudzili ją ze śpiączki, miała już nowe płuca.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

Cesarka, terapia ECMO, w końcu przeszczep płuc

W międzyczasie kobieta poprzez cesarskie cięcie urodziła córeczkę, która jest już w domu razem ze swoim tatą i 8-letnim bratem Kacprem. Została przetransportowana do Śląskiego Centrum Chorób Serca i przez kilka tygodni była w dramatycznym stanie.

- Na początku mieliśmy nadzieję, że uda się uniknąć przeszczepu. U większości pacjentów z COVID-19, jeśli płuca zaczynają się regenerować, udaje się ich odłączyć od respiratora. U tej pacjentki było jednak inaczej - opowiada dr Ewa Trejnowska, anestezjolog ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

14 marca zapadła decyzja o podłączeniu pani Izy do ECMO. To tzw. sztuczne płuca, urządzenie, które daje czas albo na zregenerowanie się narządów, albo pozwala doczekać do transplantacji. Kobieta spędziła dokładnie 26 dni podłączona do aparatury.

- W momencie, kiedy u pacjentki mamy do czynienia z tak ciężką niewydolnością oddechową, musimy ją absolutnie podporządkować funkcjonowaniu - początkowo respiratora, później - ECMO. Każda jej aktywność powodowałaby destabilizację układu. W związku z czym musieliśmy ją wyłączyć. Była w śpiączce farmakologicznej - tłumaczy dr Ewa Trejnowska. - Nie chcemy, aby pacjenci pamiętali ten okres - dodaje.

Jak opowiada nam prof. Piotr Knapik, kierownik Oddziału Klinicznego Kardioanestezji i Intensywnej Terapii ŚCCS, płuca pacjentki nie spełniały już żadnej funkcji. Losy ewentualnej transplantacji narządu ważyły się praktycznie do ostatniej chwili.

Dr hab. Marek Ochman podkreśla, że za wykonaniem przeszczepu przemawiało było tyle samo argumentów, co przeciwko niemu. - Pacjentka była po ciąży, miała wiele przetoczeń, jej układ odpornościowy był mocno nabuzowany. Sam jej stan kliniczny do samego zabiegu był trudny. Koledzy musieli wspiąć się na wyżyny, aby udało się przeprowadzić operację - opowiada koordynator Oddziału Transplantacji Płuc ŚCCS.

Ostatecznie 9 kwietnia zespół kardiochirurgów-transplantologów, na którego złożyli się dr Maciej Urlik, dr Tomasz Stącel i Remigiusz Antończyk, przeprowadził u młodej matki transplantację obu płuc. Pani Izabela jest czwartym pacjentem po COVID, której lekarze z Zabrza przeszczepili organ. I pierwszą kobietą w tym gronie.

Nie przeocz

"Po prostu zmartwychwstałam"

Dzisiaj pacjentka jest już w dobrym stanie. Jeszcze nie widziała swojej córki.

- Kiedy przebudziłam się, nie miałam świadomości, co się stało. Nie wiedziałam nawet, że już urodziłam. Patrzyłam na ludzi wokół i nie wiedziałam co się stało, nie mogłam ruszyć ręką, ani nogą - wspominała we wtorek podczas konferencji prasowej, na której pojawiła się na chwilę razem z mężem.

Stosunkowo szybko, jak na pacjentkę po transplantacji, zaczęła chodzić i samodzielnie oddychać. - Mam w sobie ​bardzo dużo siły i determinacji ze względu na dzieci. Po prostu zmartwychwstałam - podkreśla.

Początkowo lekarze planowali, że wypiszą pacjentkę ze szpitala jeszcze 1 czerwca, w Dniu Dziecka, ostatecznie jednak pani Iza zobaczy się ze swoimi pociechami dopiero w środę.

Dr Trejnowska podkreśla, że wiele osób nie byłoby w stanie przejść drogi, którą pokonała pacjentka. Dlatego ważnym jest, aby jak najwięcej Polaków zaszczepiło się przeciw COVID. - Może trudno w to uwierzyć, ale pacjenci, których kwalifikujemy do terapii ECMO w naszym szpitalu to praktycznie ludzie od 25. do 48. roku życia, którzy wcześniej nie chorowali, a mimo to przechodzą COVID bardzo ciężko - zaznacza.

Specjaliści przyznają, że w przypadku pani Izabeli, można mówić o pewnego rodzaju cudzie. - Na to, że się udało, musiała złożyć się szczęśliwa konstelacja wielu gwiazd naraz. Stan pacjentki musiał pozwalać na operację, po drugie w odpowiednim momencie musiał trafić się dawca narządów. Ten narząd musiał być w odpowiednim stanie, nie mogło nic złego wydarzyć się w trakcie operacji - opowiada prof. Knapik.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet