Pierwszy dzień w szkole może być dla ucznia stresujących wydarzeniem. W jaki sposób już teraz przygotować dziecko na tę okoliczność?
Nie tylko może, ale nawet jest, przynajmniej dla 70 proc. dzieci. U młodzieży ten odsetek jest nawet wyższy, szczególnie gdy zmieniają szkołę lub rozpoczynają nowy etap edukacji. Winny jest tu lęk społeczny, tym silniejszy, im bardziej obca jest grupa, której staną się częścią. Często ich obawy są bagatelizowane. Słyszą „Będzie dobrze!” albo „Nie martw się”, co nie tylko nie pomaga, ale zamyka usta, zniechęca do prób rozmowy.
Skuteczna rozmowa z dzieckiem polega nie na mówieniu, ale na wysłuchaniu. Lęki mają to do siebie, że najstraszniejsze są, gdy trzymamy je w ukryciu. Gdy się nimi podzielimy, słabną, a bywa, że rozwiewają się całkowicie, gdy usłyszymy, jak są absurdalne. Dziecko często wstydzi się swojego strachu, dlatego powinno też usłyszeć, że ma prawo się niepokoić, że to normalne, a odwaga nie polega na tym, że się nie boimy, tylko że lęk nie paraliżuje. Taka rozmowa to też doskonała okazja do wzmocnienia poczucia sprawczości dziecka, jego samooceny i pewności siebie. Dobrze, gdy mówimy mu, że jest odważne, inteligentne czy sympatyczne. Jeszcze lepiej – gdy przywołujemy konkretne przykłady sytuacji, w których sobie poradziło lub zostało polubione i znalazło nowych przyjaciół.
Zaakceptowanie uczuć dziecka jest bardzo ważne. Jakie jeszcze wsparcie powinniśmy okazać w sytuacji powrotu do szkoły lub pierwszego dnia w szkole?
Oprócz wsparcia emocjonalnego powinniśmy też udzielić dziecku wsparcia instrumentalnego, czyli przygotować je do szkoły. Jest to szczególnie ważne w przypadku mniejszych dzieci, choć i większe chętnie przyjmą gumkę-misia, zeszyt z ciekawą okładką czy śmieszny breloczek, który pozwoli nawiązać rozmowę z nowymi kolegami lub zaciekawi starych. Warto jeszcze w sierpniu przeprowadzić trening higieny, ubierania się, pakowania czy robienia śniadania.
Nie róbmy z tego jednak sprawdzianu, któremu dziecko musi sprostać, a bardziej zabawę, konkurs. Niech dziecko samo wybierze sobie zeszyty do szkoły – będzie się wtedy czuło bardziej samodzielne. Doskonałym treningiem są teatrzyki, odgrywanie ról, rysowanie tego, co czeka malucha w szkole. Taka wizualizacja jest znacznie lepsza niż jakakolwiek instrukcja słowna, sprawdza się zresztą doskonale w przypadku problematycznych zachowań, które chcemy u dziecka zmienić.
Warto też opracować zawczasu harmonogram dnia, ustalić, jak on będzie wyglądał. Starsze dzieci posługują się godzinami, jednak wyobraźnia mniejszych poradzi sobie jedynie z konkretnymi zdarzeniami porządkującymi dzień, np. „będę cię odbierać po obiedzie”. Niezwykle ważne jest, by poważnie traktować takie obietnice.
Dlaczego to jest aż tak ważne?
Swego czasu na Uniwersytecie Stanford przeprowadzono słynny test pianki marshmallow – dzieci dostawały jedną, a następnie badacz mówił im, że jeśli wytrzymają do jego powrotu, dostaną drugą, i wychodził na 15 minut. Okazało się, że dzieci, które wytrzymywały do powrotu badacza, znacznie lepiej radziły sobie w życiu, miały najwyższe wyniki na egzaminach końcowych, więcej przyjaciół i mniej problemów.
Przez długie lata wiązano ich sukces ze zdolnością do odraczania przyjemności, cechy tej poszukiwano w trakcie rekrutacji pracowników, próbowano ją wyćwiczyć u dzieci. Okazało się jednak, że sekret tkwił w zupełnie innej cesze – zaufaniu, wierze, że świat jest przewidywalny. Dzieci, których rodzice dotrzymywali obietnic, uczyły się, że świat jest przewidywalny, były mniej lękowe i bardziej ufały słowom badacza. Te, które nauczyły się, że dorosłym nie ma co wierzyć, po prostu zjadały swoją piankę…
Ustalony i rozpisany harmonogram daje mniejszym dzieciom poczucie bezpieczeństwa i pozwala im sobie wyobrazić, jak będzie w szkole. Ze starszymi warto przećwiczyć trasę czy dojazd do nowej szkoły.
Dodałaby Pani coś jeszcze do tej „listy wsparcia”?
Tak, warto dać dziecku coś na szczęście. Przedszkolaki lubią zabierać ze sobą pluszaka, ulubiony kocyk, ale starszemu dziecku również przyjemność sprawi „magiczny” długopis, muszelka czy kamyk, który pokazuje, że rodzic o nim myśli. Nie zasypujmy jednak dziecka gadżetami, zadbajmy też o to, żeby kącik do nauki nie przebodźcowywał go kolorami, obrazkami czy nadmiarem rzeczy.
Okazje na artykuły szkolne
Niektórzy przyszli pierwszoklasiści słyszą od rodziców lub dalszej rodziny: „Teraz to dopiero się zacznie”, „Pójdziesz do szkoły i skończy się zabawa”. Co takie słowa mogą powodować w dziecku?
Często pójście dziecka do szkoły wyzwala własne nieprzyjemne wspomnienia z tego czasu. W końcu każdy z nas miał nauczyciela przypominającego Snape’a albo doświadczył przy jakiejś okazji wyśmiania czy szkolnej porażki.
Dorośli radzą sobie z tymi odżywającymi doświadczeniami na dwa sposoby. Część chce podzielić się nimi z dzieckiem, ostrzec je i przygotować na to, co je czeka. Inni z kolei zatracają granice miedzy sobą a dzieckiem i w czasie roku szkolnego reagują niewspółmiernie do sytuacji, tocząc z przedszkolem czy szkołą wojny napędzane swoim własnym poczuciem krzywdy bardziej niż troską o dobro dziecka.
Obie reakcje powodują u dziecka znaczne cierpienie. W pierwszym przypadku zaczyna się martwić „na zapas”, w sposób absurdalnie bezsensowny, bo przeżywany lęk w niczym go nie przygotuje na trudy szkoły, a jedynie sprawi, że będzie się skupiać na negatywach i ich wypatrywać. W drugim zaś przypadku konflikt rodzica ze szkołą wywołuje u dziecka poczucie wstydu i strach, że nauczyciele przestaną je lubić.
Psycholodzy często posługują się obrazową metaforą pociągu, który krąży między dzieckiem a dorosłym – od dziecka do dorosłego jedzie załadowany lękami, zmartwieniami, czasem złością, w drugą stronę jednak powinien jechać pusty. Dziecko nie jest partnerem ani przyjacielem rodzica i nie powinno słuchać o jego trudnych doświadczeniach, a jedynie o tym, jak rodzic jest dumny, jak ufa, że dziecko sobie poradzi i jak wiele cennej nauki można wynieść ze szkolnych ławek i korytarzy.
Jak przybliżyć dziecku temat szkoły, by z pasją mogło rozpocząć naukę od września? Które komunikaty warto w takich okolicznościach stosować, a z których lepiej zrezygnować?
Dzieci nie wzorują się na tym, co mówimy, ale co robimy. Dlatego warto przygotować dziecko do nauki, czyniąc ją namacalną. Będzie miało od tego roku zajęcia z biologii czy przyrody? Kupmy mikroskop, by podpatrywać mikroskopijne żyjątka. Chemia? Możemy z prostych kuchennych produktów zrobić lampę-lawę czy ciecz nienewtonowską. Fizyka? Na pewno doceni własny teleskop, wypad za miasto, by oglądać Perseidy (noc spadających gwiazd już niedługo, w tym roku 12-13 sierpnia) czy wizytę w planetarium. Większość z tych zabaw wcale nie jest kosztowna, np. do zrobienia zielnika wystarczy wolne popołudnie i duży zeszyt.
Oczywiście komunikaty, jakie słyszy dziecko, też są ważne. Przedszkolaki i uczniowie pierwszych klas będą potrzebowali zapewniania, że sobie radzą i że wszystko będzie super, a po szkole opowiedzą mamie czy tacie, co robili i jakie mieli przygody. Starsze dzieci często mają samoocenę wysoką niestabilną, co oznacza, że komunikat „jesteś inteligentny” czy „supersympatyczny” niekoniecznie doprowadza do zamierzonego efektu. Bywa, że wywołuje wahanie i niepewność. Dlatego warto im przypominać momenty, w których poradziły sobie z trudną sytuacją.
W jaki sposób wesprzeć pierwszoklasistę w dniu rozpoczęciu roku szkolnego? O co należy wówczas zadbać?
Rozpoczęcie roku szkolnego to dla pierwszoklasisty dzień wielkiego chaosu i pogubienia. Pogłębia go jeszcze szkoła, która wywiadówki organizuje dopiero w połowie września, a dni otwarte zwykle ograniczają się do ogólnych informacji dla rodziców. Nie uchronimy dziecka przed pewnym zagubieniem i może nie powinniśmy tego robić, bo nie pozwolimy mu na cenną lekcję odnajdywania się w nowej sytuacji.
Jeśli razem z dzieckiem skompletowaliśmy radosną i kolorową wyprawkę, przygotowaliśmy kącik do nauki, przetrenowaliśmy podstawowe umiejętności i przekazaliśmy mu komunikat, że szkoła jest przyjaznym, ciekawym miejscem, mamy już połowę sukcesu. Warto potraktować pierwszy dzień szkoły jak święto, np. obiecać dziecku lody po uroczystościach i zabrać je na nie. Niech to będzie jego dzień.
Rozpoczęcie roku szkolnego to duży stres nie tylko dla dzieci, które rozpoczynają edukację, ale także dla uczniów pierwszych klas szkół ponadpodstawowych czy maturzystów. W jaki sposób, w zależności od wieku dziecka, wspierać je, zarówno w dniu rozpoczęcia roku szkolnego, jak i przez kolejne miesiące nauki?
Nastolatek potrzebuje przede wszystkim wysłuchania i szczerego zainteresowania, a jednocześnie ogromna labilność, czyli niestabilność emocjonalna właściwa dla tego wieku sprawia, że szczególnie źle reaguje na rady, straszenie czy ocenę. W tym wieku każda porażka wydaje się końcem świata, młody człowiek ucieka przed presją w obojętność, gry, spotkania towarzyskie. Dlatego tak jak w przypadku trochę młodszych dzieci warto mu przypominać sytuacje, kiedy sobie poradził, ale też zwracać uwagę, że nie musi być dobry ze wszystkiego.
Szkoła średnia to czas odkrywania pasji i nauki „strategicznego odpuszczania” przedmiotów, które nie zauroczyły i nie wiążą się z życiowymi planami. Podstawą rozmowy powinno być jednak słuchanie, czasem z delikatną sugestią typu „jaki masz plan na naukę przed maturą?” czy „kim chcesz być w przyszłości?”. Nawet jeśli w odpowiedzi usłyszymy „nie wiem”, jest szansa, że pytanie będzie kiełkowało w umyśle nastolatka, aż zaplanuje swoją przyszłość czy rozplanuje naukę.
A co robić w momencie, gdy nastolatek doświadcza jakichś trudności związanych z czekającymi go wyzwaniami, np. egzaminami?
Jeśli dziecko w rozmowie z nami przeżywa możliwość porażki, np. niezdanej matury, rolą rodzica jest uświadomienie mu, że to nie koniec świata. Proste pytanie „ok, załóżmy, że nie zdasz. Jaki wtedy będzie twój następny krok?” potrafi znacznie obniżyć presję, bo uświadamia, że nawet porażka na egzaminie nie przekreśla całego życia, a jedynie stanowi pewną komplikację.
Obszarem, w którym rodzic może się wykazać, jest też dbanie o ciało – sen, rozrywka, ruch i zdrowe jedzenie sprawiają, że organizm jest bardziej wydolny i dłużej może wytrzymywać wysiłek umysłowy. W końcu mózg zużywa 1/4 wszystkich zjadanych przez nas kalorii, mimo że stanowi mniej więcej 1/60 masy ciała. Maturzyście warto wiec okazywać troskę, podsuwając mu tzw. brain foods, wpływające pozytywnie na prace mózgu: orzechy włoskie i laskowe, produkty pełnoziarniste, tłuste ryby, zielone warzywa liściaste, borówki czy gorzką czekoladę.
- - -
dr Beata Rajba – psycholożka, filolożka, terapeutka EMDR, wykładowczyni akademicka, członek Research Unit for Public Health Dolnośląskiej Szkoły Wyższej, od 5 lat prowadzi badania zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.
Edukacja
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!