Już co trzeci pracodawca obawia się, że wskutek programu „Rodzina 500 plus" nie będzie mógł znaleźć pracownika. I choć zaledwie 1,5 proc. pracujących zadeklarowało, że dzięki dofinansowaniu na dzieci przestanie pracować, to część szefów ma powody do zmartwienia. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy nie proponują podwładnym finansowych kokosów.
- Od momentu wprowadzenia rządowego programu pojawiło się wiele komentarzy, dotyczących jego wpływu na rynek pracy - mówi Maciej Witucki, prezes zarządu agencji zatrudnienia Work Service. - Zbadaliśmy to zjawisko i okazało się, że jedynie 1,5 proc. pracowników rozważa rezygnację z pracy ze względu na otrzymywane świadczenie. To ok. 240 tys. osób w kraju. Nie można jednak całkiem pomijać nastrojów pracodawców, a 32,8 proc. obawia się negatywnego wpływu świadczenia na dostępność pracowników.
To może oznaczać, że część osób po prostu nie przyznała się w badaniu, że dodatkowe pieniądze są impulsem do rezygnacji z pracy - dodaje prezes Work Service'u. Największe problemy ze znalezieniem chętnych do pracy i zarazem największe obawy przed porzuceniem pracy przez załogę mają właściciele firm z branży produkcyjnej i handlowej. I choć sieci bronią się przed tym podnosząc pensje i zapewniając np. bezpłatną opiekę medyczną dla rodzin pracowników, to i tak rotacja jest duża.
Do porzucenia pracy panią Agatę z Łodzi, mamę trójki dzieci w wieku 3, 5 i 8 lat namawia jej mąż Dariusz.
- Jestem kasjerką w markecie i nie zarabiam kokosów - mówi łodzianka. - Obecnie otrzymujemy tysiąc złotych z programu 500 plus, ale gdybym zrezygnowała z pracy, dostalibyśmy wsparcie także na pierwsze dziecko. Byłoby to tylko o 200 - 300 zł mniej niż zarabiam teraz. Z drugiej strony nie ponosiłabym kosztów dojazdu do pracy i byłabym zawsze przy dzieciach. Trochę się jednak waham, gdyż dzieci dorosną albo pieniądze od rządu się skończą, a ja zostanę na bezrobociu.
Zdaniem prof. Elżbiety Kryńskiej, kierownika katedry Polityki Ekonomicznej Uniwersytetu Łódzkiego odejścia pracowników powinni najbardziej obawiać się ci szefowie, którzy płacą najmniej. - Osoby na wysokich stanowiskach, dobrze zarabiające nie zrezygnują z dobrego zajęcia dla tego programu - uważa prof. Kryńska.
Potwierdzają to obserwacje ekspertów Work Service'u. - Warto zwrócić uwagę, że istnieje związek między odsetkiem pracowników deklarujących chęć odejścia z pracy w związku z programem, którzy zarabiającą 2 - 3 tys. zł, a niepewnością pracodawców w branży produkcyjnej i handlu - podkreśla Krzysztof Inglot, pełnomocnik zarządu Work Service'u. - To właśnie w tych sektorach mediana zarobków kształtuje się na tym poziomie. To może uzasadniać obawy pracodawców. Co więcej, w tych branżach widoczne są dziś wzmożone trudności z pozyskaniem kandydatów.
Znalezienie osoby, która będzie pracować za niskie wynagrodzenie staje się coraz trudniejsze. Zauważył to już m.in. właściciel niewielkiej firmy z Łodzi, która działa w branży usługowej. Zatrudnia maksymalnie dziesięć osób, które pracują za najniższą pensję oraz premię.
- Jedna z moich długoletnich pracownic odeszła na emeryturę - mówi pan Andrzej, właściciel firmy. - Zacząłem szukać zastępstwa, ale nie jest to proste. Wymagania finansowe kandydatów są bardzo wyśrubowane, nie mogę sobie pozwolić na ich spełnienie. A od jednej z pań usłyszałem, że dlaczego miałaby ona u mnie za tyle pracować, skoro państwo jej daje więcej...
Chcemy budować polski kapitał dla polskich rodzin. Premier Morawiecki o 500 Plus.