Ruch Społeczny Kobiety na Działalności Gospodarczej kontra ZUS. Matki czują gniew: "Nie damy się uciszyć, nie jesteśmy fikcyjne"

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Matki, które czują się pokrzywdzone przez ZUS, założyły ruch społeczny. W internecie prowadzą też akcję pod hasłem „Nie jestem fikcyjna”. Protestowały przed ZUS i  domagają się zmian w prawie. Zapowiadają też kolejne protesty.
Matki, które czują się pokrzywdzone przez ZUS, założyły ruch społeczny. W internecie prowadzą też akcję pod hasłem „Nie jestem fikcyjna”. Protestowały przed ZUS i domagają się zmian w prawie. Zapowiadają też kolejne protesty. mat. Ruch Społeczny Kobiety na Działalności Gospodarczej Kontra ZUS
Matki, które czują się poszkodowane przez ZUS zapowiadają protest. Według nich, instytucja zarzuca im, że prowadzą fikcyjne firmy tylko po to, żeby pobierać wyższe świadczenia na dzieci. Zorganizowały ruch społeczny i akcję pod hasłem „Nie jestem fikcyjna”. Od władz państwa domagają się interwencji w ich sprawie i zmiany prawa. ZUS tłumaczy, że dba o to, aby nie dochodziło do nadużyć i by pieniądze trafiały do osób uprawnionych.

Szykany za bycie matką

Wioleta czuje się szykanowana za to, że jest matką. A szykanującym, według niej, jest nie kto inny jak ZUS. Na jej usta cisną się najcięższe zarzuty pod adresem tej instytucji. Uderzanie w ludzką godność, antyrodzinność, bezpodstawne nękanie kontrolami i godzenie w przedsiębiorczość - to tylko niektóre z nich. Kobieta od kilku lat ma firmę. Prowadzi studio urody. Usługi świadczy w gabinecie, który urządziła w domu lub też mobilnie, a więc wyjeżdża do klientek i robi im makijaże oraz kuracje upiększające w ich domach. Interes kręcił się dobrze i stopniowo rozwijał.

Tyle tylko, że jak przyznaje, na jej biznesowej ścieżce stanął ZUS i zaczął jej rzucać kłody pod nogi. Wioleta, jako że prowadzi działalność gospodarczą, zadeklarowała w urzędzie tzw. wyższą podstawę wymiaru składek. To skutkowało odprowadzaniem przez nią do ZUS wyższych składek na ubezpieczenie społeczne, co jest zgodne z prawem. Dzięki temu, gdy została mamą dwojga dzieci, otrzymała wyższe zasiłki macierzyńskie. Świadczenia były pokaźne, wynoszące miesięcznie kilka tysięcy złotych. I tu pojawił się problem.

Pod koniec ubiegłego roku ZUS wydał decyzję o obniżeniu podstawy wymiaru składek, które kosmetyczka zadeklarowała 5 lat temu. To było preludium do kolejnych kłopotów. W następnym kroku Wioleta musiałaby oddać świadczenia macierzyńskie, które już pobrała. Ubezpieczyciel kontrolował ją już wcześniej, dwa lata po założeniu studia urody. Uznał wówczas, że Wioleta prowadzi firmę i nikogo nie naciąga, przyznał jej prawo do wyższego zasiłku na drugie dziecko.

- To jest sytuacja schizofreniczna. Najpierw ZUS stwierdził, że wszystko jest w porządku, a po kilku latach, że jednak nie jest. Podważył swoje własne ustalenia sprzed kilku lat - opowiada Wioleta Taraszkiewicz. - Do tego ZUS nękał mnie kontrolami. Pytano mnie m.in. ile klientek przyjmuję i gdzie. Mimo to, że mam dokumentację, czułam, że wmawia mi się oszustwo. ZUS swoją decyzję o obniżeniu mi podstawy wymiaru składek tłumaczył sprawiedliwością społeczną. A ja przecież działałam zgodnie z prawem i płaciłam wysokie składki. Dlaczego, gdy je odprowadzałam, ZUS jakoś nie widział żadnych nieprawidłowości? Zaczął je dostrzegać dopiero wtedy, gdy zaczęłam pobierać należne mi świadczenia - mówi.

Kosmetyczka odwołała się do sądu. A ten kilka dni temu przyznał jej rację i przywrócił do poprzedniej wysokości obniżoną przez ZUS podstawę wymiaru składek. Wyrok jest nieprawomocny i ZUS może się od niego odwołać.

- Jeśli będzie odwołanie, to będę walczyć. Nie dam się, bo prawda jest po mojej stronie. Mam wrażenie, że kontrole ZUS w ostatnich miesiącach się nasiliły. Kontaktuję się z osobami, które mają podobne problemy. Zapadają absurdalne decyzje, które niszczą ich firmy. Wiele z nich, a to są najczęściej matki wychowujące małe dzieci, nie ma sił na użeranie się z ZUS i włóczenie po sądach. Znam przypadki załamań nerwowych kobiet, od których ZUS nagle domaga się zwrotu zasiłków z odsetkami. To są kolosalne kwoty, których te kobiety nie mają. Wygląda to tak, jakby ZUS szukał pieniędzy i stwierdził, że najłatwiej je znaleźć uderzając w najsłabszych. Żeby to było jasne, oszustów trzeba ścigać, niech ZUS prowadzi kontrole, ale nie może przy okazji niszczyć uczciwych ludzi - dodaje.

Nie dały się uciszyć, założyły kobiecy ruch

Kobiet, które mówią, że ZUS je nęka i oskarża o prowadzenie fikcyjnej działalności, jest więcej. Skrzyknęły się w internecie i stworzyły Ruch Społeczny Kobiety na Działalności Gospodarczej Kontra ZUS. Do grupy na Facebooku należy około 2 tys. osób.

-Zarejestrowałyśmy wiele przypadków działań ZUS, które budzą poważne wątpliwości. Pewna kobieta prowadzi szkołę językową i przez trzy miesiące podczas wakacji nie uzyskiwała przychodu. ZUS stwierdził, że ma fikcyjną działalność. Inna kobieta zakończyła pobieranie zasiłku macierzyńskiego, wznowiła działalność, ale nie zdążyła uzyskać przychodu, bo zaszła w drugą ciążę. ZUS również stwierdził, że przez kilka miesięcy jej działalność była fikcyjna. Zgodnie z logiką ZUS, skoro kobieta nie zarabiała to nie mogła opłacać wyższych składek. Tymczasem ta kobieta mogła przecież mieć oszczędności. Nie ma wytycznych ustawowych, które wskazywałby, jaką kwotę przychodu trzeba uzyskać, aby można było mówić, że się prowadzi działalność – twierdzi adw. Katarzyna Nabożna-Motała z Ruchu Społecznego Kobiety na Działalności Gospodarczej kontra ZUS.

Kobiety należące do ruchu o zastrzeżeniach wobec ZUS poinformowały prezydenta RP, premiera oraz Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

W internecie prowadzą akcję „Nie jestem fikcyjna”. Wobec braku reakcji władz państwowych w styczniu w kilku miastach w Polsce (m.in. Gdańsku i Elblągu) zorganizowały „Niemy protest”. Na budynkach oddziałów ZUS lub w ich sąsiedztwie zawiesiły transparenty i dziecięce ubranka. Można było na nich przeczytać m.in.: „ZUS daje i odbiera, niech się w piekle poniewiera”, „Przedsiębiorcza matko! Zmieniliśmy zdanie - oddaj nam zasiłki należnie ci wypłacane”, „ZUS zabija: nasze poczucie bezpieczeństwa i godności, naszą wiarę w praworządność, nasze małe firmy”, „Nie damy się uciszyć”.

Matki, które czują się pokrzywdzone przez ZUS, założyły ruch społeczny. W internecie prowadzą też akcję pod hasłem „Nie jestem fikcyjna”. Protestowały
Matki, które czują się pokrzywdzone przez ZUS, założyły ruch społeczny. W internecie prowadzą też akcję pod hasłem „Nie jestem fikcyjna”. Protestowały przed ZUS i domagają się zmian w prawie. Zapowiadają też kolejne protesty. mat. Ruch Społeczny Kobiety na Działalności Gospodarczej Kontra ZUS

Choć skala styczniowego protestu nie była imponująca, to może się to zmienić. Już 10 lutego kobiety kontynuują akcję. W największych miastach w kraju będą rozdawać ulotki pod hasłem „Stop bezprawiu ZUS”. Na 8 marca planują kolejny protest. Zamierzają też swoją sprawą zainteresować instytucje unijne. Kobiety zwróciły się do posłów wszystkich opcji politycznych o wsparcie i mediacje z ZUS. Kilka dni temu w Sejmie odbyło się spotkanie z przedstawicielami zakładu. Matki postulowały zmiany w prawie. Chcą m.in., by ZUS jasno określił, kiedy można płacić wyższe składki do ZUS. Domagają się też, aby kontrole dotyczyły bieżących okresów, a nie tych z przeszłości oraz żeby zakład nie blokował wypłaty zasiłków i nie nakazywał ich zwrotu, dopóki sprawa toczy się w sądzie i nie uprawomocni się. ZUS wraz z resortem rodziny w ciągu dwóch tygodni ma ustosunkować się do propozycji kobiet. Własne pomysły przedstawi do maja.

- Zajmiemy się przedstawionymi propozycjami. Wprowadzenie niektórych z nich wymagać będzie zmian ustawowych - mówił w środę w Sejmie Paweł Jaroszek, wiceprezes ZUS.

Zero złamanego paznokcia

ZUS na sprawę patrzy z innej perspektywy. Niektóre matki bezczelnie wykorzystywały dogodną regulację prawną. Zdarzało się, że kobiety rzucały pracę etatową i oświadczały otwarcie np. centrum pielęgnacji paznokci w swoim domu. Zaczynały odprowadzać wyższe składki do ZUS. Niedługo po tym zachodziły w ciążę, a po urodzeniu dziecka wyciągały rękę po zasiłek macierzyński, który jest dużo wyższy niż gdyby pracowały na etacie. Gdy pracownicy ZUS prześwietlali takie „firmy”, ustalali, że nie ma w nich śladu po choćby złamanym paznokciu czy tipsie. Nie było gabinetu, sprzętu, grama lakieru. Ani klientek. Właścicielkom trudno było udowodnić, że z paznokci mają jakikolwiek zarobek. Okazywało się, że składki płaciły z pożyczonych pieniędzy lub z portfela współmałżonka.

- Zasiłek macierzyński i chorobowy przysługuje kobiecie, która prowadząc działalność gospodarczą opłaca dobrowolne ubezpieczenie chorobowe. Kobieta, która podlega ubezpieczeniu tylko z prowadzonej działalności, może pośrednio sama zadecydować o wysokości opłacanych składek. Im wyższe składki, tym stosunkowo wyższa podstawa wymiaru do ustalenia zasiłku. Nie ma żadnych przeszkód, żeby otworzyć własną działalność w trakcie ciąży czy też kontynuować ją po porodzie. Ważne jednak, by była ona prowadzona faktycznie, a zadeklarowane składki odpowiadały przychodom z niej osiąganym. Co istotne, działalność musi być prowadzona w sposób zorganizowany i ciągły - informuje Krzysztof Cieszyński, rzecznik ZUS województwa pomorskiego. - Niestety, mamy do czynienia z przypadkami, gdy działalność nie była faktycznie prowadzona, a jej rejestracja miała służyć jedynie do uzyskania świadczeń. Podstawa wymiaru składek z działalności gospodarczej była podnoszona do maksimum bez pokrycia w rzeczywistych przychodach firmy - wyjaśnia Krzysztof Cieszyński.

W ZUS tłumaczą, że nieprawidłowości wykrywane są nie tylko wśród kobiet, ale i wśród mężczyzn. Poza tym, kontrolowanie to przecież ustawowy obowiązek tej instytucji i nie powinno ono nikogo dziwić. Pracownicy ZUS wszczynają postępowanie wyjaśniające, gdy stwierdzą, że zaistniały przesłanki świadczące o ryzyku wystąpienia nieprawidłowości. Szczególną uwagę zwracają m.in. na krótkie okresy ubezpieczenia i następujące po nich długie okresy pobierania zasiłku.

Strach zachodzić w ciążę

Kto więc ma tu rację - ZUS czy matki?

- Może być tak, że przez lata przymykano oczy na proceder nieuczciwych matek, które wyłudzały pieniądze. Może teraz nagle zaczęto je porządnie sprawdzać i wytykać nieprawidłowości? Ale może jest tak, jak mówią matki zarzucające ZUS przekraczanie uprawnień? Jakaś niezależna instytucja powinna to zbadać. Konieczne są też zmiany w prawie, które wyeliminują niejasności. Jeśli rzeczywiście ZUS sieje terror wśród obywateli, to nie ma na to zgody. Za chwilę kobiety będą bały się zakładać firmy. A te, które już prowadzą biznes, nie będą zachodzić w ciążę w strachu przed wieloletnimi procesami sądowymi z ZUS. Jeśli jest tak, jak mówią matki, to znaczy, że żyjemy w państwie opresyjnym - mówi Tomasz Racławski, radca prawny, ekspert od ubezpieczeń społecznych.

Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar przyznał, że jest „zasypywany skargami od osób, którym ZUS wstrzymał wypłatę m.in. świadczenia chorobowego”. RPO zaznacza, że nie kwestionuje prawa ZUS do kontroli, ale jego wątpliwości budzi przewlekłość postępowań oraz doniesienia dotyczące pozostawania bez środków do życia osób chorych, samotnych i kobiet w ciąży. O wyjaśnienia zwrócił się do prezes ZUS Gertrudy Uścińskiej.

One powinny dostać medal

Matki wsparła Unia Polskich Przedsiębiorców i Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, który wydał oświadczenie:

„Te kobiety to biznesmenki nękane przez urząd tylko dlatego, że usiłowały łączyć prowadzenie działalności gospodarczej z macierzyństwem. Nie złamały prawa, a mimo to ZUS masowo żąda zwrotu wypłacanych im świadczeń wraz z odsetkami. Nie ma na to innego wytłumaczenia jak urzędnicza nadgorliwość w trosce o stan finansów funduszu. Ale nawet taki cel nie uświęci pozaprawnych środków. Jeżeli nawet są w tej grupie kobiety, które zarejestrowały i prowadziły działalność gospodarczą po to, by w przyszłości zapewnić utrzymanie swoim dzieciom i które płaciły dobrowolne składki chorobowe, aby po urodzeniu dziecka móc skorzystać z zasiłku macierzyńskiego w wymiarze adekwatnym do uiszczanych wcześniej składek - to należy im dać medal za przedsiębiorczość i odpowiedzialne macierzyństwo, zamiast nękać kontrolami i egzekucjami niczym oszustów skarbowych. Bezpośrednio interweniuję już w takich sytuacjach - napisał Adam Abramowicz, rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.

Pełne ręce roboty mają prawnicy specjalizujący się w sporach z ZUS.
- Obecnie nasza kancelaria zajmuje się kilkunastoma sprawami matek, którym ZUS może zabrać część wypłaconych świadczeń. Tych spraw, w stosunku do lat poprzednich, rzeczywiście przybyło. Nie umiem jednoznacznie powiedzieć dlaczego. Decyzje ZUS, z którymi klientki przyszły do nas, są dyskusyjne - mówi Ilona Cichocka-Walczak, adwokat z Tczewa.

Na początku stycznia poseł Przemysław Koperski z Lewicy sygnalizował w Sejmie, że otrzymał „setki informacji od kobiet, które mówią o nękaniu przez ZUS”.

- Skala tego zjawiska może być ogromna i to jest bardzo niepokojące. O ten problem zapytałem premiera - mówił niedawno w Sejmie Przemysław Koperski.

ZUS: Jesteśmy strażnikami

Stanisław Tyszka z PSL - Kukiz’15 nie ma wątpliwości, że kobiety, które prowadzą firmy i pobierały świadczenia, są systemowo szykanowane. Złożył interpelację do minister pracy, w której czytamy m.in.:

„ZUS, na podstawie błahych przesłanek, masowo żąda zwrotu wypłacanych kobietom świadczeń wraz z odsetkami. Są to kwoty sięgające nawet kilkuset tysięcy złotych. W wyniku działań ZUS, kobiety są zmuszane do zamykania swoich firm, łamana jest ich godność, żyją w nieustającym stresie, przez całe miesiące są pozbawione środków do życia”. Pojawiły się też doniesienia - jak podaje w swoim piśmie Tyszka - że „Centrala ZUS nakazała swoim oddziałom skontrolowanie w każdym kwartale 2 proc. zasiłków chorobowych. ZUS od stycznia do września 2019 r. miał ich przeprowadzić o 30 proc. więcej niż rok wcześniej. Wzmożone kontrole mają też dotyczyć zasiłków macierzyńskich. Organ rentowy prowadzi także liczne postępowania administracyjne. Odnosi się wrażenie, że postępowania administracyjne są przeprowadzane zamiennie z kontrolami, aby móc przedłużać je w nieskończoność”

Między innymi o kwestie poruszone przez posła oraz doniesienia, które przytacza, zapytaliśmy centralę ZUS. Otrzymaliśmy oświadczenie. Oto fragment:

„ZUS dba o to, aby środki z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych były wydawane racjonalnie i nie dochodziło do nadużyć m.in. w kwestii wypłat zasiłków. Są to pieniądze nas wszystkich (...). ZUS, będąc strażnikiem powierzonych przez ubezpieczonych środków, dba o to, aby trafiały one do osób uprawnionych. Jeżeli ze zgromadzonych danych w sprawie wynika, że doszło do nieprawidłowości, np. w zakresie podlegania ubezpieczeniom społecznym, ZUS wydaje decyzję, która wyłącza z podlegania ubezpieczeniom, co jest jednoznaczne ze stwierdzeniem braku prawa do zasiłku. Liczba tego typu spraw nie wskazuje jednak, by był to problem występujący w znacznej skali. W 2019 r. ZUS wydał 9,4 tys. decyzji o niepodleganiu ubezpieczeniom społecznym. Niewiele ponad 1,2 tys. spraw dotyczyło osób prowadzących działalność gospodarczą. Te statystyki wyraźnie przeczą tezie, że zakład ukierunkował swoje działania na ściśle zdefiniowaną grupę” - napisał Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.

POLECAMY NA STRONIE KOBIET:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet