To oznacza kłopoty nie tylko dla dyrektorów i nauczycieli. Nerwowa sytuacja panuje w przedszkolach, bo wszystko wskazuje na to, że zabraknie miejsc dla dzieci w publicznych placówkach. Nie ma jeszcze ostatecznych danych, ale z wyrywkowych informacji, jakie zebraliśmy, rysuje się niepokojący obraz.
- W zeszłym roku mieliśmy trzy pierwsze klasy, teraz powstała jedna, w dodatku jest tam tylko 20 dzieci - mówi Małgorzata Bitman, wicedyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 8 przy ulicy Składowej we Wrocławiu. Podobnie jest w innych podstawówkach - na przykład w SP nr 1 przy ul. Nowowiejskiej zostaną otwarte trzy klasy (zamiast sześciu, jak w ubiegłym roku), w SP nr 2 przy ul. Komuny Paryskiej zaledwie jedna (zamiast trzech). Tak samo będzie w SP nr 30 przy ul. Zaporoskiej. Anna Bytońska z wrocławskiego magistratu zastrzega, że rekrutacja jeszcze trwa. Przyznaje jednak, że do pierwszych klas w podstawówkach może pójść o połowę mniej dzieci niż w ostatnich latach.
Dotychczas do pierwszych klas uczęszczało we Wrocławiu około 7-7,5 tys. dzieci. Gdyby teraz poszedł do szkoły cały rocznik, byłoby to ok. 6 tys. Ponieważ jednak część sześciolatków zostanie w przedszkolach, naukę w podstawówkach rozpocznie jedynie ok. 3,5 tys. dzieci.
- W poprzednich latach naukę w pierwszych klasach rozpoczynało tak naprawdę półtora rocznika, bo były to siedmiolatki i część sześciolatków, w związku z czym mieliśmy do czynienia z rocznikami nadliczbowymi - tłumaczy Anna Bytońska. - Teraz natomiast do pierwszych klas nie idzie nawet cały jeden rocznik, więc tych dzieci musi być naturalnie o wiele mniej.
Tymczasem wrocławskie przedszkola pękają w szwach. Dyrektorzy tworzą dodatkowe grupy, ale nie wszędzie to możliwe bo nie brakuje wolnych sal, a przedszkola nie mogą przecież pracować na dwie zmiany. Dyrektorzy przedszkoli mają ból głowy, bo nie dość, że w placówkach pozostały sześciolatki, to jeszcze trzeba znaleźć od tego roku miejsce dla trzylatków.
- W zeszłym roku w przedszkolach mieliśmy więcej miejsc niż chętnych. W tym roku ta sytuacja diametralnie się zmieniła - podkreśla Anna Bytońska.
We Wrocławiu jest ok. 21 tys. miejsc w przedszkolach. Pierwsza faza rekrutacji za nami. Pozostało 500 miejsc do obsadzenia - to te, których rodzice nie wybierali w pierwszej kolejności. Dziś trudno powiedzieć, czy miejsc w publicznych przedszkolach wystarczy dla wszystkich dzieci.