Spis treści
Irena Karel grała między innymi w „Rzeczpospolitej babskiej”, „Panu Wołodyjowskim”, „Misiu” czy też „Akademii Pana Kleksa”. Zdobyła ogromną sympatię Polaków. Nazywana była między innymi „polską Brigitte Bardot” (podobnie jak Halina Kowalska czy Barbara Brylska) czy też „słoneczkiem PRL-u”. Od pewnego czasu nie staje już przed obiektywem kamery.
Początki kariery Ireny Karel
Irena Karel urodziła się w 10 sierpnia 1943 roku, co oznacza, że wkrótce skończy 81 lat. Wraz z rodziną przeprowadziła się do Warszawy, gdzie studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Podjęła decyzję o zmianie nazwiska. Chciała, by dobrze brzmiało w mediach, dlatego też z Kiziuk stała się znaną dziś wszystkim Karel. Zadebiutowała w filmie Jerzego Stefana Stawińskiego „Pingwin”.
Niepowtarzalna uroda „polskiej Brigitte Bardot”
Aktorka szybko została zaszufladkowana jako ta „ładna”. Z jednej strony z pewnością ułatwiło jej to karierę, choć sama zainteresowana miała nieco inne przemyślenia:
A może gdybym miała piegi lub chociażby zadarty nos, moje życie aktorskie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Może grałabym role dziewczyn mądrych, wrażliwych, interesujących, a nie tylko ładnych, które po prostu można ubrać i fotografować jak modelki? – cytuje ją Onet Film.
Blond włosy, zgrabna figura, ujmujący uśmiech – to wszystko oczarowało reżyserów i widzów. Aktorce proponowano odważne role, również te, w których odsłaniała swoje wdzięki. Zdarzało się, że na ekranie można było zobaczyć ją bez ubrań. Zaczęła grywać w coraz popularniejszych produkcjach. Ogromny rozgłos przyniosły jej „Pan Wołodyjowski” Jerzego Hoffmana, ale też serial „Przygody pana Michała”.
Życie prywatne Ireny Karel
Irena Karel zwracała męską uwagę. Już za czasów studiów wpadła w oko... swojemu wykładowcy Andrzejowi Łapickiemu. Choć miał on żonę, lubił flirt i podobał się wielu studentkom. Zaproponował Karel randkę, lecz ta odmówiła.
Drogi tej dwójki jeszcze się skrzyżowały. Dostali oni propozycję zagrania w „Poradniku matrymonialnym”, gdzie zagrali kochanków. Choć ona była związana z Tadeuszem Rossem, zakochanym w niej do szaleństwa, a on był mężem Zofii Chrząszczewskiej, Karel i Łapickego połączyło namiętne uczucie także poza planem filmowym. O romansie tej popularnej i pięknej pary mówiła cała stolica. Pomimo gorącego zakochania, Łapicki nie miał zamiaru zostawić żony, w związku z czym Karel zdecydowała o zakończeniu relacji. Szukała stabilizacji, chciała założyć rodzinę.
W 1970 roku na jednym z planów filmowych poznała Zygmunta Samosiuka, operatora kamery. Cieszył się on sławą w środowisku, lecz też zmagał z problemem alkoholowym. Pomimo tego zakochani wzięli ślub, a aktorka liczyła na to, że uczucie pomoże Samosiukowi zwalczyć nałóg.
Mężczyzna bardzo dużo pracował, ale też dużo pił. Karel zgodziła się na przyjęcie zaproszenia do Stanów i wyjazd na jakiś czas. Samosiuk dzwonił, prosząc ją, by wróciła, ta jednak już nie wierzyła w jego zapewniania i przedłużyła pobyt. Mężczyzna nagle zmarł, co dla aktorki było ogromnym wstrząsem. Mierzyła się z wyrzutami sumienia i poczuciem, że zawiodła ukochanego, gdy odchodził. Później nie weszła już w żadnen związek.
Irena Karel jakiś czas temu odziedziczyła spory majątek. Mieszka samotnie w Warszawie, rzadko pojawia się na publicznych wydarzeniach.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie; Obserwuj StronaKobiet.pl!