Elżbieta Starostecka urodziła się 6 października 1943 roku, co oznacza, że kończy właśnie 81 lat. Aktorka zagrała w wielu filmach, serialach i sztukach teatralnych, a popularność przyniosły jej przede wszystkim „Trędowata”, gdzie zagrała główną bohaterkę Stefanię Rudecką, oraz „Noce i dnie”.
Kariera Elżbiety Starosteckiej. Widzowie pokochali „Trędowatą”
Elżbieta Starostecka ukończyła wydział aktorski PWST w Łodzi.
Po obejrzeniu „Białych nocy” zrozumiałam, że chcę wzruszać ludzi. Intrygowała mnie możliwość przeżywania wielu istnień, często odległych ode mnie. Ten zawód dawał taką szansę – mówiła portalowi styl.pl.
Aktorka, choć studia ukończyła z wyróżnieniem, nie znalazła pracy w Łodzi. Przeniosła się do Kalisza, gdzie zadebiutowała w sztuce „Henryk VI na łowach”. Następnie współpracowała z teatrem w Łodzi, a od 1972 roku z Teatrem Rozmaitości w Warszawie. Najdłużej jednak, bo od 1980 do 2008 roku, związana była z Teatrem Ateneum, który wspomina jako wspaniałe miejsce z rewelacyjnym zespołem. Występowała też w Teatrze Telewizji i w słuchowiskach Polskiego Radia.
Aktorka spełniała się również na szklanym ekranie. Debiutowała rolą w filmie „Koniec naszego świata” Wandy Jakubowskiej, w 1964 roku. Za ważne w swojej karierze uważa role w filmach „Czarne chmury” i „Noce i dnie”. Jednak największą popularność przyniosła jej Stefcia Rudecka, czyli bohaterka, którą zagrała w „Trędowatej”.
– Miałam obawy, bo to nie moja literatura. Gdy były zdjęcia próbne, przechodziłam operację zatok, ale zaczekano na mnie. Cóż, jeśli chodzi o moje role, miałam za zadanie kochać głównego bohatera i ewentualnie umrzeć dla niego – mówi portalowi styl.pl.
Aktorce nie zależało na sławie.
Po „Trędowatej” przyszła tak ogromna popularność, że z jednej strony cieszyłam się, że ludziom się podobało, a z drugiej straciłam prywatność. Poszliśmy kiedyś z Włodkiem na lody do cukierni blisko domu i nagle, nie wiadomo kiedy, chmara ludzi wokół stolika. Musiałam wyjść. Nie miałam czym oddychać – mówiła Wysokim Obcasom.
Zobacz: Zachwycała urodą i zdobyła serce Enrique Iglesiasa. Zobacz, jak zmieniała się Anna Kurnikowa
Starostecka i Korcz poznali się na studiach
Elżbieta Starostecka poznała swojego przyszłego męża na studiach. Pojawił się on na przesłuchaniach jako pianista do kabaretu i usłyszał o pięknej dziewczynie, o której pomyślał jako o „ładnej”.
Nie było rażenia piorunem. Później mój znajomy założył kabaret piosenki przedwojennej. Elżbieta w nim śpiewała, ja grałem. Mieliśmy próby w różnych miejscach Łodzi, a po próbach odprowadzałem Elżbietę do jej facjatki. Staliśmy w małym korytarzyku pod schodami i o czwartej rano dziwiliśmy się, że coś tak jasno na dworze. A przecież dotarliśmy do domu koło północy. I te rozmowy spowodowały, że wiedzieliśmy, że będziemy ze sobą do końca życia – opowiadał Korcz w Vivie.
Po kilku miesiącach rozmów przy drzwiach, Korcz doczekał się zaproszenia do budynku. Po latach w jednym z wywiadów śmiał się, że musiał czekać, aż jego wybranka skończy myć schody.
Elżbieta Starostecka i Włodzimierz Korcz są parą od prawie 60 lat
Para chciała pobrać się w wieku 21 lat, już wtedy wiedząc, że zostaną ze sobą do końca życia. Ślub odbył się jednak dwa lata później. Ponieważ do taksówek była kolejka, narzeczeni popędzili na tramwaj. Ten jednak był pełen. Panna młoda weszła do środka, chroniąc swój bukiecik, a pan młody stał jedną nogą na schodku, podczas gdy druga wisiała w powietrzu. Jak wspominają, problemy nie miały wtedy dla nich znaczenia.
Z początku zakochanym nieco brakowało pieniędzy, jednak nie to było dla nich najważniejsze. Jak opowiadają, są ze sobą zawsze w ważnych momentach. Nie muszą od siebie odpoczywać, a jedyne święta, które będąc małżeństwem, musieli spędzić osobno, bardzo źle wspominają. Małżeństwo ma swoje dzieci – syna Kamila i córkę Annę Marię.