W tym roku w tucholskiej placówce zanotowano niepokojący wzrost osób, które uchylają się od szczepień osobiście bądź nie szczepią dzieci.
Rodzice odmawiają szczepiania dzieci. Skutki mogą odczuć wszyscy
- Mamy w tym roku już dwadzieścia cztery takie przypadki. Niestety, jest to wyraźna tendencja wzrostowa. Bo jeszcze dwa lata temu były to pojedyncze osoby, które po przeprowadzeniu rozmów raczej dały się przekonać - informuje Justyna Szulc. - Od szczepień uchylają się też dorośli. Przypominam, że w kalendarzu szczepień jest u osiemnastolatków szczepienie przeciwko tężcowi.
Jak mówi kierowniczka, nawet osoby, które były pogryzione przez nieznane zwierzęta, uchylają się od szczepień przeciwko wściekliźnie, narażając siebie i innych. - Gdy ktoś jest pogryziony przez nieznane zwierzę, a zdarzają się takie przypadki, powinni przejść odpowiednie procedury i badania i być szczepionym. Takie osoby już na etapie kwalifikacji uchylają się, co jest skrajną nieodpowiedzialnością - dodaje Szulc. - Ja staram się przekonywać takie osoby i odsyłam do lekarza pierwszego kontaktu. Oni mają odpowiednią wiedzę medyczną i mogą przekonać do szczepienia.
Niestety, ogromny wpływ na podejmowanie decyzji o nieszczepieniu dzieci ma głównie internetowa kampania antyszczepieniowa. - Nie mieliśmy przypadków ze względów religijnych. Często matki mówią nie, bo nie. Pytam, dlaczego nie chce szczepić, jeśli towarzyszy temu obawa o zdrowie dziecka i strach, odsyłam do lekarza pierwszego kontaktu lub do pediatry - dodaje kierowniczka sanepidu. - Staram się przekonać. Nakłaniam, straszenie karami to ostatnia rzecz, jaka przychodzi mi do głowy, bo nie o to chodzi. Wiele stron w internecie jest sprawdzonych i zawiera rzetelne informacje. Tam chciałabym odesłać osoby, które maja wątpliwości. Niech nie czytają przypadkowych wpisów i informacji wyssanych z palca.
Należy też wyczulić mieszkańców na boreliozę. Wskaźniki pokazują, że w powiecie tucholskim jest dwa razy więcej zachorowań niż w województwie kujawsko-pomorskim. - Niestety nie ma na to skutecznych szczepień. Liczy się profilaktyka, odpowiednie ubiór do lasu i obserwacja - przypomina Szulc. - Gdy mieliśmy kleszcza, trzeba obserwować organizm. Pierwszym objawem jest rumień, ale nie zawsze. Po miesiącu do dwóch można zrobić badanie. Jeśli coś się dzieje, wówczas stosuje się antybiotykoterapię.
Wideo: PULS POLITYKI odc.3 prof. Andrzej Rychard o tym, która partia wykorzysta kłopoty PIS-u
źródło: w24 studio