Historia Anity Agnihotri, szczecińskiej restauratorki i Andrzeja Łuszczewskiego, biznesmena, rzeczywiście brzmi jak scenariusz filmowy.
Ona Miss Indii, on syn pracownika Polskiej Żeglugi Morskiej ze Szczecina. Spotykają się przypadkiem w Indiach i zakochują w sobie od pierwszego wejrzenia. Pozornie związek bez szans na powodzenie. Anita jest już zaręczona z innym, a Andrzej niedługo wraca do Polski. Co w tej sytuacji można zrobić? Wyjście jest tylko jedno - trzeba uciekać i to do PRL-owskiej Polski. Co z tego wynikło? Odpowiedź na to pytanie póki, co znają jedynie przyjaciele rodziny i mieszkańcy Szczecina, ale niedługo za sprawą wielkiego ekranu, dowie się też cała Polska i Indie.
Realizacji projektu podjął się Michał Kwieciński, producent takich filmów jak m.in. Katyń, Miasto 44, Bodo czy serialu Belle Epoque emitowanego na kanale TVN. Kwieciński jest pasjonatem kultury Indii i od wielu lat planował produkcję filmu związanego z tym krajem. Tym bardziej temat polsko-hinduskiej miłości przypadł do jego gustu.
- Od wielu lat jeżdżę do Indii, zaczęło się od festiwalu filmowego w Kalkucie - zdradza Kwieciński. - Pasjonuje mnie kultura hindusów, ich obyczaje i zwykłe codzienne życie. Bardzo mi zależało, by nakręcić polsko-hinduski film. Żałuję, że w naszym kraju tak mało mówi się o Indiach. Historię Anity Agnighotri i Andrzeja Łuszczewskiego opowiedział mi nasz wspólny przyjaciel, Wojciech Pszoniak. Od razu wiedziałem, że w tej opowieści drzemie potencjał na materiał filmowy.
Bollywood po polsku
Rozmach z jakim rozpoczęły się przygotowania do pierwszych zdjęć wskazuje, że będzie to produkcja wysokobudżetowa, zresztą potwierdza to sam reżyser - zdjęcia będą kręcone w ok. 70 proc. w Indiach, pozostałe nagramy w Polsce, w Szczecinie. Do tego włączymy około pięć, może siedem sekwencji muzycznych z udziałem tancerzy Bollywood. Już to samo przez siebie mówi o rozmiarze filmu. Wskazuje na to również obsada. W rolach głównych wystąpią czołowi polscy aktorzy. W rodziców Andrzeja Łuszczewskiego wcielą się Robert Więckiewicz (Wałęsa, Pod Mocnym Aniołem) i Maja Ostaszewska (Pitbull, Ciało). Według pierwszych założeń reżysera rolę Andrzeja Łuszczewskiego zagra Maciej Musiał (Dzień dobry kocham cię, Rodzinka.pl). Więckiewicz i Ostaszewska podpisali już kontrakty i właśnie rozpoczęli przygotowania.
- Wybór Roberta Więckiewicza do odegrania roli mojego ojca, to absolutny strzał w dziesiątkę - mówi Andrzej Łuszczewski. - Są do siebie niezwykle podobni pod względem aparycji. Tak samo jeśli chodzi o Maję Ostaszewską. Trudno mi się jednak wypowiedzieć w kontekście Maćka Musiała, przyznam, że nie znałem wcześniej jego ról, ale jestem przekonany, że jeśli reżyser wstępnie go wskazał, to na pewno dostrzegł w nim mnie z młodzieńczych lat.
- Zdradzę też, że artyści pokażą się w zupełnie nowych rolach - mówi Mariusz Łuszczewski, syn bohaterów przedstawionych w filmie. - Będzie dużo tańca i śpiewu, jak to w kinie Bollywood, a nawet w jednej ze scen zatańczą szczecińscy stoczniowcy. Ma powstać komedia romantyczna. Producenci uznali, że to będzie najlepsza formą pokazania tej historii.
Podróż w czasie
Obecnie w Indiach trwa casting na aktorkę, która wcieli się w postać Anity Agnihotri oraz aktorów, którzy zagrają jej rodziców. Film będzie projektem wielojęzycznym, pojawi się polski, angielski oraz hinduski. Dla Anity, to jak podróż w czasie.
- Przyznam, że kiedy myślę o tym wszystkim, co się wydarzyło, czuję się jakby to był sen - mówi Anita. - W końcu to było 40 lat temu.
Anita Agnihotri, dziś prowadzi popularną w Szczecinie restaurację Bombay, ale do stolicy Pomorza Zachodniego trafiła jako młoda Hinduska z tytułem Miss Indii. W 1973 w tajemnicy przed ojcem wzięła udział w konkursie piękności i zdobyła tytuł Miss Madras. Dziewczyna odznaczała się niepowtarzalną urodą ze względu na portugalskie korzenie swojej matki. Po pierwszym konkursie piękności przyszedł czas na następny.
- Mój udział w ogólnokrajowym konkursie był trochę przypadkowy - zdarza Anita Agnihotri. - Koleżanka mamy była redaktorką pisma, które patronowało konkursowi. To ona nas namówiła. Trochę bałyśmy się reakcji taty, ale w dzień wyborów akurat wyjechał na delegację. Poza tym skoro zdobyłam już tytuł Miss Madras, tacie nie wypadało się gniewać za kolejny sukces.
Krajowy konkurs piękności odbył się w Bombaju. Młoda Hinduska zaprezentowała się w trzech kreacjach, które sama przygotowała.
- To były zupełnie inne czasy i do pokazu trzeba było oporządzić się samemu - wspomina Agnihotri. - Czekałam na ten werdykt, ale nie spodziewałam się wygranej. Wydawało mi się, że koło mnie stoją znacznie ładniejsze dziewczyny. Gdy w głośnikach rozległo się „Miss Indii Anita Agnihotri”, nie mogłam w to uwierzyć.
Zderzenie dwóch światów
Film pokaże dwa światy. Po pierwsze, kolorowe Indie widziane oczami młodego chłopaka. Po drugie, Polskę z czasów PRL widzianą oczami młodej, pięknej Hinduski, w ogóle nie znającej tego realiów PRL-u.
- Proszę sobie wyobrazić zderzenie dwóch zupełnie różnych kultur w tamtych czasach. W naturalny sposób powstaje wiele zabawnych historii - wspomina Mariusz Łuszczewski. - Stąd też pewnie decyzja reżysera, by film miał charakter komedii romantycznej.
- Zdążyłem zapoznać się ze scenariuszem i mogę powiedzieć, że produkcja będzie opowiadała o czasach gdy miałem 15-20 lat - mówi Andrzej Łuszczewski. - To właśnie wtedy przyjechałem do Indii z rodzicami. Trafiłem do zupełni innej rzeczywistości pod względem kulturowym, mentalnym i materialnym. Mój tata był przedstawicielem PŻM, pełnił też rolę polskiego konsula honorowego w Indiach. Jak każdy młody człowiek w tym wieku chodziłem do szkoły. Przypadek, a może raczej karma sprawiła, że trafiłem do jednej klasy z Anity bratem. Mój pierwszy kontakt z nim zakończył się bójką, ale szybko się pogodziliśmy. Zaprosiłem go do klubu w ramach przeprosin, on również odwdzięczył się zaproszeniem. Przyjąłem je i właśnie wtedy po raz pierwszy spotkałem Anitę oraz jej rodziców.
Była to miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak szczęściu wiele stało na przeszkodzie, Anita była już zaręczona. Rodziny wymieniły się prezentami, a narzeczeni zostali sobie przedstawieni, mimo to dziewczyna wolała spędzać czas w towarzystwie młodego Polaka.
- Andrzej wiele opowiadał mi o Bałtyku i polskich plażach. Te historie wydawały się tak niezwykłe. Koniecznie chciałam zobaczyć Bałtyk - mówi Anita Agnihotri. - Kiedy powiedziałam o tym tacie, bardzo się zdenerwował, chyba pomyślał, że zwariowałam. Byłam jednak uparta, zbuntowałam się i uciekłam. Konflikt załagodził dopiero ślub.
W ten sposób Hinduska trafiła do Polski. Pierwszy kontakt z naszym krajem był pozytywny.
- Ta szarość zupełnie mi nie przeszkadzała. To było takie inne od tego co miałam na co dzień w Indiach - mówi Anita Agnihotri. - Pamiętam jak mama opowiadała, że po przyjeździe do Szczecina bardzo podobały jej się wszystkie proste budynki i ten brak kolorów. Interesował ją nietypowy ubiór stoczniowców, czyli dżinsy i swetry. Wydawało jej się, że to tutejsza moda. A tak naprawdę w Polsce nie było nic innego w sklepach - dodaje Mariusz Łuszczewski. - Pewnego razu wybrała się też do urzędu chcąc sprowadzić do Szczecina pomoc domową. W Indiach to było normalne, w Polsce nie do pomyślenia. Proszę wyobrazić sobie minę tej urzędniczki (śmiech). Takich sytuacji było znacznie więcej.
Robert Więckiewicz i Maja Ostaszewska, czołowi polscy aktorzy wystąpią w pierwszej polsko-hinduskiej komedii romantycznej opowiadającej historię rodziny ze Szczecina. Zdjęcia do filmu ruszą tej jesieni w Indiach.
Niepozorny początek
- Razem z Mariuszem byliśmy nie tak dawno w Indiach i podpisaliśmy już umowy związane z produkcją - mówi Kwieciński. - Będziemy tam współpracować z firmą Phantoms, która przygotowuje największe filmy w Bollywood. Do prac produkcyjnych dołączy również Mariusz Łuszczewski, który zostanie koproducentem.
Muzyką do filmu zajmie się Shankar Mahadevan (Nazywam się Khan, Gdyby jutra nie było). Jest to jeden z najpopularniejszych kompozytorów i performerów w Indiach, dobrze znany wszystkim europejskim fanom kina Bollywood. Wstępnie zaplanowano siedem piosenek - pięć hinduskich i dwie polsko-hinduskie.
- Przyznam, że wszystko zaczęło się dość niepozornie - opowiada Mariusz Łuszczewski. - Ponad rok temu obsługiwaliśmy festiwal czytania w Szczecinie. Aktorzy uczestniczący w wydarzeniu brali udział w przyjęciu wyprawionym w jednej z naszych restauracji. Wśród zaproszonych był Wojciech Pszoniak, z którym odbyłem przyjacielską rozmowę. Na tym znajomość się nie skończyła, ponieważ pół roku później, już w prywatnych okolicznościach, spotkaliśmy się ponownie w restauracji.
To właśnie wtedy właściciel sieci Exotic Restaurants Szczecin opowiedział aktorowi historię swoich rodziców. Artysta nie zastanawiając się długo postanowił przekazać ją bezpośrednio do producenta.
Film będzie emitowany w m.in. w Polsce, Rosji, Czechach, Słowacji i Indiach. Zdjęcia rozpoczną się w Indiach w październiku tego roku. Premiera wstępnie jest planowana na przyszły rok. Już dziś jest pewne, że odbędzie się w Szczecinie.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!