Kilka miesięcy temu na Facebooku powstała grupa Dziewuchy Dziewuchom. Proszę przypomnieć, po co.
To było w kwietniu tego roku. Ja byłam jedną z pierwszych administratorek tej grupy. Chciałyśmy zaprotestować przeciwko temu, co się w Polsce dzieje jeżeli chodzi o prawa kobiet i o dostęp do podstawowych świadczeń opieki medycznej, czyli do wiedzy o swoim stanie zdrowia, dostępu do badań prenatalnych, do aborcji, do antykoncepcji.
No i te protesty nic nie dały. ...
No, wygląda na to, że nic nie dały. PiS, wprowadzając pod obrady Sejmu tylko ustawę całkowicie zakazującą aborcji, a ignorując tę stworzoną przez komitet Ratujmy Kobiety, posunął się już o krok za daleko. W mojej opinii to prawo nie powinno być procedowane przez Sejm, ponieważ jest ono kompletnie niezgodne z konstytucją, z jakimikolwiek postanowieniami, z prawami człowieka, prawem Unii Europejskiej. Przecież to prawo - de facto - wprowadza karę śmierci wobec kobiet w sytuacji, gdy kobieta będzie w zagrożonej ciąży. Gdy ta ciąża będzie zagrażać jej życiu - nie pozostaje jej nic innego, tylko po prostu umierać w męczarniach. I taką propozycję składa nam PiS. I taki projekt jest procedowany w polskim parlamencie. To jest po prostu skandal! Na skalę europejską to jest niespotykane. W normalnych krajach Unii Europejskiej kobiety mają dostęp do podstawowych świadczeń opieki medycznej i nie ma w ogóle mowy na temat tego, aby ktoś kogoś zmuszał do urodzenia dziecka. My, jako Polki, również jesteśmy w Unii Europejskiej, więc nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby w ogóle ta ustawa miała przejść, zostać zaakceptowana i podpisana przez prezydenta. Żenujący i skandaliczny jest też poziom dyskusji w Sejmie. To jest upokarzające i pozbawiające kobiety resztek godności, ponieważ obecny tzw. kompromis - który wcale nie jest kompromisem - mimo że w trzech przypadkach dopuszcza możliwość przerwania ciąży, to i tak to prawo nie jest respektowane. Weźmy przykład z Podkarpacia, gdzie wręcz całe szpitale obnoszą się z tym, że podpisują klauzulę sumienia. A to jest przecież niezgodne z prawem. Jeżeli ma się podpisany kontrakt z NFZ, jest to placówka publiczna - to ma obowiązek wykonywania tych świadczeń, za które dostaje pieniądze. I my jako płatniczki ZUS-u czy składek na ubezpieczenie zdrowotne mamy prawo, by te świadczenia uzyskać. Jeżeli nie mamy możliwości uzyskania tych świadczeń, to może powinnyśmy dostawać jakieś odszkodowania? Czy wytaczać zbiorowe procesy przeciwko NFZ-owi?
Podstawowych świadczeń - czyli jakich?
Dostęp do ginekologa, do badań prenatalnych, do USG, do antykoncepcji. A teraz jest kolejny projekt, według którego to lekarz rodzinny będzie wybierał pacjentce ginekologa. Prawdopodobne jest również to, że kobieta nie będzie mogła nawet wybrać szpitala, w którym będzie chciała urodzić. Więc tak naprawdę kobiety pozbawia się totalnie jakiekolwiek wyboru w sprawach ich własnego życia, a zwłaszcza takich sytuacji, które są naprawdę ważne w życiu kobiety - porodu. A to w tej sytuacji kobieta chce się czuć bezpieczna, chce uzyskać świadczenia na jak najwyższym, profesjonalnym poziomie, nie odbiegającym od standardów unijnych. Natomiast w Polsce wygląda na to, że medycyna nie ma żadnego znaczenia. Bo jeżeli mamy naprotechnologię, która nie ma żadnego związku z medycyną i Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że ma ona zastąpić in vitro... Cofamy się niesamowicie, jeśli chodzi o postęp medycyny. I naprawdę nie wiem, jak to będzie wyglądać za kilka lat - jak ten kraj zostanie zniszczony przez PiS, które właściwie w każdą sferę życia chce jak najbardziej ingerować, jak najbardziej decydować za kogoś, podejmować decyzje kluczowe dla życia i zdrowia ludzi.
Ale mamy to, czego chciałyśmy. Same na to zapracowałyśmy. PiS wygrało przecież w demokratycznych wyborach. Ludzie głosowali na tę partię, na tych polityków, na tych posłów.
To nie jest do końca prawda. Bo Zjednoczona Lewica dostała 7,6 proc. głosów. Jeśli do tego dodamy głosy na PO czy inne partie - dają już spory wynik. I wygląda na to, że elektorat PiS to jest może 18-20 proc. Reszta osób myśli inaczej! I tylko dlatego, że nie mają swoich przedstawicieli w Sejmie - nie mają możliwości wyrażenia tam swoich poglądów. Ale oni są. I pewnie mocno aktywują się w następnych wyborach. Jeśli oczywiście do takich dojdzie. Ponieważ już jesteśmy na takim etapie niszczenia państwa, jego struktur, że wszystko może się zdarzyć.
Naprawdę Pani wierzy, że może nie być następnych wyborów?
PiS ma określony cel - władza absolutna. Próby zniszczenia Trybunału Konstytucyjnego świadczą o tym, że Prawo i Sprawiedliwość nie chce mieć żadnych przeszkód w realizowaniu zamierzeń. Jeśli władza sądownicza stanie się polityczna, czyli obstawiona przez aparatczyków partyjnych, to ten kraj zatrzęsie się w posadach. Gdy nie będzie niezależnego sądownictwa, nie będziemy mogli czuć się bezpiecznie. A od tego to już tylko krok do dyktatury...
Wróćmy do Sejmu i sprawy aborcji. Były dwa projekty ustaw. Głosy środowiska pro-choice, które chciały pozostawić wybór kobietom i ich rodzinom - było słychać i w internecie, i w przestrzeni publicznej. Ale ich projekt nie przeszedł. Będą natomiast kontynuowane prace nad projektem całkowicie zakazującym aborcji.
PiS obiecywało, że wszelkie projekty obywatelskie zawsze zostaną skierowane do prac w komisjach. Okazuje się, że i tu nie można im wierzyć.
A dlaczego tak ważne jest, żeby to prawo aborcyjne zostało zliberalizowane?
Pod projektem komitetu Ratujmy Kobiety zebrano ponad 215 tys. podpisów. Ludzie zauważyli, że jest on niezwykle istotny. Wprowadzał dostęp do świadczeń medycznych, dostęp do przerywania ciąży do 12. tygodnia, gwarantował oczywiście też dostęp do badań prenatalnych, do informacji o swoim stanie zdrowia. Ale najważniejsze jest to, że wprowadzał edukację seksualną, której już właściwie w tym momencie nie ma. A to ważne, by zapobiegać niechcianej ciąży właśnie poprzez naukę, w jaki sposób się zabezpieczać. Przekazujmy tę wiedzę młodzieży, dostosowujmy poziom nauczania do określonego wieku. I rozmawiajmy o seksie. Bo to, że nie rozmawiamy z młodzieżą o seksie nie znaczy, że młodzież go nie uprawia. Jeżeli chodzi o wiek rozpoczęcia współżycia seksualnego, to on się w Polsce obniża - tak samo jak w całej Unii Europejskiej.
Jedna kwestia to przerywanie ciąży ze względów społecznych - temu oczywiście może zapobiegać dostęp do antykoncepcji, edukacja seksualna. Ale ciążę przerywa się również ze względów zdrowotnych.
Względy zdrowotne są najważniejsze. Naprawdę nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby ustawodawca w ogóle miał prawo zmusić kobietę do tego, że ma umrzeć, bo ciąża zagraża jej życiu.
Komu i dlaczego zależy na tym, żeby kobiety w Polsce były w złej sytuacji, były marginalizowane, żeby było nam po prostu źle?
Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Nie chciałabym poruszać tylko jednej z przyczyn. Ale Kościół katolicki i fanatycy religijni bardzo często wypowiadają się na tematy związane z rozrodczością kobiet. Czują się ekspertami w tym zakresie - mimo że są mężczyznami i powinien ich obowiązywać celibat. I nie powinni się takimi sprawami interesować. Ale jak widzimy - oni najwięcej mają do powiedzenia w tym zakresie. Nie wiem dlaczego tak bardzo im zależy, żeby kobiety pozbawiać podstawowych praw człowieka. Wydaje mi się, że w ogóle w tym samym chciejstwie, żeby kobiety podporządkować - chodzi o władzę. O władzę nad rozrodczością, nad kobietami, nad tym, czego się nie ma. Mężczyzna nie może zajść w ciążę - więc chce decydować za kobietę. I to jakoś tak totalnie zbiorowo. To jest niesamowite. Nie wiem, po co ta władza jest tym ludziom. Czy chcą w jakiś sposób wypełnić swoje kompleksy, jakieś swoje prywatne problemy?
Ci, którzy nazywają siebie środowiskiem pro-life, mają też argumenty za zaostrzeniem przepisów aborcyjnych. Nie przekonują one Pani?
Zupełnie mnie nie przekonują. Prawo jest prawem świeckim i dotyczy różnych grup społecznych, z różnymi wierzeniami religijnymi czy niereligijnymi. Nie można narzucać społeczeństwu jakichś określonych wierzeń religijnych czy określonej ideologii. Jeżeli prawo mówi, że kobieta ma prawo przerwać ciążę, to nie znaczy, że kobieta ma obowiązek z tego prawa skorzystać. Więc jeżeli kobiety wierzące nie chcą przerywać ciąży - to nikt ich do tego nie zmusza. Przede wszystkim to prawo jest związane z wolnym wyborem, więc jeżeli ktoś jest katoliczką czy wyznaje jakąś inną wiarę, to nie musi korzystać z tego prawa. Ale to też nie znaczy, że musi narzucać swoje zdanie, narzucać swoją religię osobom, które myślą inaczej. Mamy wolność do wyznawania religii, mamy wolność do niewyznawania religii. To jest zagwarantowane przez konstytucję. Więc ja nie rozumiem, dlaczego pogląd religijny miałby być nadrzędny wobec obwiązującego prawa, oczywiście nie wspominając kwestii biologii i medycyny.