Jak wygląda świecki pogrzeb? Aneta Dobroch w ciągu ostatnich czterech lat przeprowadziła ich ponad 500 i zaznacza, że takie pożegnanie zmarłego jest spersonalizowane, jest to ceremonia poświęcona wyłącznie osobie zmarłej, dlatego poprzedzają ją rozmowy z rodziną bliskiego. - Ja jestem osobą, która potrafi czytać między wierszami i zawsze jestem w stanie wyłuskać najlepsze informacje o zmarłym, a każda moja przemowa jest bardzo starannie przygotowana, każda uroczystość musi być wyjątkowa, bo każdy z nas zasługuje na niepowtarzalne pożegnanie – zaznacza pani Aneta i dodaje, że scenariusze pogrzebów przygotowuje przez kilka godzin, bo wszystko musi być zorganizowane perfekcyjnie. Bardzo często na takich pogrzebach występują muzycy, którzy grają na trąbkach, saksofonach, skrzypcach, wiolonczeli, a nawet... gitarze elektrycznej.
Pogrzeby mogą być radosne
Pogrzeb świecki zazwyczaj rozpoczyna się w kaplicy i właśnie tutaj wspólnie wspominamy zmarłego. - Ceremonię rozpoczynam jego ulubionym utworem muzycznym, bardzo często robimy prezentacje multimedialne podczas których wyświetlamy filmy i zdjęcia – wyjaśnia mistrzyni ceremonii i dodaje, że wbrew pozorom takie wydarzenia często są pełne radości, bo coraz częściej zdarza się, że osoby, które wiedzą, że nie zostało im dużo czasu, proszą bliskich o to, żeby na ich pogrzebie nie było łez, smutnej atmosfery oraz typowych żałobnych kolorów…
- Jednym z pożegnań, które najbardziej zapadło mi w pamięć był pogrzeb mężczyzny, którego życiową pasją było wędkarstwo. Pamiętam rozmowę z jego córką, która całym sercem prosiła o godny i wyjątkowy pogrzeb taty, dlatego zaryzykowałam i ustawiłam w kaplicy pogrzebowej manekina ubranego w wędkarski kapelusz, kamizelkę i kalosze. Obok “wędkarza” postawiłam długą wędkę, podbierak oraz wiadro z rybami. Niesamowite było to, że córka zmarłego przyniosła dla swojego ojca niepowtarzalny wieniec, który zrobiony był z pałek wodnych, haczyków i spławików, żyłek i innych akcesorów wędkarsich – opowiada pani Aneta.
Koncert zamiast pogrzebu
Często zdarza się, że rodzina zmarłego bardzo prosi o wprowadzenie na pogrzebie radosnej, a nie grobowej atmosfery. -Jakiś czas temu w Radomiu rodzina zmarłej poprosiła mnie o to, żebym podczas uroczystości nie używała takich słów jak “zmarła”, "pogrzeb”, “trumna”, czy “śmierć”, ponieważ w ich sercach Terenia nadal żyje i zawsze będzie obecna. Przyznam szczerze, że bardzo długo zastanawiałam się w jaki sposób mogę sprostać oczekiwaniom i ostatecznie postanowiłam zorganizować koncert, na którym Terenia, czyli wielka miłośniczka muzyki klasycznej, będzie gościem honorowym. Szczegółowo przygotowałam przemówienie i już na początku przywitałam wszystkich zebranych na wyjątkowym koncercie, który zorganizowali Mareczek i Martunia, bo nie mogłam też używać stwierdzeń typu “mąż”, “córka”. Bardzo długo zastanawiałam się także, w jaki sposób dać znać firmie pogrzebowej, że nastąpi przeniesienie urny na cmentarz i wymyśliłam, że zapowiem przerwę techniczną związaną z przejazdem do miejsca, gdzie nastąpi wielki finał koncertu. Oczywiście, chłopaki już wiedzieli, co mają robić – wyjaśnia pani Aneta.
"Pani w czerwonych szpileczkach"
Elementami charakterystycznymi mistrzyni ceremonii pogrzebowych z Sandomierza jest toga, biała koszula z kołnierzykiem, złoty łańcuch i... wysokie szpilki w kolorze hiszpańskiej czerwieni. -Pamiętam jedną zabawną sytuację, jak podeszła do mnie żona zmarłego, dokładnie mi się przyjrzała i stwierdziła, że Darek nie mógłby sobie wymarzyć lepszego pogrzebu, bo on zawsze lubił piękne kobiety i wyjątkowo lubił szpilki… - uśmiecha się pani Aneta.
Najtrudniejsze są pogrzeby dzieci i samobójców
- Radosne sytuacje na pogrzebach zdarzają się dosyć często, ale oczywiście wiele takich uroczystości jest potwornie smutnych, szczególnie jeżeli chowamy dzieci albo samobójców. Nigdy nie zapomnę pogrzebu 18 – letniej, transseksualnej dziewczyny z Krakowa, która będąc w trakcie zmiany płci odebrała sobie życie. Nie miałam wątpliwości, że już na początku pogrzebu muszę poruszyć ten trudny temat, dlatego jasno i wyraźnie powiedziałam, że los bardzo ją skrzywdził, ponieważ urodziła się w innym ciele niż powinna. Miałam wielki dylemat, czy mówić o niej jako o Lucjanie, którym się stała, czy jednak jako o Danieli, bo przecież większość zebranych, szczególnie starszych osób znało ją właśnie pod takim imieniem. Ostatecznie zdecydowałam się początkowo mówić o niej jako o Danieli, a później stopniowo w opowieści o jej dalszym życiu zaczęłam używać już imienia Lucjan – opowiada pani Aneta.
Szok na pogrzebie
Aneta Dobroch została mistrzem ceremonii w 2017 roku, od tego czasu poprowadziła już ponad pół tysiąca pogrzebów na terenie całego kraju. Skąd wziął się pomysł na tak nietypowe zajęcie? – Mój wspólnik, który ma zakład pogrzebowy, nigdy nie był zadowolony ze sposobu prowadzenia ceremonii przez mistrzów, z którymi współpracował. Duże znaczenie w utwierdzeniu mnie co do słuszności podjętej decyzji miała sytuacja, która wydarzyła się na pogrzebie bardzo młodego człowieka w jednej z parafii w powiecie sandomierskim, kiedy to ksiądz na mszy w czasie kazania oficjalnie powiedział, że wszyscy wiedzą, jaką osobą był zmarły, że pił, że ćpał , że nie chodził do kościoła i w zasadzie sam jest sobie winny. Przyznam szczerze, że gdyby wydarzyło się to na pogrzebie kogoś z mojej rodziny, to zwyczajnie przerwałabym kazanie, ale w tym przypadku bliscy byli w takim szoku, że nie byli w stanie zareagować w jakikolwiek sposób – opowiada nasza rozmówczyni i dodaje, że po pogrzebie bliscy zmarłego stwierdzili, że gdyby wiedzieli, co się stanie to ja poprowadziłabym tę ceremonię -byłby to pogrzeb świecki, ale godny - wyznaje pani Aneta.
Ile kosztuje takie pożegnanie?
Pani Aneta nie zdradza, ile trzeba zapłacić za organizację świeckiego pogrzebu, ponieważ wszystko zależy od wielu czynników, na przykład od tego, czy przygotowuje prezentację multimedialną, czy rodzina ma jakieś szczególne życzenia lub gdzie odbywa się uroczystość. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że świecki pogrzeb na pewno nie jest droższy niż "co laska" u księdza, a usługa którą wykonuję zawsze jest na najwyższym poziomie - zaznacza.
Aneta Dobroch prywatnie cieszy się każdą chwilą….
Pani Aneta przyznaje, że praca, którą wykonuje jest bardzo stresująca i obciążająca. - Ciągle żyję pod presją czasu, ,,pod telefonem”, nieustannie obcuję ze śmiercią, z ludzka rozpaczą, tragedią. Potrzebuję więc odskoczni od tej rzeczywistości, zwykłego ,,naładowania akumulatorów’’. Mam wiele pasji, które wciąż pielęgnuję i rozwijam. Kocham góry, morza i jeziora. Latem każdą wolną chwilę spędzam na górskich wspinaczkach, nad morzem lub na żaglach, zimą dosłownie szukam śniegu w górach, aby realizować się w sportach zimowych. Od lat jeżdżę na nartach, na łyżwach, a w tym roku doszedł jeszcze snowboard. Jestem bardzo uparta i ambitna, więc ,,deskę” też pokonam, ale w dobrze wypracowanym pod instruktorskim okiem stylu, bo bylejakości w żadnym temacie nie uznaję - uśmiecha się nasza rozmówczyni i zaznacza, że życie jest ulotne. - Z perspektywy pracy wiem to najlepiej, dlatego kieruję się dewizą ,,Carpe diem’’- cieszę się życiem, bo je kocham i kocham swoją pracę, w którą, jak mówią przedsiębiorcy pogrzebowi, wreszcie wprowadziłam życie - podsumowuje mistrzyni świeckich ceremonii pogrzebowych.