- Do końca tego tygodnia w urzędzie miasta zostanie złożony projekt z autopoprawką - mówił nam wczoraj Michał Grzybowski, sekretarz regionu kujawsko-pomorskiego .Nowoczesnej, która od początku pilotowała program finansowania metody in vitro z budżetu miasta. - Zmieniło się w nim kilka zapisów - m.in. terminy i koszty. Program będzie realizowany od czerwca tego roku do czerwca 2020 roku, a rocznie na ten cel trzeba będzie zabezpieczyć 500 tys. zł. Dofinansowanie obejmie sam proces zapłodnienia. Koszty badań zostają po stronie par, które skorzystają z programu.
Przypomnijmy, bydgoski projekt dofinansowania in vitro z budżetu miasta to odpowiedź na zeszłoroczne wygaszenie rządowego programu wsparcia tej metody. Program dość długo leżał w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, by ostatecznie dostać pozytywną opinię.
Projekt wzbudza sporo kontrowersji. W zeszłym tygodniu do naszej redakcji trafił apel Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w PRL „Przymierze”, które sprzeciwia się finansowaniu tej metody z pieniędzy publicznych. Parę dni później podobne stanowisko wystosowało Stowarzyszenie Idee Solidarności 1980-89. Czytamy w nim m.in. „Wiele badań obecnie wskazuje na fakt, że in vitro nie jest (...) metodą leczenia bezpłodności, a w praktyce wręcz metodą, która nierozerwalnie łączy się z aborcją (...)”. Wobec takich stwierdzeń poprosiliśmy specjalistę o wyjaśnienie, czym jest in vitro.
Piękna 21-latka w jednej chwili przykuta do wózka
- Mówiąc najprościej - w tej metodzie chodzi o to, by jak najwierniej odtworzyć poza organizmem kobiety, proces naturalnego zapłodnienia w jajowodzie - tłumaczy dr n. med. Maciej Socha, kierownik Poradni Ginekologii, Andrologii i Rozrodczości bydgoskiej kliniki Lekarze Mostowa4. - Odpowiednio przygotowane nasienie nakrapla się w klasycznym in vitro na komórkę jajową i w sposób naturalny dochodzi do zapłodnienia. Przy zapłodnieniu pozaustrojowym często pojawia się argument przeciwników, o tym, że wykorzystujemy zbyt dużo komórek jajowych, uzyskując zbyt wiele zarodków, które potem obumierają. Tylko że obumieranie zarodków jest wpisane w każdy proces starania się o dziecko, również ten metodą naturalną, bo przecież nie ze wszystkich zarodków rozwija się ciąża. Jest to uwarunkowanie biologiczne i nic tego nie zmieni, a my nie umiemy nawet ingerować w ten proces - dodaje.
Opozycja krytycznie o odrzuceniu poprawki ws. in vitro. źródło: SEJM
Lekarz podkreśla również, że jeśli tylko para sobie tego życzy może się zdecydować na tzw. stymulację monofolikularną. Co to znaczy? - Uzyskuje się wtedy tylko jeden zarodek, ale para musi być wówczas świadoma tego, że procedura będzie miała niższą skuteczność - odpowiada dr Socha. - Bardzo wiele par o konserwatywnych poglądach decyduje się właśnie na takie zapłodnienie pozaustrojowe. Przeciwnikom warto uświadomić także, że problem niepłodności dotyczy ok. 15 procent par. Z tego około 2- 5 procent podejmuje próby zapłodnienia metodą in vitro i to naprawdę są osoby, które nie mają żadnej innej możliwości, by doczekać się potomka - dodaje.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!