Kobieta ratowała sąsiadowi życie, a ratowników interesował tylko brak jej maseczki? "Lekarz powiedział: Odsuń się babo"

Maria Sowisło
Archiwum
Mieszkanka Płocicza jest cały czas w szoku. Jak opowiada, kiedy ratowała życie sąsiadowi, lekarza z karetki miało interesować przede wszystkim to, dlaczego nie ma maseczki. - W takiej sytuacji człowiek nie zastanawia się czy ma maseczkę, tylko ratuje życie – mówi kobieta.

Zdarzenie z udziałem mieszkańców Płocicza w gminie Koczała miało miejsce w czwartek 20 sierpnia 2020 r.

- Usłyszeliśmy od strony sąsiadów przeraźliwy krzyk: Coś ty mu zrobił! Rzuciłam wszystko i pobiegłam. Na trawie leżał sąsiad. Był blady, aż do kolan zakrwawiony. Trzymał się za rękę w okolicach łokcia. Lała się krew. Nie myśląc wiele, zdjęłam koszulkę, zostałam na staniku i zaczęłam uciskać ranę. Ktoś mi podał pasek i pomógł zacisnąć go na ręce. Wokół nas, w pewnej odległości, stała jego rodzina. Nikt nic nie robił, więc kazałam zadzwonić po karetkę – wspomina dziś mieszkanka Płocicza.

Ratownicy kazali się odsunąć przez brak maseczki

I rzeczywiście ktoś wykręcił numer 112. Pierwsi na miejsce dotarli policjanci z Człuchowa. Jak mówią świadkowie zdarzenia, dopiero po około 20 min karetka z Miastka, choć z Człuchowa do Płocicza kilometrów jest 40, a z Miastka 25. Policjanci szybko ustalili, że mieszkaniec wsi został ugodzony nożem przez swojego brata. Ten jednak wsiadł na rower i uciekł. Kiedy na miejscu pojawiła się karetka pogotowia, policjanci pojechali szukać sprawcy.

- Karetka długo jechała. Miałam już zdrętwiałe ręce od trzymania sąsiada i uciskania rany. Karetką przyjechało trzech facetów. Dwóch wysiadło i podeszło do nas. Od razu kazali mi się odsunąć, bo nie miałam maseczki. Starałam się wyjaśnić, że kiedy puszczę sąsiada, on ucieknie, bo się boi. Lekarz z karetki w końcu powiedział do mnie: Odsuń się babo

– mówi zbulwersowana mieszkanka Płocicza. - Odsunęłam się, a sąsiad uciekł do domu. Lekarz wtedy do mnie powiedział, że mam go złapać. Powiedziałam im, że teraz to mają sami sobie iść – dodaje kobieta.

"Co było ważniejsze"?

Kiedy sytuacja wydawała się opanowana, świadkowie zdarzenia z zespołem pogotowia ratunkowego wdali się w awanturę. Poszło o brak maseczek. - Policjanci powiedzieli mi, że lekarz z karetki chce ukarania nas, bo nie mamy maseczek.

Co było ważniejsze? Ratowanie życia sąsiadowi czy myślenie o maseczce? Miałam pozwolić sąsiadowi wykrwawić się, bo nie miałam maseczki? Gdyby tak bardzo im zależało, to mogli mi dać jedną ze swoich i byłoby po sprawie. Nas za brak maseczek lekarz chciał ukarać ale tego, że policjanci nie mieli zasłoniętych ust i nosa to już nie zauważył

– denerwuje się kobieta, która niestety nie ma najlepszego zdania o zespołach medycznych pogotowia stacjonującego w Miastku.

- Syn dopiero co nauczył się chodzić, kiedy wbił sobie w brodę element lampy solarnej z ogrodu. Pojechałam na pogotowie do Miastka. Usłyszałam, że karetka ma teraz przerwę, a do szpitala nie mogą mnie przyjąć, bo nie ma w Miastku oddziału pediatrycznego. Czekałam na koniec przerwy karetki chyba z 45 minut. Dopiero po tym czasie zawieźli nas do Słupska, gdzie syn uzyskał pomoc – wspomina mieszkanka Płocicza.

Pogotowie odpowiada

Podstację pogotowia w Miastku prowadzi Szpital Powiatu Bytowskiego w Bytowie. W odpowiedziach na nasze pytania, rzecznik prasowy placówki Ewa Czechowska przypomina, że od 8 sierpnia obowiązują przepisy dotyczące zakrywania nosa i ust wszędzie tam, gdzie mamy kontakt z ludźmi, z którymi nie mieszkamy i nie mamy możliwości zachowania odpowiedniego dystansu. - Zespoły Ratownictwa Medycznego zgodnie z ustawą o PRM mają nieść pomoc, ale mają też obowiązek dbania o własne bezpieczeństwo i bezpieczeństwo osób biorących udział w zdarzeniu lub będących świadkami zdarzenia. Zgodnie z zacytowanymi powyżej obowiązującymi przepisami lekarz pogotowia zwrócił się do osób będących w bezpośrednim otoczeniu pacjenta z prośbą o zakrycie ust i nosa w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo wszystkich będących w miejscu zdarzenia – mówi Czechowska.

- Z dokumentacji, którą posiada szpital oraz z relacji wszystkich członków zadysponowanego do zdarzenia zespołu wynika że, pacjentowi została udzielona profesjonalna pomoc. Rany zostały zaopatrzone, a pacjent został przetransportowany do Szpitala Miejskiego w Miastku celem kontynuacji leczenia. Z informacji zawartych w dokumentacji oraz z relacji Zespołu ZRM wynika, że na miejsce zdarzenia został również wezwany patrol policji w celu interwencji związanej z utrudnianiem udzielenia pomocy poszkodowanemu i niestosowaniem się osób znajdujących w miejscu zdarzenia do ww. przepisów regulujących zachowania społeczeństwa w czasie pandemii. Uważamy zatem, że ze strony osób udzielających pomocy poszkodowanemu zostały zachowane wszystkie standardy obowiązujące w dobie ryzyka zakażenia COVID 19, czego nie można powiedzieć o osobach postronnych znajdujących się przy pacjencie

– wyjaśnia Czechowska i dodaje, że stan epidemii wciąż trwa i zakażeń koronawirusem przybywa. Stosowanie się do zaleceń nie jest trudne, a może nam uratować życie.

Do tej pory do policjantów z Człuchowa nie dotarł wniosek o ukaranie osób bez maseczek. Problemy mogą z kolei mieć sami mundurowi. - Po informacji uzyskanej od pani, komendant wszczął w tej sprawie czynności wyjaśniające w tej sprawie – mówi rzecznik prasowy człuchowskich policjantów Sławomir Gradek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
28 sierpnia, 23:34, Gość:

""Poseł Sachajko złożył ważną interpelację w sprawie COVID-19

Interpelację w sprawie badań nad COVID-19, sekcji zwłok osób zmarłych, opracowania krajowych standardów, lekarstw i badania szczepionek oraz zagadnień poruszanych w liście otwartym prof. dr hab. Ryszarda Rutkowskiego złożył poseł Jarosław Sachajko...

Interpelacja to pokłosie listu do prof. dr hab. med. Łukasza Szumowskiego, Prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej, prof. dr. hab. med. Andrzeja Matyji, lekarzy i pracowników naukowych Uniwersytetów Medycznych, posłów i senatorów, lekarzy oraz dziennikarzy wystosowanym przez prof. dr hab. Ryszarda Rutkowskiego w dniu 7 maja 2020 r.

Oto fragment listu:

„W roku 2020 po raz pierwszy w dziejach świata i medycyny obligatoryjnie uznano i politycznie zadekretowano, że każdy mieszkaniec naszej planety musi ulec zakażeniu COVID-19, stać się jego utajonym nosicielem, a w przypadku zachorowania, umrzeć. Takie komunikaty medialne, wsparte opresją policyjną wbijane są codziennie do głów zdezorientowanych Polaków. Każdego dnia w mediach ogólnopolskich podawana jest liczba osób, które zmarły i miały dodatni test na COVID-19. Nie podawana jest zaś ogólna liczba zgonów do których doszło w tym samym dniu z przyczyn naturalnych (choroby), w wyniku samobójstw czy różnego rodzaju wypadków. W naszym coraz bardziej odrealnionym społeczeństwie, przekonanym że ludzie żyją wiecznie i nie umierają z innych przyczyn niż COVID-19 rozwija się psychoza strachu i paranoiczne przekonanie, że maska chroni przed chorobą. Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.”"

https://naszapolska.pl/2020/08/15/posel-sachajko-zlozyl-wazna-interpelacje-w-sprawie-covid-19/?fbclid=IwAR1xoVuhQiMCLZtb-DzSFmkdHcbTVtMyDfm33N-3ZdUBxA3c7mk6-0wodVE

"Liczba hospitalizacji z powodu chorób przewlekłych spadła o 60 proc. Ekspert ostrzega przed pośrednimi skutkami pandemii

Liczba hospitalizacji z powodu chorób przewlekłych zmalała w okresie pandemii o ponad 60 proc. Coraz więcej ekspertów bije na alarm i przypomina o pacjentach, którzy mogą stać się pośrednimi ofiarami pandemii, choć nie zachorowali na COVID-19. Z powodu zagrożenia wiele wizyt oraz badań kontrolnych i diagnostycznych zostało odwołanych.

Spadek hospitalizacji innych chorych

2-latek z Krakowa z sepsą , któremu lekarz podczas teleporady przepisał maść. Pacjent ze Szczecina, który trafił do szpitala z ciężkim obrzękiem płuc - podczas "wizyty" telefonicznej usłyszał, że ma zwykłą infekcję. Chorego nie udało się uratować. Zmarła 28-latka w ciąży z silnymi objawami duszności, której trzy szpitale odmówiły przyjęcia. Podobnych historii w ostatnim czasie jest coraz więcej.

Zobacz także: Koronawirus nie sprawił, że inne choroby zniknęły. Z powodu epidemii coraz więcej pacjentów z innymi poważanymi chorobami trafia do lekarza za późno"

https://www.wp.pl/?s=portal.abczdrowie.pl/liczba-hopsitalizacji-z-powodu-chorob-przewleklych-spadla-o-60-proc-ekspert-ostrzega-przez-posrednim-skutkami-pandemii

G
Gość
27 sierpnia, 07:33, Gość:

Panienka co trzymala skaleczona reke wariatowi widac ma niezłą wyobraznie :)

modl sie aby gdy bedziesz potrzebowal pomocy taka wlasnie panienka byla przy tobie bo czekajac na pogotowie i ,,uprzejmego,, z niego mozesz sie np.wykrwawic i zejsc z tego swiata - zdaniem ,,urzednika w bialym fartuchu..zgodnie z procedurami .amen

G
Gość

O "maseczkach" wypowiadał się już dr Martyka:

Dr Zbigniew Martyka (Kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w: Zespół Opieki Zdrowotnej w Dąbrowie Tarnowskiej), wpis z konta doktora na portalu Facebook:

"CZY AKTEM PRAWNYM MOŻNA "ZLIKWIDOWAĆ" CHOROBY?

Jesteśmy świadkami kolejnych narzuconych nam rygorów. Poinformowano, że od 8 sierpnia br. nie istnieją praktycznie żadne przeciwwskazania zdrowotne do noszenia maseczek (poza niektórymi psychiatrycznymi). W niektórych regionach trzeba je nosić nawet na otwartej przestrzeni. Jak podano - po konsultacjach medycznych. Do tej pory przeciwwskazania zdrowotne istniały, a teraz aktem prawnym ustalono, że już nie istnieją.

To tak, jakby wydać rozporządzenie, że od jutra nie istnieją niektóre choroby, np. cukrzyca, zapalenie płuc, czy marskość wątroby. Od razu na podstawie jednego aktu prawnego mielibyśmy bardziej zdrowe społeczeństwo!

Wielu lekarzy, z którymi wymieniam się doświadczeniami, otwiera oczy ze zdumienia. Nasze obserwacje są zgoła odmienne. Utrudnienie dopływu tlenu i zwiększenie zawartości dwutlenku węgla we wdychanym przez maseczkę powietrzu może być nieodczuwalne przez osoby w pełni zdrowe (o ile nie podejmują w tym czasie zwiększonego wysiłku fizycznego). Ale osoby mające problem z oddychaniem (astma, przewlekła obturacyjna choroba płuc, niektóre wady serca, niewydolność krążeniowo-oddechowa, duża niedokrwistość) są szczególnie wrażliwe na zmniejszenie ilości tlenu.

„Nie znam choroby, u której podstaw nie leżałoby niedotlenienie komórek – mawiał biochemik, noblista Otto Wartburg. Niedobory tlenu jako pierwszy odczuwa mózg i zaczyna gorzej pracować (...) Organizm dostaje za mało tlenu i szybciej się męczy. A jeśli taka sytuacja utrzymuje się długo, zaczynają pogarszać się sprawność intelektualna, odporność, działanie układu oddechowego, pokarmowego, słabnie krążenie."

Aby przekonać się, że organizm rzeczywiście dostaje za mało tlenu przy oddychaniu przez maseczkę (zwłaszcza ściśle przylegającą do twarzy) można zmierzyć zawartość tlenu we krwi tętniczej pulsoksymetrem. Zawartość tlenu (saturacja) prawidłowa to 96-99%. Przy oddychaniu przez maseczkę potrafi spaść o kilka procent, nawet do 89 - 90% u osób starszych, mających problemy z oddychaniem, co jest zdecydowanie niepokojące.

Opisano przypadki zgonów młodych osób, którzy w czasie uprawiania sportu oddychali przez maseczkę (https://turysci.pl/maseczki-ochronne-140520-pk-trzech-uczniow).

Tymczasem niektórzy entuzjaści maseczek przekonują, że nawet podczas zwiększonego wysiłku fizycznego w trakcie uprawiania sportu można bezpiecznie mieć zasłonięte usta i nos!

Z całą stanowczością chcę powiedzieć, że istnieją stany zdrowotne, w których nie powinno się ograniczać dostępu tlenu. Znam osoby, które z trudem oddychają po założeniu maski, mają zawroty głowy, kołatania serca, odczuwają z tego powodu duży stres, który dodatkowo pogarsza funkcję organizmu i co tu mówić - obniża odporność. A zawilgocone maseczki, jak wykazały badania - nie dość, że sprzyjają wtórnym infekcjom (co dla osób z obniżoną odpornością i łatwo zapadających na choroby infekcyjne dróg oddechowych jest fatalne w skutkach), to nie stanowią istotnego zabezpieczenia dla INNYCH osób:

”Jak informuje „Annals of Internal Medicine”, jedno z wiodących pism poświęconych medycynie, zarówno chirurgiczne jak i bawełniane maski okazały się nieskuteczne w zapobieganiu rozprzestrzenianiu się SARS-CoV-2 pochodzącego z kropel rozpylonej śliny podczas kaszlu pacjentów z COVID-19. Badanie przeprowadzone w dwóch szpitalach w Seulu w Korei Południowej wykazało, że gdy zarażeni pacjenci, których usta i nos są osłonięte maską, kaszlą - krople zawierające wirusa i tak uwalniają się do środowiska. Zakażona jest również zewnętrzna powierzchnia maski."..."

Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet