Dramat Krystyny i Patryka Smolarków zaczął się w piątkowe popołudnie. Około godz. 13.00 kobieta w 9. miesiącu ciąży (z terminem porodu na 6 lipca) zgłosiła się do lekarza, który prowadził ciążę. Pani Krystyna przestała czuć ruchy dziecka w brzuchu - bała się, że może dziać się coś złego.
Badanie USG wykazało, że serce nienarodzonej dziewczynki bije, ale przepływy krwi znajdują się w dolnych granicach normy - lekarz zalecił, żeby kobieta zgłosiła się do szpitala w celu kolejnych badań.
Tragedia w szpitalu w Krapkowicach. Dziecko zmarło w łonie matki
Mąż pani Krystyny zawiózł ją do szpitala w Krapkowicach. Smolarkowie znali dobrze tę placówkę, bo przyszła tam na świat ich pierwsza córka.
- Pomiędzy 17.00 a 18.00 miałam zrobione pierwsze badanie KTG [to monitorowanie akcji serca płodu - dop. red] - relacjonuje pani Krystyna. - Potem na USG sprawdzono przepływy krwi. Od doktora Andrzeja L., który mnie badał usłyszałam, że jak coś jest w dolnej granicy normy, to znaczy, że jest w normie.
Wtedy ciężarna czuła już lekkie ruchy dziecka. Ostatnie badanie KTG pani Krystyna miała wykonane między 21.00 a 22.00, a po nim dostała kroplówkę nawadniającą. Od personelu usłyszała, że może iść spać.
- Przez całą noc, aż do 6 rano, nikt nie podłączał mi już żadnych urządzeń monitorujących stan dziecka - opowiada kobieta. - Rano położne nie umiały już złapać tętna dziecka. Próbowały zrobić badanie mobilnym detektorem, ale to się nie udało. Sprzęt KTG także nie łapał tętna. Zrobiono mi USG i wtedy dowiedziałam się od doktora Andrzeja L., że dziecko nie żyje. Sądziłam, że usłyszę od lekarza chociaż słowa „przykro mi”. Zamiast tego dowiedziałam się, że takie rzeczy się zdarzają.
Rodzina zgłosiła sprawę na policję: - To była donoszona ciąża i wszystko wskazywało na to, że dziecko urodzi się zdrowe - mówi pan Patryk. - Zgłosiliśmy się do szpitala licząc na fachową pomoc... A teraz będziemy musieli zorganizować pogrzeb.
Tragedia w szpitalu w Krapkowicach. Sprawę bada prokuratura
Marcin Misiewicz, prezes Krapkowickiego Centrum Zdrowia zapewnia, że zdarzenie, będzie dokładnie wyjaśniane.
- Została powołana komisja, która przeanalizuje co miało miejsce - mówi dodając, że całe zdarzenie jest bardzo trudne, zarówno dla rodziny, jak i personelu szpitala.
W poniedziałek 28 czerwca dokumenty w tej sprawie wpłynęły do Prokuratury Rejonowej w Strzelcach Opolskich.
- Zabezpieczyliśmy dokumentację medyczną, a prokurator zlecił sekcję zwłok - mówi Iwona Kanturska z prokuratury rejonowej.
Śledztwo jest obecnie w bardzo wstępnej fazie - na ten moment nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów.