Pracuje Pani na oddziale okulistyki, często jest Pani pierwszą osobą, którą widzą pacjenci po przebudzeniu się z operacji. Jak reagują ludzie na widok tak "niestereotypowej" pielęgniarki?
-Muszę powiedzieć, że spotykam się z bardzo miłymi reakcjami, ostatnio jest o mnie dosyć głośno w internecie i wiele osób mówi mi, że czytało o mnie artykuł i bardzo się cieszy, że akurat do mnie trafiło. To jest mega pozytywne. Cieszy mnie to, że nie spotykam się z negatywnym odbiorem, pomimo tego, że mamy naprawdę mnóstwo pacjentów, wiele osób przyjmujemy także na ostrym dyżurze okulistycznym. Muszę też jasno powiedzieć, że zawsze staram się w jakiś sposób obronić swój wygląd i nawet jak ktoś jest troszkę zaskoczony moją osobą to po moich pierwszych trzech zdaniach już ma uśmiech na ustach. Często obserwuję, jak ludzie na początku mają chwilę zawahania, ale ja mam tak specyficzną osobowość i charakter, że po prostu nie umiem się do nich nie odzywać i zawsze staram się burzyć wszelkie bariery właśnie uśmiechem.
Co było pierwsze – miłość do medycyny, czy miłość do tatuażu?
Miłość do tatuażu. Pierwszy - niefortunny zresztą tatuaż, uczyniłam zaraz po osiemnastce. To był okropny tribal na lędźwiach, który już dawno zakryłam innym tatuażem. Jeżeli chodzi o pracę w szpitalu to rozpoczęłam ją zaraz po studniach i wtedy nadal miałam tylko ten jeden tatuaż. Można powiedzieć, że zaczęłam się tatuować mniej więcej równolegle z rozpoczęciem pracy w szpitalu.
Jak Pani uważa, czy jeżeli dopiero teraz rozpoczynałaby Pani swoją ścieżkę zawodową w szpitalu to z takim wyjątkowym wyglądem zostałaby Pani przyjęta?
-Trudno mi to oceniać, ale uważam, że na bardzo widoczne, duże i najważniejsze tatuaże w życiu trzeba trochę poczekać, dlatego raczej odradzałabym młodym ludziom tak duże zmiany, jeszcze przed rozpoczęciem pracy zawodowej. Ja robiąc to równolegle, czyli zaczynając pracę i zaczynając się tatuować miałam możliwość zdobywania umiejętności w pracy, nie wyglądając tak kontrowersyjnie na „dzień dobry”. Byłam wtedy młodą osobą, teraz po 14 latach od rozpoczęcia pracy jestem już w stanie obronić to jak wyglądam, mam staż pracy, zyskałam umiejętności, kwalifikacje, mam specjalizację, a przy okazji ludzie mieli możliwość powoli się z tym wszystkim obyć. Wiele młodych osób pyta mnie o radę odnośnie tatuaży i zawsze zaznaczam, że lepiej i bezpieczniej jest zaczynać drogę zawodową i powoli się tatuować, niż chociażby w trakcie studiów malować się od stóp do głów i w pierwszej pracy powiedzieć: ”Oto ja. Bierzcie mnie taką, jaką jestem”. Do pewnych rzeczy trzeba nawet emocjonalnie dorosnąć.
A jak na Pani zmiany w wyglądzie reagują koleżanki z pracy?
Dla nich mój wygląd jest już zupełnie normalny, bo dziewczyny widząc mnie codziennie, zupełnie się przyzwyczaiły. Ostatnio zrobiłam sobie tatuaż na głowie, do czego musiałam zgolić włosy. Poszłam do pracy i zauważyłam, że koleżanka wnikliwie mi się przygląda. W ciszy czekałam na komentarz, a ona mówi: „obcięłaś włosy”. Zaczęłam się śmiać i uznałam, że teraz to chyba nikt już nie zauważa moich kolejnych tatuaży.
Skąd wziął się w ogóle pomysł na wytatuowanie głowy? Już sama decyzja o jej ogoleniu wydaje się szalona, bo włosy dla większości kobiet są niezwykle ważne.
Dla mnie nie. Przerabiałam mnóstwo, nazwijmy to „alternatywnych” fryzur, na przykład przez osiem lat miałam bardzo długie dredy, potem musiałam obciąć włosy na zero i długi czas nosiłam bardzo krótką fryzurę, więc jestem przyzwyczajona. W sumie dobrze się czuję w takim wydaniu, wydaje mi się, że mam dość kształtną głowę (śmiech).
Z tego, co udało mi się obliczyć, w trakcie Pani pracy, Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym w Kielcach kierowało już trzech dyrektorów – Jan Gierada, Andrzej Domański i obecny szef – Bartosz Stemplewski. Jak ocenia Pani współpracę z dyrektorami? Jak oni reagowali na Pani wyjątkowy wygląd?
Przyznam szczerze, że z dyrektorem Gieradą nie miałam bezpośredniej styczności, mijaliśmy się tylko na korytarzu. Czasem były jednak wesołe sytuacje, że na przykład stałam w sklepiku i dyrektor mówił do mnie: „Ten pan z tyłu robi pani zdjęcia (śmiech). To było oczywiście powiedziane z uśmiechem i w formie żartu. Jeżeli chodzi o obecnego dyrektora to byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, kiedy podszedł do mnie i powiedział mi, że fajnie, że jest taka osoba w załodze szpitala, co było dla mnie mega miłym zaskoczeniem. Wiem, że nie każdemu mój wygląd musi się podobać, więc myślę sobie, że mam ogromne szczęście, że mogę pracować z ludźmi, którzy są otwarci na różne rzeczy i po prostu ciekawi świata.
Około 90 procent Pani ciała pokryte jest tatuażami, widzę że nie ma ich Pani na twarzy. Jakie części Pani ciała nie zostały jeszcze zajęte przez tatuaż?
Jakby nie patrzeć, to z takich większych części ciała mam do pomalowania jeszcze tylko brzuch.
Ma Pani rodzinę, męża, chłopaka? Jak oni reagują na Pani wyjątkowy wygląd?
Mam chłopaka, który w ogóle nie jest wytatuowany, ale moje tatuaże chyba mu się podobają, skoro jeszcze ze mną wytrzymuje (śmiech). Mamy jeszcze dwa psy, a żeby wytrzymać ze mną i dwoma bulterierami to naprawdę trzeba kochać ten hardkorowy mix.
Na koniec chciałam zapytać, jak w czasach pandemii ludzie reagują na medyków? Bardziej doceniają Waszą pracę, czy wręcz przeciwnie spotykają Was nieprzyjemne sytuacje?
Ja nie spotkałam się przez cały ten czas z żadnym negatywnym odbiorem mnie jako pielęgniarki, a mnóstwo ludzi mnie kojarzy, w związku z moim niestandardowym wyglądem. Czasami zdarzało się, że ludzie zaczepiali mnie w sklepie i pytali: „Jak tam w szpitalu, czy wszystko okey?”, ale zawsze robili to z uśmiechem i takim pozytywnym przesłaniem. Jeżeli chodzi o nieprzyjemne sytuacje to mnie się nie przydarzyły, ale koleżanki z pracy niestety doświadczyły nieprzychylnych komentarzy, szczególnie na początku pandemii, kiedy ludzie bardzo obawiali się, żeby się od nich nie zarazić.
Kobieta
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!