Niemal puste studio i pieniądze na podłodze. Tak Agata Młynarska wspomina początki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

Anna Moyseowicz
Wideo
od 7 lat
Już w najbliższą niedzielę ponownie na ulicach polskich miast i wsi wolontariusze będą zbierać datki do puszek, a w wielu miejscowościach odbędą się plenerowe imprezy. Na kurtkach Polaków pojawią się czerwone serduszka, a stacje telewizyjne będą relacjonować wydarzenia i informować o zebranych kwotach. A jak wyglądał WOŚP ponad 30 lat temu? Tak wspomina go Agata Młynarska.

Spis treści

Warszawa, Plac Defilad, 30.01.2022, finał WOŚP
Jurek Owsiak i Agata Młynarska na jednym z finałów WOŚP.
Szymon Starnawski/ Polska Press

Agata Młynarska i Jurek Owsiak znają się od lat

Agata Młynarska od samego początku towarzyszy Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Jak się okazuje, dziennikarka znała się z Jurkiem Owsiakiem już wcześniej.

– Bardzo dawno temu, prawie 35 lat temu, to były początki mojej pracy w telewizji, na korytarzu zatrzymał mnie Jurek i zaproponował mi współpracę. Mieliśmy od razu wspólną, jak to się mówi, fazę, złapaliśmy kontakt i zaproponował mi pracę w programie, mówiąc, że mam sobie siebie wymyślić i właściwie nie bardzo wie, co mam robić. Po prostu: Agata, wymyśl coś. No więc jakoś tak wspólnie wymyślaliśmy i przez dwa czy trzy lata robiliśmy ten program – mówiła w Jastrząb Post.

Dziennikarka wspomina początki WOŚP

Pierwszy finał odbywał się w roku 1993.

– Od tego dnia, I Finału WOŚP - 3.01.1993 roku, staliśmy się w Polsce lepszymi, weselszymi, odważniejszymi i bardziej kolorowymi ludźmi. Od 30 lat czerwone serducho to znak rozpoznawczy naszej wielkiej, wielopokoleniowej rodziny. Bijemy rekordy w zbieraniu kasy, ale przede wszystkim bijemy rekordy solidarności i lojalności. Zbieramy pieniądze, żeby pomagać chorym dzieciom. Ale oprócz kasy jeszcze w życiu coś się liczy… przyzwoitość, uczciwość, lojalność, zaufanie, prawda! O tym też jest WOŚP. To jest jej DNA! – pisała niegdyś Młynarska w mediach społecznościowych.

Jak dziennikarka opowiadała w telewizji TVN 24, pamięta, że podczas wydarzenia panowało pozytywne zamieszanie.

– Bardzo dużo ludzi wchodziło do studia, i oni wszyscy się bardzo cieszyli, i wkładali mi pieniądze gdzie popadnie. Ja miałam pieniądze za koszulą, w kieszeniach, pierścionki ponakładane(...) – mówiła.

Jak dodaje, dzieci wysypywały pieniądze z puszek na podłogę, więc trzeba było zamiatać je miotłami. W szarej Polsce wybuchła kolorowa bomba, w studiu telewizyjnym pojawiali się różni ludzie, w tym wyznawcy Hare Kryszna.

Podobny entuzjazm widoczny był na scenie i podczas licytacji. Bywało też, że na scenę zapraszane były spontanicznie osoby, by coś zaśpiewać. Na aukcje wystawiano nawet drobne rzeczy, jak rysunki. Do jednego z nich dziennikarka dodała w aukcji swojego buziaka, o czym zrobiło się głośno, a co bywało nawet komentowane jako niemoralne.

Z kolei w Onecie Rano opowiadała, że podczas pierwszego finału nie było scenariusza, ponieważ nikt jeszcze nie wiedział, jak wydarzenie będzie wyglądać. Studio było niemal puste. Znajdowały się w nim drabinki, udające półki i woreczki mające symbolizować przypływ pieniędzy.

Jak relacjonowała, przez korytarz telewizyjny przemierzały grupy ludzi, podskakując, podśpiewując albo „jacyś kolesie z dziwnych zespołów rockowych” oraz hary krysznowcy, którzy biegali po telewizji na bosaka, mimo że był styczeń.

– Pod koniec dnia, nagle, okazało się, że kasa hula po podłodze studia, że strażnicy muszą zamiastać kasę (...) i łapać ją do wielkich, plastikowych worów, bo pieniądze hulały wszędzie. I wtedy dopiero dotarło do nas, że trzeba się zabrać za to w sposób poważny, profesjonalny i orkiestra, fundacja, dochodziła do tego, w jaki sposób ma to działać. Wydaje mi się, że oprócz tego, że stworzyła coś niepowtarzalnego i jedynego w swoim rodzaju, to stworzyła też maszynę do przetwarzania tego wielkiego dobra, które płynie strumieniem od ludzi – opowiadała Młynarska.

Podkreśliła, że najważniejsza była wówczas energia młodych ludzi, których Jurek Owsiak za sobą pociągnął. Wówczas wyciągnięto do nich rękę bez pouczania i z kredytem zaufania.

Agata Młynarska o modzie za czasów początków WOŚP

Dziennikarka podzieliła się na swoich social mediach wspomnieniami związanymi z modą. Jak pisała, musiała odnaleźć w pracy swój styl, a to wiązało się ze spójnością z jej osobowością:

Zaczynałam w 1989 roku jako „pani z telewizji”. Starałam się naśladowałać koleżanki. To one wyznaczały styl. Ale czy był mój?

Aż pojawił się program „Róbta co chceta” i potem #wośp

Odetchnęłam z ulgą, bo odnalazłam siebie.

W moim przerysowanym wizerunku „asystentki” Jurka Owsiaka mogłam dać wyraz swojej ekspresji. Sama sobie wymyśliłam i w domowej szafie wyszukałam ciuchy.

Kolejno okazało się, że została odsunięta ze stanowiska prezenterki w Dwójce ze względu na odmienny styl. Mimo tego, po kilku sezonach została przywrócona przez tego samego dyrektora.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie; Obserwuj StronaKobiet.pl!

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet