Pogrzeb Hanny Gucwińskiej rozpoczął się w południe 22 listopada. Mszy świętej pogrzebowej w kościele garnizonowym w centrum Wrocławia przewodniczył ks. płk Janusz Radzik, proboszcz parafii cywilno-wojskowej pw. św. Elżbiety.
Więcej o Hannie Gucwińskiej możesz przeczytać tutaj:
W modlitwie uczestniczył prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, służby mundurowe i przedstawiciele różnych instytucji miejskich.
W homilii ks. kan. Paweł Cembrowicz przywołał słowa „Kolędy dla nieobecnych” Zbigniewa Preisnera.
Daj nam wiarę, że to ma sens
Że nie trzeba żałować przyjaciół
Że gdziekolwiek są, dobrze im jest
Bo są z nami choć w innej postaci
I przekonaj, że tak ma być
Że po głosach tych wciąż drży powietrze
Że odeszli po to by żyć
I tym razem będą żyć wiecznie
- Te słowa mówią, że jesteśmy powołani do życia wiecznego. Że śmierć staje się dla nas bramą, bo przechodzimy do innej egzystencji. Powinniśmy tak żyć, aby nigdy nie trafić do piekła, a znaleźć się w niebie. Każdy z nas chyba myśli o tym, by być szczęśliwym. Nie tylko w doczesności, ale również w wieczności – mówił w homilii proboszcz katedry wrocławskiej.
Przybliżył życiorys Hanny Gucwińskiej. Jej ojciec jako policjant został zamordowany w Katyniu. Sama z wykształcenia była zootechnikiem. Pracowała wraz z mężem Antonim w ogrodzie zoologicznym we Wrocławiu. Przez 30 lat razem tworzyli jeden z najbardziej popularnych programów telewizyjnych „Z kamerą wśród zwierząt”.
- Zostawiało się wszystko i oglądało się program, by zdobyć wiedzę o zwierzętach – mówił kapłan.
Przypomniał, że Hanna Gucwińska otrzymała wiele odznaczeń m.in. Krzyż Zasługi, czy Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.
- Poświęciła się zwierzętom, ale to była praca w umiłowaniu drugiego człowieka. W 8. klasie należałem do koła PTTK i nasza opiekunka załatwiła nam wizytę w ogrodzie zoologicznym we Wrocławiu. Państwo Gucwińscy poświęcili nam swój czas, oprowadzając po ZOO. Potem jako proboszcz katedry niejednokrotnie spotykałem ich na Ostrowie Tumskim. Zawsze z życzliwością, uśmiechem i dobrymi słowami – opowiadał ks. Cembrowicz.
Podkreślił, jak ważne jest, aby nadawać życiu głębszy sens i przyczyniać się do zbawienia drugiego człowieka.
W kościele głos zabrał także Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.
- Dziękuję za słowo Boże i za modlitwę. Za to, że możemy spotkać się w bardzo ważnym dla nas miejscu. W kościele, który jest naszym samorządowym domem. To tutaj przychodzimy z okazji naszego świętego patrona św. Jana. Wspominamy tych, którzy swoją pracą i służbą publiczną zrobili dla miasta bardzo dużo. Pani Hanna to z urodzenia warszawianka, ale z wyboru wrocławianka. Wraz z odejściem pani Hanny kończy się bardzo ważny długi etap w nowożytnej historii naszego miasta. W powojennej historii polskiego Wrocławia będziemy o takich osobach zawsze pamiętać. One rozsławiały Wrocław. Trudno mówić o pani Hannie bez jej męża p. Antoniego. Wszyscy budziliśmy się sobotę rano, a potem po popołudniu i oglądaliśmy program "Z kamerą wśród zwierząt" - przemawiał Jacek Sutryk.
Przypomniał, że Gucwińscy prowadzili wrocławskie ZOO przez 40 lat, a śp. Hanna Gucwińska była zaangażowana także politycznie.
- To nie tylko miłość do zwierząt, ale także miłość do państwa, która przejawiała się w zaangażowaniu się w życiu politycznym. P. Hanna reprezentowała środowisko Unii Pracy i SLD w Sejmie IV kadencji - mówił J. Sutryk.
Po Mszy świętej urna ze szczątkami śp. Hanny Gucwińskiej została przewieziona i pochowana uroczyście na Cmentarzu Osobowickim.