Wszystko zaczęło się od Anny Paligi - aktorki, absolwentki Łódzkiej Szkoły Filmowej - i jej listu otwartego opublikowanego w mediach społecznościowych, w którym opisała nadużycia, jakich studenci uczelni od lat mieli doświadczać ze strony wykładowców.
"W moim odczuciu to, czego uczelnia nie daje nam najbardziej, to zwykłe poczucie bezpieczeństwa i zasady etyki. Absolwenci nie wiedzą, jakie są ich prawa jako aktorów, jak można bronić się przed mobbingiem, wykorzystaniem seksualnym na planie, a przemocowe przekraczanie swoich granic psychicznych i fizycznych uważają za niezbywalną część zawodu.
Na wydziale aktorskim panuje absurdalne i niszczące przekonanie, że młodych należy „łamać” i „przyzwyczajać do zaciskania zębów”, a także że doświadczanie przemocy pomoże im w zostaniu lepszymi aktorami" - zaczyna Paliga, a następnie przytacza sytuacje, do jakich dochodziło, gdy była studentką łódzkiej filmówki. Jak pisze, informacje docierały do władz wydziału i uczelni, jednak te z premedytacją miały zamiatać je pod dywan.
Elementarne zadania aktorskie I rok, dr hab. Mariusz Jakus, widząc studenta stojącego poza pozycją, wpadł w furię i rzucił w grającą grupę krzesłem, które wybiło dziurę w suficie, po czym z pięściami ruszył na rzeczonego studenta. Przed uderzeniem powstrzymał się w ostatnim momencie, widząc grupę chowającą się w kątach sali. Później Jakus wielokrotnie deprecjonował jego pracę, wmawiając mu, że do niczego się nie nadaje i nigdy nie zostanie aktorem.
COMPONENT {"params":{"is_photo":"1","ids":[21429455]},"component":"selected"}
Rola współczesna III rok, próby odbywające się w szkole do 5 rano. Dr Grzegorz Wiśniewski uderzył studentkę w twarz tak mocno, że z nosa trysnęła jej krew. Do przerażonego partnera scenicznego dziewczyny powiedział „tak to powinieneś grać, ucz się”. Kiedy Jagoda Szelc opowiedziała o tym zdarzeniu w wywiadzie po premierze „Monumentu”, sprawa została skrzętnie przemilczana zarówno przez władze uczelni, jak i władze wydziału.
We wpisie padają też oskarżenia pod adresem innych wykładowców. Jak pisze Anna Paliga, "te sytuacje to tylko kropla w morzu nadużyć, mających miejsce na naszym wydziale". Całość można przeczytać poniżej.
Wpis aktorki wywołał ogromne poruszenie. Pod postem pojawiło się ponad tysiąc komentarzy, w tym wiele słów wsparcia od osób związanych ze środowiskiem. "Gratuluje odwagi, i wstydzę się, że większości z nas jej brakowało" - napisała aktorka Magdalena Popławska. O swoich doświadczeniach opowiedziała m.in. Paulina Młynarska:
"Czytam to już któryś raz z ogromnym napięciem i poruszeniem. Oczywiście, w sensie osobistym, łączy się to dla mnie z niepojętymi aktami nadużyć i przemocy na planie u Wajdy, gdy miałam 14 lat. Ze zmową milczenia na ten temat i z kompletnym brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony kogokolwiek ze środowiska. Poza oczywiście niszczeniem mnie na rozmaite sposoby, żebym się zamknęła"
Afera w łódzkiej filmówce. Odpowiedź uczelni
Dwa dni później w odpowiedzi na list Anny Paligi oświadczenie wydała rektor Szkoły Filmowej w Łodzi dr hab. Milenia Fiedler.
"Jako Rektorka – pełniąca funkcję od września 2020 roku – oświadczam, że w Szkole Filmowej w Łodzi niedopuszczalne są zachowania, które noszą znamiona molestowania czy przemocowego traktowania Studentów i Studentek, i nie będą tolerowane" - czytamy.
Fiedler zapewniła, że niezwłocznie po otrzymaniu tych informacji, przekazała oświadczenie Anny Paligi pełnomocnikowi rektora ds. przeciwdziałania dyskryminacji. Rektorka uczelni oświadczyła, że przeprowadzone zostaną badania dot. skali problemu, a wobec winnych zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Zwołano też posiedzenie Komisji Antymobbingowej i Antydyskryminacyjnej, które odbyło się w poniedziałek 22 marca. "Na podstawie przekazanych przez Panią Annę Paligę informacji zostaną sformułowane zarzuty, które Komisja przekaże zainteresowanym stronom" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez uczelnie. Zapowiedziano też, że komisja przeprowadzi rozmowy wyjaśniające z każdym nauczycielem akademickim, który został wskazany przez Paligę.
Skontrolowana ma zostać również wcześniejsza działalność samej komisji. Jak napisała w oświadczeniu Milena Fiedler, chodzi m.in. o znalezienie odpowiedzi na pytania, dlaczego sprawy, o których pisze Anna Paliga, były przemilczane i dlaczego studenci nie czuli, że mogą liczyć na pomoc ze strony uczelni.
We wtorek o rezygnacji z uczestnictwa w pracach komisji poinformowała Jagoda Szelc. "Ogromnie zależy mi, aby sprawy, które nagłośniłam już dwa lata temu w wywiadzie, doprowadzić do końca" - zapewniła, jednak ze względu na to, że współprowadziła zajęcia z prof. Mariuszem Grzegorzkiem, który jest jednym z wykładowców wymienionych przez Annę Paligę, dla przejrzystości, nie chce procedować w jego sprawie.
Mariusz Grzegorzek w rozmowie z TVN24 powiedział, że jest wstrząśnięty i zdumiony oskarżeniami. Zaprzeczył zarzutom, a list otwarty Anny Paligi nazwał "próbą zwrócenia na siebie uwagi".
Kolejne posiedzenie komisji odbyło się 29 marca. Rektorka uczelni poinformowała, że na skrzynkę mailową Działu Rektorskiego wpłynął list Absolwentek i Absolwentów Wydziału Aktorskiego Szkoły Filmowej w Łodzi (rocznik 2003-2007), którzy poprosili o jego publikację.
Zabieramy głos, gdyż nie ma w nas zgody na przemoc, kontynuowanie atmosfery strachu, niedomówień, pomówień, ukrywania sprawców (...). Stajemy po stronie ofiar. Doświadczyliśmy w Szkole Filmowej przemocy i mobbingu, byliśmy też tych zjawisk świadkami.
Absolwenci uczelni zaapelowali o powołanie zewnętrznej komisji antymobbingowej i zawieszenie na czas dochodzenia osób oskarżonych o stosowanie przemocy. Zaznaczyli, że nie zgadzają się na próby załatwienia sprawy "w gronie rodzinnych", a wzywanie studentek i studentów na indywidualne rozmowy do dziekanatu nazwali niedopuszczalnym.
To nasza wspólna szansa na zakończenie patologicznych zachowań, które do tej pory były tolerowane. Mówimy w swoim imieniu po latach, ale rozumiemy Waszą sytuację i jesteśmy z wami - piszą.
Pod listem podpisali się m.in. Marcin Rogacewicz, Weronika Rosati, Maciej Radel i Marta Nieradkiewicz.
#Metoo w polskim środowisku filmowym
Tymczasem głos w sprawie zabierają kolejne osoby - znani aktorzy i aktorki, m.in. Maciej Stuhr i Joanna Szczepkowska. Pojawiają się kolejne relacje absolwentów różnych polskich uczelni artystycznych. Swoją historię zdecydowała się opowiedzieć m.in. Tamara Arciuch, która wyznała, że na pierwszym roku w Krakowskiej Szkole Teatralnej chciała zrezygnować z dalszej nauki.
"Pani od prozy od pierwszych zajęć upokarzała mnie, a kiedy byłam już tak zamknięta, że na tych zajęciach trzęsły mi się nogi, pot płynął po plecach i nie byłam w stanie wykrztusić słowa, kazała moim trzem zdezorientowanym kolegom z grupy popychać mnie miedzy sobą, jak szmacianą lalkę i kiedy robili to delikatnie krzyczała: mocniej, mocniej. Kiedy szlochając, upadłam na ziemię, powiedziała, że w końcu wydobył się ze mnie jakiś prawdziwy dźwięk" - opisywała Arciuch.
O doświadczeniach z tej samej uczelni mówi też Dawid Ogrodnik. Aktor wyznał, że doświadczył tam mobbingu ze strony Beaty Fudalej. Po stronie wykładowczyni stanęli z kolei Tadeusz Chudecki i Krystyna Janda. Samemu Ogrodnikowi uczestniczący w jego zajęciach aktor Aleksander Kurzak również zarzucił stosowanie przemocowych metod (ZOBACZ).
Wobec tych doniesień rektor AST w Krakowie Dorota Segda wydała oświadczenie, w którym czytamy, że żadna z osób wymienianych w ostatnich dniach w kontekście stosowania przemocy wobec studentów nie pracuje już na uczelni. Zapewnia, że w kodeksie etyki wprowadzone zostały zasady, których Akademia ma rygorystycznie przestrzegać. Dla całej społeczności zorganizowane mają zostać też warsztaty antymobbingowe.
Bartosz Bielenia, znany z filmu "Boże Ciało" przyznał z kolei, że sam był sprawcą przemocy. Brał udział w tzw. fuksówkach, czyli rytuałach inicjacyjnych dla studentów pierwszego roku.
"Jestem bardziej niż pewien, że w ciągu tych kilku lat skrzywdziłem ludzi, którzy dopiero co stawiali kroki w tym zawodzie" - wyznał aktor.
Wstrząsające relacje na temat przemocy na uczelniach artystycznych m.in. Joanny Koroniewskiej, Marii Dębskiej, Weroniki Rosati, Katarzyny Russ, Zuzanny Lit, Zofii Hardys, Magdaleny Osińskiej, Zofii Wichłacz, Darii Kasperek i innych absolwentów, a także komentarze znanych aktorów na temat tych doniesień zostały zebrane TUTAJ.
Oświadczenie w sprawie wydała też Gildia Reżyserów Polskich.
"Stanowczo sprzeciwiamy się niedopuszczalnym praktykom nadużywania pozycji władzy na uczelniach artystycznych, planach filmowych i deskach teatru. Tym, którzy jak Anna Paliga mieli odwagę zabrać głos w imieniu społeczności studentów Wydziału Aktorskiego PWSFTviT w Łodzi mówimy: możecie na nas liczyć"