Zobacz wideo: Rynek pracy odporny na pandemię
– Rośnie liczba przypadków depresji, a tu aktorka Bożena Dykiel w Dzień dobry TVN opowiada, że przyczyną depresji jest brak litu w organizmie. Jako receptę na tę chorobę zaproponowała: "nie jeść byle czego, jeść dobre rzeczy, a poza tym ruszać się, czytać, nie tylko gapić się w telefon i telewizor". Co takie opinie robią tym, którzy tego słuchają, a zmagają się z problemami mentalnymi?
Nagrania tego programu próżno szukać w internecie, więc odniosę się do zjawiska, a nie wypowiedzi konkretnej osoby.
Niektórzy ludzie, w tym celebryci, lubią przedstawiać swoje opinie na wszelkie tematy. To mnie nie dziwi, w internecie jest na to ocean dowodów. Natomiast dziwi mnie, że gospodarz programu prezentując wyłowioną z tego oceanu rybę mówi nam, że to złota rybka, w dodatku obdarzona wyjątkową mądrością. I niektórzy w to, niestety, wierzą.
Czytaj także: Jak żyć, żeby żyć, a nie zwariować, czyli Tomasz Stawiszyński zniechęca do ucieczki od bezradności
– Bożena Dykiel miała być twarzą kampanii promującej właściwe postawy wobec osób doświadczających depresji. A jednak zaszkodziła?
Pomysł, by znane osoby opowiedziały o osobistym doświadczeniu depresji, jest znakomity. Bo jest to torowanie drogi innym do otwartego mówienia o swoich trudnościach, do przełamywania lęków i oporów związanych z pogorszeniem stanu psychicznego, do sięgania po pomoc. Natomiast niektórym myli się opowiadanie o swoim doświadczeniu, do czego podstawy mają, z edukowaniem i leczeniem – do czego podstaw nie mają. Na szczęście Fundacja Twarze Depresji wyraźnie odcinając się od cytowanej przez panią Dykiel „recepty” pokazała, że ważniejszy jest przekaz niż personalia. I, paradoksalnie, prawidłowy przekaz został wzmocniony. Marzy mi się więcej takich jasnych komunikatów w różnych społecznych sprawach.
Przeczyatj również:
– Celebryci mają wielki wpływ na to, co robią tysiące ludzi. Dlaczego tak jest, że słuchamy właśnie ich, a nie naukowców?
Według jednej z definicji celebryta to człowiek, który jest znany z tego, że jest znany. Znany, czyli rozpoznawany, lubiany, podziwiany. Wielu z nas z różnych powodów ma niedosyt tych doświadczeń i ulega złudzeniu, że gdy zmieni się „na kształt i podobieństwo”, to się nasyci. Bo ma wrażenie, że oni, celebryci, znaleźli sposób, by otrzymać jakiś rodzaj miłości. A naukowiec? Oferuje wiedzę. A wiedza przegrywa z miłością. Choć tak naprawdę z jej ułudą.
– Psychiatrzy przyznają, że w pandemii mają ponad stuprocentowy wzrost pacjentów. A czy u pani w gabinecie wzrosła teraz liczba potrzebujących pomocy?
Jest więcej, to prawda. Trudno mi jednak stwierdzić, jaka jest przyczyna. Na pewno zwiększyła się świadomość, że można skorzystać z pomocy psychoterapeuty. Pacjenci opowiadają czasem, że dawniej ukrywali przed bliskimi fakt korzystania z psychoterapii. Na przykład jeden z pacjentów początkowo mówił żonie, że uczęszcza na kurs księgowości – poniekąd nie kłamał, w terapii zajmujemy się przecież remanentami, bilansami, przeksięgowywaniem – a później to, co było u kogo na terapii stawało się tematem rozmów w przerwach kawowych w pracy, gdy się okazało, że więcej osób z terapii korzysta.
– Na co cierpią zgłaszający się po pomoc do pani?
W moim gabinecie – ale nie musi tak być wszędzie – w większości wybrzmiewają problemy, które dzięki pandemii stały się wyraźniejsze. To jest jak z w sytuacji, gdy mąż chce doskonalić jazdę samochodem pod kierunkiem żony lub odwrotnie – emocje skupiają się jak w soczewce i wychodzą wtedy wszystkie zakłócenia w porozumiewaniu się między nimi. Podobnie w pandemii – wielu problemów pandemia nie wygenerowała, tylko uwidoczniła. A więc, zauważmy, dała szansę na szukanie rozwiązania.
Chociaż zupełnie nowa kategoria trudności też się pojawiła – trudności przeżywane przez przeciążonych pracą i odpowiedzialnością lekarzy i pielęgniarki.
Ciekawe jest to, że część osób, która przychodzi po pomoc, mówi też o wywołanych pandemią pozytywnych zmianach w swoim życiu. Konieczność ograniczenia kontaktów przyspieszyła podjęcie decyzji o wyprowadzeniu się od rodziców, o wspólnym zamieszkaniu z partnerem, wiele osób nauczyło się lub rozwinęło swoje umiejętności pracy online, co spowodowało wzrost zadowolenia z siebie, z umiejętności przystosowywania się do okoliczności.
– Depresja jest już uznawana za chorobę cywilizacyjną. Dlaczego tak się stało? I co się z nami stało, że nasze mózgi częściej chorują?
Dla depresji charakterystyczne jest negatywne myślenie w trzech obszarach – o sobie, o bieżącym życiu i świecie oraz o przyszłości. Choroba cywilizacyjna to jest choroba spowodowana czynnikami cywilizacyjnym, a nie biologicznymi. Paradoksalnie, liczne ułatwienia w życiu codziennym mogą zmniejszać nasze poczucie sprawczości, a co za tym idzie, satysfakcji z siebie, przekonania o własnej wartości. Złe bieżące doświadczenia, które od czasu do czasu są udziałem każdego z nas, nie musiałyby się przekładać na uogólnione negatywne myślenie o świecie i życiu, jeśli otrzymalibyśmy odpowiednie wsparcie. A wsparcie można brać od kogoś, z kim czujemy więź, do kogo mamy zaufanie. Tymczasem w naszym życiu nastąpiły zmiany, które raczej skłaniają do zachowywania ostrożności niż ufania, do ćwiczeniu się w rozstaniach niż w budowaniu trwałych wieloletnich związków. Autorytety runęły, nie znamy się z sąsiadami (RODO), dzieci nie spotykają się na podwórkach, w kościołach przy przekazywaniu sobie znaku pokoju nie dochodzi do spotkania się nawet wzrokiem. Świat widziany przez komentarze w internecie jest wrogi, pełen agresji. Codzienne wiadomości – przygnębiające. Przyszłość – przerażająca: ocieplenie i jego skutki, wymieranie gatunków, migracje, konflikty, przemoc. Złe informacje same nas dopadają. Szukanie przeciwwagi wymaga wysiłku. I nadziei, że warto. A w depresji trudno i o siłę, i o nadzieję, i o wiarę w drugiego człowieka.
Ale nie tylko czynniki cywilizacyjne są odpowiedzialne za depresję. Także biologiczne – i warto o tym pamiętać, by nie przegapić jej symptomów, zwłaszcza, gdy prowadzimy życie, które, wydaje się, powinno chronić przed wpadaniem w „doły”.
– Na co powinniśmy więc zwrócić uwagę, żeby nie przegapić pierwszych ostrzegawczych sygnałów, że w naszym życiu psychicznym źle się dzieje?
Na wszystko, co odczuwamy jako zmianę na gorsze, choćby w jednym z obszarów życia. Nie lekceważyć swoich emocji – swego smutku, lęku, rozdrażnienia, poczucia winy. Czasem są naturalne, jak po utracie kogoś bliskiego, po doznanej krzywdzie, po swoim błędzie, a czasem przychodzą nie wiadomo skąd. Lecz skądkolwiek są, to gdy są już jak uciążliwi goście nie szykujący się do odjazdu, należy zgłosić się po pomoc. Bo mogą rozpanoszyć się i pozbawić energii, utrudnić myślenie, zabrać całą chęć i przyjemność życia, radość, nadzieję, sen, apetyt. Mogą jak rak mieć przerzuty na całość funkcjonowania. I jak nieleczony rak doprowadzić do śmierci.
– Wielu leczy się na własną rękę. Chodzą do wróżek, znachorów, uzdrowicieli, szukają pomocy w medycynie alternatywnej. Co bym im pani powiedziała?
Tym wymienionym nic, bo pewnie by o nic nie spytali. Wielu osobom bardzo trudno jest przyznać się do tego, że potrzebują pomocy w tak delikatnej materii. Co innego jest iść nawet do kardiologa i prosić o pomoc, a co innego wpuścić kogoś do centrum swojego życia, swej wolności, tożsamości i pokazać, że ja, dorosły człowiek z niemałym dorobkiem i doświadczeniem, jestem w jakiejś części jak smutne, bezbronne i przerażone dziecko. Łatwiej iść do wróżki po nadzieję czy do znachora po zioła, bo te środki są zewnętrzne, nie dotykają istoty człowieczeństwa.
Ale wahających się namawiałabym do otworzenia się przed drugim człowiekiem, do wpuszczenia kogoś do swojego wewnętrznego świata. Chociażby po to, by nie być samemu, gdy jest źle.
Jest takie powiedzenie: albo ekspresja, albo depresja. Ekspresja, wyrażanie siebie może być dosłowna i wprost, do zaufanego człowieka. Może być słowna i nie wprost – metaforyczna, poetycka. Może być pozawerbalna – malarska, fotograficzna, muzyczna, filmowa. Jest wartością samą w sobie. Kreatywność pomaga odzyskiwać sprawczość, w konsekwencji brać swoje życie w swoje ręce, odbudowywać lub budować poczucie wartości. Jeśli jeszcze spotka się ze zrozumieniem, to staje się pomostem do drugiego człowieka i szansą na zbliżenie. I na rozświetlenie mroków. Najbardziej jednak rekomendowałabym spotkanie z psychoterapeutą. I terapię. Bo terapia oprócz ulgi w cierpieniu pomaga wprowadzić w życiu takie korekty, które będą chroniły przed kolejnym wpadaniem w depresję. Co więcej, terapia daje szansę nie tylko na powrót do dobrego samopoczucia, ale i do rozwoju naszego potencjału. A więc i do dalszego lepszego życia w zgodzie ze swoimi potrzebami i wartościami.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!